rzut oka na męża z ukrycia

Dziewczyny - to nasze miejsce.

Moderator: beata

atalanta
Wyga
Wyga
Posty: 113
Rejestracja: 02 gru 2010, 20:16
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Śnią mi się czasami takie rodzinne wybiegania - ja i moje córki (tyle że oczywiście to za kilka dobrych lat bo na razie są malutkie). Zobaczymy, może i im spodoba się bieganie. W ogóle jak do tej pory prowadzimy rodzinnie aktywny tryb życia - basen, łyżwy, rolki, rower, narty zimą, góry latem (młodsza w chuście pokonuje całkiem długie trasy na maminych nogach; że nie wspomnę o tegorocznym zwiedzaniu jaskiń - czadersko było)to ulubione nasze "wolne" aktywności. W tych aktywnościach mąż bierze czynny udział.
Ale biegania to on nie lubi. Ani swojego ani mojego.

Mój mąż jest teraz w okresie kryzysowym - ma poważną kontuzję kolana, jest w trakcie gojenia się. Niestety jakakolwiek aktywność inna niż chodzenie (i to tez nie za długo) nie wchodzi obecnie w grę. Odpada też nasz wspólny taniec co łatwe dla niego nie jest (ja chodzę w pojedynkę). W ogóle takie uziemienie jest masakrycznie frustrujące i przykre. No a ja, nieczuła żona, święcę własne sukcesy...

Ale abstrahując od tego okresu - mój mąż nie lubi biegać i chyba z czysto męskiej ambicjonalnej strony patrzy na moje bieganie wilkiem :hahaha: Oczywiście myśli że robi to w sposób dla mnie niewidoczny. Ale ja już trochę za długo go znam :) Chyba boi się że niedługo będę sprawniejsza od niego. Doceniam jego wytrwałość w kibicowaniu mi; we wszystkich "wow ale super" chociaż wiem że to nie po jego myśli. Staram się też okazywać własną euforię jak najbardziej skąpo (z uwagi na aktualny czas jego uziemienia; na zasadzie nie nękania głodnego pizzą).
Ciekawa jestem jak to się dalej potoczy i czy nagle kochany mój nie zapała do biegania miłością :hej:
A jak to toczy się u Was? Jak mężowie radzą sobie z męską ambicją bycia silniejszym/ sprawniejszym od żony?
Pewnie część z Was biega rodzinnie - zazdroszczę. Ale kto wie, kto wie...
:)
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Ja jak się zabierałam za bieganie z pewną taką nieśmiałością, to wzięłam męża ze sobą pod pachę, co by nieco tę nieśmiałość zwalczyć. :hej: Lubimy biegać razem, ale chyba mój mąż ma gdzieś w głębi duszy problem z tym, kiedy jestem szybsza/sprawniejsza (trenuję bardziej regularnie od niego). Nie chce absolutnie ze mną w zawodach startować.
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

ja nie mam tego problemu, bo jestem o duzo gorsza od mojego Emka. Kibicuje mi zawziecie, udziela rad i chwali sie wszystkim dookola moimi wynikami.
pardita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2236
Rejestracja: 04 lut 2011, 19:48
Życiówka na 10k: 55:43.00
Życiówka w maratonie: półmaraton 01:58:41
Lokalizacja: Sosnowiec/Nottingham

Nieprzeczytany post

ja nie lubię biegać z Ukochanym Moim Narzeczonym, bo u nas jest duża róznica wzrostu (ja 160cm, on 188 cm). Efekt taki, że muszę go trochę gonić, poza tym rytm Jego kroków jest oczywiście inny niz mój, co mi rozbijamój własny rytm, oddech również i nieszczęście kolkowe gotowe...
Ale mój Ukochany chwal mnie bardzo, i rzeczywiście moją aktywność fizyczna wjeżdża mu na abmicje. Kiedyś tylko podciągał się na drążku 3 razy w tygodniu, teraz codziennie jeszcze robi 8 min abs.
Ale najprzyjemniejsze jest chyba to, że powolutku zbliżamy się do 30-tki (ja 28 lat, Ukochany 27 lat) i większość znajomych flaczeje, a my jesteśmy taaaacy najs end tajt. [Próżna jestem, wiem :/ ]
To mnie motywuje do jeszcze większej dbałości o swoje ciałko :)
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

