DOMinika - myślami w 2013
Moderator: infernal
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
23 września, piątek
Rozbieganie. 8,3 km. Średnia 4,35 min/km. 6 przebieżek.
Nie czuję się biegowo najlepiej...
Czterogodzinny spacer. Jest tak pięknie!
A straszyli tym październikiem... Tymczasem mamy prawdziwą polską jesień. Las mieni się ferią barw. Temperatura idealna Uwielbiam takę pogodę
Rozbieganie. 8,3 km. Średnia 4,35 min/km. 6 przebieżek.
Nie czuję się biegowo najlepiej...
Czterogodzinny spacer. Jest tak pięknie!
A straszyli tym październikiem... Tymczasem mamy prawdziwą polską jesień. Las mieni się ferią barw. Temperatura idealna Uwielbiam takę pogodę
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
24 października, niedziela
III Praska Dycha, atestowana trasa
36,54
z dużym zapasem. Lekko i przyjemnie
Trasa płaska, ale 5 i pół pętli... ludzie włażący pod nogi, spacerowicze, dziury w nawierzchni, przewracające się pachołki.
Po czasach widać, że pół pętli była z wiatrem pół pod. Choć, mnie osobiście, jakoś to nie szczególnie przeszkodziło w uzyskaniu bardzo przyzwoitego rezultatu.
A było dziwnie. Na starcie nie czułam się dobrze - jakoś tak "nijak". Wiedziałam, że ścigam się z dziewczyną, która w tym roku nabiegała 2,42 w maratonie. To mnie nieco stopowało. I dopiero na czwartym kilometrze odważyłam się zaatakować. Z dziwnym uczuciem- co ja robię???
Wygrałam ze sporym zapasem- ponad 30 sekund. I osiągnęłam cel, który kołatał mi się gdzieś tam w głowie - złamałam 37 minut.
3,34/3,37/3,39/3,40/3,43/3,46/3,42/3,49/3,40/3,38
Dodam, że od czwartego kilometra biegłam sama. Przede mną minutowa dziura. Mam nadzieję, że na Biegu Niepodległości będzie z kim biec... Tu niby wystartowało prawie 600 osób, a ja open byłam dziesiąta. Z kobiet pierwsza
Muszę zmienić cele na 2011, bo te zaplanowane już zrealizowałam. Poza maratonem... ale ten może poczekać....
III Praska Dycha, atestowana trasa
36,54
z dużym zapasem. Lekko i przyjemnie
Trasa płaska, ale 5 i pół pętli... ludzie włażący pod nogi, spacerowicze, dziury w nawierzchni, przewracające się pachołki.
Po czasach widać, że pół pętli była z wiatrem pół pod. Choć, mnie osobiście, jakoś to nie szczególnie przeszkodziło w uzyskaniu bardzo przyzwoitego rezultatu.
A było dziwnie. Na starcie nie czułam się dobrze - jakoś tak "nijak". Wiedziałam, że ścigam się z dziewczyną, która w tym roku nabiegała 2,42 w maratonie. To mnie nieco stopowało. I dopiero na czwartym kilometrze odważyłam się zaatakować. Z dziwnym uczuciem- co ja robię???
Wygrałam ze sporym zapasem- ponad 30 sekund. I osiągnęłam cel, który kołatał mi się gdzieś tam w głowie - złamałam 37 minut.
3,34/3,37/3,39/3,40/3,43/3,46/3,42/3,49/3,40/3,38
Dodam, że od czwartego kilometra biegłam sama. Przede mną minutowa dziura. Mam nadzieję, że na Biegu Niepodległości będzie z kim biec... Tu niby wystartowało prawie 600 osób, a ja open byłam dziesiąta. Z kobiet pierwsza
Muszę zmienić cele na 2011, bo te zaplanowane już zrealizowałam. Poza maratonem... ale ten może poczekać....
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
25 października, poniedziałek
Rozbieganie 10 km, ok. 5 min/km.
2 seanse w saunie (oj, ciężko. Ale potem super samopoczucie )
A Bartek na basenie znowu szalał. Bestia czerpie energię z powietrza...
