mdj - od zera do półmaratonu we wrześniu / walka z ITBS
Moderator: infernal
-
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 20 sty 2011, 13:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
13.02.2010
Temperatura -5 C, bezwietrznie.
Programowo: 60 min
59min26sek - 10,16 km +-
Jest!! Udało się !! 10 km poniżej godziny. Pomiar był (podobno)bardzo dokładny, czas i dystans mierzył mi kolega, który jechał rowerkiem i miał jakiś (podobno) super mega licznik... Jestem mu bardzo wdzięczny, bo dzięki rozmowie było bardzo miło. Biegłem bardzo spokojnym tempem, kiedy wszedłem do domu nie byłem zziajany, serduszko biło baaardzo spokojnie. +- wynika z tego, ze kiedy staliśmy na światłach, ja biegałem sobie w kółeczko. Tak czy owak zaskakuję sam siebie. Niestety, teraz leżąc w łóżku i pisząc wpis czuję, że boli mnie prawe kolano . W sumie to za bardzo nie mogę sprecyzować, czy to kolano czy coś pod kolanem. Nie jest to ból ciągły, a pojawiający się co jakiś czas. Trochę się denerwuję...Kiedyś za nastolatka miałem problemy ze stawami, jak budziłem się rano, to nie mogłem wyprostować kolana - musiałem pokuśtykać jakiś czas, i dopiero wtedy mogłem normalnie stanąć. Martwi mnie to. Może trzeba kupić stabilizator? Chyba skoczę jutro do rodzinnego po skierowanie do ortopedy, nie chciałbym nabawić się kontuzji po miesiącu treningu.
Zamiast się cieszyć z osobistego sukcesu, jestem pełen obaw. Jutro zaczynam urlop, a tu taki psikus. Echhh...
Temperatura -5 C, bezwietrznie.
Programowo: 60 min
59min26sek - 10,16 km +-
Jest!! Udało się !! 10 km poniżej godziny. Pomiar był (podobno)bardzo dokładny, czas i dystans mierzył mi kolega, który jechał rowerkiem i miał jakiś (podobno) super mega licznik... Jestem mu bardzo wdzięczny, bo dzięki rozmowie było bardzo miło. Biegłem bardzo spokojnym tempem, kiedy wszedłem do domu nie byłem zziajany, serduszko biło baaardzo spokojnie. +- wynika z tego, ze kiedy staliśmy na światłach, ja biegałem sobie w kółeczko. Tak czy owak zaskakuję sam siebie. Niestety, teraz leżąc w łóżku i pisząc wpis czuję, że boli mnie prawe kolano . W sumie to za bardzo nie mogę sprecyzować, czy to kolano czy coś pod kolanem. Nie jest to ból ciągły, a pojawiający się co jakiś czas. Trochę się denerwuję...Kiedyś za nastolatka miałem problemy ze stawami, jak budziłem się rano, to nie mogłem wyprostować kolana - musiałem pokuśtykać jakiś czas, i dopiero wtedy mogłem normalnie stanąć. Martwi mnie to. Może trzeba kupić stabilizator? Chyba skoczę jutro do rodzinnego po skierowanie do ortopedy, nie chciałbym nabawić się kontuzji po miesiącu treningu.
Zamiast się cieszyć z osobistego sukcesu, jestem pełen obaw. Jutro zaczynam urlop, a tu taki psikus. Echhh...
Do biegania nakłonił mnie mój synek.
-
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 20 sty 2011, 13:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
15.02.2010
Temperatura -7 C, wietrznie.
Programowo: 6 km
5,6 km 28min24sek, śr tempo 5:04/km
Uśmiech przez łzy...Odebrałem Brooksy z konkursu - model Summon. Buty super, Kalneji Ekiden 75 to przy nich trampki z bazaru. Biegło się wspaniale co widać po tempie...Niestety, po biegu znów ból kolana. Przeryłem forum i sam sobie postawiłem diagnozę - ITBS Wszystkie objawy się zgadzają. Jestem załamany.
