Mam pytanie odnośnie budowania pułapu tlenowego w przygotowaniach do maratonu metodą Skarżyńsiego. Kompletnie nie ogarniam jednego aspektu tej idei i byłbym bardzo wdzięczny za objaśnienie. Oto w czym rzecz.
W okresie orki najważniejszym akcentem w tygodniu mającym podwyższać pułap tlenowy jest kros, taka umówmy się mieszanka WB2 i siły biegowej. Na początku pasywny, mający przygotować do serii najważniejszych w tym okresie treningów w tej metodzie - krosów aktywnych. Rzeczone krosy ma się biegać podkręcając delikatnie tempo na całej długości, atakujemy na podbiegach, końcówkę ma się lecieć dosłownie w trupa. A co z pulsem? No oczywiście przy takich założeniach będzie rósł cały czas, na podbiegach może nawet szaleć, i na końcu też może sięgać Tmax. Nie trzeba się zresztą nim przejmować, byle nie zacząć za szybko i nie zwymiotować serca po drodze ale dopiero za "metą" - wtedy jest udany kros aktywny. Trening zaliczony, rośnie nam co trzeba, pięknie jest.
8 krosów zaliczonych, idziem siać. A tu WB2 czeka, to teraz służy do budowania pułapu tlenowego. A o co tutaj z grubsza chodzi? No wg opisu guru, biegniemy płaski, oznaczony odcinek w drugim zakresie intensywności. Ten drugi zakres jest natomiast definiowany tętnem. I uwaga, opisane to jest tak, że żeby mieć korzyść treningową z tego biegania, żeby coś zbudować, trzeba się tej intensywności trzymać ściśle. To nawet mało powiedziane, nie mam teraz książki pod ręką, ale w Maratonie ujęte jest to mniej więcej tak, że pobiegnij człowieku dwa uderzenia serca ponad zakres i lepiej ci było w ogóle z domu nie wychodzić, nie tylko nic nie zbudowałeś ale jeszcze zburzyłeś...
No to jak to jest? Niby kros aktywny i WB2 służą do tego samego, ale stosuje się je na innych etapach przygotowań. Ale lekkie przegięcie w trakcie WB2 (nawet jeśli subiektywnie nie przegięliśmy) ma mieć opłakane skutki, kiedy wcześniej nasz najważniejszy trening w tygodniu ma polegać w głównej mierze właśnie na permanentnym przeginaniu. O co tu chodzi???
Zastrzegam, że broń Boże nie krytykuję metody, bo sam ją drugi sezon stosuję, jestem zadowolony z efektów i bardzo mi w ogóle odpowiada taki uporządkowany trening, zwyczajnie lubię tą metodę. Ale tego po prostu nie rozumiem, a jak nie rozumiem, to mnie wkurza

