Wielki powrót do blogowania 
no proszę, znowu mnie tu przywiało

i jakie zmiany zastałam....że nagle blogi oddzielne dla kobiet i mężczyzn? A dlaczego? Teraz pewnie będziemy się kisic we własnym damsko męskim sosie. No ale nic to, babeczki, trzymamy się razem
No więc co u mnie się działo?
Po wrześniowym maratonie cały październik praktycznie bez biegania. Po moim bardzo brawurowym treningu porannym, 5 dni po maratonie, miałam stopę załatwioną na cacy. Bolała i puchła, puchła i bolała.

No a jak się nie biega, to o czym tu pisac? No to nie pisałam.
Listopad był miesiącem lansu

Na pierwszy ognień poszły oczywiście buty. Wizyta w sklepie ERGO, wyszłam dopieszczona jak po zabiegu w SPA

biegałam na bieżni, zostałam nagrana i wyszło, że mam nadpronację w prawej stopie. Po przymierzeniu przeogromnej ilości butów, które miły pan donosił niestrudzenie, wybrałam znowu Nike

tyle, że zamiast Vomero 4 dostałam Structure 13.
No apotem to już poszło piorunem: oddychająca bielizna, spodnie, bluza...cóż mam powiedziec...listopad ogołocił liście z drzew i wywiał kasę z kieszeni
Dobra wiadomośc jest taka, że stopa już nie boli i mam za sobą dwa udane treningi w mocno zimowej aurze.
Co do noworocznych postanowień to mam dwa:
maraton w Krakowie i może jakiś obóz biegowy wcześniej? Poczekamy zobaczymy.
W każdym razie jestem, żyję i wracam do biegania i pisania
