Jak uchronić się przed pieskami?
- Svolken
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2267
- Rejestracja: 29 sie 2009, 15:48
- Życiówka na 10k: 46:08
- Życiówka w maratonie: 3:51:50
- Lokalizacja: Warszawa
Rady niczym bajki dla dzieci, a każdy bez problemu pozna kiedy Azor podbiega dla zabawy, a kiedy ma włączonego agresora. Lepiej unikać, a jak nie, to oczy szeroko otwarte i czujność. Na rowerze sprawdza się krzyk dzikusa "łaaaaaaaaaa!!!, ale w bieganiu to już tylko fart. Ostatnio taki agresor powyżej kolan skubnął mnie w ramię, bo smycz była za długa. Następnym razem zagazuję właściciela.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 362
- Rejestracja: 08 maja 2007, 13:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Luboń k/Poznania
Svolken pisze:Rady niczym bajki dla dzieci, a każdy bez problemu pozna kiedy Azor podbiega dla zabawy, a kiedy ma włączonego agresora. Lepiej unikać, a jak nie, to oczy szeroko otwarte i czujność. Na rowerze sprawdza się krzyk dzikusa "łaaaaaaaaaa!!!, ale w bieganiu to już tylko fart. Ostatnio taki agresor powyżej kolan skubnął mnie w ramię, bo smycz była za długa. Następnym razem zagazuję właściciela.
Dokładnie - raczej małe psiaki atakują, i łatwo jest rozpoznać intencje pieska.
Jakiś czas temu podbiegł do mnie biegający luzem młody alaskan malamut bardzo zainteresowany moimi rękoma. To mu włożyłem łapę do pyska. Potrzymał chwilę i puścił - pobiegł dalej. Tyle że posiadając kiedyś owczarka niemieckiego dokładnie wiedziałem o co mu chodzi. W psychologię małych psów nigdy się nie zagłębiałem, więc wolę chronić łydki i zwiewać, jak pies nie reaguje na tupnięcia.

- Aśka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
- Życiówka na 10k: 01:01:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Toronto
Rady poparte tym, że niektórzy myślą, że mój pies na nich szarżuje, kiedy widzę, że ona podbiega dokładnie dla zabawy i w żadnym innym celu.Svolken pisze:Rady niczym bajki dla dzieci, a każdy bez problemu pozna kiedy Azor podbiega dla zabawy, a kiedy ma włączonego agresora. Lepiej unikać, a jak nie, to oczy szeroko otwarte i czujność. Na rowerze sprawdza się krzyk dzikusa "łaaaaaaaaaa!!!, ale w bieganiu to już tylko fart. Ostatnio taki agresor powyżej kolan skubnął mnie w ramię, bo smycz była za długa. Następnym razem zagazuję właściciela.
I wtedy zmienia się to w małą szarżę, bo porządek musi być :D Tzn. akcja wywołuje reakcję etc., niestety.
Zresztą, zobaczysz moją sucz zapewne niedługo, poznasz jej radosny i przyjazny charakter wobec wszystkiego, co się rusza, a potem usłyszysz ode mnie kilka historyj, jak to niby miała zjeść pewnego pana i pan na mnie krzyczał, że go pies zje właśnie.
Edit:
jak to skubnął w ramię? Generalnie, jak widać, stoję na pozycji, że pies raczej nie zrobi nic, niż coś, ale hmmm, no w ramię, żeby skubnąć, to wręcz wskoczyć na Ciebie musiał, a właściciel nic? Dodam pokornie, że jak widzę, że mojej się świat boi, to albo omijam świat szerszym łukiem, albo biorę na smycz, albo chociaż każę suczy usiąść i zawarować, żeby świat widział, że posłuszna. Sprawdza się dla psychiki parkowego świata zdecydowanie

- THUNDERMAN
- Wyga
- Posty: 110
- Rejestracja: 01 wrz 2004, 08:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Po co się oszukiwać? Prawie każdy (w zależności od miejsca zamieszkania) na co dzień spotyka się z problemem psów. Czujność, obieganie kółkiem przez zaspy, zwalnianie, wrzaski, tupanie a czasem przejście do marszu - na prawdę uważacie, że tak powinien wyglądać normalny, komfortowy trening? To właściciel powinien być czujny, to właściciel powinien zastanawiać się jak pies zareaguje na biegacza. Kiedyś kundel z 70 kg złapał mnie za rękaw i trzymał z 10 minut. Po tym czasie pojawił się właściciel. Odpowiedź może być tylko jedna: gaz gaz gaz i... endorfina 

LIVE TO RUN, RUN TO LIVE!