16.02.2001
Dziś poleciałem po skierowanie po ortopedy. Moja lekarka rodzinna mnie załamała podwójnie "Marcin, do ortopedy? 2 miesiące w NFZ, 3 tygodnie prywatnie, tyle u nas w mieście się czeka". Skierowała mnie na rentgen kolan i do jutra czekam na zdjęcie. 2 tygodnie bez treningu minimum. Do tego ćwiczenia rozciągające, które są opisane na forum i tyle. Potwierdziła, że może być to ITBS.
Nie wiem co robić, jestem w rozsypce w tym momencie. Dzisiaj okazało się, że są już znane daty regionalnego cyklu biegów, pierwszy 2 kwietnia, a ja już z kontuzją. Zastanawiam się, co robiłem źle. Za słaba rozgrzewka? Za mocna? Za dużo kilometrów na początek? A może tak już musi być, i będę miał z nogami kłopoty. Szczerze mówiąc pompka mi siadła...
Temperatura -7 C, wietrznie.
Programowo: 6 km
5,6 km 28min24sek, śr tempo 5:04/km
Uśmiech przez łzy...Odebrałem Brooksy z konkursu - model Summon. Buty super, Kalneji Ekiden 75 to przy nich trampki z bazaru. Biegło się wspaniale co widać po tempie...Niestety, po biegu znów ból kolana. Przeryłem forum i sam sobie postawiłem diagnozę - ITBS Wszystkie objawy się zgadzają. Jestem załamany.
16.02.2001
Dziś poleciałem po skierowanie po ortopedy. Moja lekarka rodzinna mnie załamała podwójnie "Marcin, do ortopedy? 2 miesiące w NFZ, 3 tygodnie prywatnie, tyle u nas w mieście się czeka". Skierowała mnie na rentgen kolan i do jutra czekam na zdjęcie. 2 tygodnie bez treningu minimum. Do tego ćwiczenia rozciągające, które są opisane na forum i tyle. Potwierdziła, że może być to ITBS.
Nie wiem co robić, jestem w rozsypce w tym momencie. Dzisiaj okazało się, że są już znane daty regionalnego cyklu biegów, pierwszy 2 kwietnia, a ja już z kontuzją. Zastanawiam się, co robiłem źle. Za słaba rozgrzewka? Za mocna? Za dużo kilometrów na początek? A może tak już musi być, i będę miał z nogami kłopoty. Szczerze mówiąc pompka mi siadła...
Do biegania nakłonił mnie mój synek.
-
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 20 sty 2011, 13:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Głowa w górę! Wieczór spędzam z Arsenalem, Barceloną, butelką czystej i p. Marszałkiem, czyli oglądam mecz, masuje mięsień na butelce z wodą i rozciągam się ćwiczeniami w/w. Nie dam się cholerstwu.
Kupiłem maść o jakże wymownej nazwie Extra Strong i sobie wcieram. Przynajmniej nie boli
Walczymy, będzie dobrze!
Kupiłem maść o jakże wymownej nazwie Extra Strong i sobie wcieram. Przynajmniej nie boli
Walczymy, będzie dobrze!
Do biegania nakłonił mnie mój synek.
-
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 20 sty 2011, 13:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dziś odebrałem zdjęcie z opisem, który brzmiał tak: Drobne sklerotyczne zagęszczenie w obrębie rzepki prawej i kłykcia bocznego prawej kości udowej o charakterze wyspy kostnej. Szpary stawowe symetryczne prawidłowo zachowane.
Nie wiem co to za cholerstwo, ale się martwię. Dziś zaczęło boleć mnie w pachwinie. Ki diabeł...
Nie wiem co to za cholerstwo, ale się martwię. Dziś zaczęło boleć mnie w pachwinie. Ki diabeł...
Do biegania nakłonił mnie mój synek.
-
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 20 sty 2011, 13:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Walczę! Codziennie rozciągam się pod kątem ITBS, w środę mam umówioną prywatną wizytę u ortopedy - tak szybki termin i tak załatwiłem po znajomości. Wkurza mnie to, że co miesiąc zabiera mi się kupę kasy na składki, a jak przyjdzie co do czego to nie można się dostać do lekarza na kasę chorych w znośnym terminie.
Najważniejsze, że ćwiczenia dają efekt - z nogą jest już lepiej. Kusi mnie żeby wyjść chociaz potruchtać 10 minut, tym bardziej że w szafie stoją nowe Brooksy. Ach...byle do środy. Boję się jedynie tego, że lekarz powie, że nie mogę biegać. Masakra.
