10.10.2010
ZAWODY: 11 POZNAŃ MARATON im. Macieja Frankiewicza
42,128 - 3:30:52 Brutto (
3:30:15 netto)
10 KM - 48'18"
20 KM - 1:42'50"
30 KM - 2:23'32"
Miejsce OPEN 576/3871
M18 - 111
Pierwsze 20 KM na pełnym luzie, bez żadnych kryzysów poza sraniem za sprawą czekolady na 20 KM

(przy starcie w toaletce, był papier).
Od 20 KM zaczął się pościg za znajomym, którego dopadłem na 25 KM tracąc sporo sił

i próbowałem utrzymać z nim tempo, poleciałem jednak do przodu i na 32 KM chód..na 35 KM chód i popijawa wody oraz Poweride - 4 kubki!! (okropnie smakował), 40 KM chód i popijawa Poweride..a potem pobiegłem ile sił. Patrząc na zegar i widząc 3:29 z oddali dodałem jeszcze gazu i byłem chyba najlepszy na 500 metrach

za metą padłem na glebę i wyziębiłem się..Masaż dał okrutnie w kość, prysznice nieprzeładowane więc chwila moment, spaghetti zjedzone, 3 cherbaty wypite.
Podsumowując: żałuję, że nie biegłem za pacemakerami, którzy mnie wyprzedzili na trasie, ale brak doświadczenia mówi za siebie.
Plan Bartoszaka dla średniozaawansowanych wykonany w czasie, jaki sobie założyłem:
3:30:15.
Miło było poznać Makar na mecie, Alexię też widziałem z Wojtkiem oraz Qbę i Anię z bobasem i Pitera
Ja czekałem za wygrawerowaniem 30 minut.