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pies niestety odzwierciedla właściciela. Jak właściciel głupi to nie psa wina.
Normalny pies nie rzuci się z zębami na człowieka, choćby biegł, jechał na rowerze czy miał na sobie strój listonosza. Jak pies się rzuca na ludzi z zębami to znaczy, że albo:
a) jest p...nięty z natury
b) ma właściciela debila, który sobie nie radzi i nie potrafi psa wychować (98% przypadków), lub wręcz zalezy mu na tym żeby azor był psem obronnym
Sam mam psa więc pewnie inaczej reaguję ale tez zdarzały mi się różne sytuacje. Jak jest do pół łydki po prostu energiczniej macham piętami, (nie wstydzę się tego powiedzieć) w nadziei, że dostanie w zęby. Z większych na razie jeden złapał mnie zębami za rękaw i na jego szczęście było to w momencie kiedy dopadła go właścicielka.
Nie zmienia to faktu, że w większości wypadków psy po prostu szukają okazji do zabawy (tak, 40-60kilowy 'urodzony morderca' też chce się bawić, choćby nie wiem jak groźnie wyglądał), albo tak jak mój zawalidroga po prostu z wrodzonego gapiostwa wpadają pod nogi (kursuje niedaleko taki narciarz biegowy, któremu notorycznie włazi pod narty i nie dlatego żeby go zagryźć tylko dlatego, że jest ciamajdą i go nie zauważa).
Nawet w zabawie pies nie powinien skakać czy wpadać na innych ludzi.. ale to już wina właścicieli..
Nigdy nie zwalniam, nie omijam - biegnę i nie reaguję - nie licząc tej jednej sytuacji nic na mnie nie napadło. Yorków, i innych chomików na smyczy nie liczę, bo to dla mnie nie pies i nie oczekuję po tym grama inteligencji.
Normalny pies nie rzuci się z zębami na człowieka, choćby biegł, jechał na rowerze czy miał na sobie strój listonosza. Jak pies się rzuca na ludzi z zębami to znaczy, że albo:
a) jest p...nięty z natury
b) ma właściciela debila, który sobie nie radzi i nie potrafi psa wychować (98% przypadków), lub wręcz zalezy mu na tym żeby azor był psem obronnym
Sam mam psa więc pewnie inaczej reaguję ale tez zdarzały mi się różne sytuacje. Jak jest do pół łydki po prostu energiczniej macham piętami, (nie wstydzę się tego powiedzieć) w nadziei, że dostanie w zęby. Z większych na razie jeden złapał mnie zębami za rękaw i na jego szczęście było to w momencie kiedy dopadła go właścicielka.
Nie zmienia to faktu, że w większości wypadków psy po prostu szukają okazji do zabawy (tak, 40-60kilowy 'urodzony morderca' też chce się bawić, choćby nie wiem jak groźnie wyglądał), albo tak jak mój zawalidroga po prostu z wrodzonego gapiostwa wpadają pod nogi (kursuje niedaleko taki narciarz biegowy, któremu notorycznie włazi pod narty i nie dlatego żeby go zagryźć tylko dlatego, że jest ciamajdą i go nie zauważa).
Nawet w zabawie pies nie powinien skakać czy wpadać na innych ludzi.. ale to już wina właścicieli..
Nigdy nie zwalniam, nie omijam - biegnę i nie reaguję - nie licząc tej jednej sytuacji nic na mnie nie napadło. Yorków, i innych chomików na smyczy nie liczę, bo to dla mnie nie pies i nie oczekuję po tym grama inteligencji.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 862
- Rejestracja: 08 kwie 2009, 14:22
- Życiówka na 10k: 37:42
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Dobry jest gaz pieprzowy, ale nie ten na psy (za słaby) tylko ten na ludzi. Jak pies dostanie strzała to nie wie co jest grane. Psy w mojej okolicy są już wytresowane i jak mnie widzą to wieją i szczekają z bezpiecznej odległości.