Najważniejsze, że ćwiczenia dają efekt - z nogą jest już lepiej. Kusi mnie żeby wyjść chociaz potruchtać 10 minut, tym bardziej że w szafie stoją nowe Brooksy. Ach...byle do środy. Boję się jedynie tego, że lekarz powie, że nie mogę biegać. Masakra.
Do biegania nakłonił mnie mój synek.
-
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 20 sty 2011, 13:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
I po wizycie. USG czyste, poza kilkoma nieistotnymi drobniutkimi zmianami. Ortopeda potwierdził, że mogą być to początki ITBS, jednak nie był o tym do końca przekonany. Dostałem zastrzyk przeciwzapalny, maść i zalecono mi do dwóch tygodni przerwy. Tak więc na kwietniowe rozpoczęcie sezonu się załapię! Cieszę się niezmiernie, bo bardzo brakuje mi biegania.
Do biegania nakłonił mnie mój synek.
-
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 20 sty 2011, 13:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
05.03
Kolano niby przestało boleć, więc przebiegłem sobie 3,3 km i w nocy nie mogłem spać bo ból powrócił. Nie wiem co robić, jestem w totalnej kropce. Pewnie powiedzenie 'w biegu przyjdzie w biegu pójdzie' w moim przypadku nie obowiązuje, więc zastanawiam się co dalej. Kwietniowy bieg na pewno odpada. Sądzicie, że fizjoterapeuta może pomóc?
Jak wyzdrowieję, muszę kupić garmina albo micoacha. Ścigam się sam ze sobą, chciałem wczoraj zrobić tempo 6/km a poleciałem 5:10/km.
Kolano niby przestało boleć, więc przebiegłem sobie 3,3 km i w nocy nie mogłem spać bo ból powrócił. Nie wiem co robić, jestem w totalnej kropce. Pewnie powiedzenie 'w biegu przyjdzie w biegu pójdzie' w moim przypadku nie obowiązuje, więc zastanawiam się co dalej. Kwietniowy bieg na pewno odpada. Sądzicie, że fizjoterapeuta może pomóc?
Jak wyzdrowieję, muszę kupić garmina albo micoacha. Ścigam się sam ze sobą, chciałem wczoraj zrobić tempo 6/km a poleciałem 5:10/km.
Do biegania nakłonił mnie mój synek.
-
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 20 sty 2011, 13:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzisiaj mam wizytę u fizjoterapeuty. Nadzieje wielkie, bo ponoć dobry, a i z kolanem dzieje się coś dobrego. Tylko jeśli chodzi o lekarzy, to tych "ponoć" słyszałem już wiele, ale zobaczymy.
Od wizyty w ortopedy myślałem, co może być nie tak z tą moją nogą. Gdybałem, szukałem, i gdzieś wyczytałem, żeby najlepiej chodzić boso, bo noga naturalnie ułożona. Tak więc kupiłem sobie trampki, i śmigam w nich w pracy. Chyba coś to daje, bo wczoraj kolano "jakby" nie bolało, co prawda czułem je, ale nie tak jak dawniej. Trochę zdębiałem, bo wizyta umówiona, a tutaj niby wszystko dobrze. Jak sprawdzić, czy będzie boleć? Pobiegać!
Tak więc wskoczyłem w ekwipunek, i poszedł! Bałem się lecieć dłuższy dystans, więc przebiegłem 3 pętle przed blokiem co dało 3,3 km w czasie 00:15:46 co dało średnio 00:04:47 na km, więc jak dla mnie bardzo szybko. Nogi niosły, głód biegania wielki. Podczas biegu, jak i po, czekałem na wielką falę bólu, jednak o dziwo nie nadeszła. Dzisiaj też jest nieźle. Coś tam niby ukłuje, coś delikatnie ściągnięte, jednak to nie to samo co dawniej.
Jestem dobrej myśli. Szkoda tylko, że kwietniowy bieg trzeba będzie odpuścić. Niemniej nic straconego - po drodze odbywa się kilka biegowych imprez lokalnych, a 4 czerwca niedaleko mojego miasta odbywa się bieg atestowany na 10 km. Byle do czerwca!
