justmario - znowu truchcikiem

Moderator: infernal

justmario
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 168
Rejestracja: 02 lut 2008, 15:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

1 marca 2011 - Sezon biegowy nareszcie rozpoczęty

Po prawie trzech miesiącach błogiego nieróbstwa, okraszanego okładami z lodu, masażami i rozciąganiem aż do znudzenie dziś nastąpiła ponowna próba powrotu do biegania.

Tym razem udana. Nic nie boli. Nic nie ciągnie. Po skromnych czterech kilometrach truchciku postanowiłem zakończyć pierwszy przedwiosenny wybieg.

Jutro spróbuję znowu ze cztery kilometry zaliczyć, jeżeli nic się nie będzie działo.

Miesiące leżenia odłogiem i zamiłowanie do dobrej kuchni znów dały o sobie znać. Sto pięć kilo to mój dzisiejszy pomiar, czyli będzie co zrzucać w najbliższych miesiącach.

Mam nadzieję, że kontuzja odeszła na dobre i uda się chociaż zaliczyć Cracovia Maraton, choć czasu jest nie za wiele. Sie zobaczy.
New Balance but biegowy
justmario
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 168
Rejestracja: 02 lut 2008, 15:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

3 marca 2011

Znowu się udało. O Bogowie na Olimpie. O Święci Patroni biegaczy i kto tam jeszcze nad całym tym interesem czuwa :taktak: .

Znowu się udało parę kilosków podreptać. Lajcik zupełny. Trucht totalny rześkim wieczorkiem około czterech kilosków przy minus dwóch stopniach. W niedzielę spróbuję chociaż z szósteczkę truchtnąć.

Przy okazji zauważyłem, że blogi z tytułem typu "powrót do biegania" to całkiem spora grupa. A wydawać by się mogło, że bieganie jest mało kontuzjogenne :hej: .
justmario
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 168
Rejestracja: 02 lut 2008, 15:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

6 marca 2011 Niedzielne wybieganie

Miało być dużo, a wyszło osiem i pół kilometra z zawrotnym średnim tempem 7:20 min/km. Ale dobre i to na początek, bo po tak długiej przerwie i tak wszystko trzeba zaczynać od początku. Jedyna różnica jest taka, że bez żadnego problemu truchtałem sobie solo przez godzinkę po parku. Jak na godziny popołudniowe to narodu było raczej malutko, ale to pewnie z powodu wiatru; dmuchało jak na dworcu w Kielcach.
Po truchtanku było też dziesięć minut rozciągania.
Jutro przerwa w bieganiu, ale w zamian za to będę robił pompki. Znalazłem stronkę 100pompek.pl na której jest ułożony elegancki trening pod setkę pompek jednorazowo. Po zrobieniu testu jest rozpiska. I właśnie jutro zaczynam od tej rozpiski. Nota bene strasznie się zapuściłem, bo ledwo udało mi się zrobić 27, choć jeszcze kilka lat temu bez problemu robiłem 50 pompeczek. Cóż lata lecą.
Zakładam, że te pompki to będzie trening sprawności ogólnej i pomoże w powrocie do szybszego biegania. A na pewno to pomaga, bo gdy jeszcze dwa lata temu wspinałem się na panelu (3x w tygodniu), to bez problemu robiłem piętnastokilometrowe przebieżki w tempie 5:20. Jak tylko odpuściłem panel z prędkością też się zrobiła kaszana.
Tak więc w poniedziałek pompowanko, a we wtorek jakieś tam drobne pięć, sześć kilosków.
Sayonara.
justmario
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 168
Rejestracja: 02 lut 2008, 15:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

7 marca 2011

Miało być bez biegania, ale pokusa była zbyt silna. Prawie pięć kilosków truchciku na zupełnym lajciku. No i oczywiście był pierwszy dzień z pompkami, ale trening niedokończony, bo ostatnia seria miała być na maxa, ale nie mniej niż 20 a mnie ledwo wyszło 14. Czyli za dwa dni powtórka treningu.