Jak nie mamy gazu, a pies jest mały to można go potraktować z buta. Ale trzeba delikatnie, żeby go tylko przestraszyć a nie zrobić mu krzywdy. Ale należy uważać - kiedyś zamachnąłem się na pieska, nie trafiłem, wyłożyłem się na asfalt i poobdzierałem. Pies uciekł jak to zobaczył. Cały pokrwawiony wróciłem do domu. Rodzina i znajomi powiedzieli, że mnie pokarało za to, że chciałem kopnąć pieska.
Mam natomiast problem z psami nastawionymi pokojowo. Cały luty spędziłem służbowo w Zielonej Górze. Często biegałem w takim małym parku gdzie było pełno ludzi z psami. Po jakimś czasie psy przyzwyczaiły się do mojego towarzystwa i co chwilę jakiś wskakiwał na mnie i chciał polizać po twarzy. Te psy to były przeważnie husky, a więc duże i te próby zabawy ze mną psuły mi tempo treningu. Ale przecież nie będę walił gazem w poczciwe zwierzaki, które mnie lubią.
Jak nie mamy gazu, a pies jest mały to można go potraktować z buta. Ale trzeba delikatnie, żeby go tylko przestraszyć a nie zrobić mu krzywdy. Ale należy uważać - kiedyś zamachnąłem się na pieska, nie trafiłem, wyłożyłem się na asfalt i poobdzierałem. Pies uciekł jak to zobaczył. Cały pokrwawiony wróciłem do domu. Rodzina i znajomi powiedzieli, że mnie pokarało za to, że chciałem kopnąć pieska.
Mam natomiast problem z psami nastawionymi pokojowo. Cały luty spędziłem służbowo w Zielonej Górze. Często biegałem w takim małym parku gdzie było pełno ludzi z psami. Po jakimś czasie psy przyzwyczaiły się do mojego towarzystwa i co chwilę jakiś wskakiwał na mnie i chciał polizać po twarzy. Te psy to były przeważnie husky, a więc duże i te próby zabawy ze mną psuły mi tempo treningu. Ale przecież nie będę walił gazem w poczciwe zwierzaki, które mnie lubią.
-
- Stary Wyga
- Posty: 156
- Rejestracja: 05 sie 2009, 15:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jak pies jest z właścicielem to pół biedy i w takiej sytuacji mnie się jeszcze nigdy nic nie przydarzyło.
Gorzej jak jest bez właściciela albo są 2 lub 3 pieski. Jak piesek jest, czy są nieduże, to zaobserwowałem, że chyba każdy kiedyś dostał kamieniem albo kopniaka. Udaję, że biorę zamach jakbym trzymał kamień, do tego trochę krzyku i towarzystwo się zwija - jest w tym coś z ustawienia sytuacji kto tu rządzi i kto jest groźniejszy.
Gorzej było gdy pewnego razu z lasu wynurzyły się po cichutku dwa dorodne, spokojne owczarki niemieckie. I tak sobie patrzyły, czekały i chyba wiedziały, że jakby co to one są tu górą. Ja też to wiedziałem. Jakiś kamień znalazłem od razu ale wolałem powolutku pójść dalej i nie zadzierać. Wtedy naprawdę się bałem.
Gorzej jak jest bez właściciela albo są 2 lub 3 pieski. Jak piesek jest, czy są nieduże, to zaobserwowałem, że chyba każdy kiedyś dostał kamieniem albo kopniaka. Udaję, że biorę zamach jakbym trzymał kamień, do tego trochę krzyku i towarzystwo się zwija - jest w tym coś z ustawienia sytuacji kto tu rządzi i kto jest groźniejszy.
Gorzej było gdy pewnego razu z lasu wynurzyły się po cichutku dwa dorodne, spokojne owczarki niemieckie. I tak sobie patrzyły, czekały i chyba wiedziały, że jakby co to one są tu górą. Ja też to wiedziałem. Jakiś kamień znalazłem od razu ale wolałem powolutku pójść dalej i nie zadzierać. Wtedy naprawdę się bałem.