Od wizyty w ortopedy myślałem, co może być nie tak z tą moją nogą. Gdybałem, szukałem, i gdzieś wyczytałem, żeby najlepiej chodzić boso, bo noga naturalnie ułożona. Tak więc kupiłem sobie trampki, i śmigam w nich w pracy. Chyba coś to daje, bo wczoraj kolano "jakby" nie bolało, co prawda czułem je, ale nie tak jak dawniej. Trochę zdębiałem, bo wizyta umówiona, a tutaj niby wszystko dobrze. Jak sprawdzić, czy będzie boleć? Pobiegać!
Tak więc wskoczyłem w ekwipunek, i poszedł! Bałem się lecieć dłuższy dystans, więc przebiegłem 3 pętle przed blokiem co dało 3,3 km w czasie 00:15:46 co dało średnio 00:04:47 na km, więc jak dla mnie bardzo szybko. Nogi niosły, głód biegania wielki. Podczas biegu, jak i po, czekałem na wielką falę bólu, jednak o dziwo nie nadeszła. Dzisiaj też jest nieźle. Coś tam niby ukłuje, coś delikatnie ściągnięte, jednak to nie to samo co dawniej.
Jestem dobrej myśli. Szkoda tylko, że kwietniowy bieg trzeba będzie odpuścić. Niemniej nic straconego - po drodze odbywa się kilka biegowych imprez lokalnych, a 4 czerwca niedaleko mojego miasta odbywa się bieg atestowany na 10 km. Byle do czerwca!
Do biegania nakłonił mnie mój synek.
-
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 20 sty 2011, 13:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No i po wizycie. Potwierdziły się tylko moje obawy - po testach na kolanach fizjoterapeuta oznajmił jednoznacznie "pasmo biodrowo - piszczelowe", czyli ITBS...Rozmasował, poćwiczyliśmy, dostałem zadanie domowe w postaci okładów i masażu. Spoko gość, okazało się, że współpracuje z portalem biegowym, opisuje tam kontuzje itp itd. Jesteśmy umówieni znów na przyszły wtorek, będziemy doprowadzać nogę do stanu użyteczności. Jego zdaniem na upartego mógłbym wystartować w kwietniu, jednak wolę nie ryzykować. Odpuszczę, wyleczę się i pobiegnę sobie spokojnie w czerwcu. Mam nadzieję, że niebawem będę mógł rozpocząć znów treningi, bo do półmaratonu już niecałe pół roku.
Jeśli kiedyś moje słowa czytałby jakiś początkujący biegacz, niech wie, że nie można się poddawać! Walczymy, nie z takimi kontuzjami ludzie sobie radzili.
Jeśli kiedyś moje słowa czytałby jakiś początkujący biegacz, niech wie, że nie można się poddawać! Walczymy, nie z takimi kontuzjami ludzie sobie radzili.
Do biegania nakłonił mnie mój synek.
-
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 20 sty 2011, 13:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jestem po drugiej wizycie u fizjoterapeuty i po tygodniu ćwiczeń w domu. Ból jest wyraźnie mniejszy, po dzisiejszym masażu i ćwiczeniach w gabinecie noga była jak nowa. Niestety, teraz znów ją czuję, jednak jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że niedługo będzie ok. W poniedziałek/wtorek mam zrobić testowo 3 km biegu i zobaczymy. Boli mnie serce, gdy widzę biegających ludzi, którzy z racji pogody wyłonili się z domów. Walczę!
Teraz porada, którą dostałem od fizjoterapeuty:
- robić rano i wieczorem okłady - jednego dnia zimne, drugiego ciepłe. Do tego masaż nogi, czyli: siadamy na wysokim stole, spuszczamy nogi swobodnie. Chorą nogę (od kolana w dół) podnosimy do poziomu, i delikatnie opuszczając suniemy rękoma od biodra w dół aż do kolana. I tak w kółko przez dziesięć minut. Ucisk nie ma być super mocny, po prostu mamy czuć ucisk na mięsień. Gorący okład możemy połączyć z masażem, po zimnym musimy odczekać do masażu ok 1,5 - 2 h.
Oraz kilka innych ćwiczeń, gdyby ktoś chciał z nich skorzystać, służę radą.
