kulawy pies pisze:
... chyba dla ukojenia zszarpanych biegowymi niebezpieczeństwami nerwów wyjdę zapalić moją ulubioną golden virginię ...
Ty się, psie kulawy, nie śmiej. Akurat mnie nic tak nie szkodzi jak bieganie ... Ledwie zelżały piszczele, a już dochodzi do głosu lewe kolano. I to po, wydawałoby się, dobrym! (no, prawie tak dobrym jak dobre cygaro) wczorajszym bieganiu ...
Ja tylko powiem ze rzuciłam palenie i teraz widze skutki bardzo obrzydliwe a nie paliłam dużo -jak sie pluje czarną wydzieliną jak smoła to nie jest przyjemnie.Tym bardziej ze świadomością ze to tkwi tam gdzieś.
Svolken pisze:Ten szybko działający stymulant bardzo szybko traci swoje działanie i dlatego z czasem palacze palą coraz więcej. Tak jak z kawą. Rzadko pijesz to działa. Często pijesz, to skutków nie ma, bo organizm się przyzwyczaił. Kiedyś miałem założonego na 24h holtera ciśnieniowego. Tego dnia wypiłem 3 kawy i nic. Żadnej reakcji. Natomiast największy skok ciśnienia miałem kiedy? Kiedy spokojnie jechałem samochodem po mieście
To do mnie przemawia.
blink pisze:Od dobrego leśnego krosu, czasem lepsze bywa bardzo dobre ... kubańskie cygaro. Tym bardziej, że kompletnie nie szkodzi na płuca ...
Doskonałego tytoniu nie da się porównać z niczym innym. Jeśli jeszcze nie jest się podatnym na, od niego, uzależnienie (jak np. od biegania ...) to nie widzę żadnych przeciwwskazań.
A weźmy, dajmy na to, samo życie ... Jako takie. Ono dopiero szkodliwe jest dla zdrowia, a przecież idzie przy tym (czasem nawet, podobno, dość szybko) pobiegać ...
Cygara cuchną jak palone gó..o. Mam odruch wymiotny gdy ktoś przy mnie pali cygaro.
A życie jest szkodliwe bez dwóch zdań.
Wszystko co się robi nieproporcjonalnie do swoich potrzeb (np. jedzenie) lub możliwości (np. bieganie) jest szkodliwe.
Z paleniem jest tak, że człowiek nie wie czy od tego umrze, czy będzie żył długie lata bez problemu.
Czytałem, że zmarła kilka lat temu najstarsza kobieta świata, jarała nałogowo do setki. Potem za namową lekarzy rzuciła. Gdyby nie jarała, żyłaby dłużej?
Ale chyba lepiej na sobie nie robić takich eksperymentów.
Niektóre tak. Nie ma nic gorszego jak kiepskie cygara.
Pomiędzy dobrym i złym, różnica jest taka, jak pomiędzy śmierdzącym kiepskim bimbrem i świetnym, wyleżanym, destylatem. Tego pierwszego też pić się nie da, za to ten drugi niebo w gębie.
Ale, jeden lubi ogórki, a inny organisty córki ...
Piotrek, myślę, że nie warto tłumaczyć się z palenia. Ja lubię palić, mimo, że nie palę. A paliłem.
Nie chce mi się tłumaczyć szczegółów historii mojego palenia, bo nie warto. Skoro internauta jeden z internautą drugim naczytał się (z internetu, rzecz jasna), że tylko nałogowiec zaprzecza i lubi, a w dodatku właśnie dlatego jest nałogowcem, to cóż można na to odpowiedzieć... Nic mądrego. Mądrego dla owych internautów, rzecz jasna, czyli Tych, Którzy Wiedzą Wszystko.
Można, co najwyżej spróbować: ja paliłem i bardzo to lubiłem. Rzuciłem palenie, bo poczułem dyskomfort związany z nałogiem - przeszkadzał mi on w kinie, w pracy, w restauracji. Zaprzestałem więc z dnia na dzień (a paliłem w porywach do 2-óch paczek fajek dziennie, trwało to 10 lat) palenia nałogowego Ale samo palenie, zaciąganie się, dym - lubiłem i lubię. Czasami, zdarza mi się sztachnąć, jakieś raz, dwa razy do roku, dla czystej przyjemności sztachu.
