SBBP
- Pit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1350
- Rejestracja: 27 wrz 2002, 09:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa okolice Agrykoli
A ja zakończyłem treningi tańca. Jeszcze tylko 15 minut próby w teatrze i ....
(Edited by Pit at 8:47 am on June 24, 2004)
(Edited by Pit at 8:47 am on June 24, 2004)
biec goniąc marzenia
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/b][/url]
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/b][/url]
- Kazig
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2518
- Rejestracja: 01 paź 2001, 11:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Targówek
- Kontakt:
Powodzenia Pit
- Maciaszczyk
- Stary Wyga
- Posty: 192
- Rejestracja: 05 sie 2003, 11:21
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Ja też byłem. Z tym, że ja byłem nieco później, gdy noc już zaczęła zapadać. A zapadała wyjątkowo późno, jako że była to noc świętojańska. Towarzystwo siedziało przy ogniskach, popijając piwo i śpiewając (mocno fałszywie). Ale mi nie w głowie było hulanie przy ogniu. Wszak w noc świętojańską kwitnie w lesie paproć!!! Biegłem więc coraz głębiej i głębiej w las, a las w nocy zupełnie inaczej niż za dnia wygląda, szczególnie w tę noc, gdy upiorów strzyg i innych chochlików budzi się trzy razy więcej niż zwykle. Cóż mi tam strzygi i inne zjawy, gdy kwiat paproci na mnie czeka. Biegło mi się lekko, aż do czasu, gdy jakiś złośliwy chochlik, zazdrośnie strzegący leśnych tajemnic, podstawił mi się pod nogę i... skręciłem ją w kostce. Tak skończyła się moja wyprawa po kwiat paproci. Niby nic mi się nie stało. Zabolało przez chwilę mocno, nawet jeszcze teraz trochę pobolewa, ale musiałem na chwilę zatrzymać się, a potem nie od razu mogłem biec, no i już nie tak szybko... Niestety, ale nawet krótka przerwa w biegu dyskwalifikuje potencjalnego zdobywcę kwiatu paproci. Ta noc jest zbyt krótka, aby przed świtem dotrzeć do celu... a w inne noce paproć nie kwitnie. Może za rok mi się uda.Quote: from joycat on 8:16 pm on June 23, 2004
Byliśmy na Łosiowych Marsjan i ja.
- piro20
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 488
- Rejestracja: 24 cze 2003, 17:52
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-Natolin
- Kontakt:
Ciekawe co się tam działo?!!!Quote: from joycat on 10:16 pm on June 23, 2004
Byliśmy na Łosiowych Marsjan i ja.
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/b][/url]
- Pit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1350
- Rejestracja: 27 wrz 2002, 09:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa okolice Agrykoli
Święto Kupały... obrzędy płodnosci...
"U nas w wilię św. Jana niewiasty ognie paliły, tańcowały, śpiewały, diabłu cześć i modłę czyniąc; tego zwyczaju pogańskiego do tych czasów w Polszcze nie chcą opuszczać, ofiarowanie z bylicy czyniąc, wieszając po domach i opasując się nią, czynią sobótki, paląc ognie, krzesząc je deskami, aby była prawie świętość diabelska, śpiewając pieśni, tańcując".
Jest takie święto miłości w czasie bardziej jej sprzyjającym niźli Walentynkowe lutowe mrozy. Jest to też święto ognia, wody, czarów i magii przypominające o nierozerwalnych związkach człowieka z rytmem natury. A wszystko to w jednym, choć pod różnymi nazwami znanym święcie. Kupalnocka, Święto Kupały, Palinocka, Sobótki, Noc Świętojańska czy wreszcie Wianki. A różnie święto to było traktowane. W r. 1468 król Kazimierz Jagiellończyk, działając pod presją opata klasztoru świętokrzyskiego, zakazał pogańskich uroczystości na Łysej Górze odprawianych (gdzie odbywały się słynne zloty na miotłach i sejmy czarownic). Tymczasem Jan Kochanowski w "Pieśni Świętojańskiej o Sobótce" pisze:
"Teraz ten wieczór sławny
Święćmy jako zwyczaj dawny,
Niosąc ognie do świtani,
Nie bez pieśni, nie bez grania!
(...)
