A ja na czerwonym, to się rozciągam . Też chyba kabaret robię .pardita pisze::D ja notorycznie robie rundy dookola slupa albo latam w te i we wte po wysepkach Kabaret... ale mowi sie trudno. Czasem sie udaje tak idealnie wstrzelic w zielone
Dziewczyny na START
Moderator: beata
- Alexia
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1296
- Rejestracja: 02 lip 2008, 12:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
-
- Stary Wyga
- Posty: 203
- Rejestracja: 10 maja 2010, 10:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chrzanów/Oslo
Heh,Bawareczka pisze:Krowy to nie u nas nigdy w zyciu nie widzialam tu wolno biegajacej krowy (szybko tez nie ) dzik hmm kiedys tu nie bylo od 2 lat ponoc sa (tak twierdzi znajomy mysliwy i widzialam slady w lesie ok 1,5 km od mojego domu) ale zeby na jakiegos trafic trzeba biegac w porze pozno wieczorowej a zeby taki dzik zaatakowal musi miec mlode, wiec ja raczej sie nie obawiam ani krow ani dzikow ani innych gadow
jak jeszcze biegałem w Tyrolu (teraz Salzkammergut) to raz mnie jakies orlopodobne ptaszysko zaatakowal. No niby nic ale dostalem jakims szczurem w leb od tylu. Trzeba bylo widziec moje tetno Chwile pozniej mialem bliskie spotkanie z jeleniem. Tez sie skubany nie bal i przyatakowal wiec musialem stanac.
Ostatnio w lesie noca dopadlo mnie jakies wielkie psisko. Wies tez ma swoje wady
A co do nudy w czasie biegu? ostatnio odkrylem pociag. wsiadam . jade a pozniej wracam do domu.
@xandi => po prostu nie biegaj wsiadz na klimatyzowanej sali na wiosla i zrobisz taki trening cardio ze ja .... aaa miesnie sie zbuduja.. szlag!
TYlut
ps.
- Dorotka Gonitwa
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 346
- Rejestracja: 23 wrz 2009, 17:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: z kalkulatora
To był mój czwarty półmaraton. Początki grypy, nie wierzyłam że że tak mi dobrze pójdzie. W tej chwili grypa w całej okazałości się rozpanoszyła, ale co mi tam. Kilka dni i będzie dobrze.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 02 kwie 2011, 13:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
spokojnie. wyluzujcie troszkę moi mili
Widzę, że muszę się włączyć do dyskusji i ciutkę wytłumaczyć.
Lubię biegać, ale umiem dostrzec też wady biegania, które innych mogą niektórych zniechęcić. I w całej mojej wypowiedzi chodziło mi jedynie o to, że autorka artykułu przeciwstawiła bieganie fitnessowi, podczas gdy powinna raczej skupić się na osobach które zupełnie 4 liter nie ruszają z kanapy.
Na fitness nie chodzę regularnie, bo szkoda mi świeżego powietrza i ładnej pogody. I nie lubię klimatyzowanych sal i tłoku jaki na nich bywa. Tak naprawdę to o wadach fitnessu musiałabym napisać innego posta.
Każdy sport ma swoje wady. Udawanie że jakiś ich nie ma jest - no cóż - tylko udawaniem.
Może podam inny przykład. Z bieganiem jest jak z pracą. Przynajmniej w moim przypadku. Robię to co lubię, odnajduję się w tym i w ogóle jestem super zadowolona, nie zamieniłabym mojego zawodu na żaden inny. Ale czy ma wady? Oczywiście że ma! Chociażby taki że jest to praca z gatunku biurowych, czyli na krzesełku, przy biureczku przez 8 godzin dziennie. Zdaję sobie sprawę, że "obiektywnie" patrząc jest to wada. Jest jeszcze parę "obiektywnych" wad mojej pracy. Ale to nadal nie znaczy, że bym ją zamieniła na jakąkolwiek inną. Za to potrafię zrozumieć ludzi, którzy mówią mi, że oni by tak nie mogli pracować. Nie przyszłoby mi również do głowy uważać ich za gorszych z tego powodu, albo gorzej pracujących
Biegam 5 razy w tygodniu, bo przygotowuję się do zawodów.