Rozbieganie 10 km, ok. 5 min/km.
2 seanse w saunie (oj, ciężko. Ale potem super samopoczucie )
A Bartek na basenie znowu szalał. Bestia czerpie energię z powietrza...
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
26 października, wtorek
Dzień w biegu, a "samego biegu" - 12,3 km w tempie 4,55 min/km.
W lekkim jesiennym deszczu, po zmroku (chyba po raz pierwszy eksplorowałam Kabaty z czołówką). Magia.
Paszczopisz waży już 8,76 kg. Przesunął się pasibrzuch pod 75 centyl... I ja mam go nosić??? Najgorzej jest z nosidłem-fotelikiem samochodowym. Zestaw z wkładką pokazuje 14 kg. Tachać to jedną ręką... oj, i jak tu nie być mięśniakiem ?
Bartuś rozbroił panią doktor, gdy goluteńki, usadzony na wadze uśmiechnął się w taki sposób, że... ciężko nie zmięknąć. Dodaje mu to tyle uroku
Słodziak.
Dzień w biegu, a "samego biegu" - 12,3 km w tempie 4,55 min/km.
W lekkim jesiennym deszczu, po zmroku (chyba po raz pierwszy eksplorowałam Kabaty z czołówką). Magia.
Paszczopisz waży już 8,76 kg. Przesunął się pasibrzuch pod 75 centyl... I ja mam go nosić??? Najgorzej jest z nosidłem-fotelikiem samochodowym. Zestaw z wkładką pokazuje 14 kg. Tachać to jedną ręką... oj, i jak tu nie być mięśniakiem ?
Bartuś rozbroił panią doktor, gdy goluteńki, usadzony na wadze uśmiechnął się w taki sposób, że... ciężko nie zmięknąć. Dodaje mu to tyle uroku
Słodziak.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
27 października, środa
19,1 km
Mój ulubiony trening (a niedoceniany, niesłusznie!) czyli bieg z narastającą prędkością - 13 km. Tempo od 4,55 do 3,55 min/km.
Łączny czas treningu to 90 minut.
Przyjemnie
19,1 km
Mój ulubiony trening (a niedoceniany, niesłusznie!) czyli bieg z narastającą prędkością - 13 km. Tempo od 4,55 do 3,55 min/km.
Łączny czas treningu to 90 minut.
Przyjemnie
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Nie biegam
nie biegam
już od 4 dni nie biegam
nie mogę biegać
bo ledwo chodzę
no i nie biegam
Się porobiło. Dopadła mnie jakaś paskudna infekcja, a do tego niemiłosierny ból odcinka lędźwiowego. I na razie nic się nie poprawia. Czuję się jak pogięta staruszka.
Przymusowe roztrenowanie:(
nie biegam
już od 4 dni nie biegam
nie mogę biegać
bo ledwo chodzę
no i nie biegam
Się porobiło. Dopadła mnie jakaś paskudna infekcja, a do tego niemiłosierny ból odcinka lędźwiowego. I na razie nic się nie poprawia. Czuję się jak pogięta staruszka.
Przymusowe roztrenowanie:(
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
31 października był okropnym dniem...
Dzień wcześniej byłam ze znajomymi w pubie i chyba zaszkodził mi dym papierosowy. Może to brzmi śmiesznie, ale od 2 lat nie byłam narażona na tak skondensowane działanie oparów nikotyny. Rano wymiotowałam, okropnie bolała mnie głowa. Kręgosłup też, ale ponieważ ból był troszkę mniejszy to postanowiłam dla rozruszania kości potruchtać - 2,7 km. Bardzo wolno, testowo. Nie wiedziałam, czy lepiej nie poczekać jeszcze trochę. Z drugiej strony ogromnie mnie "nosiło".
Później mieliśmy iść z Bartusiem i moim tatą na spacer. Niestety wydarzyła się tragedia - na naszych oczach, mój 16 letni pies wpadł pod koła pędzącego samochodu. Nie życzę nikomu takich przeżyć. Biedak nie zdechł od razu, musieliśmy go uśpić. To okropne, gdy nagle nie ma istoty, która była z tobą ponad pół życia.
