Sporą część masowych biegów w Polsce, wygrywają sąsiedzi zza wschodniej granicy. Oczywiście są to tylko biegi z nagrodami finansowymi. Zawsze myślałem, że po prostu na biegi uliczne w Polsce przyjeżdżają wyczynowcy z Ukrainy i Białorusi, a na tego typu imprezy naszym wyczynowcom szkoda sił. A mówienie o koksowaniu Ukrainców wkładałem między bajki wynikające z uprzedzeń narodowych.
Jednak jakiś czas temu po jednym z biegów, na którym prawie wszystkie nagrody finansowe zgarnęli zawodnicy w niebiesko-żółtych strojach rozmawiałem ze znajomym, który biega na tyle dobrze, że z powodzeniem ściga się z nimi. Usłyszałem historie o zaskakujących zmianach formy u niektórych z tych zawodników, o podejrzanym znikaniu ich ekipy w busie na chwilę przed startem.. i tym podobne.
Czy rzeczywiście koksowanie wśród zawodników z Ukrainy jest tak powszechne? Myślę, że biegacze na wysokim poziomie mają przesłanki, żeby przypuszczać jak w rzeczywistości wygląda sprawa. Dlatego prosiłbym o opinie osoby doświadczone, a "truchtaczy" takich jak ja
