Kapan - komentarze
Moderator: infernal
- makar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1050
- Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:38:26
Kasiu, cieszę się, że już jesteście z synkiem w domu. Doskonale Cię rozumiem. Moje dzieci często chorowały, a Jaś "przerobił" pierwsze zapalenie płuc w wieku 6 tygodni...Myślałam, że tego nie przeżyję. Taki los mamy. Wracaj do formy, będzie dobrze.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Udało mi się przedrzeć przez gąszcz blogo-komentarzy i odnaleźć Twój, zakurzony...
Pisz, pisz gdy masz czas, ochotę.
Konspiruj się, a nuż uda Ci się zaskoczyć (np. przebranżowieniem na bieżnię ) albo ultarstwem (jakiś Spartatlon) albo po prostu rewelacyjnym wynikiem- choć to akurat zaskoczeniem nie będzie
A Lennon fascynował i mnie...ale pod koniec szkoły podstawowej, szybko w liceum zaczęłam słuchać Nirwany, Doorsów. Wszystko było czarne, makijaż ostry. Innych butów niż glany nie miałam. Jako jedyna na studniówkę przyszłam w czarnej kiecce z kapturem i w glanach... To były czasy... Wino po szkole, albo w trakcie, pseudonaukowe rozmowy i próby stworzenia jakieś bohemy...
W maju miałam spotkanie z okazji 10-lecia matury. Bałam się- ale było niesamowicie miło. I ciekawie, choć to już nie my - dzieci pasażu w Łodzi. Teraz w Łodzi nikt już nie chodzi na Piotrkowską na stację CPN-u, młodzież lansuje się w bardziej luksusowych miejscach. Za moich czasów mróz-czy deszcz, spotykało się na świeżym powietrzu.
Aż mnie też na wspominki wzięło.
Pozdrawiamy
Pisz, pisz gdy masz czas, ochotę.
Konspiruj się, a nuż uda Ci się zaskoczyć (np. przebranżowieniem na bieżnię ) albo ultarstwem (jakiś Spartatlon) albo po prostu rewelacyjnym wynikiem- choć to akurat zaskoczeniem nie będzie
A Lennon fascynował i mnie...ale pod koniec szkoły podstawowej, szybko w liceum zaczęłam słuchać Nirwany, Doorsów. Wszystko było czarne, makijaż ostry. Innych butów niż glany nie miałam. Jako jedyna na studniówkę przyszłam w czarnej kiecce z kapturem i w glanach... To były czasy... Wino po szkole, albo w trakcie, pseudonaukowe rozmowy i próby stworzenia jakieś bohemy...
W maju miałam spotkanie z okazji 10-lecia matury. Bałam się- ale było niesamowicie miło. I ciekawie, choć to już nie my - dzieci pasażu w Łodzi. Teraz w Łodzi nikt już nie chodzi na Piotrkowską na stację CPN-u, młodzież lansuje się w bardziej luksusowych miejscach. Za moich czasów mróz-czy deszcz, spotykało się na świeżym powietrzu.
Aż mnie też na wspominki wzięło.
Pozdrawiamy
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
Próbowałam sobie przypomnieć ile miałam wtedy lat -ok. 10 lat u mnie Beatlesi naprawdę byli zaraz po Fasolkach ,a szał trwał dobrych kilka lat. Już jako dziecko byłam stała w uczuciach. Teraz właściwie chętnie słucham wszystkiego, czego słuchałam w różnych okresach życia. A zbuntowana nastolatką jestem do tej pory, choć próbuje być dojrzałą odpowiedzialną kobietą - idę uśpić dzieci, bo znowu będą szaleć do 12! Myślałam, że nie będę pisać o dzieciach... Ech!
Nie konspiruję się - po prostu wolę biegać niż planować. Dzięki Dom.
Nie konspiruję się - po prostu wolę biegać niż planować. Dzięki Dom.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Kasiu- małe pytanie - po co biegasz aż tyle? Z tego co zrozumiałam miałaś nastawiać się na krótsze dystanse i celować w poprawę szybkości. Pytam z ciekawości, pewnie trener Ci doradził, ale zastanawiam się czemu.