Teraz porada, którą dostałem od fizjoterapeuty:
- robić rano i wieczorem okłady - jednego dnia zimne, drugiego ciepłe. Do tego masaż nogi, czyli: siadamy na wysokim stole, spuszczamy nogi swobodnie. Chorą nogę (od kolana w dół) podnosimy do poziomu, i delikatnie opuszczając suniemy rękoma od biodra w dół aż do kolana. I tak w kółko przez dziesięć minut. Ucisk nie ma być super mocny, po prostu mamy czuć ucisk na mięsień. Gorący okład możemy połączyć z masażem, po zimnym musimy odczekać do masażu ok 1,5 - 2 h.
Oraz kilka innych ćwiczeń, gdyby ktoś chciał z nich skorzystać, służę radą.
Do biegania nakłonił mnie mój synek.
-
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 20 sty 2011, 13:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pierwsze kilometry po kontuzji za mną. Prawa noga już ok, ale odezwała się lewa. Szybko skontaktowałem się z fizjoterapeutą - zalecił oklady z lodu, podejrzewa, że mam predyspozycje do przeciazania tkanki miękkiej podczas wysiłku. Póki co odpoczywam i walczę, od drugiego mają zaczynam plan, który zakończy się pilskim polmaratonem. Mam nadzieję, że nogi pozwolą...
Do biegania nakłonił mnie mój synek.
-
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 20 sty 2011, 13:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hurrrra, biegam Boskie uczucie. Troszkę mnie tu nie było, ale postanowiłem nie opisywać nic, dopóki nie stwierdzę, że "chyba" z nogą jest już ok. Ćwiczenia, masaże, spokojny tryb życia i jakoś jest.
Co się działo przez długi czas, kiedy odpoczywałem o biegania? Czytałem Runners World, czytałem bieganie.pl, kupiłem sobie spodnie do biegania w Lidlu i opowiadałem o bieganiu innym. Udało mi się zarazić tym jedną koleżankę z pracy - pierwsze kilometry ma już w nogach. Odbyliśmy razem przebieżkę na 4 km, wszystko w zawrotnym tempie 00:06:44 na km Dla mnie były to jedne z pierwszych kilometrów po kontuzji, więc czułem się jak nowo narodzony.
Żeby nie było zbyt miło - noga mnie jeszcze boli, ale już nie tak, bym nie mógł biegać. Tak więc latam, śmigam i przemierzam kolejne niezbadane dotąd zakątki mojego miasta.
Jest tylko jeden ból, i nie wiem co na to poradzić - jak wolniej biegać?! Ludzie, wbrew pozorom nie jest to takie łatwe. Ostatnio odcinek 4,5 km pobiegłem na 00:05.01 a dzisiaj 5,7 na 00:05:16. Co jest grane? Dzisiejszy bieg i tak spowalniałem, ponieważ pomagał mi w tym Endomondo. Dotarł do mnie na potrzeby testów i recenzji najnowszy w Polsce model HTC czyli Incredible S, więc postanowiłem skorzystać z okazji i zainstalować Sport Trackera. Pierwszy kilometr biegłem na 5:40 a drugi już na 5:01. I wciąż takie dziwne skoki. Dlaczego? Zauważyłem, że jak się zamyślę o swoich sprawach o dawaj, ile fabryka dała...Trzeba nad tym poćwiczyć.
Tak jak wspominałem kupiłem sobie w Lidlu spodnie do biegania. Wyglądam jak Crazy Frog z chudymi nogami i butem nr 47,5. Aczkolwiek koleżanka stwierdziła, że tyłek mam zgrabny Zawsze to jakieś pocieszenie. Dzisiaj spotkałem dwóch biegaczy i jedną biegaczkę. Powiadam Wam, piękność. Jak z reklamy Nike - czarny dresik, białe buciki, niska zgrabna blondynka. Uśmiechnęła się do mnie, a ja taki zapatrzony, że nawet nie odpowiedziałem. Dobrze, że na przeciw mnie nie stała jakaś lampa czy drzewo, bo twarz miałbym poobijaną. Było mi wstyd jak cholera. Odwróciłem się za nią żeby...zobaczyć czy dres dobrze na niej leży, ale niestety ona się nie odwróciła. Tak to bym jej chociaż pomachał....Pewnie mam za chude nogi, więc stwierdziła, że nie ma na co patrzeć
Miło jest powrócić z biegowej nicości, od drugiego maja ruszam z programem, który zakończy się półmaratonem. Póki co, znów przyzwyczajam ogranizm do wysiłku biegowego. Tęskniłem za pisaniem tutaj, poważnie Do usłyszenia.
