Potrzebuje kopa w tyłek:)

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
umi2
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 07 kwie 2011, 11:39
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Pisze tutaj bo potrzebuje jakiegoś kopa, czegoś co mnie przekona, że osoba ze sporą nadwagą też może zacząć biegać. Zainteresowałam sie bieganiem, bo w przeciągu kilku miesięcy przytyłam 10 kg. Było to spowodowane brakami w sposobie odżywiania, ale i siedzący trybem życia. Pracuje w biurze, w domu tez nie wiele sie ruszam. Od lutego staram sie racjonalnie odżywiać tzn 5 posiłków dziennie, staram sie nie gotować tłustych potraw no i nie jem po godzinie 18. Jednak moja waga stoi w miejscu. Cieszy mnie fakt że nie rośnie, ale ten zastój jest też niepokojący. Od dwóch dni próbuję wyjść pobiegać i znajduje sobie jakies komiczne usprawiedliwienia, uznałam, że będę biegać rano bo wtedy chodzi mniej ludzi a jak juz to są to starsze osoby, a takie nie uraczą mnie jakąś uszczypliwą uwagą. Uwag typu " nic ci już nie pomoże" boje się najbardziej na świecie ( gdy byłam nastolatką próbowałam zacząć cos w stylu marszobiegu i przy drugim podejsciu wlasnie cos takiego usłyszała, a dodam że wtedy miałam wagę prawidłową). Obserwując biegaczy w moim mieście zdałam sobie sprawe, że jeszcze nigdy nie spotkałam sie z osoba która biega i ma choćby 5 zbędnych kg nie mówiąc już o sporej nadwadze. Sama nie wiem jak sie przełamać do tego, zdaje sobie sprawę, że to by mi na prawde pomogło a z drugiej strony strasznie sie boje.
Myslałam o rozpoczęciu 6 tygodniowego planu treningowego dla początkujących
I takie moje pytanie o której godzine najlepiej biegać? czy mój plan porannego biegania( godz 5:00) bylby dobry czy tez organizm lepiej spala tłuszcz wieczorem?
PKO
Awatar użytkownika
myśka
Wyga
Wyga
Posty: 143
Rejestracja: 05 kwie 2011, 12:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Nieprzeczytany post

przeczytaj sobie mojego posta niżej - Grubaska i zaczyna biegać. Dziś dopiero 4 dzień. Nie spodziewałam się, że bieganie to będzie coś fajnego. A od wtorku mam takiego "pałera" że daj spokój. Po prostu nogi same chcą biegać, mimo, że jest sporu ból w nogach. I nie tylko. Przy wzroście 167 ważę 107 kg, więc kawał tłuszczu się wlecze ze mną, ale no kurde, biegam, żeby to zrzucić. Na siłowni wydaje mi się, że jest gorzej, bo siedzisz ze szczupłymi w czterech ścianach i ci dopiero się gapi. A tak, to miniesz raz kogoś, a potem może drugi. Słuchawki do uszu i nawet jeśli zdarzyłoby się, że coś mówią, to i tak nie słyszysz. Wczoraj zauważyłam, że o ile godziny do 19 są zdominowane przez rolkarzy i rowerzystów, tak po 19-tej raczej sami biegacze - przynajmniej tam gdzie biegam. I uwierz, oni też - a przyjemniej wielu z nich - nie urodziło się z figurą boga(chyba, że bożka buddy). Biegają ci, którzy trzymają formę i ci , którzy chcą zrzucić. I taki widok nie jest dla nich niczym dziwnym/śmiesznym. Tzn mi się tak wydaje. Ale może stali się wypowiedzą bardziej w tym temacie.
pardita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2236
Rejestracja: 04 lut 2011, 19:48
Życiówka na 10k: 55:43.00
Życiówka w maratonie: półmaraton 01:58:41
Lokalizacja: Sosnowiec/Nottingham