Nie jestem instruktorką fitnessu.
Bolą mnie różne części ciała podczas biegu (najczęściej kostki). W 99% są to bóle niezwiązane z kontuzjami, a jedynie wymagające rozbiegania i za bardzo się nimi nie przejmuję. Ale wkurzam się jak coś mnie boli. Lubię mieć pełną przyjemność ze sportu i czuć tylko zmęczenie mięśni.
Bieganie samo w sobie mnie nie nudzi (tak jak napisałam w poprzednim poście). Nudzą mnie trasy. Kiedyś jak chodziłam dużo na spacery, to nie lubiłam iść i wracać tą samą drogą. I dwa razy pod rząd też nie lubiłam iść w tym samym kierunku. Oglądanie różnych miejsc jest elementem mojej prywatnej przyjemności biegowej. Dlatego bardzo sobie cenię różnorodność tras, która z przyczyn różnych (część już wymieniłam wcześniej) jest niewystarczająca.
Nie pamiętam innych pytań zawartych w odpowiedziach. Myślę, że na większość odpowiedziałam.
Pozdrawiam serdecznie
Widzę, że muszę się włączyć do dyskusji i ciutkę wytłumaczyć.
Lubię biegać, ale umiem dostrzec też wady biegania, które innych mogą niektórych zniechęcić. I w całej mojej wypowiedzi chodziło mi jedynie o to, że autorka artykułu przeciwstawiła bieganie fitnessowi, podczas gdy powinna raczej skupić się na osobach które zupełnie 4 liter nie ruszają z kanapy.
Na fitness nie chodzę regularnie, bo szkoda mi świeżego powietrza i ładnej pogody. I nie lubię klimatyzowanych sal i tłoku jaki na nich bywa. Tak naprawdę to o wadach fitnessu musiałabym napisać innego posta.
Każdy sport ma swoje wady. Udawanie że jakiś ich nie ma jest - no cóż - tylko udawaniem.
Może podam inny przykład. Z bieganiem jest jak z pracą. Przynajmniej w moim przypadku. Robię to co lubię, odnajduję się w tym i w ogóle jestem super zadowolona, nie zamieniłabym mojego zawodu na żaden inny. Ale czy ma wady? Oczywiście że ma! Chociażby taki że jest to praca z gatunku biurowych, czyli na krzesełku, przy biureczku przez 8 godzin dziennie. Zdaję sobie sprawę, że "obiektywnie" patrząc jest to wada. Jest jeszcze parę "obiektywnych" wad mojej pracy. Ale to nadal nie znaczy, że bym ją zamieniła na jakąkolwiek inną. Za to potrafię zrozumieć ludzi, którzy mówią mi, że oni by tak nie mogli pracować. Nie przyszłoby mi również do głowy uważać ich za gorszych z tego powodu, albo gorzej pracujących
Biegam 5 razy w tygodniu, bo przygotowuję się do zawodów.
Nie jestem instruktorką fitnessu.
Bolą mnie różne części ciała podczas biegu (najczęściej kostki). W 99% są to bóle niezwiązane z kontuzjami, a jedynie wymagające rozbiegania i za bardzo się nimi nie przejmuję. Ale wkurzam się jak coś mnie boli. Lubię mieć pełną przyjemność ze sportu i czuć tylko zmęczenie mięśni.
Bieganie samo w sobie mnie nie nudzi (tak jak napisałam w poprzednim poście). Nudzą mnie trasy. Kiedyś jak chodziłam dużo na spacery, to nie lubiłam iść i wracać tą samą drogą. I dwa razy pod rząd też nie lubiłam iść w tym samym kierunku. Oglądanie różnych miejsc jest elementem mojej prywatnej przyjemności biegowej. Dlatego bardzo sobie cenię różnorodność tras, która z przyczyn różnych (część już wymieniłam wcześniej) jest niewystarczająca.
Nie pamiętam innych pytań zawartych w odpowiedziach. Myślę, że na większość odpowiedziałam.
