DOMinika - myślami w 2013
Moderator: infernal
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Paskudny wirus nie chce odpuścić Już dawno nie pamiętam, żebym tyle dni była "nie na chodzie". Coś okropnego- nie mam gorączki, więc nie leżę, ale czuje się okropnie- boli mnie głowa, mam zainfekowane górne i dolne drogi oddechowe. Lekarstwa nie działają
Na szczęście Bartusiowi przechodzi, choć też jakoś wolno to idzie.
Na szczęście Bartusiowi przechodzi, choć też jakoś wolno to idzie.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Choróbsko się nie poddaje. Żadne leki nie pomagają- przechodzi jedynie gorączka, a i ta po dniu, dwóch wraca. Jutro muszę iść do lekarza, bo inaczej nigdy z tego nie wyjdę Masakra- choruję już ponad dwa tygodnie. I mam wrażenie, że jest gorzej niż na początku.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
No to jest źle. Antybiotyk przynajmniej przez 5 dni, leżenie (a przynajmniej nie wychodzenie z domu)
Źle się jakoś dla nas ten rok zaczyna - same złe rzeczy mają miejsce.
Nie wiem jak to będzie z pracą , niestety potwierdzam stereotyp, że młoda mama, albo sama choruje, albo opiekuje się chorym dzieckiem... Nie tak to miało wyglądać.
Złapałam doła.
Dużego.
Do tego wczoraj u lekarza byłam pewna, że nie mam gorączki, a okazało się, że 37,6. To nie chcę wiedzieć ile miałam, gdy byłam pewna, że tę gorączkę mam...
Sezon wiosenny chyba należy już spisać na straty. Najgorzej, że tracę motywację
Źle się jakoś dla nas ten rok zaczyna - same złe rzeczy mają miejsce.
Nie wiem jak to będzie z pracą , niestety potwierdzam stereotyp, że młoda mama, albo sama choruje, albo opiekuje się chorym dzieckiem... Nie tak to miało wyglądać.
Złapałam doła.
Dużego.
Do tego wczoraj u lekarza byłam pewna, że nie mam gorączki, a okazało się, że 37,6. To nie chcę wiedzieć ile miałam, gdy byłam pewna, że tę gorączkę mam...
Sezon wiosenny chyba należy już spisać na straty. Najgorzej, że tracę motywację
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
1 lutego, wtorek
Nie napiszę, że jestem już zdrowa, że wszystko jest super. Nie napiszę tak, bo nie chcę zapeszać oraz dlatego, że super nie jest. Nie może być- wiadomo, po 3 tygodniach chorowania człowiek jest osłabiony i podatny na nowe infekcje.
Jestem wyleczona, ale gardło mnie jeszcze chwilami pobolewa, przy zmianach temperatury pojawia się katar.
Trzymajcie jednak kciuki, żeby było dobrze, bo naprawdę mam dość tego chorowania. Życzcie też zdrowia Bartusiowi, bo znowu kiepsko z nim. Tym razem zaraził się od babci- kaszle, ma katar Aj, byle do wiosny!
Mam teraz stracha.
Że za wcześnie zacznę ćwiczyć, że muszę się pilnować, dbać o siebie bardziej niż zwykle. Taki strach bywa nieprzyjemny.
Motywacja - niska.
Nie żebym od razu odkochała się od biegania, ale jakoś zdałam sobie sprawę, że nie jest najważniejsze na świecie. Że jak nie zrobię tych "życiówek" to ...trudno. Będzie jeszcze okazja. Lubię być sprawna, ale chyba za bardzo ambicjonalnie podeszłam do treningu. Po co?
Są sprawy ważniejsze.
Oczywiście będę dalej biegać, będę marzyć, że mogę szybciej, lepiej. Ale pozbyłam się presji, którą nota bene, sama sobie na szyi zawiesiłam.
Niedziela - 7 km, wolno.
Poniedziałek - hala- ale prawie nie ćwiczyłam, oszczędzałam się. Ok. 4 km.
Wtorek - 11,6 km, nieco ponad godzinę. Ciężko. Nie mam siły ale cudownie, że mogę biec.
Nie napiszę, że jestem już zdrowa, że wszystko jest super. Nie napiszę tak, bo nie chcę zapeszać oraz dlatego, że super nie jest. Nie może być- wiadomo, po 3 tygodniach chorowania człowiek jest osłabiony i podatny na nowe infekcje.
Jestem wyleczona, ale gardło mnie jeszcze chwilami pobolewa, przy zmianach temperatury pojawia się katar.
Trzymajcie jednak kciuki, żeby było dobrze, bo naprawdę mam dość tego chorowania. Życzcie też zdrowia Bartusiowi, bo znowu kiepsko z nim. Tym razem zaraził się od babci- kaszle, ma katar Aj, byle do wiosny!