Jutro jakieś looźne sześć kilosków w planie.

Sayonara.
justmario
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 168
Rejestracja: 02 lut 2008, 15:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

8 marca 2011

Miało być 6km -wyszło 4, a to wszystko przez siostrę, której po dwóch kiloskach się odniechciało biegać, więc ja też dla towarzystwa wróciłem. Bardziej to była rozgrzewka niż właściwy bieg. W środę ogólnorozwojówka, czyli pompki.
justmario
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 168
Rejestracja: 02 lut 2008, 15:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

10 marca 2011

Chyba założę Stowarzyszenie Biegających Żółwi albo Fundację Biegających na Ręcznym. Zapodałem sobie dziś najbardziej z możliwych lajtowy truchcik ; ot - rzekłem sobie - tak na luzie zupełnym. No i był luz. Wprawdzie większość to pod górkę (po czesku: do kopca), ale tempo z "Polara" mnie powaliło 7:40. Wolniej chyba już nie można.

Dlatego pojawiło się mocne postanowienie poprawy. Następne wybieganko będzie krótsze (dziś było prawie 8 km), ale za to w okolicy 6:30, bo w przeciwnym razie zgnuśnieję, a Skawińską Dychę w maju ukończę za wózkami inwalidzkimi i gościem, który biega o kulach (WIELKI SZACUN DLA KOLEGI, BAJ DZE ŁEJ).

Tak więc jutro szybszy trucht. To zamiast pompek, bo mi się odnowił łokieć tenisisty i z pompek kupa z frytami na słodko :sss: .
justmario
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 168
Rejestracja: 02 lut 2008, 15:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

11 marca 2011

Nareszcie jakiś pozytywny akcent w tym gnuśnym truchtaniu. Dziś miałem truchtanko z Bogilem; przy okazji Bogil zafundował mi najdłuższe w życiu rozciąganie przed biegiem - to jego dobry nawyk z zimowego obozu z Grzegorzem Gajdusem i Krzysiem Janikiem.
Faktycznie rozciąganko zarąbiste i biegało się lajtowo. Tempo nie powalało, ale na pewno było lepsze od tego z wczoraj.
Po trzech kilometrach każdy z nas walnął swoją kilometrową tempówkę (z której wyszedł interwał); Bogil przyładował w 4:20 mnie się udało w 5:45 więc bez dramatów. Średnie tempo całego biegu wyszło w okolicach 7min/km , a dzisiejszy dystans to 10,4km, czyli nareszcie normalny bieg.
Jutro przerwa, a w niedzielę planuję pobiegać jakąś loooooźną dyszkę. Z resztą sie zobaczy.
justmario
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 168
Rejestracja: 02 lut 2008, 15:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

2 kwietnia 2011

Dziś będzie notka hurtowa za poprzedni i bieżący tydzień. Tak więć w ubiegłym tygodniu było nieśmiałe dwa razy po osiem kilosków lajtowo.
Ten tydzień to nadmiar obowiązków i zero truchtanka.
Ale za to końcówka będzie pełna wrażeń. Sobotni poranek to moja pierwsza tej wiosny wizyta na Groblach na okoliczność akcji Biegam bo Lubię. Wypas nadzwyczajny jak zwykle, fajny trening, fajni ludzie. Jednym słowem miły początek week endu. Sobotni wieczór to truchtanko z siostrą, która postanowiła pozbyć się celulitu i prócz tenisa i basenu dołożyła sobie trzy kiloski biegu dwa razy w tygodniu.
A w niedzielę Skawińska Grupa Biegowa. Nie byłem od grudnia, więc czas się zameldować i zanieść usprawiedliwienie do prezesa :hej: .
justmario
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 168
Rejestracja: 02 lut 2008, 15:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

3 kwietnia 2011

Miało być krótko, miło i niewinnie :lalala: .