Sobótkę, jako czas niesie,
zapalono w Czarnym Lesie"
Wieczorem 23 czerwca, w noc przesilenia letniego, gdy słońce wznosi się najwyżej a noc jest najkrótsza, dziadowie dziadków naszych (i babki babek - of course szli na wzgórza lub nad rzekę ognie palić. Ognie różne od tych zwykłych, bo ogniska te nowym ogniem zapłonąć musiały, więc krzesać go trzeba było. Kobiety szły do lasu zioła zbierać, bo tej jednej nocy nabierały one szczególnie magicznej mocy. Później ziół tych można było używać do czynienia i odczyniania czarów i leczenia chorób różnych. Zaś przy blasku ognisk, w rytmie bębnów i muzyki, dziewczęta przepasane bylicą (bo tej czarownice boją się bardziej niż ognia) tańczyły poruszając powabnie biodrami i odsłaniając to i owo. Śpiewano frywolne pieśni o kochaniu, ożenku, zaletach i wadach wszystkich panien i kawalerów w okolicy. Przez ogień - dla zapewnienia sobie zdrowia - skakali kawalerowie, jeśli odważyła się także panna, skakano parami, a udany skok obojgu dobrze wróżył. W ogień kobiety rzucały siedem magicznych ziół, a z bylicy plotły wianki, które po północy puszczone na wodę wróżbie służyły. Była to wróżba dla panien i kawalerów, ponieważ dotyczyła zamążpójścia i wyczekiwanej miłości. Panny puszczały wianki i przechadzały się wzdłuż rzeki obserwując je, kawalerowie zaś skakali po nie do wody i wyławiali, zaskarbiając sobie tym samym względy panny. Kojarzeniu par sprzyjał też wieczór, gorąca noc, ognisko, bliskość lasu. Przy ognisku natomiast nie stroniono od napojów alkoholowych.
Skutkiem tych wszystkich okoliczności, dochodziło więc często tej nocy do rozwiązłości. Lecz jak mogło być inaczej, skoro o północy młodzież szła do lasu w poszukiwaniu kwiatu paproci, która tylko tej nocy miała kwitnąć. Ten zaś kto go zobaczył, pewien mógł być szczęścia, widzenia bogactw w ziemi ukrytych i tego, że jeśli zechce może stać się niewidzialnym. Na poszukiwania tego kwiatu wybierano się do lasu parami, a co działo się tam między dziewczętami a chłopcami możemy się tylko domyślać . Faktem jest że nikt nie znajdował kwiatu paproci... Uwagę panien przyciągał też nasięźrzał, paproć sprowadzająca spojrzenia kawalerów i niezwykłe powodzenie u nich - a tego chyba żadnej pannie jak i mężatce nie dość. Ulegając prośbom miłych dziewcząt i kobiet, wygrzebałem ze starych zapisków instrukcję jego użycia. Przepis na powodzenie był następujący: należało odszukać tej paproci krzaczki, przed północą rozebrać się do naga, rozpuścić włosy, stanąć w rosie i rzec co następuje:
"Nasięźrzele, rwę cię śmiele
Pięcią palcy, szóstą dłonią,
Niech się chłopcy za mną gonią."
Niekiedy mówi się też o fakcie, że kwiat paproci znaleźć mogła tylko naga dziewczyna, która w dodatku ani razu nie mogła obejrzeć się za siebie (a jakie to dawało nieograniczone możliwości kawalerom... .
"U nas w wilię św. Jana niewiasty ognie paliły, tańcowały, śpiewały, diabłu cześć i modłę czyniąc; tego zwyczaju pogańskiego do tych czasów w Polszcze nie chcą opuszczać, ofiarowanie z bylicy czyniąc, wieszając po domach i opasując się nią, czynią sobótki, paląc ognie, krzesząc je deskami, aby była prawie świętość diabelska, śpiewając pieśni, tańcując".
Jest takie święto miłości w czasie bardziej jej sprzyjającym niźli Walentynkowe lutowe mrozy. Jest to też święto ognia, wody, czarów i magii przypominające o nierozerwalnych związkach człowieka z rytmem natury. A wszystko to w jednym, choć pod różnymi nazwami znanym święcie. Kupalnocka, Święto Kupały, Palinocka, Sobótki, Noc Świętojańska czy wreszcie Wianki. A różnie święto to było traktowane. W r. 1468 król Kazimierz Jagiellończyk, działając pod presją opata klasztoru świętokrzyskiego, zakazał pogańskich uroczystości na Łysej Górze odprawianych (gdzie odbywały się słynne zloty na miotłach i sejmy czarownic). Tymczasem Jan Kochanowski w "Pieśni Świętojańskiej o Sobótce" pisze:
"Teraz ten wieczór sławny
Święćmy jako zwyczaj dawny,
Niosąc ognie do świtani,
Nie bez pieśni, nie bez grania!
(...)