Mam teraz stracha.
Że za wcześnie zacznę ćwiczyć, że muszę się pilnować, dbać o siebie bardziej niż zwykle. Taki strach bywa nieprzyjemny.
Motywacja - niska.
Nie żebym od razu odkochała się od biegania, ale jakoś zdałam sobie sprawę, że nie jest najważniejsze na świecie. Że jak nie zrobię tych "życiówek" to ...trudno. Będzie jeszcze okazja. Lubię być sprawna, ale chyba za bardzo ambicjonalnie podeszłam do treningu. Po co?
Są sprawy ważniejsze.
Oczywiście będę dalej biegać, będę marzyć, że mogę szybciej, lepiej. Ale pozbyłam się presji, którą nota bene, sama sobie na szyi zawiesiłam.
Niedziela - 7 km, wolno.
Poniedziałek - hala- ale prawie nie ćwiczyłam, oszczędzałam się. Ok. 4 km.
Wtorek - 11,6 km, nieco ponad godzinę. Ciężko. Nie mam siły ale cudownie, że mogę biec.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
2 lutego, środa
Wstałam, zrobiłam jedzonko synkowi, zerkam na termometr: -3. No to w miarę ciepło. Niestety termometry nie pokazują temperatury odczuwalnej...
Odmarzł mi nos. I uszy.
12,1 km, w tempie nawet nie najgorszym, po 5,04 min/km średnio. Nogi bolały
W lesie kabackim ślizgawka. I jakoś tak bezludnie. Zwierzów też brak.
Wstałam, zrobiłam jedzonko synkowi, zerkam na termometr: -3. No to w miarę ciepło. Niestety termometry nie pokazują temperatury odczuwalnej...
Odmarzł mi nos. I uszy.
12,1 km, w tempie nawet nie najgorszym, po 5,04 min/km średnio. Nogi bolały
W lesie kabackim ślizgawka. I jakoś tak bezludnie. Zwierzów też brak.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
3 lutego, czwartek
Znalazłam chwilkę na 10,4 km - 50 minut.
Jestem głodna biegania, ale nie mam kiedy Może jutro uda się wstać skoro świt.
Znalazłam chwilkę na 10,4 km - 50 minut.
Jestem głodna biegania, ale nie mam kiedy Może jutro uda się wstać skoro świt.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
4 lutego, piątek
Jak się zacznie dzień o piątej rano to doba wystarcza na życie
17,1 km, tempo 5,04 min/km
Biega mi się ciężko, ale Las Kabacki posiada dobrą aurę:) Warunki do biegania bardzo dobre; ale zobaczymy co będzie, jeżeli odwilż potrwa zgodnie z zapowiedziami.
Potem spotkanie jedno i drugie, a teraz praca. Wieczorem impreza. Dobrze, ze babcia jest u nas jeszcze do jutra...
Jak się zacznie dzień o piątej rano to doba wystarcza na życie
17,1 km, tempo 5,04 min/km
Biega mi się ciężko, ale Las Kabacki posiada dobrą aurę:) Warunki do biegania bardzo dobre; ale zobaczymy co będzie, jeżeli odwilż potrwa zgodnie z zapowiedziami.
Potem spotkanie jedno i drugie, a teraz praca. Wieczorem impreza. Dobrze, ze babcia jest u nas jeszcze do jutra...
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
5 lutego, sobota
Ciężko. Ale postanowiłam powoli wdrażać szybsze bieganie.
7 x 1 min/1 min. Ostania minutówka to półtoraminutówka Tempo 3,42 min/km.
Jakoś się udało.
Łącznie 14,7 km
Oj, ciekawe kiedy wrócę "do siebie...". Na razie jednak mam inne priorytety.... i nie chcę zapeszać.
Ciężko. Ale postanowiłam powoli wdrażać szybsze bieganie.
7 x 1 min/1 min. Ostania minutówka to półtoraminutówka Tempo 3,42 min/km.
Jakoś się udało.
Łącznie 14,7 km
Oj, ciekawe kiedy wrócę "do siebie...". Na razie jednak mam inne priorytety.... i nie chcę zapeszać.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
TYDZIEŃ 1'/2011
Z racji długiej przerwy (praktycznie 3 tygodniowej!!), miniony tydzień liczę jako pierwszy w przygotowaniach do sezonu 2011.
Wyszedł nie tak strasznie... 77 km
Organizm jednak jeszcze mocno osłabiony, choć ciało chyba zwalczyło wszelkie zarazki.
TYDZIEŃ 2'/2011
6 lutego, niedziela
Zwariowany dzień. Szkoła, zakupy i różne takie...