...
1 listopada, poniedziałek
Z plecami lepiej. Ale wciąż szybkie bieganie nie wchodzi w grę.
15 km, 4,42 min/km. Bardzo spokojnie.
Piękna polska złota jesień. Melancholijnie.
Pusto o poranku.
Dzień wcześniej byłam ze znajomymi w pubie i chyba zaszkodził mi dym papierosowy. Może to brzmi śmiesznie, ale od 2 lat nie byłam narażona na tak skondensowane działanie oparów nikotyny. Rano wymiotowałam, okropnie bolała mnie głowa. Kręgosłup też, ale ponieważ ból był troszkę mniejszy to postanowiłam dla rozruszania kości potruchtać - 2,7 km. Bardzo wolno, testowo. Nie wiedziałam, czy lepiej nie poczekać jeszcze trochę. Z drugiej strony ogromnie mnie "nosiło".
Później mieliśmy iść z Bartusiem i moim tatą na spacer. Niestety wydarzyła się tragedia - na naszych oczach, mój 16 letni pies wpadł pod koła pędzącego samochodu. Nie życzę nikomu takich przeżyć. Biedak nie zdechł od razu, musieliśmy go uśpić. To okropne, gdy nagle nie ma istoty, która była z tobą ponad pół życia.
...
1 listopada, poniedziałek
Z plecami lepiej. Ale wciąż szybkie bieganie nie wchodzi w grę.
15 km, 4,42 min/km. Bardzo spokojnie.
Piękna polska złota jesień. Melancholijnie.
Pusto o poranku.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
2 listopada, wtorek
15,1 km wolniutko, ale ok. 600 metrów przewyższeń. Na łódzkim płaskowyżu
Średnia 4,59 min/km. 7 podbiegów na pochyleniu ok. 20 stopni, ok. 80 metrów.
Po śmierci psa kot ma depresję A wydawała mi się (Kicia) taka bezuczuciowa. Tymczasem nie chce jeść, zakopuje się pod kołdrą i śpi. Bidulka. Żyli jak pies z kotem, albo raczej jak to w rodzinie...Razem może nie najlepiej, ale bez siebie nie do zniesienia.
15,1 km wolniutko, ale ok. 600 metrów przewyższeń. Na łódzkim płaskowyżu
Średnia 4,59 min/km. 7 podbiegów na pochyleniu ok. 20 stopni, ok. 80 metrów.
Po śmierci psa kot ma depresję A wydawała mi się (Kicia) taka bezuczuciowa. Tymczasem nie chce jeść, zakopuje się pod kołdrą i śpi. Bidulka. Żyli jak pies z kotem, albo raczej jak to w rodzinie...Razem może nie najlepiej, ale bez siebie nie do zniesienia.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
3 listopada, środa
Padam z niewyspania. Bartuś ostatnio nie chce współpracować Budzi się w nocy z płaczem.
W dzień jest radosnym, uśmiechającym się do wszystkich chłopczykiem.
Może nie zaakceptował jeszcze zmiany czasu?
11,7 km
Tempo 4,38 min/km, 7 przebieżek po ok. 80 metrów. Żwawo, ale nie bardzo szybko.
Kręgosłup cały czas doskwiera. Teraz to trochę oswojony ból, ale .... dyskomfort jest.
Padam z niewyspania. Bartuś ostatnio nie chce współpracować Budzi się w nocy z płaczem.
W dzień jest radosnym, uśmiechającym się do wszystkich chłopczykiem.
Może nie zaakceptował jeszcze zmiany czasu?
11,7 km
Tempo 4,38 min/km, 7 przebieżek po ok. 80 metrów. Żwawo, ale nie bardzo szybko.
Kręgosłup cały czas doskwiera. Teraz to trochę oswojony ból, ale .... dyskomfort jest.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
4 listopada, czwartek
Chyba zamieszkam w samochodzie...
Przed południem wróciliśmy z Bartusiem z Łodzi. Na szczęście towarzyszyła nam moja mama. Na szczęście, bo Mały nie miał ochoty na sen. Coraz trudniej się z nim podróżuje. To już nie to maleństwo. To mały chłopczyk
Potem zakupy (bo lodówka pusta).