Sobótkę, jako czas niesie,
zapalono w Czarnym Lesie"
Wieczorem 23 czerwca, w noc przesilenia letniego, gdy słońce wznosi się najwyżej a noc jest najkrótsza, dziadowie dziadków naszych (i babki babek - of course szli na wzgórza lub nad rzekę ognie palić. Ognie różne od tych zwykłych, bo ogniska te nowym ogniem zapłonąć musiały, więc krzesać go trzeba było. Kobiety szły do lasu zioła zbierać, bo tej jednej nocy nabierały one szczególnie magicznej mocy. Później ziół tych można było używać do czynienia i odczyniania czarów i leczenia chorób różnych. Zaś przy blasku ognisk, w rytmie bębnów i muzyki, dziewczęta przepasane bylicą (bo tej czarownice boją się bardziej niż ognia) tańczyły poruszając powabnie biodrami i odsłaniając to i owo. Śpiewano frywolne pieśni o kochaniu, ożenku, zaletach i wadach wszystkich panien i kawalerów w okolicy. Przez ogień - dla zapewnienia sobie zdrowia - skakali kawalerowie, jeśli odważyła się także panna, skakano parami, a udany skok obojgu dobrze wróżył. W ogień kobiety rzucały siedem magicznych ziół, a z bylicy plotły wianki, które po północy puszczone na wodę wróżbie służyły. Była to wróżba dla panien i kawalerów, ponieważ dotyczyła zamążpójścia i wyczekiwanej miłości. Panny puszczały wianki i przechadzały się wzdłuż rzeki obserwując je, kawalerowie zaś skakali po nie do wody i wyławiali, zaskarbiając sobie tym samym względy panny. Kojarzeniu par sprzyjał też wieczór, gorąca noc, ognisko, bliskość lasu. Przy ognisku natomiast nie stroniono od napojów alkoholowych.
Skutkiem tych wszystkich okoliczności, dochodziło więc często tej nocy do rozwiązłości. Lecz jak mogło być inaczej, skoro o północy młodzież szła do lasu w poszukiwaniu kwiatu paproci, która tylko tej nocy miała kwitnąć. Ten zaś kto go zobaczył, pewien mógł być szczęścia, widzenia bogactw w ziemi ukrytych i tego, że jeśli zechce może stać się niewidzialnym. Na poszukiwania tego kwiatu wybierano się do lasu parami, a co działo się tam między dziewczętami a chłopcami możemy się tylko domyślać . Faktem jest że nikt nie znajdował kwiatu paproci... Uwagę panien przyciągał też nasięźrzał, paproć sprowadzająca spojrzenia kawalerów i niezwykłe powodzenie u nich - a tego chyba żadnej pannie jak i mężatce nie dość. Ulegając prośbom miłych dziewcząt i kobiet, wygrzebałem ze starych zapisków instrukcję jego użycia. Przepis na powodzenie był następujący: należało odszukać tej paproci krzaczki, przed północą rozebrać się do naga, rozpuścić włosy, stanąć w rosie i rzec co następuje:
"Nasięźrzele, rwę cię śmiele
Pięcią palcy, szóstą dłonią,
Niech się chłopcy za mną gonią."
Niekiedy mówi się też o fakcie, że kwiat paproci znaleźć mogła tylko naga dziewczyna, która w dodatku ani razu nie mogła obejrzeć się za siebie (a jakie to dawało nieograniczone możliwości kawalerom... .
biec goniąc marzenia
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/b][/url]
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/b][/url]
- Pit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1350
- Rejestracja: 27 wrz 2002, 09:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa okolice Agrykoli
No tak dla ścisłosci to oczywiscie poznajdowałem to w sieci.
Ale moze wszyscy pognali w lasy i nad wody, palić ognie i swawolić.
Ale moze wszyscy pognali w lasy i nad wody, palić ognie i swawolić.
biec goniąc marzenia
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/b][/url]
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/b][/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3301
- Rejestracja: 01 cze 2002, 00:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa - Bemowo
Jeste¶my s³awni.
Pisz± o nas w dzisiejszym ¯yciu Warszawy. ¯e jeste¶my grup±, cytujê "promuj±c± Sobotni Bielañski Bieg Poranny". I ¿e Sobotni Bielañski Bieg Poranny rusza ju¿ jutro. Artyku³ jest opatrzony zdjêciem Pauli Radcliffe, ha ha ha.
Mam mieszane uczucia. Ale pogadamy o tym jutro - przywiozê gazetkê, ¿eby wszyscy mogli obejrzeæ ten tekst.
