Qba - misja 3:59/km
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
...które było w niedzielę.
we wtorek 7 km, w tym 4 x 0,5 km po ok. 4:25
bolało w nogach, łydka, achilles, shinsplintsy
szykują się zmiany na blogu oraz w metodzie treningowej
we wtorek 7 km, w tym 4 x 0,5 km po ok. 4:25
bolało w nogach, łydka, achilles, shinsplintsy
szykują się zmiany na blogu oraz w metodzie treningowej
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
czwartek, 8 km easy w tym 5 przebieżek.
w sobotę zawody i próba polecenia na całego.
w sobotę zawody i próba polecenia na całego.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sobota 12 marca
6. bieg z cyklu GP Poznania, czas: 22:15.
Plan był taki, żeby polecieć 21:40, czyli tyle ile potrzeba na dychę w 45 minut i połówkę w 1:40.
Błoto na 3. i 4. km pokrzyżowało plany, w końcówce nie dałem rady przyspieszyć.
ZONK. Ale i tak spróbuję za tydzień na Maniackiej połamać 45 minut.
Dodatkowo Maciek poleciał świetnie, 15 miejsc przede mną, już go nie dogonię w generalce...
Teraz ogólniej:
zmiany na blogu:
na razie zmienił się tytuł. Ania nadal biega tylko nie pisze, ja biegam i piszę, więc blog jest mój.
Nowe podejście do treningu zainspirowane książką Matta Fitzgeralda RUN by Feel.
W szczegółach będzie niebawem, tzn. po połówce. To tylko 3 tygodnie!
W każdym razie na pewno będzie ciekawie.
Tyle.
6. bieg z cyklu GP Poznania, czas: 22:15.
Plan był taki, żeby polecieć 21:40, czyli tyle ile potrzeba na dychę w 45 minut i połówkę w 1:40.
Błoto na 3. i 4. km pokrzyżowało plany, w końcówce nie dałem rady przyspieszyć.
ZONK. Ale i tak spróbuję za tydzień na Maniackiej połamać 45 minut.
Dodatkowo Maciek poleciał świetnie, 15 miejsc przede mną, już go nie dogonię w generalce...
Teraz ogólniej:
zmiany na blogu:
na razie zmienił się tytuł. Ania nadal biega tylko nie pisze, ja biegam i piszę, więc blog jest mój.
Nowe podejście do treningu zainspirowane książką Matta Fitzgeralda RUN by Feel.
W szczegółach będzie niebawem, tzn. po połówce. To tylko 3 tygodnie!
W każdym razie na pewno będzie ciekawie.
Tyle.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
niedziela, 6 km Easy
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek, 10 km Easy.
bez Garmina, bez ciśnienia, zadowolony.
update: miało coś być w czwartek ale się nie dało. będzie trening jutro ale chyba już coś lekkiego tylko, i w sobotę też troszku może pobiegam, albo nie pobiegam... taki jestem.
dzisiaj może się uda zrobić jakieś cwiczonka w domu, ale może nie.
studiuję tego fitzgeralda i myślę, że to dobra opcja dla mnie, niedługo szczegóły,
wreszcie coś ciekawego będzie na tym niudniastym blogu, ble....
bez Garmina, bez ciśnienia, zadowolony.
update: miało coś być w czwartek ale się nie dało. będzie trening jutro ale chyba już coś lekkiego tylko, i w sobotę też troszku może pobiegam, albo nie pobiegam... taki jestem.
dzisiaj może się uda zrobić jakieś cwiczonka w domu, ale może nie.
studiuję tego fitzgeralda i myślę, że to dobra opcja dla mnie, niedługo szczegóły,
wreszcie coś ciekawego będzie na tym niudniastym blogu, ble....
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
nie pobiegałem dzisiaj - tak wyszło.
za to maniacka jest jednak jutro a nie w niedzielę, to znaczy, że jutro raczej pobiegam :P
trzymajcie kciuki, jutro biegnę zgodnie z stevem prefontainem:
"the best pace is suicide pace. and today is a good day to die"
tyle.
za to maniacka jest jednak jutro a nie w niedzielę, to znaczy, że jutro raczej pobiegam :P
trzymajcie kciuki, jutro biegnę zgodnie z stevem prefontainem:
"the best pace is suicide pace. and today is a good day to die"
tyle.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
19 marca, sobota - 7. Maniacka Dziesiątka
Dla porządku przypomnę:
rok temu po pół roku biegania - 48:20 netto
plany początkowe - 40 minut
plany ostateczne - 45 minut
wyszło: 46:40 netto (4:40/km)
Co się stało, że się nie udało?