Może moje zdziwienie wynika z braku wyobraźni, bo ja 100 km przebiegłam raz w życiu, 3 lata temu...na urlopie
Oczywiście też będę chciała powoli zbliżać się do takiej objętości, ale więcej niż 1,5 h dziennie czasu nie wygospodaruję.
Od razu -WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DLA WASZEJ CZWÓRKI!! Wesołych Świąt i spełnienia marzeń w Nowym Roku.
Może moje zdziwienie wynika z braku wyobraźni, bo ja 100 km przebiegłam raz w życiu, 3 lata temu...na urlopie
Oczywiście też będę chciała powoli zbliżać się do takiej objętości, ale więcej niż 1,5 h dziennie czasu nie wygospodaruję.
Od razu -WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DLA WASZEJ CZWÓRKI!! Wesołych Świąt i spełnienia marzeń w Nowym Roku.
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
Staram się biegać dużo, ponieważ pogoda jest taka, że nie da się biegać szybko. Nie chcę zmarnować okazji na zrobienie siły biegowej. Poza tym, aby biegać szybko potrzebuję porządnej bazy. I najważniejsze - uwielbiam zimowe człapanie po nieprzetartych ścieżkach. To pora roku, kiedy najbardziej lubię biegać. Dziękuję za życzenia - teraz to tobie (Wam) mogę co najwyżej złożyć życzenia noworoczne, coby się radośnie i zdrowo żyło i szybko biegało. Pozdrawiam. Kasia.
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
Link nieaktualny.
Po maratonie Wr oboje z Wojtkiem mieliśmy dosyć współpracy biegowej (i ja się Wojtkowi nie dziwię, bo byłam jeszcze gorszą zawodniczką niż jestem żoną:) długo próbowałam wrócić do treningów. Miałam różnego rodzaju kłopoty zdrowotne, które były konsekwencją nie dbania o siebie. Próbowałam trenować się sama, próbowałam współpracy z protrener (której tak naprawdę nawet się nie udało jej zacząć z mojej winy, ale może to i lepiej) i teraz jestem przekonana, że dla mnie najlepszym trenerem jest mój mąż, który zna mnie lepiej niż ja sama. Bardzo się cieszę, że zechciał z powrotem wziąć pod skrzydełko swoją marnotrawną żonę. Ja próbuję się nauczyć nie wykłócać się i robić to co mam w planie.
Po maratonie Wr oboje z Wojtkiem mieliśmy dosyć współpracy biegowej (i ja się Wojtkowi nie dziwię, bo byłam jeszcze gorszą zawodniczką niż jestem żoną:) długo próbowałam wrócić do treningów. Miałam różnego rodzaju kłopoty zdrowotne, które były konsekwencją nie dbania o siebie. Próbowałam trenować się sama, próbowałam współpracy z protrener (której tak naprawdę nawet się nie udało jej zacząć z mojej winy, ale może to i lepiej) i teraz jestem przekonana, że dla mnie najlepszym trenerem jest mój mąż, który zna mnie lepiej niż ja sama. Bardzo się cieszę, że zechciał z powrotem wziąć pod skrzydełko swoją marnotrawną żonę. Ja próbuję się nauczyć nie wykłócać się i robić to co mam w planie.
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Kasia, gratulacje Dobry dzień dzisiaj miałaś
A Wisia to już pannica, że ho, ho
A Wisia to już pannica, że ho, ho
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Czemu taki słaby czas? Nie próbowałaś się złapać Asi Tekień?
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
To miłe Dominika (wcale nie żartuję:). Miło, że ktoś wierzy, że mogę szybko biegać, bo mój ostatni udany start był 4 m-ce temu (M Wr). A tyle na 5 km, to biegałam na szczęśliwickich podbiegach. Z drugiej strony to tempo mojej życiówki na 10km, a przebięgnięcie 10km z taką prędkością wcale nie wydawało mi się niemożliwe. Poprostu nie mogłam przyśpieszyć.