Trening jakoś tak w przelocie.
12,5 km, 57 minut:
30 minut BC1 po 4,52 min/km
3 x 3,5 minuty na przerwie 1,5 minuty (tempo 3,42 min/km, w przerwie 4,55 min/km)
2 x 1 minuta na przerwie 1 minuta (odpowiednio tempo 3,35 i 3,31 min/km)
BC1.
Okazało się, że z bólem szybki trening też jest możliwy. Oczywiście dolegliwości ustają. Mam nadzieję, że do 11 listopada uda się definitywnie pożegnać dyskomfort.
Basen. Towarzyszyła nam moja mama. Nawet udało mi się przepłynąć 150m... bo na tyle pozwolił Bartuś. Nie dał się oszukać. Jak pływanie to tylko z mamą!!!
Chyba zamieszkam w samochodzie...
Przed południem wróciliśmy z Bartusiem z Łodzi. Na szczęście towarzyszyła nam moja mama. Na szczęście, bo Mały nie miał ochoty na sen. Coraz trudniej się z nim podróżuje. To już nie to maleństwo. To mały chłopczyk
Potem zakupy (bo lodówka pusta).
Trening jakoś tak w przelocie.
12,5 km, 57 minut:
30 minut BC1 po 4,52 min/km
3 x 3,5 minuty na przerwie 1,5 minuty (tempo 3,42 min/km, w przerwie 4,55 min/km)
2 x 1 minuta na przerwie 1 minuta (odpowiednio tempo 3,35 i 3,31 min/km)
BC1.
Okazało się, że z bólem szybki trening też jest możliwy. Oczywiście dolegliwości ustają. Mam nadzieję, że do 11 listopada uda się definitywnie pożegnać dyskomfort.
Basen. Towarzyszyła nam moja mama. Nawet udało mi się przepłynąć 150m... bo na tyle pozwolił Bartuś. Nie dał się oszukać. Jak pływanie to tylko z mamą!!!
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
5 listopada, piątek
Dzisiaj nie miałam czasu, poza tym nie mogę przesadzać - za 6 dni start.
Jeżeli jedenastego listopada będzie taka pogoda jak dzisiaj to nie wróżę dobrych rezultatów. Nie tylko sobie. Wiatr prawie mnie porywał. Był ciepły, ale silny. Boję się takiego żywiołu.
9 km, po 4,52 min/km. Prędkość każdego kilometra zależna od kierunku biegu (z wiatrem/pod wiatr).
szczęście
Dzisiaj nie miałam czasu, poza tym nie mogę przesadzać - za 6 dni start.
Jeżeli jedenastego listopada będzie taka pogoda jak dzisiaj to nie wróżę dobrych rezultatów. Nie tylko sobie. Wiatr prawie mnie porywał. Był ciepły, ale silny. Boję się takiego żywiołu.
9 km, po 4,52 min/km. Prędkość każdego kilometra zależna od kierunku biegu (z wiatrem/pod wiatr).
szczęście
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
6 listopada, sobota
13 km
I znowu mnie łamie w kościach
Może z niewyspania. Mały ostatnio rozdarty się zrobił.... ja ledwo żyję.
Poza tym sobotnio-niedzielne zajęcia na uczelni. Dużo ciekawych informacji. Kierunek, który studiuję to marketing sportowy - "bidny" i niedoceniany w Polsce. W ten weekend wałkowaliśmy sponsoring...
13 km
I znowu mnie łamie w kościach
Może z niewyspania. Mały ostatnio rozdarty się zrobił.... ja ledwo żyję.
Poza tym sobotnio-niedzielne zajęcia na uczelni. Dużo ciekawych informacji. Kierunek, który studiuję to marketing sportowy - "bidny" i niedoceniany w Polsce. W ten weekend wałkowaliśmy sponsoring...
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
8 listopada, poniedziałek
Kolejna noc nieprzespana Misiak płacze, bardzo szybko robi się głodny. Nie chcę go jednak przyzwyczajać do jedzenia w nocy. Z drugiej strony... każdy chciałby się wyspać!