Bartuś znowu ząbkuje i nie śpi a z nim nie śpię ja. Ale i tak luty jest bardziej optymistyczny od stycznia
Biegałam wieczorem, wokół domu - 7,5 km, po 4,56 min/km. Nie mam formy w ogóle
Ale jakoś nie jest mi z tym źle... szczególnie, że priorytetem na ten rok jest szybkość
Z miłych informacji- Karolina Jarzyńska pobiła dziś rekord Polski w półmaratonie, kosmiczny wynik 1,10,36. Gratulacje !!
Z racji długiej przerwy (praktycznie 3 tygodniowej!!), miniony tydzień liczę jako pierwszy w przygotowaniach do sezonu 2011.
Wyszedł nie tak strasznie... 77 km
Organizm jednak jeszcze mocno osłabiony, choć ciało chyba zwalczyło wszelkie zarazki.
TYDZIEŃ 2'/2011
6 lutego, niedziela
Zwariowany dzień. Szkoła, zakupy i różne takie...
Bartuś znowu ząbkuje i nie śpi a z nim nie śpię ja. Ale i tak luty jest bardziej optymistyczny od stycznia
Biegałam wieczorem, wokół domu - 7,5 km, po 4,56 min/km. Nie mam formy w ogóle
Ale jakoś nie jest mi z tym źle... szczególnie, że priorytetem na ten rok jest szybkość
Z miłych informacji- Karolina Jarzyńska pobiła dziś rekord Polski w półmaratonie, kosmiczny wynik 1,10,36. Gratulacje !!
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
7 lutego, poniedziałek
Kochani. Apel do wszystkich, którzy chorują. Choroba mija, ale trzeba uzbroić się w cierpliwość. Organizm musi mieć siłę, by zwalczyć infekcję. Lepiej nie trenować jeden dzień dłużej, niż później przechodzić nawrót choroby. Oczywiście, że mądry Polak po szkodzie, ale może ktoś weźmie sobie do serca moje słowa...
A choroba może być po coś...w końcu predystynacja i takie tam...
Na zdrowie!
Mam nową fryzurkę Ależ się w niej dobrze czuję
Bieganie- ok. 10 km, hala
I cały dzień zabiegany. Rozpiera mnie energia, poczułam wiosnę w kościach. dlatego zaklinam, by nie było spektakularnego powrotu zimy...
Kochani. Apel do wszystkich, którzy chorują. Choroba mija, ale trzeba uzbroić się w cierpliwość. Organizm musi mieć siłę, by zwalczyć infekcję. Lepiej nie trenować jeden dzień dłużej, niż później przechodzić nawrót choroby. Oczywiście, że mądry Polak po szkodzie, ale może ktoś weźmie sobie do serca moje słowa...
A choroba może być po coś...w końcu predystynacja i takie tam...
Na zdrowie!
Mam nową fryzurkę Ależ się w niej dobrze czuję
Bieganie- ok. 10 km, hala
I cały dzień zabiegany. Rozpiera mnie energia, poczułam wiosnę w kościach. dlatego zaklinam, by nie było spektakularnego powrotu zimy...
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
8 lutego, wtorek
Rozbieganiowa, przyjemna dziesiąteczka. Tempo rekreacyjne 5,10 min/km.
Przyjemność i rozkosz.
Szkoda że czas nie pozwalał na więcej.Ale po południu się udało "dokręcić" 4,5 km. W międzyczasie, czyli podczas załatwiania biegiem spraw w okolicy.
Łącznie 14,5 km
A to Mały testujący właściwości obuwia...
Tak sobie ostatnio dumam, że bardzo bym chciała, by moja praca bezpośrednio wiązała się z bieganiem. Nie wiem skąd bierze się u mnie poczucie misji, ale coraz częściej pojawia się w głowie taka myśl... że ta pasja to coś więcej. Że strasznie się cieszę, gdy mijam biegaczy, że bardzo mi zależy, by coraz więcej kobiet biegało... ach, idealizm...a myślałam, że z tego wyrosłam...
Z drugiej strony wierzę w jakąś formę predystynacji. Wszystko jest po coś...
Rozbieganiowa, przyjemna dziesiąteczka. Tempo rekreacyjne 5,10 min/km.
Przyjemność i rozkosz.
Szkoda że czas nie pozwalał na więcej.Ale po południu się udało "dokręcić" 4,5 km. W międzyczasie, czyli podczas załatwiania biegiem spraw w okolicy.
Łącznie 14,5 km
A to Mały testujący właściwości obuwia...
Tak sobie ostatnio dumam, że bardzo bym chciała, by moja praca bezpośrednio wiązała się z bieganiem. Nie wiem skąd bierze się u mnie poczucie misji, ale coraz częściej pojawia się w głowie taka myśl... że ta pasja to coś więcej. Że strasznie się cieszę, gdy mijam biegaczy, że bardzo mi zależy, by coraz więcej kobiet biegało... ach, idealizm...a myślałam, że z tego wyrosłam...