Chciałam pobiec za Asią. Generalnie cała seria błędów w klasycznym wykonaniu. Wojtek twierdzi, że zachowałam się, jak całkiem poczatkująca i ma racje. Pobiegłam bez rozgrzewki, bo nie miałam nikogo do dzieci. Nie potrafię biegać tak z marszu. Potrzebuję chwilę, aby rozgrzać mieśnie, ale także by psychicznie oderwać się od dzieci i ułożyć sobie bieg w głowie. Bez tego wyszło jak wyszło. Nie potrafiłam przyśpieszyć, ale na mecie nie byłam wcale zmęczona. W takim układzie mogłam nie pobiec 5 km wcale i pobiec 15km.
Na usprawiedliwienie mam, że to pierwsze starty i że ciągle jeszcze budujemy bazę (nie biegam nic szybszego), a ja zapomniałam już jak się startuje. Wojtek mówił, że w tym momencie treningu nie spodziewał się, że będzie lepiej, ja tak. Mam do Niego zaufanie i wierzę, że forma będzie wtedy, kiedy ma być. A Joasia (jedna i druga:) były raczej poza zasięgiem. Wczoraj. Może też kwestia nastawienia przed startem chciałam pobiec za Asią Tekień, ale zakładałam, że i tak przegram. Trudno coś robić z nastawieniem, że i tak się nie uda i nie chodzi tu tylko o bieganie. I tak naprawdę nawet nie spróbowałam.
Na 15 km miałam nie startować, ale miałam już z kim zostawić dzieci i pobiegłam. Powinnam to pobiec całkiem treningowo albo pobiec tylko 15 km. Czujac gorycz porażki pierwsze 2km pobiegłam za szybko, potem doszłam do jakże błyskotliwego wniosku, że to bez sensu, że nic nie nabiegam, bo już wszystko popsułam startujac na 5km i biegłam tempem, które odczuwałam jako mocny drugi zakres, na lekkiej rezerwie. Ostatni km przyśpieszyłam, aby obronić 4 miejsce w generalce. Tu było miłe zaskoczenie, bo tempo odczuwalne było zdecydowanie gorsze od tego z zegarka (4:15 - ćwiczone w zeszłym roku na maraton, jakoś zostało w mięśniach i było komfortowe) i to chyba jedyny optymistyczny akcent. Strasznie martwi mnie moja głupota i chaos, który powstaje w mojej głowie w sytuacjach nietypowych. "Nikt, kto się szanuje nie biega 2 biegów jeden po drugim." powiedział mój mąż. Ja się nie szanuję. Jak widać. Na osłode pozostaje 2 m-ce w generalce na 5km i 4 m-ce na 15km (2 w kat) i że 15-tka była i tak zdecydowanie szybsza przy mniejszym nakładzie sił od zeszłorocznej, a zeszłoroczny sezon uważam za udany. (W zeszłym roku pogoda była zdecydowanie gorsza, ale jak cywilizowany człowiek biegłam wtedy 1 bieg)
Było, minęło, wyciagamy wnioski. Biegamy dalej.
Chciałam pobiec za Asią. Generalnie cała seria błędów w klasycznym wykonaniu. Wojtek twierdzi, że zachowałam się, jak całkiem poczatkująca i ma racje. Pobiegłam bez rozgrzewki, bo nie miałam nikogo do dzieci. Nie potrafię biegać tak z marszu. Potrzebuję chwilę, aby rozgrzać mieśnie, ale także by psychicznie oderwać się od dzieci i ułożyć sobie bieg w głowie. Bez tego wyszło jak wyszło. Nie potrafiłam przyśpieszyć, ale na mecie nie byłam wcale zmęczona. W takim układzie mogłam nie pobiec 5 km wcale i pobiec 15km.
Na usprawiedliwienie mam, że to pierwsze starty i że ciągle jeszcze budujemy bazę (nie biegam nic szybszego), a ja zapomniałam już jak się startuje. Wojtek mówił, że w tym momencie treningu nie spodziewał się, że będzie lepiej, ja tak. Mam do Niego zaufanie i wierzę, że forma będzie wtedy, kiedy ma być. A Joasia (jedna i druga:) były raczej poza zasięgiem. Wczoraj. Może też kwestia nastawienia przed startem chciałam pobiec za Asią Tekień, ale zakładałam, że i tak przegram. Trudno coś robić z nastawieniem, że i tak się nie uda i nie chodzi tu tylko o bieganie. I tak naprawdę nawet nie spróbowałam.