W moim małżeństwie to ja byłam pierwszą osobą, która zaczęła biegać. Początkowo forma była taka, że wracałam do domu po kilkunastu minutach, więc biegałam rano w ramach spacerów z psem. O tym, że biegam odważyłam się powiedzieć mężowi dopiero po kilku tygodniach.... Najpierw patrzył ze zdziwieniem, bo ze mnie nigdy nie był szczególny sportowiec, a jak mu powiedziałam, że zamierzam wziąć udział w biegu na 15 km o mało nie spadł z krzesła. A ja biegałam dalej i w dodatku coraz dłużej.
Na moje pierwsze zawody ( te 15 km) pojechaliśmy całą rodziną. Ja biegłam a mąż z synami wszystko kręcili i fotografowali. I to był przełom. Mąż stwierdził, że też będzie biegał chociaż z jego treningami różnie bywa, no i rzadko udaje nam się pobiegać razem. W październiku ub. roku przebiegliśmy razem maraton. Było ciężko, ale daliśmy radę. Mnie to dodało skrzydeł, mojego męża trochę zdemotywowało.
Jacek z młodszym synem wolą piłkę nożną, a starszy syn w ogóle nie przepada za sportem ( no może z wyjątkiem siatkówki).
Generalnie fajnie jest razem spędzać czas na sportowo, ale nie musi być to bieganie. Prawdę mówiąc, zdecydowanie wolę biegać w samotności, ew. z psem, ale o tym sza :hahaha:
pardita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2236
Rejestracja: 04 lut 2011, 19:48
Życiówka na 10k: 55:43.00
Życiówka w maratonie: półmaraton 01:58:41
Lokalizacja: Sosnowiec/Nottingham

Nieprzeczytany post

Dziewczyny,

a mogłybyście mi doradzić co nieco w kwestaich diety???? Wiem, że to tak z innej beczki, ale byabym bardzo wdzięczna za poradę. Przeklejam zaraz tu moją wypowiedź z innego wątku, dobrze...??
pardita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2236
Rejestracja: 04 lut 2011, 19:48
Życiówka na 10k: 55:43.00
Życiówka w maratonie: półmaraton 01:58:41
Lokalizacja: Sosnowiec/Nottingham

Nieprzeczytany post

Przeklejone :)

A co powiecie o zalożeniach diety ze stronki kobietkibiegaja.pl ???
http://www.kobietkibiegaja.pl/pl/katego ... o-treningu
probuję jakoś ułożyć/zmodyfikować swoją dietę i myślałam o zastosowaniu się do tych wskazówek. Ogólnie jem 4 posiłki dziennie:
7-6 śniadanie (płatki owsiane, kawa średnio mocna, 150 ml mleka, rodzynki i morele suszone) 530 kcal
11-11:30 II śniadanie (3 kromki chleba* z tuńczykiem/wędliną/serem żółtym; 100 gr serka wiejskiego z ogórkiem i pomidorem; pół jabłka, suszona figa), ok. 450 kcal
15-16 obiad (kasza/ryż/kuskus/makaron - makaron nie więcej niż 2 razy w tyg., ryba/jajko/kurczak gotowany, warzywa; 2 suszone morele, 1 ciasteczko), ok. 450 kcal
ok.20 kolacja (jogurt naturalny 100 ml, pół banana, pół pomarańczy, pół jabłka, kiwi, 3 wasy czasem z dżemem).
Myślę, czy nie powinnam przeorganizować II śniadania z kolacją. , ok. 350 kcal
Staram się nie jeść słodyczy, jeść raczej lekko i zdrowo.
Wiem, że kalorii dość mało, ale zwiększam o 100 na tydzień (kończę stabilizację po diecie) i planuje dośc do 2000-2300. Choć w moim przeliczniku biegowym napisało mi, że powinnam jeść 2560
Z chęcią poczytam opinie doświadczonych!!

* chleb trochę marny, bo angielski (mieszkam obecnie w Wielkiej Brytanii, ale wiem- to nie wytłumaczenie). Myślę o przerzuceniu się na pumpernikiel.
LiLiKa
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 12
Rejestracja: 27 lut 2011, 13:17
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Bawareczka pisze:ja nie mam tego problemu, bo jestem o duzo gorsza od mojego Emka. Kibicuje mi zawziecie, udziela rad i chwali sie wszystkim dookola moimi wynikami.