Z drugiej strony wierzę w jakąś formę predystynacji. Wszystko jest po coś...
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
9 lutego, środa
Czasu na bieganie nie miałam, wyskoczyłam przed chwilą na 6,6 km truchtu po osiedlu. Mam strasznie dużo pracy, także zaraz wracam do obowiązków. Z drugiej strony, bardzo chce mi się pracować, rozwijać, myśleć. Jestem pozytywnie "na"kręcona
Bartuś śpi, w domu cisza, można działać.
Czasu na bieganie nie miałam, wyskoczyłam przed chwilą na 6,6 km truchtu po osiedlu. Mam strasznie dużo pracy, także zaraz wracam do obowiązków. Z drugiej strony, bardzo chce mi się pracować, rozwijać, myśleć. Jestem pozytywnie "na"kręcona
Bartuś śpi, w domu cisza, można działać.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
10 lutego, czwartek
Bartuś ząbkuje i budzi się co godzinę. Nie powiem, żebym się wyspała, ale... to słońce rekompensuje niedogodności.
Czas- tylko godzina, ale po raz pierwszy po chorobie poczułam siłę. Jeszcze nie pełną, ale przypływ optymizmu nastąpił...
Godzina, 13 km
20 minut BC1 po 5 min/km
4 x 2 minuty (tempo 3,42 min/km) ; 5 x 1 minuta (tempo 3,35 min/km) (na niepewnym wypoczynku w tempie 5 min/km - przerwy 1 minutowe). To jeszcze nie bardzo szybki trening, ale już przyjemnie
Zauważyłam też dobroczynny wpływ stosowania izotoników na formę. I winogron
Bartuś ząbkuje i budzi się co godzinę. Nie powiem, żebym się wyspała, ale... to słońce rekompensuje niedogodności.
Czas- tylko godzina, ale po raz pierwszy po chorobie poczułam siłę. Jeszcze nie pełną, ale przypływ optymizmu nastąpił...
Godzina, 13 km
20 minut BC1 po 5 min/km
4 x 2 minuty (tempo 3,42 min/km) ; 5 x 1 minuta (tempo 3,35 min/km) (na niepewnym wypoczynku w tempie 5 min/km - przerwy 1 minutowe). To jeszcze nie bardzo szybki trening, ale już przyjemnie
Zauważyłam też dobroczynny wpływ stosowania izotoników na formę. I winogron
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
11 lutego, piątek
14, 9 km, 73 minuty. Tempo lekko narastające od 5,0 do 4,45 - także wszystko w zakresie pierwszym
Ach, jak przyjemnie
Mam dziwne wrażenie, że w życiu albo się wszystko układa, albo się wali...
Pozytywne myślenie i konsekwencja w działaniu pomagają
Jutro szkoła, a po szkole spotkanie z p. Piotrem Gołosem, dyrektorem Departamentu Spraw Zagranicznych, Marketingu i PR, PZPN. No ciekawe...
14, 9 km, 73 minuty. Tempo lekko narastające od 5,0 do 4,45 - także wszystko w zakresie pierwszym
Ach, jak przyjemnie
Mam dziwne wrażenie, że w życiu albo się wszystko układa, albo się wali...
Pozytywne myślenie i konsekwencja w działaniu pomagają
Jutro szkoła, a po szkole spotkanie z p. Piotrem Gołosem, dyrektorem Departamentu Spraw Zagranicznych, Marketingu i PR, PZPN. No ciekawe...
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
TYDZIEŃ 2'/2011
66,5 km
6 jednostek, W TYM jeden "porządny" trening.
W ostatnim tygodniu nie miałam czasu biegać. Za to mam ambitne plany na nadchodzący tydzień (biegowe i niebiegowe )
13 lutego, niedziela
16,4 km, tempo 5,0 min/km. Mam nadzieję, że jutro uda się dłużej pobiegać.
Wczoraj niestety się nie wyrobiłam. Za to dowidziałam się naprawdę interesujących rzeczy Człowiek uczy się całe życie.
By the way, czy wiedzieliście, że 2011 jest Europejskim Rokiem Wolontariatu? Chyba ciężko to zauważyć...
66,5 km
6 jednostek, W TYM jeden "porządny" trening.
W ostatnim tygodniu nie miałam czasu biegać. Za to mam ambitne plany na nadchodzący tydzień (biegowe i niebiegowe )
13 lutego, niedziela
16,4 km, tempo 5,0 min/km. Mam nadzieję, że jutro uda się dłużej pobiegać.
Wczoraj niestety się nie wyrobiłam. Za to dowidziałam się naprawdę interesujących rzeczy Człowiek uczy się całe życie.
By the way, czy wiedzieliście, że 2011 jest Europejskim Rokiem Wolontariatu? Chyba ciężko to zauważyć...