Przegrzanie?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 474
- Rejestracja: 27 lip 2009, 13:11
- Życiówka na 10k: 48:42
- Życiówka w maratonie: 4:14:37
- Lokalizacja: Toruń
Tak sobie myślę, że tutaj powinienem to wrzucić.
Po dzisiejszym biegu (20km, 2:11:37 - wiem, że dla niektórych to nie bieg :P ) dosłownie umierałem. Wróciłem do domu, rozciągnąłem się, zimny prysznic i padłem na łóżko. Okazało się, że po kilku godzinach (jakieś 3 godziny snu) cały czas mi nieznośnie gorąco. Temperatura 38 st. Wziąłem coś na zbicie i czekam czy pomoże.
O biegu: ubiór: krótki rękawek i leginsy, do tego butelka Powerade w nerce, regularnie rozpijana na całej trasie, a mimo to tragedia. Od początku biegło się ciężko. Tragedia jednak malała z każdym kilometrem. Z sił opadłem dopiero w okolicy 18-19km. Biegałem 2,5 godziny po normalnym śniadaniu, napiłem się przed i piłem Powerade w trakcie.
Skąd więc taki efekt i co zrobić, żeby się to nie powtórzyło?
Czy może to być efekt nagłej zmiany temp w której biegam? Dla porównania w czwartek wieczorem były 3 st dziś 15 w cieniu, wczoraj też biegło się kiepsko jednak nie aż tak, a zrzuciłem to na karb godziny, bo zwykle nie biegam o 7 rano tylko wieczorami, dlatego dziś przesunąłem to na 11:30.
Po dzisiejszym biegu (20km, 2:11:37 - wiem, że dla niektórych to nie bieg :P ) dosłownie umierałem. Wróciłem do domu, rozciągnąłem się, zimny prysznic i padłem na łóżko. Okazało się, że po kilku godzinach (jakieś 3 godziny snu) cały czas mi nieznośnie gorąco. Temperatura 38 st. Wziąłem coś na zbicie i czekam czy pomoże.
O biegu: ubiór: krótki rękawek i leginsy, do tego butelka Powerade w nerce, regularnie rozpijana na całej trasie, a mimo to tragedia. Od początku biegło się ciężko. Tragedia jednak malała z każdym kilometrem. Z sił opadłem dopiero w okolicy 18-19km. Biegałem 2,5 godziny po normalnym śniadaniu, napiłem się przed i piłem Powerade w trakcie.
Skąd więc taki efekt i co zrobić, żeby się to nie powtórzyło?
Czy może to być efekt nagłej zmiany temp w której biegam? Dla porównania w czwartek wieczorem były 3 st dziś 15 w cieniu, wczoraj też biegło się kiepsko jednak nie aż tak, a zrzuciłem to na karb godziny, bo zwykle nie biegam o 7 rano tylko wieczorami, dlatego dziś przesunąłem to na 11:30.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 474
- Rejestracja: 27 lip 2009, 13:11
- Życiówka na 10k: 48:42
- Życiówka w maratonie: 4:14:37
- Lokalizacja: Toruń
Dziś od rana bez problemów, wczoraj 2 pyralginy i zimne napoje i wieczorem normalnie poszedłem spać.
Ja raczej nie wstanę rano, jeśli w przyszłym tygodniu będzie podobnie to po prostu w weekendy też będę wychodził już po zachodzie słońca jak w dni powszednie
Ja raczej nie wstanę rano, jeśli w przyszłym tygodniu będzie podobnie to po prostu w weekendy też będę wychodził już po zachodzie słońca jak w dni powszednie

- F@E
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2302
- Rejestracja: 16 paź 2009, 17:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: TG
przeciążenie i odwodnienie prawdopodobnie...typowy objaw... trafiłeś na fatalny dzień a organizm nic nie zgłaszał wcześniej jakkolwiek?
"Wizja bez działania jest marzeniem, działanie bez wizji jest koszmarem"
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 474
- Rejestracja: 27 lip 2009, 13:11
- Życiówka na 10k: 48:42
- Życiówka w maratonie: 4:14:37
- Lokalizacja: Toruń
Ciezko sie bieglo, ale do przezwyciezenia - inaczej bym zawrocil. Tyle znakow ze strony organizmu. Bo nawet za bardzo pic mi sie nie chcialo, caly czas pilem przed i w trakcie i po.
- CríostóirSweeney
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 324
- Rejestracja: 14 mar 2009, 15:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 03:56:13
- Lokalizacja: Éire
Jeśli ciężko daj sobie na luz. Trzeba słuchać swojego organizmu. Czasami mniej znaczy więcej!!!misthunt3r pisze:Ciezko sie bieglo, ale do przezwyciezenia - inaczej bym zawrocil. Tyle znakow ze strony organizmu. Bo nawet za bardzo pic mi sie nie chcialo, caly czas pilem przed i w trakcie i po.
pozdro
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 474
- Rejestracja: 27 lip 2009, 13:11
- Życiówka na 10k: 48:42
- Życiówka w maratonie: 4:14:37
- Lokalizacja: Toruń
Też tak trochę myślałem, jednak z drugiej strony z moim nędznym stażem i planem zrobienia w końcu maratonu za 2 miesiące to przydałoby się ćwiczyć w nieodpuszczaniu również 

- CríostóirSweeney
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 324
- Rejestracja: 14 mar 2009, 15:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 03:56:13
- Lokalizacja: Éire
-
- Wyga
- Posty: 53
- Rejestracja: 25 sie 2010, 10:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Podobną sytuację zaliczyłem dzisiaj. Wczoraj wymęczyłem się w Jurze na podbiegach w głębokim, ciężkim śniegu, dziś korzystając z słońca postanowiłem odpuścić na nieco łatwiejszej, ale dłuższej pętli. Od samego początku nogi jak z betonu, dopiero pod sam koniec jakoś poszło do przodu. W domu dreszcze i brak chęci na cokolwiek. Nie to co wczorajsze endorfiny
. Później okazało się , że mam 38,2 stopnia gorączki i skończyło się na dwóch aspirynach i popołudniu w łóżku. Teraz sytuacja po dziewięciu godzinach unormowała się, ale przy okazji przyszła refleksja, że tej wody to rzeczywiście w ciągu dnia trochę za mało. Dwie herbaty, kawa, pół litra wody na pięć km biegu, a później piwko. Dieta samobójcy 


- F@E
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2302
- Rejestracja: 16 paź 2009, 17:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: TG
Wody jak wody przegiąłeś z wysiłkiem...rudobrody pisze:Podobną sytuację zaliczyłem dzisiaj. Wczoraj wymęczyłem się w Jurze na podbiegach w głębokim, ciężkim śniegu, dziś korzystając z słońca postanowiłem odpuścić na nieco łatwiejszej, ale dłuższej pętli. Od samego początku nogi jak z betonu, dopiero pod sam koniec jakoś poszło do przodu. W domu dreszcze i brak chęci na cokolwiek. Nie to co wczorajsze endorfiny. Później okazało się , że mam 38,2 stopnia gorączki i skończyło się na dwóch aspirynach i popołudniu w łóżku. Teraz sytuacja po dziewięciu godzinach unormowała się, ale przy okazji przyszła refleksja, że tej wody to rzeczywiście w ciągu dnia trochę za mało. Dwie herbaty, kawa, pół litra wody na pięć km biegu, a później piwko. Dieta samobójcy
"Wizja bez działania jest marzeniem, działanie bez wizji jest koszmarem"