No i u mnie jest jak u Bawareczki ;) B. zaczął biegać wcześniej. Fakt, że nie biega dużo dłużej niż ja, ale twardo mnie wspiera, i udziela rad i chwali przy wszystkich możliwych osobach. Problem w tym że jeszcze w liceum ( wtedy biegałam, ale tylko na zawodach szkolnych) byłam od B. szybsza, i wydaje mi się, że trochę pobiegam, i z powrotem będę szybsza. Co wtedy? nie wiem, czas pokaże ;)
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

a nie ma sie co na zapas martwic :)
LiLiKa
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 12
Rejestracja: 27 lut 2011, 13:17
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Co racja to racja, nie ma co się na zapas martwić ;) na razie nie idzie mi źle, dziś 7.36km w 45' dla mnie to wynik rewelacyjny, wiem że może dla was biegaczy z dłuższym stażem to nic nadzwyczajnego, ale dla mnie to rewelka ;)
pozdrawiam ;)
Uhma
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 50
Rejestracja: 28 lut 2011, 14:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ja mam taki problem, że mój Narzeczony nie do końca mnie wspiera. Cieszy się, że biegam i chwali moje zawzięcie, ale za każdym razem jak wracam z biegania, to słyszę, że za szybko biegam. "Po co tak szybko biegasz, to nie chodzi o to, żeby się zmęczyć, przetrenujesz się..." Kiedyś biegał i nie wątpię, że się na tym nie zna. Mam takie wrażenie, że chciałby zostać moim trenerem, podpowiadać mi co i jak mam robić.
LiLiKa
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 12
Rejestracja: 27 lut 2011, 13:17
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Uhma pisze:Ja mam taki problem, że mój Narzeczony nie do końca mnie wspiera. Cieszy się, że biegam i chwali moje zawzięcie, ale za każdym razem jak wracam z biegania, to słyszę, że za szybko biegam. "Po co tak szybko biegasz, to nie chodzi o to, żeby się zmęczyć, przetrenujesz się..." Kiedyś biegał i nie wątpię, że się na tym nie zna. Mam takie wrażenie, że chciałby zostać moim trenerem, podpowiadać mi co i jak mam robić.

Przecież Narzeczony Cię wspiera. Nie chce tylko, żebyś się przetrenowała. Chce dla Ciebie dobrze ;) i myślę że będzie mu miło jak naprawdę potraktujesz Go jak swojego trenera, mężczyźni lubią takie docenienie, kiedy widzą że są potrzebni swojej kobiecie ;)
Uhma
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 50
Rejestracja: 28 lut 2011, 14:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ja tego tak nie czuję. Ostatnio poprawiłam swój czas o niecałe dwie minuty, a on miał do mnie pretensję, że za szybko biegłam. A mi się po prostu dobrze biegło: było ciepło, katar mi przeszedł, więc mi się lepiej oddychało...
wero
Wyga
Wyga
Posty: 58
Rejestracja: 06 wrz 2010, 11:56
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

U mnie wspólne bieganie nie wychodzi, bo tak jak Pardita, mam wysokiego męża i jego jeden krok to moje 3. Próbowaliśmy biegać razem chyba ze 2 razy i zawsze on w końcu nie wytrzymywał i wyrywał do przodu. Potem czekał pod domem bardzo zadowolony z siebie, kiedy ja z godnością wbiegałam na podwórko 10 minut po nim. Inna sprawa, że mąż nie biega regularnie, tylko ćwiczy na siłowni, więc jego po takiej okazjonalnej przebieżce potem wszystko boli :hejhej:
Za to jeśli chodzi o ćwiczenia ogólnorozwojowe, to jest pełna współpraca. Ostatnio zażyczyłam sobie naukę ćwiczenia z ciężarkami (z tym tak jak bieganiem, wydaje się proste, a jednak trzeba trochę wiedzieć żeby to robić dobrze), w zamian katuję męża ćwiczeniami na brzuch i jogą. Biegać najbardziej lubię sama, więc taki stan rzeczy mi bardzo odpowiada. Za to cieszy mnie, że mam w domu kogoś, kto dba o kondycję, stara się zdrowo jeść, bo to jest bardzo motywujące.
dora
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 11
Rejestracja: 02 kwie 2011, 15:53
Życiówka na 10k: 59 z hakiem
Życiówka w maratonie: 4 z hakiem, bliżej 5

Nieprzeczytany post

Mój partner biega i to jest dla mnie fantastyczne i motywujące.
W chwilach kryzysu możemy się wzajemnie wspierać, bo nikt tak nie zrozumie biagacza jak drugi biegacz.
I jest najwspanialszym zajączkiem, jakiego można sobie wyobrazić.
Nigdy nie zapomnę jak w czasie mojego maratońskiego debiutu opowiadał mi Wiedźmina na ostatnich kilometrach, co jakoś pomogło mi dociągnąć się do mety.
ODPOWIEDZ