A zrobił się hardcore jak u Teresy Orlowski. :spoczko:

Ale do rzeczy. Ze skawińskiej grupy biegowej pojawił się tylko Bogil i ja. Bogil miał ładować tempem na dyszkę, a ja planowałem sobie leniwy, niedzielny truchcik. Po wymianie uwag o tym, jak nas obu wczoraj załatwił Still Runner na Groblach (betonowe łydy, drewniane uda i inne tegesy) Bogil zaproponował delikatny truchcik po okolicznych lasach, bo przecież dymanie kółeczek po parku też ma swoje granice. :taktak:

Rzeczywiście truchcik był delikatny. Rzeczywiście pod górkę Bogil mnie oszczędzał i chwała mu za to. Ale za to kilometraż się zrobił hardcorowy. Niby marszobieg, a wyszło mi łącznie 19 kilosków. Po powrocie nawadniałem się przez dwie godziny i nadal chcę pić. Chyba do kolacji nabędę jakieś Chianti albo Barolo, bo to nieźle nawadnia :nowiesz:

Posnuliśmy też plany o trzydziestokilometrówce po lasach pod koniec maja i o wielodniowym supermaratonie po Małopolsce w lecie, ale to pewnie endorfinki nas powkręcały do wyższych stanów świadomości, więc na razie wkładam to między bajki. :spoczko:

Nekst łik chcę zrobić cztery wybiegi, a ponieważ pogoda się wyrabia to chyba zrobię siłówkę w skałkach na Zakrzówku; zawsze to lepsze niż dymanie po jakichś siłkach, czy innych badziewiach, a parę trawersików na początek sezonu nie zaszkodzi. :taktak:
justmario
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 168
Rejestracja: 02 lut 2008, 15:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

5 kwietnia 2011

Betonowe dwójki po sobotnich Groblach i niedzielnym hardkorze nie chciały się rozciągnąć, pomimo dłuuuuuuugiego rozciągania przed biegiem. Jednak po dwóch kilometrach truchtu dwójki zaczęły puszczać, a moc nadeszła niespodziewanie z mocnym akcentem na trzystumetrowym podbiegu w granicach 4:40.
Power nie puszczał już do końca czwartego kiloska; te dwa kilometry wyszły mi ze średnią 5:20. Jednak akcenty StillRunnera z soboty i katastroficzna wycieczka biegowa zainicjowana przez Bogila w niedzielę spowodowały, że Moc Powraca.
Łącznie było 6 i pół kiloska z czego ostatnie dwa to relaksacyjny truchcik dla towarzystwa.
W czwartek planuję ósemkę i ewentualne skałki, jak pogoda przyżre. :spoko:
justmario
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 168
Rejestracja: 02 lut 2008, 15:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

7 kwietnia 2011

Był to pierwszy dzień lata; :hejhej: temperatura za oknem oscylowała w okolicach dwudziestki, lub nawet nieco powyżej. Na szczęście przed wieczorkiem coś tam pokropiło i wiało jak na dworcu w Kielcach, więc temperatura odczuwalna była znacznie niższa.
Jak już pisałem w poprzednim poście Moc Powraca. Moje wybiegania zaczynam ostro; mam kilkusetmetrowy podbieg z różnicą poziomów kilkudziesięciu metrów. W ostatnich dwóch wybieganiach była to buła z masłem, nawet nie zdążyłem się zadyszeć. :taktak:

Truchtanko zakończyłem w okolicy sześciu kilometrów; nawet nie zaglądałem do pulsometra, ile to dokładnie było. Ot, niemęcząca przebieżka. :spoczko:
W skałki nie pojechałem, bo wyglądało to deszczowo, a na śliskim wapieniu brzydko się wyjeżdża ze stopni.
W sobotę Biegam bo lubię na Groblach w dobrym towarzystwie, a w niedzielę długie wybieganie ze Skawińską Grupą Biegową. :hej:
Sayonara.
justmario
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 168
Rejestracja: 02 lut 2008, 15:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