W zeszłym roku pod koniec czerwca pobiegłem testowo 9 km po 4:30/km...
Dlaczegóż tego dzisiaj było tak słabo?
Otóż i jak to wyglądało:
zacząłem bardzo ładnie, po 4:35/km, pierwsze kółko tak ładnie weszło, zacząłem przyspieszać, po czym na 6 km. po podbiegu złapała kolka - musiałem na 1 km zwolnić do ok. 4:45/km. Jak odpuściła BEZ WYRAŹNEGO TRUDU przyspieszyłęm do 4:30/km i zacząłem się cieszyć, że jest szansa odrobić straty i pobiec 45 minut. Niestety po pół kilometra nastąpił atak astmy, który ścisnął moje płuca kleszczami, do końca już tylko po 4:45/km.
Sto miejsc wyżej niż rok temu, ale nie jestem zadowolony - czas bardzo słaby.
Liczyłem na srebrny medal (do 500. miejsca) ale się nie udało.
Mam swoje wytłumaczenie ale podam je w jednym z następnych postów, gdzie podsumuję ostatnie kilka miesięcy treningu, zbiorę myśli i przestawię koncepcję na najbliższą przyszłość.
Może Wy macie jakieś komentarze? Szczerze liczę na Wasze opinie.
Tyle.
Dla porządku przypomnę:
rok temu po pół roku biegania - 48:20 netto
plany początkowe - 40 minut
plany ostateczne - 45 minut
wyszło: 46:40 netto (4:40/km)
Co się stało, że się nie udało?
W zeszłym roku pod koniec czerwca pobiegłem testowo 9 km po 4:30/km...
Dlaczegóż tego dzisiaj było tak słabo?
Otóż i jak to wyglądało:
zacząłem bardzo ładnie, po 4:35/km, pierwsze kółko tak ładnie weszło, zacząłem przyspieszać, po czym na 6 km. po podbiegu złapała kolka - musiałem na 1 km zwolnić do ok. 4:45/km. Jak odpuściła BEZ WYRAŹNEGO TRUDU przyspieszyłęm do 4:30/km i zacząłem się cieszyć, że jest szansa odrobić straty i pobiec 45 minut. Niestety po pół kilometra nastąpił atak astmy, który ścisnął moje płuca kleszczami, do końca już tylko po 4:45/km.
Sto miejsc wyżej niż rok temu, ale nie jestem zadowolony - czas bardzo słaby.
Liczyłem na srebrny medal (do 500. miejsca) ale się nie udało.
Mam swoje wytłumaczenie ale podam je w jednym z następnych postów, gdzie podsumuję ostatnie kilka miesięcy treningu, zbiorę myśli i przestawię koncepcję na najbliższą przyszłość.
Może Wy macie jakieś komentarze? Szczerze liczę na Wasze opinie.
Tyle.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Niedziela, 20 marca
16,5 km nad Rusałką. Bardzo miło, takie Easy-nie-Easy, bo koledzy są na innym poziomie zaawansowania i stoją szybciej niż ja biegam.
16,5 km nad Rusałką. Bardzo miło, takie Easy-nie-Easy, bo koledzy są na innym poziomie zaawansowania i stoją szybciej niż ja biegam.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
OKEJ.
Czas by trochę podsumować.
Przez ostatnie miesiące dużo się w moim bieganiu działo.
Przeczytałem kilka książek, kilkadziesiąt artykułów i kilkaset wątków na różnych forach, od czego głowa mi spuchła jak bania i pewnie dlatego tak wolno człapię.
Nauczyłem się dużo i podług tej wiedzy starałem się trenować. Trochę było szkoły amerykańskiej, trochę marsjańskiej, dużo biegania na tempo, mało siły a raczej sporo interwałów.
Dużo eksperymentów i badania siebie.
Kilka plusów:
- zaliczony debiut maratoński,
- kontynuacja biegania - to już półtora roku,
- nauczyłem się biegać ze śródstopia.
I minusów:
- wciąż trenuję za mało (wg wewnętrznego węża),
- wciąż biegam za wolno (wg tegoż samegoż),
- astma doskwiera.
