Pewnie, że miewam problemy z właścicielami psów – tyle, że zamiast traktować psinę z buta, staram się edukować właściciela. Oczywiście, że kosztem ... treningu – jeśli to co robię biegając, można w ogóle tak nazwać ...czarek_g12 pisze:...chyba nigdy pies nie przestraszył Cię poważnie w czasie biegu i martwisz się jeszcze by psu krzywdy nie zrobić ? Rzuć białkiem na temat wątku - chyba pomyliłeś prioirytety
Ja piszę o cywilizowanych, i na dłuższą metę skutecznych, możliwościach rozwiązywania "psich problemów". A są ku temu narzędzia, należy je tylko znać i wykorzystywać, a zaprocentują nie tylko biegaczom ... ale np. ich dzieciom, które do szkoły chodzą raczej bez gazu ... I ja to właśnie propaguję.
Bieganie z bronią krótką, z gazem, do dobrych sposobów nie należy i moją sprawą jest je tu, we właściwym miejscu, krytykować. Nie wyobrażam sobie pryskania gazem każdego psa, stanowiącego jakieś potencjalne, dla biegacza, zagrożenie. A odreagowywanie, kosztem bogu ducha winnego stworzenia, tylko dla tego, że nie potrafimy (czy się nam akurat nie chce), dobrać do tyłka nieodpowiedzialnemu właścicielowi, jest po prostu nieeleganckie. Zwierzęta należy traktować przyzwoicie a ew. rozliczeń dokonywać z ich właścicielem. To tak jakby sąsiadową krowę, co nam wejdzie w szkodę, wziąć i bez pardonu zastrzelić.
Nie wiem czy się już nie powtarzam, ale jest jeszcze inna kwestia. Prawna. Właścicelowi, który bagatelizuje zasady sprawowania opieki nad psem, np. w terenie publicznym, należy się grzywna! Nie można pryskać jego psa gazem czy zadawać mu razów w inny, bardziej wyrafinowany, sposób. Równie dobrze, moglibyśmy pochwalać bicie dzieci sąsiada, tylko dla tego, że kradną z naszego sadu czereśnie, bo rodzice puszczają je samopas. Przecież tak się nie godzi. Sprawy należy załatwiać w sposób cywilizowany, a swoisty lincz, nie jest, przynajmniej moim zdaniem, odpowiednim rozwiązaniem.