Nieprzeczytany post

myśka pisze:przeczytaj sobie mojego posta niżej - Grubaska i zaczyna biegać. Dziś dopiero 4 dzień. Nie spodziewałam się, że bieganie to będzie coś fajnego. A od wtorku mam takiego "pałera" że daj spokój. Po prostu nogi same chcą biegać, mimo, że jest sporu ból w nogach. I nie tylko. Przy wzroście 167 ważę 107 kg, więc kawał tłuszczu się wlecze ze mną, ale no kurde, biegam, żeby to zrzucić. Na siłowni wydaje mi się, że jest gorzej, bo siedzisz ze szczupłymi w czterech ścianach i ci dopiero się gapi. A tak, to miniesz raz kogoś, a potem może drugi. Słuchawki do uszu i nawet jeśli zdarzyłoby się, że coś mówią, to i tak nie słyszysz. Wczoraj zauważyłam, że o ile godziny do 19 są zdominowane przez rolkarzy i rowerzystów, tak po 19-tej raczej sami biegacze - przynajmniej tam gdzie biegam. I uwierz, oni też - a przyjemniej wielu z nich - nie urodziło się z figurą boga(chyba, że bożka buddy). Biegają ci, którzy trzymają formę i ci , którzy chcą zrzucić. I taki widok nie jest dla nich niczym dziwnym/śmiesznym. Tzn mi się tak wydaje. Ale może stali się wypowiedzą bardziej w tym temacie.
Myska, ale sie fajnie wkrecasz :) i przy okzaji innych nakrecasz na bieganie! Az milo patrzec, jak rodzi sie pasja !!! Sciskam Cie mocno !
Awatar użytkownika
myśka
Wyga
Wyga
Posty: 143
Rejestracja: 05 kwie 2011, 12:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Nieprzeczytany post

oj, normalnie mąż już nie może słuchać jak mu mówię o bieganiu. Oj, normalnie nie siedziałabym w pracy teraz, tylko biegała. Może nie cały czas, bo jeszcze nie dam rady. Ale tam po 300-400 m i marsz. A potem odpoczynek, żeby serducho się całkiem uspokoiło i żeby powietrza nabrać. Już mam nawet buty upatrzone, ale niestety mąż powiedział,za 300 zł nie da, dopóki nie będę chociaż miesiąca biegać. Ale już nie o buty chodzi, ale o same chęci. Nawet już kombinowałam, żeby psa koleżanki pożyczyć - no niech się psina wybiega, ale chyba się nie uda :P
umi2
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 07 kwie 2011, 11:39
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Miska Dziękuje bardzo, przeczytała dogłębnie twój watek i jestem w szoku :taktak:, nie sądziłam,m że od tamtego czasu kiedy ja miała checi na bieganie coś sie zmieniło. Tchnęłaś we mnie nadzieje, ze mi się jakoś uda zacząć.

Co do obuwia, również nie mam takiego spcjalnego, ale w moim wypadku długo chyba nie kupię, no chyba, że złapie takiego bakcyla jak ty i będę trenować regularnie.

Na razie marze o tym, żeby przebiec 2 min bez większego problemu, ciekawe czy mi sie uda. Ale tak jak napisała zacze od poczatku tym bardziej ze jestem laikiem

Dziękuję Ci jeszcze raz. Przywróciłaś mi wiarę w to że można i trzeba próbować:)
Kasz
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 16
Rejestracja: 13 lut 2011, 13:50
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Wiesz Umi, ja mniej więcej z tego samego powodu, zaczynałam biegać bardzo wcześnie (w drugiej połowie lutego koło 5:30/6:00 - czyli wychodziłam z domu jak było ciemno). Wstydziłam się docinek, sapałam, czerwieniłam i pociłam się. Wydawało mi się, że wyglądam żałośnie z moimi 62 kg przy 160 wzrostu, w dodatku zaczynając od marszobiegu, w którym więcej było chodzenia niż biegania. A w lutym rzadko kto biegał. Z czasem ludzie zaczęli wyłazić, nadeszła zmiana czasu i cholera mnie brała, że musze sapać publicznie :D Ale powoli się oswajam, biegam już ponad 45 minut (byłoby lepiej, ale moje "treningi" nie były zbyt systematyczne) i szczerze mi zwisa czy ktoś widzi moje zapocone świńskie ryło. I wiesz co? Biegnąc dzisiaj w parnym lesie, ociekając potem (jak już kiedyś wspominałam - taka moja uroda, po dziadkach, że się pocę przy najmniejszym wysiłku, mimo braku zmęczenia) zauważyłam, że wszyscy mijający mnie biegacze albo mnie olewali, albo pozdrawiali z uśmiechem. Tak więc, rozumiem że się wstydzisz i na razie dla zyskania pewności siebie może warto biegać wcześnie, ale z czasem przyjdzie świadomość, że jesteś zajebista i żadne głupie docinki cię nie ruszą, bo będziesz wiedziała, że umiesz biec dłużej niż 3/4 społeczeństwa, która w większości spuchłaby po pięciu, dziesięciu minutach.