Wnioski a propos treningów:
1. Nie działają na mnie plany treningowe, z tej prostej przyczyny, że mój tryb życia uniemożliwia ich realizację, a nawet gdybym był w stanie biegać wg planu, to i tak bym tego nie robił, bo wszelkie schematyzowania biegania w moim przypadku powoduje może nie odruch wymiotny, ale wielki psychiczny sprzeciw do granic obrzydzenia. Niestety-stety dokładne rozpiski nie mają racji bytu.
2. Nie zdają egzaminu skomplikowane, złożone formy treningowe. Treningi w stylu 20 x 300m, 15 x 1 minuta w tempie jakimś tam, poskładańce-łamańce treningowe mnie po pierwsze i najważniejsze wkurzają. Wkurzenie to jest na tyle silne, że po drugie jest niepotrzebne. To, co taki Nagór lubi i robi, ja nie lubię i robić nie będę. Uwielbiam za to Tempo Runy, że o rany.
3. Nie mogę biegać za często, bo bolą mnie piszczele, i zanim ich nie wzmocnię, 5 treningów w tygodniu jest liczbą w sam raz i wcale nie za mało.
Tych punktów na pewno będzie więcej, ale na razie niech to wystarczy, w miarę kolejnych przemyśleń będę dopisywał kolejne.
Każdy komentarz spotka się z moją wdzięcznością i będzie tym spotkaniem oczarowany.
Tyle.
Czas by trochę podsumować.
Przez ostatnie miesiące dużo się w moim bieganiu działo.
Przeczytałem kilka książek, kilkadziesiąt artykułów i kilkaset wątków na różnych forach, od czego głowa mi spuchła jak bania i pewnie dlatego tak wolno człapię.
Nauczyłem się dużo i podług tej wiedzy starałem się trenować. Trochę było szkoły amerykańskiej, trochę marsjańskiej, dużo biegania na tempo, mało siły a raczej sporo interwałów.
Dużo eksperymentów i badania siebie.
Kilka plusów:
- zaliczony debiut maratoński,
- kontynuacja biegania - to już półtora roku,
- nauczyłem się biegać ze śródstopia.
I minusów:
- wciąż trenuję za mało (wg wewnętrznego węża),
- wciąż biegam za wolno (wg tegoż samegoż),
- astma doskwiera.
Wnioski a propos treningów:
1. Nie działają na mnie plany treningowe, z tej prostej przyczyny, że mój tryb życia uniemożliwia ich realizację, a nawet gdybym był w stanie biegać wg planu, to i tak bym tego nie robił, bo wszelkie schematyzowania biegania w moim przypadku powoduje może nie odruch wymiotny, ale wielki psychiczny sprzeciw do granic obrzydzenia. Niestety-stety dokładne rozpiski nie mają racji bytu.
2. Nie zdają egzaminu skomplikowane, złożone formy treningowe. Treningi w stylu 20 x 300m, 15 x 1 minuta w tempie jakimś tam, poskładańce-łamańce treningowe mnie po pierwsze i najważniejsze wkurzają. Wkurzenie to jest na tyle silne, że po drugie jest niepotrzebne. To, co taki Nagór lubi i robi, ja nie lubię i robić nie będę. Uwielbiam za to Tempo Runy, że o rany.
3. Nie mogę biegać za często, bo bolą mnie piszczele, i zanim ich nie wzmocnię, 5 treningów w tygodniu jest liczbą w sam raz i wcale nie za mało.
Tych punktów na pewno będzie więcej, ale na razie niech to wystarczy, w miarę kolejnych przemyśleń będę dopisywał kolejne.
Każdy komentarz spotka się z moją wdzięcznością i będzie tym spotkaniem oczarowany.
Tyle.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
środa rano - 7,5 km, w tym 4 km Tempo Runu po 4:45/km.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
weekend
1. jestem chory - kaszel, katar, takie tam. głupio.
2. tak. zrobiłem to. podążyłem za tłumem.niesiony ulotną obietnicą wiela-za-niewiela..
.
.
.
.
..
.
..
.
.
.
.
.
.
.
kupiłem buty z lidla.
1. jestem chory - kaszel, katar, takie tam. głupio.
2. tak. zrobiłem to. podążyłem za tłumem.niesiony ulotną obietnicą wiela-za-niewiela..
.
.
.
.
..
.
..
.
.
.
.
.
.
.
kupiłem buty z lidla.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
czwartek, 31 marca.
7 km, w tym 4,5 Tempo Runu po 4:45.
Buty z Lidla mnie obtarły, verfluchte!