Od dziś w poniedziałki prowadzę na hali lekkoatletycznej zajęcia dla biegaczy jednej z firm. Pierwszy zaaplikowany trening nie był jeszcze mocny, ale i tak popracowały dawno zapomniane partie mięśni. Poczułam jak bardzo jestem nierozciągnięta. I obudziła się nostalgia za płotkami
Ponieważ w czwartek start (aj, jakoś nie czuję tego) to było sporo przebieżek, a ćwiczenia bez obciążenia.
Kręgosłup jakoś to zniósł, ale czuję go...
Niestety nie będę mogła pojechać do Bełchatowa na piętnastkę. Okazało się, że jednak w ten weekend będę miała zajęcia. Trochę szkoda. Ale oznacza to, że w czwartek definitywnie kończę sezon. Pewnie nie będzie to efektowne zakończenie, bo wieje, pada... Mimo wszystko uważam jesień za udaną
Kolejna noc nieprzespana Misiak płacze, bardzo szybko robi się głodny. Nie chcę go jednak przyzwyczajać do jedzenia w nocy. Z drugiej strony... każdy chciałby się wyspać!
Od dziś w poniedziałki prowadzę na hali lekkoatletycznej zajęcia dla biegaczy jednej z firm. Pierwszy zaaplikowany trening nie był jeszcze mocny, ale i tak popracowały dawno zapomniane partie mięśni. Poczułam jak bardzo jestem nierozciągnięta. I obudziła się nostalgia za płotkami
Ponieważ w czwartek start (aj, jakoś nie czuję tego) to było sporo przebieżek, a ćwiczenia bez obciążenia.
Kręgosłup jakoś to zniósł, ale czuję go...
Niestety nie będę mogła pojechać do Bełchatowa na piętnastkę. Okazało się, że jednak w ten weekend będę miała zajęcia. Trochę szkoda. Ale oznacza to, że w czwartek definitywnie kończę sezon. Pewnie nie będzie to efektowne zakończenie, bo wieje, pada... Mimo wszystko uważam jesień za udaną
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
9 listopada, wtorek
Chciałam rozbiegać zakwasy, ale się nie udało Trzymają...
9,3 km po ok. 5,0 min/km w tym 3 x 1 min/1 min (3,35 min/km).
Te minutówki, to tak dla akcentu. Chciałoby się więcej, ale start za dwa dni. No i ten nieszczęsny kręgosłup! (znowu się nanosiłam Malucha, ech...)
Już nie mogę doczekać się treningu bez startów.
Chciałam rozbiegać zakwasy, ale się nie udało Trzymają...
9,3 km po ok. 5,0 min/km w tym 3 x 1 min/1 min (3,35 min/km).
Te minutówki, to tak dla akcentu. Chciałoby się więcej, ale start za dwa dni. No i ten nieszczęsny kręgosłup! (znowu się nanosiłam Malucha, ech...)
Już nie mogę doczekać się treningu bez startów.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
A dzisiaj jestem okropnie połamana Plaster rozgrzewający przyklejony. Boje się, że bez tabletek przeciwbólowych się nie obejdzie.
Znowu Bartuś nie dał nam spać.
Może ktoś chce wypożyczyć mojego synka na tydzień???
Zakwasy większe niż wczoraj.
Czy w takim stanie w ogóle jest sens startować? Zrobię to chyba tylko po to, żeby zakończyć sezon.
I po biegu powygrzewam się w saunie...
Czy dzisiaj cokolwiek pobiegnę? Zastanawiam się. Może nie warto. Może trucht pomoże...może...
Znowu Bartuś nie dał nam spać.
Może ktoś chce wypożyczyć mojego synka na tydzień???
Zakwasy większe niż wczoraj.
Czy w takim stanie w ogóle jest sens startować? Zrobię to chyba tylko po to, żeby zakończyć sezon.
I po biegu powygrzewam się w saunie...
Czy dzisiaj cokolwiek pobiegnę? Zastanawiam się. Może nie warto. Może trucht pomoże...może...