Pozdrawiam serdecznie
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
u nas sie wsiada w pociag, jedzie do Wiednia i wraca rowerem do domu trasa nad Dunajemtylut pisze: A co do nudy w czasie biegu? ostatnio odkrylem pociag. wsiadam . jade a pozniej wracam do domu.
Z bieganiem to czasami robimy tak, ze jedziemy autem na zakupy, ja wracam autem a Emek biegnie do domu 12 albo 21 km ztaleznie gdzie na te zakupy jedziemy.
Jeleni u nas nie ma tylko sarny a praszyska owszem ale dzieki Bogu zaden we mnie szczurem nie rzucal.
Xandi, kazdy sport ma wady wiec gdyby tak patrzec, wypadalo by wziasc pilota w reke i kwitnac na kanapie. Chociaz hmm to tez ma wady...
A ja sobie tak mysle nad tym bieganiem kobiet tu i W Pl i wyciagnelam kilka wnioskow:
tu biega wiecej kobiet bo
* bardzo duzo kobiet albo nie pracuje albo pracuje na czesc etatu, ma wiec na to czas
* sport jest promowany przez wiele organizacji, np. kasy chorych organizuja darmowe kursy biegania i innych sportow
* jak biega juz duzo kobiet to latwiej sie tym zarazic
* kupno sprzetu nie jest obciazeniem dla domowego budzetu
* mamy duzo tras biegackich z oznaczonym kilometrazem, tabliczkami z cwiczeniami i otwartych dla wszystkich biezni i stadionow
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2236
- Rejestracja: 04 lut 2011, 19:48
- Życiówka na 10k: 55:43.00
- Życiówka w maratonie: półmaraton 01:58:41
- Lokalizacja: Sosnowiec/Nottingham
Tylut,tylut pisze:
A co do nudy w czasie biegu? ostatnio odkrylem pociag. wsiadam . jade a pozniej wracam do domu.
@xandi => po prostu nie biegaj wsiadz na klimatyzowanej sali na wiosla i zrobisz taki trening cardio ze ja .... aaa miesnie sie zbuduja.. szlag!
TYlut
ps.
najlepiej jedz na gape :D wtedy konduktor ustanowi Ci dlugosc treningu powrotnego
- Alexia
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1296
- Rejestracja: 02 lip 2008, 12:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Artykuł pojawił się na Interii . Super!
-
- Dyskutant
- Posty: 48
- Rejestracja: 09 mar 2011, 17:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
fajnie, może dotrze do jeszcze szerszej publiczności i chociaż kilka pań spróbuje swoich sił w bieganiu...
Tymczasem ja zauważyłam, że bieganie w Polsce jest dla niektórych ludzi czymś bardzo dziwnym. Dzisiaj prosto z Decathlonu wpadłam na lekcje angielskiego. Gdy wytłumaczyłam spóźnienie i wszyscy dowiedzieli się, że biegam, zrobili nieziemsko wielkie oczy.
"Jak to, biegasz? Tak po prostu, biegasz?" Ale to było nawet śmieszne. Gorsze było coś takiego: "Wiesz, ja też bym chętnie pobiegała. Na prawdę, kiedyś chciałam, ale ja nawet nie mam gdzie biegac!" druga dziewczyna na to: "No dokładnie! Ty mieszkasz w fajnym miejscu, a ja?!" Dodam, że obie dziewczyny mieszkają w sąsiedztwie lasu...
Tymczasem ja zauważyłam, że bieganie w Polsce jest dla niektórych ludzi czymś bardzo dziwnym. Dzisiaj prosto z Decathlonu wpadłam na lekcje angielskiego. Gdy wytłumaczyłam spóźnienie i wszyscy dowiedzieli się, że biegam, zrobili nieziemsko wielkie oczy.
"Jak to, biegasz? Tak po prostu, biegasz?" Ale to było nawet śmieszne. Gorsze było coś takiego: "Wiesz, ja też bym chętnie pobiegała. Na prawdę, kiedyś chciałam, ale ja nawet nie mam gdzie biegac!" druga dziewczyna na to: "No dokładnie! Ty mieszkasz w fajnym miejscu, a ja?!" Dodam, że obie dziewczyny mieszkają w sąsiedztwie lasu...