Paliłem długo, w tym czasie biegałem, bez rewelacyjnych wyników. Rzuciłem palenie, ale wyniki się znacząco nie poprawiły. Później, nie paląc już, rozpocząłem trening rowerowy. Szło mi słabo. Teraz jeżdżę na rowerze, czasami zdarza mi się sztachnąć i wyniki znacznie się polepszyły. Wygrałem nawet dwa wyścigi - XC w moim mieście i maraton rowerowy w Wejherowie. Jaki zatem jest wniosek? Jaraj, będziesz wielki!
jass1978 pisze:Generlanie lepiej nie palić... Ale widziałem kiedyś zdjęcie Phelpsa jak ostro ciągnął ganje z fajki wodnej. I mimo wszystko jest najlepszym biegaczem na Świecie.
fajki sa beee ale ganja jest cacy i jak pomaga się wieczorkiem zrelaksować, hmmm - tak czytałem
jass1978 pisze:Generlanie lepiej nie palić... Ale widziałem kiedyś zdjęcie Phelpsa jak ostro ciągnął ganje z fajki wodnej. I mimo wszystko jest najlepszym biegaczem na Świecie.
Najlepszym biegaczem wodnym:)
----------
Bardzo wciągnąłem się w wymianę poglądów ludzi dotkniętych nałogiem. Przebrnąłem przez cały wątek, czytając każdą wypowiedź.
Odchodząc całkowicie od tematu... chciałbym osobiście podziękować Kulawemu za
"malboro dla pronatorów"
poprawiłem sobie humor, nie musząc w zamian sięgać do szklanki z J. Walkerem.
Zabij nałóg śmiechem !
Na swoim przykladzie powiem tylko tyle ze palenie z kondycja nie ma raczej nic wspolnego. Po 11 latach palenia dzien w dzien, zalewalem sie potem przy najmniejszym wysilku. Przekraczalem 30 fajek i nie widzialem zadnego problemu ,a na imprezach mysle ze i po 3 paczki schodzily. Najgorsze w tym wszystkim jest to ze wiekszosc palaczy nie dostrzega plusow wolnosci od fajek dopoki ich nie rzuci ,bo caly czas stara sie doszukiwac plusow z palenia typu: odstresowanie, brak wilczego apetytu czy niesmiertelny argument ze fajki najlepiej smakuja po obiedzie czy tam w innej sytuacji itp .HEhe
Raczej nie pamieta sie juz dnia wolnego od fajek i wszystkim palaczom smakuja poniewaz chyba zapomnieli smak swojego pierwszego papierosa ! A moze ten pierwszy tez smakowal :>?
Prawda jest taka ze palaczowi poza fajkami nic nie smakuje. Kilka lat na sniadanie wcinalem banana bo to jedyne co moglem przelknac na szybko przed zajaraniem. Caly dzien krecil sie wokol fajek. Na sniadanie fajka ,do kawy fajka i do kibla z fajka ...
Na szczescie to juz za mna - szkoda tylko ze po 11latach
Polecam wszystkim palaczom sprobowac
pS. (Jesli ktos potrzebuje jakiegos wspomagacza to moge polecic pewna ksiazke- wszystko inne moim zdaniem to wyciagnie kasy bo to przeciez dobry biznes)
“Najsilniejszym wojownikiem jest ten, kto pokonał sam siebie.”
Vivid pisze: ... Polecam wszystkim palaczom sprobowac
Chętnie spróbowałbym rzucić bieganie, nie wiem tylko jak mam do tego się zabrać.
Na takie "rzucanie palenia" wszędzie pełno jest gotowych wzorów, sprawdzonych przepisów, całych kampanii odzdrowotnych czy, produkowanych przez wiadome koncerny, chemicznych wspomagaczy. Mamy ku temu moc zakazów, nakazów i etc. To musi byćbanalnie proste.
Natomiast, jeśli ktoś chciałby rzucić bieganie ... temu znikąd pomocy. Choćby na specjalistycznych, biegowych, forach dla uzależnionych, nikt się na ów temat nawet nie zająknie.
No, przynajmniej ja nie słyszałem ...
Ja wam powiem szczerze, że palenie rzuciłam po tym jak się pewnego pięknego dnia czymś zatrułam. tydzień praktycznie bez jedzenia, bez ochoty na palenie itd. do dziś nie palę a minęło już 3,5 roku.
Ostatniego fajka (w życiu) wypaliłem 11 dni temu. Przez pierwsze dni czułem się kiepsko, miałem problemy ze snem i w ciągu dnia byłem jak psu z gardła wyjęty. Po tygodniu poczułem się na tyle w porządku, że poszedłem do Kabackiego na 10 km. Muszę przyznać, że rzucenie palenia jakoś szczególnie w He-Mana mnie nie zamieniło. Rzekłbym, że było nawet ciut oporniej niż normalnie. Pardą, znaczy dotychczas. Z niecierpliwością czekam na (biegowe) profity wynikające z mojej decyzji.
Uwierz, że takie na pewno przyjdą U mnie od ostatniego papierosa minęło już równo 100 dni i... nie chce mi się palić, nie mam zadyszek przy wchodzeniu po schodach, biegam z coraz większą przyjemnością, biegam wciąż szybciej i najlepsze jest to, że wiem, że wciąż mogę się poprawiać i czerpać z biegania jeszcze większą frajdę