- zoltar7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5288
- Rejestracja: 12 wrz 2010, 11:13
- Życiówka na 10k: żenująca
- Życiówka w maratonie: brak
A ugryź się w nos... "widzę, że ona podbiega dokładnie dla zabawy"... ble... ble... ble... zasady są jasne: duży pies (taki powyżej 20 kg) powinien być wyprowadzany na smyczy i w kagańcu (takie chyba jest prawo lokalne w Warszawie).Aśka pisze:poparte tym, że niektórzy myślą, że mój pies na nich szarżuje, kiedy widzę, że ona podbiega dokładnie dla zabawy i w żadnym innym celu.
ps. sam przez 2/3 swojego życia byłem właścicielem psa (a dokładnie dwóch), a teraz nie trzymam psa, bo doszedłem do wniosku, że aby trzymać psa to trzeba mieć dom z najmniej kilkuset metrową działką ogrodzoną płotem, inaczej i pies się męczy i właściciel też !
Ostatnio zmieniony 22 gru 2010, 21:59 przez zoltar7, łącznie zmieniany 1 raz.
Temu się darzy, kto dobrze waży.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
myślę, że uchwyciłeś sedno.THUNDERMAN pisze:Po co się oszukiwać? Prawie każdy (w zależności od miejsca zamieszkania) na co dzień spotyka się z problemem psów. Czujność, obieganie kółkiem przez zaspy, zwalnianie, wrzaski, tupanie a czasem przejście do marszu - na prawdę uważacie, że tak powinien wyglądać normalny, komfortowy trening?
biegacze dzielą się na takich, dla których trening ma być po pierwsze rozwojowy - i im psy nie przeszkadzają (poza rzadkimi, ekstremalnymi przypadkami - jak np wspomniane dwa owczarki niemieckie luzem w lesie bez właściciela);
- i na tych, dla których trening ma być po pierwsze komfortowy - i im spotkania z psem mogą wyjść tylko na dobre - w sensie sportowym. (czy to nie aby forma polish fartlek, zabawy biegowej?)
------------------------------------------------------------------------
jeśli spotkałeś go nad Rusałką, to piszesz chyba o moim faworycie. już chyba ze trzy razy się z nim bawiłem. jest świetny - mała futrzana skacząca kulka.michu77 pisze:Jakiś czas temu podbiegł do mnie biegający luzem młody alaskan malamut bardzo zainteresowany moimi rękoma. To mu włożyłem łapę do pyska. Potrzymał chwilę i puścił - pobiegł dalej.
-------------
p.s.
psy dzielą się na duże, małe i kulawe - te ostatnie bywają najbardziej irytujące.
zdrówko
mastering the art of losing. even more.
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Tak... w kagańcu, na smyczy i tak żeby nie wchodził na trawę, do parku, do lasu i w ogóle najlepiej żeby się na balkonie właściciela wyprowadzał. Jak już przytoczyłeś przykład Warszawy i działek, to na przeciętnej działce mieszkaniowej w stolicy co najwyżej niedorozwinięty jork się wybiega. Jeśli uważasz, że zapewnienie odpowiedniej dawki ruchu psu to to samo co wypuszczenie go na malutką działkę to może i dobrze, że już nie masz psa.
Większość z nas mieszka w mieście i miejsca gdzie biegamy to najczęściej jedyne w miarę zielone i spokojne w okolicy. Nic dziwnego, że z tych miejsc chcą skorzystać:
1. biegacze - wiadomo dlaczego
2. rowerzyści - głównie jak wyżej i żeby choć przez chwilę nie martwić się o zepchnięcie z drogi przez ciężarówkę
3. ludzie z psami - bo gdzie się mają wybiegać? miejsc gdzie swobodnie można spuścić psa ze smyczy nie martwiąc się, że wpadnie pod samochód jest jak na lekarstwo, a pies ruch mieć musi, nie zapewni tego działka. Możesz łazić z psem przez pół dnia na smyczy a to i tak nijak będzie się miało do swobodnego 'wybiegania' luzem. Jak czytam lub słyszę, że psy to absolutnie zawsze na smyczy to dla mnie podpada to pod znęcanie się nad zwierzętami.