Śmiech na sali, w każdym razie nadal mi się podobają, zobaczymy, może muszą się rozejść, może za słabo zasznurowałem, może są po prostu badziewne.
Po połówce, którą biegnę rekreacyjnie razem z Anią, czyli poniżej 6:00/km, zaczynam plan zgodnie z Run by Feel i własnymi przemyśleniami.
Już teraz mogę podać kilka przykładów zmian, pomysłów, postanowień:
1. Każdy trening będę oceniał w 6-stopniowej skali pod względem satysfakcji z treningu - najmojszej subiektywnej oceny, opartej tylko na widzimisiu, jako że
2. do 14 maja (ostatni bieg GP Poznania) biegam WSZYSTKO bez Garmina. Dość mam tego wewnętrznego szczura, który szepcze: o 2 sekundy na km za wolno, pół minuty gorzej niż ostatnio itd.
Szczurze precz!
3. Raz w tygodniu biegam Tempo Run, nawet gdyby miał to być jedyny trening w tygodniu. Dlaczego? Bo lubię.
4. Nie biegam skomplikowanych treningów, wymyślnych konstrukcji, wielokrotnych powtórzeń. Dlaczego? Bo nie lubię.
5. Wdrażam etiopskie ćwiczenia, zjazdy z trasy w lasy i inne wygłupy.
Tyle.
7 km, w tym 4,5 Tempo Runu po 4:45.
Buty z Lidla mnie obtarły, verfluchte!
Śmiech na sali, w każdym razie nadal mi się podobają, zobaczymy, może muszą się rozejść, może za słabo zasznurowałem, może są po prostu badziewne.
Po połówce, którą biegnę rekreacyjnie razem z Anią, czyli poniżej 6:00/km, zaczynam plan zgodnie z Run by Feel i własnymi przemyśleniami.
Już teraz mogę podać kilka przykładów zmian, pomysłów, postanowień:
1. Każdy trening będę oceniał w 6-stopniowej skali pod względem satysfakcji z treningu - najmojszej subiektywnej oceny, opartej tylko na widzimisiu, jako że
2. do 14 maja (ostatni bieg GP Poznania) biegam WSZYSTKO bez Garmina. Dość mam tego wewnętrznego szczura, który szepcze: o 2 sekundy na km za wolno, pół minuty gorzej niż ostatnio itd.
Szczurze precz!
3. Raz w tygodniu biegam Tempo Run, nawet gdyby miał to być jedyny trening w tygodniu. Dlaczego? Bo lubię.
4. Nie biegam skomplikowanych treningów, wymyślnych konstrukcji, wielokrotnych powtórzeń. Dlaczego? Bo nie lubię.
5. Wdrażam etiopskie ćwiczenia, zjazdy z trasy w lasy i inne wygłupy.
Tyle.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
piątek, 31 marca
4 km wolno
- bez Garmina już wolność, chłe chłe,
- ciekawe: gdybym pobiegł 8 km to by moja ocena zadowolenia byłaby 3, a tak: nie zmęczyłem się, spodobało mi się to, że mogę po pół godzinie treningu wrócić do domu, w domu ucieszona żona, że wróciłem wcześniej, zdążyłem zrobić jeszcze kilka ćwiczeń, pobawić się z dzidzią... A więc ocena 5 :D
- jutro (niedziela) półmaraton, biegnę z Anią, więc nie na wynik tylko na bycie jak najlepszym wsparciem dla debiutantki
Byliśmy dzisiaj odebrać pakiety startowe, zjedliśmy makaron na Pasta Party (na szczęście bez tych obleśnych oliwek, które były w zeszłym roku).
Macałem Nike Free 5.0. - ale cudeńka... Ślinka mi pociekła.
Tyle.
4 km wolno
- bez Garmina już wolność, chłe chłe,
- ciekawe: gdybym pobiegł 8 km to by moja ocena zadowolenia byłaby 3, a tak: nie zmęczyłem się, spodobało mi się to, że mogę po pół godzinie treningu wrócić do domu, w domu ucieszona żona, że wróciłem wcześniej, zdążyłem zrobić jeszcze kilka ćwiczeń, pobawić się z dzidzią... A więc ocena 5 :D
- jutro (niedziela) półmaraton, biegnę z Anią, więc nie na wynik tylko na bycie jak najlepszym wsparciem dla debiutantki
Byliśmy dzisiaj odebrać pakiety startowe, zjedliśmy makaron na Pasta Party (na szczęście bez tych obleśnych oliwek, które były w zeszłym roku).