PS - ostatnio robiłem sobie badania krwi, wyszły prawie idealnie. Hemoglobina na poziomie 16
Co się działo przez długi czas, kiedy odpoczywałem o biegania? Czytałem Runners World, czytałem bieganie.pl, kupiłem sobie spodnie do biegania w Lidlu i opowiadałem o bieganiu innym. Udało mi się zarazić tym jedną koleżankę z pracy - pierwsze kilometry ma już w nogach. Odbyliśmy razem przebieżkę na 4 km, wszystko w zawrotnym tempie 00:06:44 na km Dla mnie były to jedne z pierwszych kilometrów po kontuzji, więc czułem się jak nowo narodzony.
Żeby nie było zbyt miło - noga mnie jeszcze boli, ale już nie tak, bym nie mógł biegać. Tak więc latam, śmigam i przemierzam kolejne niezbadane dotąd zakątki mojego miasta.
Jest tylko jeden ból, i nie wiem co na to poradzić - jak wolniej biegać?! Ludzie, wbrew pozorom nie jest to takie łatwe. Ostatnio odcinek 4,5 km pobiegłem na 00:05.01 a dzisiaj 5,7 na 00:05:16. Co jest grane? Dzisiejszy bieg i tak spowalniałem, ponieważ pomagał mi w tym Endomondo. Dotarł do mnie na potrzeby testów i recenzji najnowszy w Polsce model HTC czyli Incredible S, więc postanowiłem skorzystać z okazji i zainstalować Sport Trackera. Pierwszy kilometr biegłem na 5:40 a drugi już na 5:01. I wciąż takie dziwne skoki. Dlaczego? Zauważyłem, że jak się zamyślę o swoich sprawach o dawaj, ile fabryka dała...Trzeba nad tym poćwiczyć.
Tak jak wspominałem kupiłem sobie w Lidlu spodnie do biegania. Wyglądam jak Crazy Frog z chudymi nogami i butem nr 47,5. Aczkolwiek koleżanka stwierdziła, że tyłek mam zgrabny Zawsze to jakieś pocieszenie. Dzisiaj spotkałem dwóch biegaczy i jedną biegaczkę. Powiadam Wam, piękność. Jak z reklamy Nike - czarny dresik, białe buciki, niska zgrabna blondynka. Uśmiechnęła się do mnie, a ja taki zapatrzony, że nawet nie odpowiedziałem. Dobrze, że na przeciw mnie nie stała jakaś lampa czy drzewo, bo twarz miałbym poobijaną. Było mi wstyd jak cholera. Odwróciłem się za nią żeby...zobaczyć czy dres dobrze na niej leży, ale niestety ona się nie odwróciła. Tak to bym jej chociaż pomachał....Pewnie mam za chude nogi, więc stwierdziła, że nie ma na co patrzeć
Miło jest powrócić z biegowej nicości, od drugiego maja ruszam z programem, który zakończy się półmaratonem. Póki co, znów przyzwyczajam ogranizm do wysiłku biegowego. Tęskniłem za pisaniem tutaj, poważnie Do usłyszenia.
PS - ostatnio robiłem sobie badania krwi, wyszły prawie idealnie. Hemoglobina na poziomie 16
Do biegania nakłonił mnie mój synek.
-
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 20 sty 2011, 13:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dziś kolejny bieg, tym razem w końcu wolno - 5,24 km w 31'42 czyli 6'03 na km. Biegowy spacer, pogoda idealna, nie za zimno, nie za ciepło - pełen relaks, który był mi po dzisiejszym dniu w pracy bardzo potrzebny.