9 kwietnia 2011 Biegam bo lubię

Tradycyjne sobotnie spotkanie na bieżni Placu na Groblach gromadzi coraz więcej chętnych. Aż miło popatrzeć, jak się budzi Biegowa Galicja.
Drzewiej biegało się nawet do Wiednia, do Najjaśniejszego Pana, tak jak to miało miejsce w przypadku niejakiej Piszczkowej z Korabnik, która ze skargą na urzędników do Cesarza się udała, ale to inna bajka... :hej:
Tak więc Grobelki odbyły się jak zwykle w dobrym towarzystwie i na sportowo. Krzysiek zapodawał ostre rozciąganie i tempówki, a Małgosia pilnowała żółwików, coby się zbytnio nie rozpędzały :hejhej:
Ja osobiście podłączyłem się do grupy robiącej trzyminutówki z minutą przerwy na oddech. Było osiem serii z prędkością pomiędzy 5:10 i 5:30 więc dramatów nie było. Rozciąganie po było zdecydowanie łagodniejsze, niż w ubiegłym tygodniu, więc zakwasów też być nie powinno.
Jutro długie wybieganie ze Skawińską Grupą Biegową. Jak będzie wiało, to damy w las, a jak nie, to może szosówka wzdłuż Wisły w stronę Ochodzy.
Oj; będzie się działo. :taktak:
Sayonara.
justmario
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 168
Rejestracja: 02 lut 2008, 15:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

10 kwietnia 2011

Chora data. Poszedłem spać o drugiej rano; tak późna pora nie przeszkadzała dziennikarzom TVP1 Telewizji Polonia i TVN24 jechać z koksem w wiadomym temacie. To jakaś paranoja. Już się zastanawiałem, czy jak rano otworzę lodówkę, to nie zobaczę informacji o Smoleńsku. Chyba za radą Stefana Hrabiego Niesiołowskiego poszukam sobie dobrego psychiatry. :hej:

Dzisiejsze truchtanko Skawińskiej Grupy Biegowej odbyło się przy mocnym wietrze, ale daliśmy radę. Bogil towarzyszył Wojtkowi, który się rozbiegiwał przed Cracovią w przyszłym tygodniu. Tuptałem z nimi trzy okrążenia parku miejskiego. Potem zwolniłem; wczorajsze Grobelki jeszcze się nie zregenerowały w pełni.

W sumie z dobiegiem wyszło ponad 12 kilometrów, z czego dziewięć i pół w średnim tempie 6:20/km, czyli w miarę przyzwoicie jak na reanimowanego emeryta.

Ogólnie cały tydzień to 28 kilometrów. Nie było skałek, bo brakło trochę pogody, trochę czasu i trochę motywacji, ale nekst łik nie odpuszczę. Jak mawiał Fidel; socialismo o muerte. :taktak:
Sayonara.
justmario
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 168
Rejestracja: 02 lut 2008, 15:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

13 kwietnia 2011
W dniu 12 kwietnia Gagarin wyleciał w kosmos.
Pięćdziesiąt lat później złapały mnie korzonki.
Gagarin już nie lata.
Ja na razie nie biegam.
Gagarin już nie polata.
Ja jeszcze pobiegam, jak mnie puści, of kors.
Na razie niestety trzyma. :wrr:
Czyli z biegania dupa.
justmario
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 168
Rejestracja: 02 lut 2008, 15:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

18 kwietnia 2011

No i puściło. Poniedziałkowy wieczór to skromne 9 kilometrów z przelotową w granicach 6:30. Pod koniec kilka dwustumetrówek poniżej 4:30/km, co zaowocowała lekkimi zakwasami w dniu dzisiejszym. Następny truchcik dopiero w czwartek; brakuje czasu na Zakrzówek, więc sprawność ogólną zapodaję w domu wieczorami.
Może po Świętach będzie luźniej. Sie zobaczy. :hejhej:
ODPOWIEDZ