Macałem Nike Free 5.0. - ale cudeńka... Ślinka mi pociekła.
Tyle.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Run by Feel by Matt and Qba
Dobra, to czas wypisać kilka zasad dla mojego bieganie w najbliższym czasie.
Oczywiście liczę na Wasze wskazówki i komentarze.
Na początek Matt:
1. Jednym z głównych celów treningu ma być budowanie pewności siebie, szczególnie odnośnie zaplanowanych celów.
Treningi nie tyle mają przynosić adaptacje fizjologiczne ale mentalną poprawę oceny siebie, swoich możliwości i szans na osiągnięcie założonych celów.
2. Zaufanie intuicji - mniej planów, patrzenia na innych, oddawania sterów treningu w cudze ręce, więcej wczuwania się w siebie i odpowiadania na informacje, które płyną z wewnątrz.
3. Uczynić treningi przyjemniejszymi. Żeby po prostu dawały jak najwięcej frajdy.
4. Takie sterowanie treningiem, by postępy były jak najwyraźniejsze.
5. Ocena, które metody treningowe mnie odpowiadają i na mnie działają.
6. Ćwiczenie odporności na cierpienie podczas treningu.
7. Progresja kluczowych treningów. W perspektywie kilku miesięcy umieścić kilka treningów kluczowych, które są jednocześnie sprawdzianami, da się je porównać i na ich bazie ocenić stopień przygotowania i tempo progresu.
Plus kilka przemyśleń Kuby, które już były wcześniej.
Plus kilka przemyśleń Kuby, które się rodzą.
Na razie tyle.
Dobra, to czas wypisać kilka zasad dla mojego bieganie w najbliższym czasie.
Oczywiście liczę na Wasze wskazówki i komentarze.
Na początek Matt:
1. Jednym z głównych celów treningu ma być budowanie pewności siebie, szczególnie odnośnie zaplanowanych celów.
Treningi nie tyle mają przynosić adaptacje fizjologiczne ale mentalną poprawę oceny siebie, swoich możliwości i szans na osiągnięcie założonych celów.
2. Zaufanie intuicji - mniej planów, patrzenia na innych, oddawania sterów treningu w cudze ręce, więcej wczuwania się w siebie i odpowiadania na informacje, które płyną z wewnątrz.
3. Uczynić treningi przyjemniejszymi. Żeby po prostu dawały jak najwięcej frajdy.
4. Takie sterowanie treningiem, by postępy były jak najwyraźniejsze.
5. Ocena, które metody treningowe mnie odpowiadają i na mnie działają.
6. Ćwiczenie odporności na cierpienie podczas treningu.
7. Progresja kluczowych treningów. W perspektywie kilku miesięcy umieścić kilka treningów kluczowych, które są jednocześnie sprawdzianami, da się je porównać i na ich bazie ocenić stopień przygotowania i tempo progresu.
Plus kilka przemyśleń Kuby, które już były wcześniej.
Plus kilka przemyśleń Kuby, które się rodzą.
Na razie tyle.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
3 kwietnia, niedziela
Półmaraton Poznański
Jako, że nie czułem się na siłach pobiec poniżej 1:40, postanowiłem dotrzymać towarzystwa debiutującej Ani, która na metę przybiegła po pięknym biegu z czasem 2:11. Jestem z niej TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAKI dumny!
Całą impreza fajna, piękna pogoda, dużo kapel, niektóre nawet umiały grać (no dobra, dwie góra), piknik i plaża.
Mimochodem 21 km na śródstopiu i łydki czują się świetnie! Chyba już zaadaptowały się do nowej techniki.
W tym tygodniu jedziemy dalej z planem, pobiegamy, zobaczymy.
Tyle.
Półmaraton Poznański
Jako, że nie czułem się na siłach pobiec poniżej 1:40, postanowiłem dotrzymać towarzystwa debiutującej Ani, która na metę przybiegła po pięknym biegu z czasem 2:11. Jestem z niej TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAKI dumny!
Całą impreza fajna, piękna pogoda, dużo kapel, niektóre nawet umiały grać (no dobra, dwie góra), piknik i plaża.
Mimochodem 21 km na śródstopiu i łydki czują się świetnie! Chyba już zaadaptowały się do nowej techniki.
W tym tygodniu jedziemy dalej z planem, pobiegamy, zobaczymy.
Tyle.