4. rodziny z dziećmi - i chwała im za to, że nie spędzają weekendu w hipermarkecie tylko w taki sposób.
5. palacze - którzy nie wiedzieć czemu odczuwają perwersyjną potrzebę puszczenia dymka 'na świeżym powietrzu'
I wiesz co? Nie licząc tych ostatnich mają do tego pełne prawo.
Mam wrażenie, że zachowania społeczne zanikają i ograniczają się do portali społecznościowych. Ale jak już trzeba współżyć z innymi w społeczeństwie to coraz więcej osób nie potrafi spojrzeć dalej niż czubek własnego nosa. I tak biegacz chce wszystkich psikać gazem bo się boi, rowerzysta taranuje bo mu zagradzają drogę i musi zwalniać, rodzice z dziećmi najchętniej zakazaliby wstępu wszystkim innym itp. A że wystarczy odrobinę wysiłku każdej ze stron żeby wszyscy byli zadowoleni? Nieeeee no... do tego to trzeba by odrobinę dobrej woli i pomyślunku... zdecydowanie za trudno.
Gdybym zobaczył biegacza-psychopatę celującego do wszystkiego co się rusza z gazu - obezwładniłbym i zadzwonił po policję.
Konkludując - nauczmy się żyć w społeczeństwie, a biegając odpoczywajmy zamiast się spinać i wszędzie szukać problemów.
Większość z nas mieszka w mieście i miejsca gdzie biegamy to najczęściej jedyne w miarę zielone i spokojne w okolicy. Nic dziwnego, że z tych miejsc chcą skorzystać:
1. biegacze - wiadomo dlaczego
2. rowerzyści - głównie jak wyżej i żeby choć przez chwilę nie martwić się o zepchnięcie z drogi przez ciężarówkę
3. ludzie z psami - bo gdzie się mają wybiegać? miejsc gdzie swobodnie można spuścić psa ze smyczy nie martwiąc się, że wpadnie pod samochód jest jak na lekarstwo, a pies ruch mieć musi, nie zapewni tego działka. Możesz łazić z psem przez pół dnia na smyczy a to i tak nijak będzie się miało do swobodnego 'wybiegania' luzem. Jak czytam lub słyszę, że psy to absolutnie zawsze na smyczy to dla mnie podpada to pod znęcanie się nad zwierzętami.
4. rodziny z dziećmi - i chwała im za to, że nie spędzają weekendu w hipermarkecie tylko w taki sposób.
5. palacze - którzy nie wiedzieć czemu odczuwają perwersyjną potrzebę puszczenia dymka 'na świeżym powietrzu'
I wiesz co? Nie licząc tych ostatnich mają do tego pełne prawo.
Mam wrażenie, że zachowania społeczne zanikają i ograniczają się do portali społecznościowych. Ale jak już trzeba współżyć z innymi w społeczeństwie to coraz więcej osób nie potrafi spojrzeć dalej niż czubek własnego nosa. I tak biegacz chce wszystkich psikać gazem bo się boi, rowerzysta taranuje bo mu zagradzają drogę i musi zwalniać, rodzice z dziećmi najchętniej zakazaliby wstępu wszystkim innym itp. A że wystarczy odrobinę wysiłku każdej ze stron żeby wszyscy byli zadowoleni? Nieeeee no... do tego to trzeba by odrobinę dobrej woli i pomyślunku... zdecydowanie za trudno.
Gdybym zobaczył biegacza-psychopatę celującego do wszystkiego co się rusza z gazu - obezwładniłbym i zadzwonił po policję.
Konkludując - nauczmy się żyć w społeczeństwie, a biegając odpoczywajmy zamiast się spinać i wszędzie szukać problemów.
- zoltar7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5288
- Rejestracja: 12 wrz 2010, 11:13
- Życiówka na 10k: żenująca
- Życiówka w maratonie: brak
Gdybyś się tak nie podniecił, to byś zrozumiał, że właśnie dlatego nie mam psa. Nie wyobrażam sobie trzymania psa w bloku, gdzie piesek 8-10h siedzi sam zamknięty. Komu to służy, napewno nie psu.kisio pisze:Jeśli uważasz, że zapewnienie odpowiedniej dawki ruchu psu to to samo co wypuszczenie go na malutką działkę to może i dobrze, że już nie masz psa.