A buty radzę mimo wszystko zakupić. Bieganie w nieodpowiednim obuwiu jest naprawdę dużo bardziej męczące. Sama się o tym przekonałam, gdy po raz pierwszy kupiłam buty do biegania. Normalnie nogi same mnie niosły, a następnego dnia nic mnie nie bolało! No i będziesz miała mobilizacje, że skoro już wydałaś kasę, to przynajmniej warto by było je trochę zużyć ;)

Co do biegania, podobno najlepiej spala się rano (jednak koniecznie zjeść wcześniej jakieś śniadanie lekkie, bo nie dość że nie będziesz miała siły, to jeszcze spalisz mięśnie) i mi też fajnie biega się rano, bo po całym dniu jestem tak wycieńczona, że myślę tylko o łóżku. Przy czym, niektórzy tak mają, że jak biegają rano, to potem są cały dzień głodni (ja też tak niegdyś miałam, ale mi przeszło :) Najlepiej sprawdź na sobie kiedy ci się najlepiej biega, bo to cecha indywidualna, a spalanie tłuszczu powinno być na drugim miejscu (tak czy tak będziesz chudnąć, a lepiej przecież jak masz z tego przyjemność, prawda? :) )
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

powodzenia, bede kibicowac :)
ja rano nie lubie, bo moja glowa jeszcze spi. Chociaz cwiczenie czyni mistrza i ostatni raz udalo mi sie rano calkiem niezle pobiec.
A buty kup, przy Twojej wadze potrzebujesz bardziej amortyzacji dla Twoich stawow.

wiec kop kop :bum:
misthunt3r
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 474
Rejestracja: 27 lip 2009, 13:11
Życiówka na 10k: 48:42
Życiówka w maratonie: 4:14:37
Lokalizacja: Toruń

Nieprzeczytany post

Nie martw się w ogóle ludźmi i nawet nie dopuszczaj do siebie myśli, że czegoś nie da się zrobić. Wiem po sobie, że się da ;) Też ruszałem na pierwszy "bieg" jako spora kulka. A że zacząłem w lecie i zawsze po pracy to obserwatorów były całe stada. I nic mnie nie interesowała ich opinia. Nie wiem czy się śmiali, co mówili czy co uważali - kogo to obchodzi. Przecież mnie nie znają, nic o mnie nie wiedzą więc dlaczego ma mnie obchodzić ich zdanie?

Pamiętaj, Ty coś dla siebie robisz, masz odwagę żeby spróbować, a Ci stukający się w głowę, komentujący czy śmiejący się po nosem ludzie najczęściej nie. Ktoś kto już zawalczył o swoje, zawsze doceni walkę drugiego człowieka. A do tego wątpię, żeby jakikolwiek biegacz nie uśmiechnął się z sympatią. (chyba, że jest bardzo skupiony i nie zauważy ;) )

A to tak w ramach puenty: http://b62.grono.net/210/220/gallery-98 ... 00x500.jpg
Obrazek
Because Running Sucks
umi2
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 07 kwie 2011, 11:39
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Musze powiedzieć, że zrobiła chyba pierwszy krok. W sumie zrobiłam ich więcej niż jeden no ale... Wstałam dziś o 5:00, ubrałam sie i wyszłam. Mam jakiś paniczny lek przed ludźmi. Musze z nim powalczyć, planowałam realizować 6 tygodniowy plan, ale kiepsko mi idzie trzymanie sie ram. Na początku dawałam rade biec ( truchtać w sumie bardziej) zaledwie przez minute, w ogóle stwierdziła ze strasznie źle mi się biegnie i poszłam na stadion :hej: Tam było o wiele lepiej, ale kondycji brak niestety:/ za pierwszym razem biegłam tylko połowę z połowy, a przy drugim podejściu bez ustanku prze-truchtałam połowę całego.
Wie ktoś ile stadion moze mieć metrów tzn ta bieżnia? Co do jego wielkości to jest to stadion szkolny wiec może być jakiś niestandardowy, ale szczerze mówiąc dla mnie to mega odległość. Zrobiłam 2,5 okrążenia z tego 1,5 marsz i 1 całe okrążenie i czas nie niestety gonił bo do pracy trzeba było sie zbierać wiec wróciłam do domu łacznie dziś przemaszerowałam i prze-truchtałam około 50 min. I czuje sie jakby lepiej? Nie wiem sama jakos tak dzisiaj pełna energii jestem :jatylko:
Jak wracałam ze stadionu spotkałam mnóstwo osób a ja głupia myslałam, ze o tych godzinach nikt nie chodzi... i jedna babka tak sie na mnie popatrzyła ze uh:/ może sie biedna wystraszyła bo jak burak wyglądałam:p ( po wysiłku zawsze czerwona sie robię). A i buty mnie obgryzły:-)