Na 15 km miałam nie startować, ale miałam już z kim zostawić dzieci i pobiegłam. Powinnam to pobiec całkiem treningowo albo pobiec tylko 15 km. Czujac gorycz porażki pierwsze 2km pobiegłam za szybko, potem doszłam do jakże błyskotliwego wniosku, że to bez sensu, że nic nie nabiegam, bo już wszystko popsułam startujac na 5km i biegłam tempem, które odczuwałam jako mocny drugi zakres, na lekkiej rezerwie. Ostatni km przyśpieszyłam, aby obronić 4 miejsce w generalce. Tu było miłe zaskoczenie, bo tempo odczuwalne było zdecydowanie gorsze od tego z zegarka (4:15 - ćwiczone w zeszłym roku na maraton, jakoś zostało w mięśniach i było komfortowe) i to chyba jedyny optymistyczny akcent. Strasznie martwi mnie moja głupota i chaos, który powstaje w mojej głowie w sytuacjach nietypowych. "Nikt, kto się szanuje nie biega 2 biegów jeden po drugim." powiedział mój mąż. Ja się nie szanuję. Jak widać. Na osłode pozostaje 2 m-ce w generalce na 5km i 4 m-ce na 15km (2 w kat) i że 15-tka była i tak zdecydowanie szybsza przy mniejszym nakładzie sił od zeszłorocznej, a zeszłoroczny sezon uważam za udany. (W zeszłym roku pogoda była zdecydowanie gorsza, ale jak cywilizowany człowiek biegłam wtedy 1 bieg)
Było, minęło, wyciagamy wnioski. Biegamy dalej.
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
Tak nie wiem kiedy tak urosła i wydoroślała. Może masz i rację, że nie było źle. Jednak mimo wszystko żałuję, że jak już tę 5-tkę pobiegłam, to 15-tki nie poleciałam razem z Tobą.Beauty&Beast pisze:Kasia, gratulacje Dobry dzień dzisiaj miałaś
A Wisia to już pannica, że ho, ho
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Chorowania sprawia, że staję się złośliwa. To z zazdrości, że nie mogę biegać
Nie zauważyłam, że biegłaś też na 15-tkę. Byłabym bardziej złośliwa. Bo to co zrobiłaś nie miało kompletnie sensu. Rozumiem, że w założeniach miało być mocno na "piątkę" i treningowo na 15-tkę. Wyszło dość słabo na piątkę (ja nie wierzę, ja wiem, że jesteś w stanie biegać 18 min na 5km) i za mocno w tej sytuacji na 15-tkę.
Mniejsza z tym.
Chyba jednak jesteś typem ultra. Nie wiem czy to wynika tylko z predyspozycji psychicznych, ale coraz bardziej skłaniam się do tezy, że u Ciebie im dłużej, tym naprawdę lepiej. Może i maraton to mało?
Nie zauważyłam, że biegłaś też na 15-tkę. Byłabym bardziej złośliwa. Bo to co zrobiłaś nie miało kompletnie sensu. Rozumiem, że w założeniach miało być mocno na "piątkę" i treningowo na 15-tkę. Wyszło dość słabo na piątkę (ja nie wierzę, ja wiem, że jesteś w stanie biegać 18 min na 5km) i za mocno w tej sytuacji na 15-tkę.
Mniejsza z tym.
Chyba jednak jesteś typem ultra. Nie wiem czy to wynika tylko z predyspozycji psychicznych, ale coraz bardziej skłaniam się do tezy, że u Ciebie im dłużej, tym naprawdę lepiej. Może i maraton to mało?
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
Miałam biec tylko na 5km:)
Wiem, że to wszystko wyszło idiotycznie, ale Ty też wiesz, że gdybyś wyluzowała już byś była zdrowa...
Wiem, że to wszystko wyszło idiotycznie, ale Ty też wiesz, że gdybyś wyluzowała już byś była zdrowa...
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
jesteśmy beznadziejnekapan pisze: Wiem, że to wszystko wyszło idiotycznie, ale Ty też wiesz, że gdybyś wyluzowała już byś była zdrowa...
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
Nikt nie zaprzeczył...DOM pisze: jesteśmy beznadziejne