A jednak puls mierzyli.Można też zauważyć, że całe pokolenia wspaniałych biegaczy osiągało w Polsce wyniki do dziś trudno do pobicia, a nie używali żadnych pulsometrów.
RUN - biegaj wg samopoczucia - książka Matta Fitzgeralda
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 826
- Rejestracja: 26 sie 2009, 00:18
- Życiówka na 10k: 40:14
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2876
- Rejestracja: 20 sie 2001, 13:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
to dlatego mistrzostwa świata w przełajach były u nas bo kładziemy najgorszy?kulawy pies pisze:a rekord świata Hailego nieprzypadkowo padł właśnie w Berlinie -jak wiadomo Niemcy kładą najlepszy na świecie asfaltAdam Klein pisze:Taki komentarz do tekstu. Matt Fitzgerald mówi, że nie słychać było jak Haile uderza o bieżnię.
Bo to jest po prostu świetna bieżna - Woodway.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 251
- Rejestracja: 13 paź 2008, 17:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Bieżnia Woodway wydaje dźwięk w czasie biegania.
Wiem, bo biegałem.
A jeśli chodzi o książkę. Bardzo inspirująca. W wolnych chwilach podbieram z naszej sklepowej półki i sobie czytam.
Jak ktoś chce mnie pozbawić jedynego egzemplarza - zapraszam:
http://sklep.napieraj.pl/product-pol-58 ... -Feel.html
Ale uważam, że to równocześnie książka dosyć niebezpieczna. Wielu biegaczy ma ciągłe przeświadczenie, że trzeba trenować więcej i więcej i pozbycie się planu treningowego mogą potraktować jako pretekst do dowalenia sobie kilometrów, bo kilometry to dla nich najlepszy wyznacznik, że "odwalili robotę". I w ten sposób będą ciągnąć się w kontuzję.
Gorzej, gdy książkę złapie człowiek, który nigdy nie miał do czynienia z tempówkami, powtórzeniami, interwałami, etc. bo nigdy nie dowie się jaka metoda mu dobrze służy, bo przecież sam nie wynajdzie jej na nowo.
Żeby skorzystać z książki Matta, trzeba mieć sporo samokrytyki, dystansu do siebie. Umieć ocenić co jest dobrym samopoczuciem, a co tylko silną motywacją.
Oczywiście Matt wstawia bardzo ciekawy rozdział o zapobieganiu kontuzji, ale wielu może go zignorować (tak jak ignorują sekcje poświęcone rozciąganiu).
Ciężko zresztą samemu zastosować metodę "na wyczucie" w momencie, gdy mamy zaplanowane ważne zawody. Matt pisze, że jak tylko zaczyna go coś pobolewać - robi przerwę. I pauzuje dopóki symptomy nie znikną. Nie korzysta z fizjoterapeutów etc.
Jeśli chodzi o język - Matt pisze prostym angielskim (czego nie można powiedzieć o Lore of Running)
Wiem, bo biegałem.
A jeśli chodzi o książkę. Bardzo inspirująca. W wolnych chwilach podbieram z naszej sklepowej półki i sobie czytam.
Jak ktoś chce mnie pozbawić jedynego egzemplarza - zapraszam:
http://sklep.napieraj.pl/product-pol-58 ... -Feel.html
Ale uważam, że to równocześnie książka dosyć niebezpieczna. Wielu biegaczy ma ciągłe przeświadczenie, że trzeba trenować więcej i więcej i pozbycie się planu treningowego mogą potraktować jako pretekst do dowalenia sobie kilometrów, bo kilometry to dla nich najlepszy wyznacznik, że "odwalili robotę". I w ten sposób będą ciągnąć się w kontuzję.
Gorzej, gdy książkę złapie człowiek, który nigdy nie miał do czynienia z tempówkami, powtórzeniami, interwałami, etc. bo nigdy nie dowie się jaka metoda mu dobrze służy, bo przecież sam nie wynajdzie jej na nowo.
Żeby skorzystać z książki Matta, trzeba mieć sporo samokrytyki, dystansu do siebie. Umieć ocenić co jest dobrym samopoczuciem, a co tylko silną motywacją.
Oczywiście Matt wstawia bardzo ciekawy rozdział o zapobieganiu kontuzji, ale wielu może go zignorować (tak jak ignorują sekcje poświęcone rozciąganiu).
Ciężko zresztą samemu zastosować metodę "na wyczucie" w momencie, gdy mamy zaplanowane ważne zawody. Matt pisze, że jak tylko zaczyna go coś pobolewać - robi przerwę. I pauzuje dopóki symptomy nie znikną. Nie korzysta z fizjoterapeutów etc.
Jeśli chodzi o język - Matt pisze prostym angielskim (czego nie można powiedzieć o Lore of Running)
napieraj.pl
- Bergerac
- Wyga
- Posty: 68
- Rejestracja: 01 mar 2008, 15:52
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Uwazam , ze to chyba nawet jest najwazniejsze zeby biegac wedlug samopoczucia, a mniej sie kierowac sprzetem, osobhiscie tez jak zaczynalem to pulsometr obowiazkowo, a teraz to mam tylko stoper i ewentualnie gps jak biegam po nowych trasach zeby wiedziec jaki dystans.