Tak ale w Warszawie pod warunkiem, że piesek jest w kagańcu i na smyczy!!! A i kupki też zbieraj to torebeczki, to że piesek robi na trawnik czy w lasku nie zmienia faktu że należy po nim sprzątnąć. Również to jest twój problem zapewnienia twojemu psu miejsca do biegania, jeśli cie nie stać na dom z działką o pow. 2000-3000 m kw. to znaczy, że cie nie stać na psa. Kup sobie inne zwierzątko... proponuje rybkę.kisio pisze:Większość z nas mieszka w mieście i miejsca gdzie biegamy to najczęściej jedyne w miarę zielone i spokojne w okolicy. Nic dziwnego, że z tych miejsc chcą skorzystać:
3. ludzie z psami - bo gdzie się mają wybiegać? miejsc gdzie swobodnie można spuścić psa ze smyczy nie martwiąc się, że wpadnie pod samochód jest jak na lekarstwo, a pies ruch mieć musi, nie zapewni tego działka. Możesz łazić z psem przez pół dnia na smyczy a to i tak nijak będzie się miało do swobodnego 'wybiegania' luzem. Jak czytam lub słyszę, że psy to absolutnie zawsze na smyczy to dla mnie podpada to pod znęcanie się nad zwierzętami.
5. palacze - którzy nie wiedzieć czemu odczuwają perwersyjną potrzebę puszczenia dymka 'na świeżym powietrzu'
I wiesz co? Nie licząc tych ostatnich mają do tego pełne prawo.
No właśnie kolego, uszanuj prawa tych którzy psów nie mają.kisio pisze:Mam wrażenie, że zachowania społeczne zanikają i ograniczają się do portali społecznościowych. Ale jak już trzeba współżyć z innymi w społeczeństwie to coraz więcej osób nie potrafi spojrzeć dalej niż czubek własnego nosa..
Ja nie trzymam psa, bo w Warszawie nie ma praktycznie do tego warunków. A jak będziesz w Warszawie i jak zobaczysz dużego pieska bez kagańca i nie na smyczy to nie zapomnij zadzwoń na policję lub straż miejską, bo jesteś świadkiem łamania prawa.
Temu się darzy, kto dobrze waży.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
- zoltar7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5288
- Rejestracja: 12 wrz 2010, 11:13
- Życiówka na 10k: żenująca
- Życiówka w maratonie: brak
O tu musze się zgodzić, że spotkanie z psem może wyjść tylko na dobre. To jak słusznie zauważyłeś rodzaj zabawy biegowej, to znaczy ty spier.... znaczy się biegniesz na maksa, a piesek za tobą, aż do czasu kiedy jedno z was zacznie toczyć pianę z ust/pyska lub piesek cię dogoni...kulawy pies pisze:dla których trening ma być po pierwsze komfortowy - i im spotkania z psem mogą wyjść tylko na dobre - w sensie sportowym. (czy to nie aby forma polish fartlek, zabawy biegowej?)
zdrówko

Osobiście obstawiam, że piesek raczej dogoni biegacza zważywszy, że pieski potrafią biegać nawet 70 km/h czyli w tempie 0,85 min./km (charty) a ich przeciętna szybkość osiąga podobno blisko 50 km/h.
Powodzenia i dużo zdrówka.
Temu się darzy, kto dobrze waży.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Podaj jeszcze tylko podstawę prawną. Chcesz żebym uszanował prawo tych, którzy psa nie mają w jedyny słuszny Twoim zdaniem sposób to znaczy psa nie mając. Masz jeszcze jakieś faszystowskie pomysły?
I najlepiej zgłoś w sejmie ustawę nakazującą obowiązkową przeprowadzkę w sam środek dziczy w przypadku chęci posiadania psa. Ew. zakazująca posiadania psa w miastach.
