od trzech tygodni leczę, czy raczej próbuję leczyć ból okolic piszczeli. Zaczęło się od bólu prawej nogi parę miesięcy temu, ból to się wzmagał to zanikał, jakoś z tym dało się biegać więc nie było problemu. Od nowego roku zrobiłem sobie trzytygodniową przerwę w bieganiu, a po przerwie z pełną werwą przystąpiłem do realizacji planu treningowego do maratonu poniżej 3.15. Po tygodniu ból w okolicy piszczeli w obu nogach. Przestałem biegać i rozpocząłem leczenie, najpierw maść końska, stosowałem parę dni ale nie pomogła, następnie naproksen w maści, też nie pomógł. Poszedłem więc do lekarza, ten zrobił mi usg - powiedział, że w prawej nodze widzi, że coś jest nie tak (prawa to ta co bolała od paru miesięcy) i przepisał mi DicloDuo 75mg dwa razy dziennie po 1 kapsułce (lek przeciwzapalny) i polprazol 1 kapsułka dziennie (osłona na żołądek), dodatkowo rehabilitacja: jonoforeza, laser i krio - to wszystko na dwa tygodnie. Z krio zrezygnowałem (sam robię sobie lodowe okłady). Trzeba przyznać, że ta terapia pomaga, choć nie wiem czy dwa tygodnie wystarczą. Leki biorę od 5 dni i nie czuję już bólu (choć pewnie gdybym teraz pobiegał to bym poczuł). Myślę, że skuteczne są tu przede wszystkim leki bo tym zabiegom jakoś nie dowierzam, myślę że mają raczej rolę wspomagającą.
Z tego co czytałem wystąpienie u mnie tej kontuzji jest całkowicie typowe, można nawet powiedzieć że zrealizowałem wszystkie przesłanki do jej wystąpienia:
- jestem początkującym biegaczem (biegam od roku i 4 miesięcy),
- buty mam już trochę zbiegane (ponad 800km),
- biegam tylko po asfalcie,
- biegam często pod górę,
- rozpocząłem intensywne treningi (obciążenia większe niż do tej pory) po 3 tyg. przerwie.
Mam nadzieję, że uda mi się szybko wrócić do rozpoczętego planu treningowego bo chciałbym w tym roku zaliczyć parę maratonów