Teraz biegam tak ze zakladam sobie dystans, raz wiekszy raz mniejszy i biegne, po 20 minutach wiem jak sie rozgrzeje to wiem na co mnie stac , Czasami wrecz frune, a czasami czuje sie 10 kilo ciezszy, u mnei sie to sprawdza wysmienicie, nie mam zadnych kontuzji a osiagi tez coraz lepsze.
Teraz biegam tak ze zakladam sobie dystans, raz wiekszy raz mniejszy i biegne, po 20 minutach wiem jak sie rozgrzeje to wiem na co mnie stac , Czasami wrecz frune, a czasami czuje sie 10 kilo ciezszy, u mnei sie to sprawdza wysmienicie, nie mam zadnych kontuzji a osiagi tez coraz lepsze.
Bieganie ,bieganie i jeszcze raz bieganie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 251
- Rejestracja: 13 paź 2008, 17:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
A może by tak na temat książki?
napieraj.pl
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Wydzieliłem z wątku rzeczy nie na temat i przeniosłem do Treningu.
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 251
- Rejestracja: 13 paź 2008, 17:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Zabawne jest to, że Matt Fitzgerald potrafi w jednym roku wydać książkę gdzie opisuje metody sterowania swoim treningiem za pomocą samopoczucia i drugą która bardzo szczegółowo opisuje badanie postępów za pomocą najrozmaitszych wskaźników takich jak zakwaszenie, puls, GPS, oprogramowanie do analiz. Mówię o "The Runner's Edge".
Mimo to jak się dłużej poczyta to wygląda na to, że chłopina sobie nie przeczy.
Wracając do książki RUN:
Wielu będzie sobie wyobrażać, że to pozycja wychwalająca spokojne truchtanie. Natomiast autor sporo miejsca poświęca takim aspektom jak cierpienie w czasie treningu i traktuje je jako dobroczynny element pozwalający przesunąć granice pomiędzy tym co wydaje się skrajnym wyczerpaniem, a co jest tak naprawdę tylko sygnałem ostrzegawczym emitowanym przez mózg.
Dodatkowo uznaje, że cierpienie i radość mogą funkcjonować równocześnie :-D.
Mimo to jak się dłużej poczyta to wygląda na to, że chłopina sobie nie przeczy.
Wracając do książki RUN:
Wielu będzie sobie wyobrażać, że to pozycja wychwalająca spokojne truchtanie. Natomiast autor sporo miejsca poświęca takim aspektom jak cierpienie w czasie treningu i traktuje je jako dobroczynny element pozwalający przesunąć granice pomiędzy tym co wydaje się skrajnym wyczerpaniem, a co jest tak naprawdę tylko sygnałem ostrzegawczym emitowanym przez mózg.
Dodatkowo uznaje, że cierpienie i radość mogą funkcjonować równocześnie :-D.
napieraj.pl
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13029
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
...a to haczy już o tabu w naszym świecie, bo wiąże się z transem, łączącym pozornie odległe stany umysłu.cierpienie i radość mogą funkcjonować równocześnie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
z drugiej strony w chrześcijaństwie, które jest było nie było jednym z trzech filarów kultury atlantyckiej, naturalnym jest takie podejście do cierpienia, które szuka w nim radości, stąd dla tych z nas, którzy deklarują wiarę w JC, nie powinno być niczym dziwnym czy okrytym tabu tego rodzaju podejście do cierpienia nie powinno, ale czy jest?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13029
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Dziś KFC daje więcej radości w cierpieniu niż JC. A espumisan urasta do roli zbawiciela.
- Bogil
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1908
- Rejestracja: 20 gru 2009, 12:16
- Życiówka na 10k: wstyd się przyznać
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Skawina
Dokładnie, nawet w samej książce RUN mówi o podnoszeniu pewności siebie poprzez wykonywanie sprawdzianów.Kshysiek pisze:Zabawne jest to, że Matt Fitzgerald potrafi w jednym roku wydać książkę gdzie opisuje metody sterowania swoim treningiem za pomocą samopoczucia i drugą która bardzo szczegółowo opisuje badanie postępów za pomocą najrozmaitszych wskaźników takich jak zakwaszenie, puls, GPS, oprogramowanie do analiz. Mówię o "The Runner's Edge".
Mimo to jak się dłużej poczyta to wygląda na to, że chłopina sobie nie przeczy.
A czym innym jest pomiar trasy GPS-em, czy pulsometrem, poprawa nawet tempa easy, czy HR przy spokojnym bieganiu jest dla niektórych osób oznaką, że ich forma wzrosła więc podnosi ich fizyczną i mentalną pewność siebie. Ja odebrałem tą książke w sensie: Sterowanie treningiem przy pomocy plusu, tempa, zakwaszenia jest be ale nikt nie mówi że mierzenie tych parametrów jest be