Mieszkam w bloku, mam psa ok. 37kg. i zapewniam mu odpowiednią dawkę ruchu wychodząc z nim na długie spacery, w tym przynajmniej jeden dziennie luzem. Większość pracy wykonuję w domu, więc pies sam jest może z 20 godzin w tygodniu. Nie wiem jak wielką musiałbym mieć posiadłość (bo działka to już chyba nieodpowiednie słowo) żeby się odpowiednio wybiegał. Co więcej, uważam że pies mieszkający w bloku ale, któremu właściciel zapewnia dużo ruchu mniej się męczy niż biedaczek zostawiony samemu sobie na działeczce.
Ale to oczywiście mój problem żeby psu zapewnić miejsce do biegania. Pewnie jak mnie nie stać na wykupienie jakiegoś parku w centrum to nie stać mnie na psa (?). To, że między innymi z moich podatków utrzymywane są tereny zielone uprawnia mnie do korzystania z nich tylko pod warunkiem, że nie będę Tobie przeszkadzał w bieganiu.. Tak trudno zrozumieć, że oprócz Ciebie w mieście mieszkają też inni ludzie?
Skoro żeby mieć psa trzeba być właścicielem rancho, to może żeby biegać trzeba mieć własną bieżnię? Nie stać Cię na własną bieżnie lub trasę- to znaczy, że nie stać Cię nie stać Cię na bieganie. Nie wydaje Ci się to absurdalne?
I najlepiej zgłoś w sejmie ustawę nakazującą obowiązkową przeprowadzkę w sam środek dziczy w przypadku chęci posiadania psa. Ew. zakazująca posiadania psa w miastach.
Mieszkam w bloku, mam psa ok. 37kg. i zapewniam mu odpowiednią dawkę ruchu wychodząc z nim na długie spacery, w tym przynajmniej jeden dziennie luzem. Większość pracy wykonuję w domu, więc pies sam jest może z 20 godzin w tygodniu. Nie wiem jak wielką musiałbym mieć posiadłość (bo działka to już chyba nieodpowiednie słowo) żeby się odpowiednio wybiegał. Co więcej, uważam że pies mieszkający w bloku ale, któremu właściciel zapewnia dużo ruchu mniej się męczy niż biedaczek zostawiony samemu sobie na działeczce.
Ale to oczywiście mój problem żeby psu zapewnić miejsce do biegania. Pewnie jak mnie nie stać na wykupienie jakiegoś parku w centrum to nie stać mnie na psa (?). To, że między innymi z moich podatków utrzymywane są tereny zielone uprawnia mnie do korzystania z nich tylko pod warunkiem, że nie będę Tobie przeszkadzał w bieganiu.. Tak trudno zrozumieć, że oprócz Ciebie w mieście mieszkają też inni ludzie?
Skoro żeby mieć psa trzeba być właścicielem rancho, to może żeby biegać trzeba mieć własną bieżnię? Nie stać Cię na własną bieżnie lub trasę- to znaczy, że nie stać Cię nie stać Cię na bieganie. Nie wydaje Ci się to absurdalne?
- Adam Ko.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 258
- Rejestracja: 21 lip 2010, 16:28
- Życiówka na 10k: 43:15
- Życiówka w maratonie: 3:58:51
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
podstaw prawna: http://www.bip.warszawa.pl/dokumenty/in ... 060612.pdf
strona 9 paragraf 29
i racz pamiętać, że wolność Twoja i Twojego psa kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innych ludzi, między innymi do spacerowania lub biegania bez strachu
strona 9 paragraf 29
i racz pamiętać, że wolność Twoja i Twojego psa kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innych ludzi, między innymi do spacerowania lub biegania bez strachu
Gorąca prośba o pomoc w badaniu do pracy magisterskiej. Tematyka biegowa: viewtopic.php?f=1&t=37461
Blog treningowy

Blog treningowy

- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Rzeczony paragraf wyraźnie przeczy temu co zoltar sugeruje. Po pierwsze, w kagańcu tylko rasy agresywne. Po drugie spuszczenie psa ze smyczy jest dozwolone i opisane.
Nie widzę ustępu o treści 'nie wolno psa spuszczać ze smyczy jeśli w okolicy biega zoltar'.
Nie widzę ustępu o treści 'nie wolno psa spuszczać ze smyczy jeśli w okolicy biega zoltar'.