A i mam swój pierwszy cel. Marzy mi się żeby przebiec 5 okrążeń bez zmieniania tempa na wolniejsze:-) jak to osiągnę w nagrodę kupie sobie pulsometr

misthunt3r Ten demotywator stanie się moim mottem, jest genialny. usze ci zadać to pytanie skoro napisałaś, że zaczynałaś jako kulka ile juz biegasz i czy osiągnęłaś swój cel jesli chodzi o utratę wagi?

Bawareczka Przeczytała Twoją radę i w sumie masz chyba racje poczyta trochę o tych bucikach może w przyszłym miesiącu uda mi się je zakupić

Kasz :hej: tez tak kiedyś myslałam jak ważyłam 68-70 kg przy wzroście 168cm ze jestem monstrum... teraz wiem, że to nie była prawda:), ale człowiek wiecznie jest z siebie niezadowolony. Teraz bardzo chciałaby dojść z powrotem do tych 68 kg ale nie za wszelką cenę tylko tak w spokojnym tempie. Dla mnie ćwiczenia były zawsze zapychaczem, po wysiłku nie mam ochoty na jedzenie przez dłuższy czas. Zjadła lekkie śniadanie i od tamtej pory zero łaknienia, a bez wysiłku potrafie jeść i jeść tzn ograniczam sie oczywiscie, ale odczuwam większą ochotę na pochłoniecie sporej ilosci jedzenia
Awatar użytkownika
myśka
Wyga
Wyga
Posty: 143
Rejestracja: 05 kwie 2011, 12:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Nooo, mówiłam ci, że będziesz miała tego "pałera"!!!!! Ja chyba tylko dziś kupię sobie bluzę do biegania tą termo, bo dziś zimno trochę. I bieeeeegaaaaam!!!!
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Umi to moje ulubione bawarskie slowo :)

zaloz koniecznie bloga tu na forum

co do dlugosci stadionu nasz ma 250m na jedno okrazenia, to w sumie nie wazne, mozna tez mierzyc w minutach jak to zrobilas a 50 minut treningu to juz duzo i nie wazne ile metrow. No i masz odnosnik do kolejnych treningow. Ja mam stale trasy i porownuje czasami swoje czasy na tych trasach.

no i pierwsze koty zaploty
pardita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2236
Rejestracja: 04 lut 2011, 19:48
Życiówka na 10k: 55:43.00
Życiówka w maratonie: półmaraton 01:58:41
Lokalizacja: Sosnowiec/Nottingham

Nieprzeczytany post

Bawareczka pisze:Umi to moje ulubione bawarskie slowo :)

zaloz koniecznie bloga tu na forum

co do dlugosci stadionu nasz ma 250m na jedno okrazenia, to w sumie nie wazne, mozna tez mierzyc w minutach jak to zrobilas a 50 minut treningu to juz duzo i nie wazne ile metrow. No i masz odnosnik do kolejnych treningow. Ja mam stale trasy i porownuje czasami swoje czasy na tych trasach.

no i pierwsze koty zaploty
Bawareczka,

a wiesz, ze ja na poczatku myslalam, ze Twoj pseudonim to od bawarki :) Takiej herbaty z mlekiem :)
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

pardita pisze: Bawareczka, a wiesz, ze ja na poczatku myslalam, ze Twoj pseudonim to od bawarki :) Takiej herbaty z mlekiem :)
a pfuj
Awatar użytkownika
myśka
Wyga
Wyga
Posty: 143
Rejestracja: 05 kwie 2011, 12:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Nieprzeczytany post

A mam jeszcze pytanie.
Strasznie wieje u mnie dziś. Nikt nie biega, pada. Wyszła, przebiegłam może 5 minut, domarzłam. Jak się ubrać w taką pogodę. Miałam koszulkę kupioną w decathlonie do biegania, spodnie i bluza dresowa (bawełna).
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

bawelna nie, jak to sie nazywa hmm no taki nylon :echech:
jakas kurteczka tez by sie przydala

a ta bieznia na stadionie to moze ma 200m jednak hmm
chyba mam klopoty z pamiecia :spoko:
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