Pisz± o nas w dzisiejszym ¯yciu Warszawy. ¯e jeste¶my grup±, cytujê "promuj±c± Sobotni Bielañski Bieg Poranny". I ¿e Sobotni Bielañski Bieg Poranny rusza ju¿ jutro. Artyku³ jest opatrzony zdjêciem Pauli Radcliffe, ha ha ha.
Mam mieszane uczucia. Ale pogadamy o tym jutro - przywiozê gazetkê, ¿eby wszyscy mogli obejrzeæ ten tekst.
- Pit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1350
- Rejestracja: 27 wrz 2002, 09:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa okolice Agrykoli
Zbiegłem do kisoku u mnie w formie ale juz wykupiono cały nakład ZW!!! Czyli wieść się rozniosła.
biec goniąc marzenia
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/b][/url]
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/b][/url]
- Janek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 775
- Rejestracja: 19 cze 2001, 20:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Nie ma to jak dziennikarska rzetelność...
Czy ktoś się podpisał pod tym tekstem w ZW?
Czy ktoś się podpisał pod tym tekstem w ZW?
Największym zagrożeniem dla człowieczeństwa jest zwarta większość [i](H. Ibsen)[/i]
[url=http://www.maratonypolskie.pl][b]Maratony Polskie[/b][/url]
[url=http://www.maratonypolskie.pl][b]Maratony Polskie[/b][/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3301
- Rejestracja: 01 cze 2002, 00:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa - Bemowo
Tak, podpisa³ siê pan Oskar Berezowski. FREDZIO go zna. Ale nie miejmy panu Oskarowi za z³e pewnego braku precyzji w tym artykule. Z nikim z nas wywiadu przecie¿ nie robi³, sk±d mia³ wiedzieæ, ¿e Sobotni Bielañski Bieg Poranny to nazwa spotkañ biegowych, które maja ju¿ blisko dwuletni± tradycjê? Chcia³ dobrze.
Ja mam natomiast w±tpliwo¶æ innego rodzaju. Mo¿e przesadzam, ale po przeczytaniu tego artyku³u zobaczy³am oczami duszy ten t³um k³êbi±cy sie przy biednym po³amanym szlabanie u wej¶cia do Lasu Bielañskiego, a potem rzekê ludzi p³yn±c± w stronê M³ocin.. I nie wiem, czy w³a¶nie o to nam chodzi³o FREDZIO mi przez telefon podnios³e kawa³ki wstawia³ o misji, spo³ecznym obowi±zku i inne takie grane na wysokich tonach teksty (mogê to napisaæ, bo FREDZIO tu ju¿ chyba nie zagl±da), ale mnie to nie przekonuje. Bardzo lubiê biegaæ z SBBP, gdzie¶ jest jednak pewna granica, po przekroczeniu której przestanie byæ kameralnie i mi³o... Co o tym s±dzicie?
Ja mam natomiast w±tpliwo¶æ innego rodzaju. Mo¿e przesadzam, ale po przeczytaniu tego artyku³u zobaczy³am oczami duszy ten t³um k³êbi±cy sie przy biednym po³amanym szlabanie u wej¶cia do Lasu Bielañskiego, a potem rzekê ludzi p³yn±c± w stronê M³ocin.. I nie wiem, czy w³a¶nie o to nam chodzi³o FREDZIO mi przez telefon podnios³e kawa³ki wstawia³ o misji, spo³ecznym obowi±zku i inne takie grane na wysokich tonach teksty (mogê to napisaæ, bo FREDZIO tu ju¿ chyba nie zagl±da), ale mnie to nie przekonuje. Bardzo lubiê biegaæ z SBBP, gdzie¶ jest jednak pewna granica, po przekroczeniu której przestanie byæ kameralnie i mi³o... Co o tym s±dzicie?
- Leszek Gwiazdowski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 532
- Rejestracja: 15 gru 2002, 21:02
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-Polska
A może poszukam innego szlabanu ?Quote: from Leszek Gwiazdowski on 1:51 pm on June 14, 2004
Ja osobiście wolę pozostać biegowym amatorem i cieniasem. Myślę, że zatracacie się w tym co robicie, zatracacie - cel.
SBBP jako takie to przede wszystkim:
- miłe spotkania towarzyskie (nie tylko sobotnie),
- przyjaźnie,
- wspólne starty,
- sposób aktywnego spędzania czasu,
- dbanie o zdrowie,
- ... itp.,
Zastanówcie się co z tego zostało ...
Pozdrawiam
Kevlarowy - ale nadal amator.
P.S.
Chyba utworzę odłam tych radosnych, a nie ambitnych.
(Edited by Leszek Gwiazdowski at 8:08 pm on June 14, 2004)
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/b][/url]