Może niedługo będę biegał z psem - moja siostra znalazła dzisiaj psiaka, taki na oko ośmiomiesięczny. Niestety, siostra i jej mąż z racji zawodów często są w rozjazdach, więc czasami owa znajda będzie mieszkać u nas. Nauczę, go, by ze mną biegał. Fajnie, cieszę się na samą myśl. Dzisiaj właśnie mijałem się z taką sympatyczną ekipą - biegnąca pani, pan jadący na rowerze a z nimi biegający jamnik. Świetny sposób na przyjemne z pożytecznym
Jeśli chodzi o kontuzję, to noga czuje się coraz lepiej. Jeszcze czasem szepcze do mnie, bym jej mocno nie przeciążał, ale widać efekty terapii i rehabilitacji. We wtorek ostatnia (mam nadzieję) wizyta u fizjoterapeuty. A później już tylko trening i we wrześniu półmaraton. Jak ten czas szybko leci...
Pisząć te słowa, oglądam TV i nie wierzę w to co widzę. Pisowcy szarpią się z ochroniarzami, babcie krzyczą gestapo. A mówią, że to na stadionach piłkarskich panuje dzicz...Tragedia. Zastanawiam się, czemu Kaczyński nie płacze nad grobm brata na Wawelu, tylko podburza naród przed Pałacem Prezydenckim. Masakra. Czasami zastanawiam się, czy nie większa niż ta pod Smoleńskiem...
Może niedługo będę biegał z psem - moja siostra znalazła dzisiaj psiaka, taki na oko ośmiomiesięczny. Niestety, siostra i jej mąż z racji zawodów często są w rozjazdach, więc czasami owa znajda będzie mieszkać u nas. Nauczę, go, by ze mną biegał. Fajnie, cieszę się na samą myśl. Dzisiaj właśnie mijałem się z taką sympatyczną ekipą - biegnąca pani, pan jadący na rowerze a z nimi biegający jamnik. Świetny sposób na przyjemne z pożytecznym
Jeśli chodzi o kontuzję, to noga czuje się coraz lepiej. Jeszcze czasem szepcze do mnie, bym jej mocno nie przeciążał, ale widać efekty terapii i rehabilitacji. We wtorek ostatnia (mam nadzieję) wizyta u fizjoterapeuty. A później już tylko trening i we wrześniu półmaraton. Jak ten czas szybko leci...
Pisząć te słowa, oglądam TV i nie wierzę w to co widzę. Pisowcy szarpią się z ochroniarzami, babcie krzyczą gestapo. A mówią, że to na stadionach piłkarskich panuje dzicz...Tragedia. Zastanawiam się, czemu Kaczyński nie płacze nad grobm brata na Wawelu, tylko podburza naród przed Pałacem Prezydenckim. Masakra. Czasami zastanawiam się, czy nie większa niż ta pod Smoleńskiem...
Do biegania nakłonił mnie mój synek.
-
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 20 sty 2011, 13:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzisiaj kolejny raz pobiegłem sobie wolniutkie 5,6 km, chociaż bardzo mi się nie chciało...Ostatnie 2 - 3 dni to kryzys formy fizycznej i psychicznej, czuję się wszystkim wypalony i zrezygnowany, chyba mie dopada jakaś wiosenna depresja.
Sam bieg bardzo spokojny, jednak ciało nie miało ochoty na wysiłek, i lewe kolano trochę dokazywało. Chciałem dzisiaj wykonać kilka interwałów ale odpuściłem, szkoda się forsować przed majem, czyli przed startem docelowego programu. Dzisiejsze tempo to 6'13, chyba powoli mi to wolne bieganie wchodzi w krew, z czego się cieszę - nie chcę ścigać się sam ze sobą.
Biegnąc wyobrażałem sobie jak przebiegam metę półmaratonu z synkiem na rękach. Nie wiecie, jakie to dla mnie ważne Muszę dać radę właśnie dla niego!
Sam bieg bardzo spokojny, jednak ciało nie miało ochoty na wysiłek, i lewe kolano trochę dokazywało. Chciałem dzisiaj wykonać kilka interwałów ale odpuściłem, szkoda się forsować przed majem, czyli przed startem docelowego programu. Dzisiejsze tempo to 6'13, chyba powoli mi to wolne bieganie wchodzi w krew, z czego się cieszę - nie chcę ścigać się sam ze sobą.
Biegnąc wyobrażałem sobie jak przebiegam metę półmaratonu z synkiem na rękach. Nie wiecie, jakie to dla mnie ważne Muszę dać radę właśnie dla niego!
Do biegania nakłonił mnie mój synek.