Chris Thompson

czyli o rywalizacji na najwyższym poziomie, zarówno na szosie jak i w gó®ach
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Chyba nie ma reguł, każdy musi znaleźć swoje właściwe tempo "easy".
Chris po prostu biega wolniej na rozbieganiach niż to wychodzi z Tabel - bo widać tak lubi.
Już wiele osób się nad tym zastanawiało czy rozbiegania "powinno" się czy nie "powinno" biegać na tabelowych prędkościach.
Nie pierwsza to osoba z takiego poziomu, która mówi, że biega wolniej. Ale easy - powinno być easy, tak, żebyś się czuł easy.

Z Marcinem Chabowskim rozmawiałem i on mówi, że biega szybciej, nie wolniej niż 4:20, czasem szybciej niż 4:00.
Solinsky też biega "easy" szybciej, nawet chyba po 3:30 :) i jak pisali kiedyś na letsrun Tegenkamp unika biegania z nim easy. :)

Hall mówił, że biega easy różnie, w zależności od tego jak się czuł.

Tu jest zresztą dyskusja na podobny temat w której właśnie mówią o Solinskym.
http://www.letsrun.com/forum/flat_read. ... ad=3707210
New Balance but biegowy
Sikorrrr
Wyga
Wyga
Posty: 104
Rejestracja: 25 wrz 2010, 19:42
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Bo my chyba mamy to w sobie, że po prostu trzymamy się sztywno jakiś tabelek, rezultatów i innych dupereli. A prawda jest taka, że każdy inaczej reaguje na poszczególne jednostki treningowe. Jednemu więcej dadzą luźne rozbiegania i b. mocne akcenty, a drugiemu i mocne rozbiegania i mocne akcenty.
Kiedyś- czasy B. Malinowskiego(od razu mówię, że nie pamiętam bo to nie moja epoka, że tak powiem) nie zastanawiano się nad tym czy zawodnik się za bardzo zmęczy, czy się spali( choć wg. mnie to i tak coś takiego nie istnieje) bądź czy będzie miał jakieś inne problemy. Wskakiwano w buty i po prostu biegano- tak jak teraz zawodnicy afrykańscy. Oni się nie zastanawiają nad tempem biegu, biegają tak jak chcą i jak się czują. I niestety trenerzy polscy tak trenują, gdy ktoś zrobi np. za młodzika rekord Polski- ,,Słuchaj, zobaczysz, on za dwa lata już nie będzie biegał, spali się itp". I mamy wyniki jakie mamy, szczególnie w biegach długodystansowych. Boimy się trenować tak jak np. Amerykanie.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Sikorrrr pisze:I niestety trenerzy polscy tak trenują, gdy ktoś zrobi np. za młodzika rekord Polski- ,,Słuchaj, zobaczysz, on za dwa lata już nie będzie biegał, spali się itp". I mamy wyniki jakie mamy, szczególnie w biegach długodystansowych. Boimy się trenować tak jak np. Amerykanie.
1. To nie wina trenerów, jestem pewien, że gdybyśmy mieli tyle "ludzkiego materiału" chętnego do biegania ile mają w Kenii ale i USA to poziom naszych biegów byłby znacznie wyższy, to naprawdę nie wina trenerów. Kenijczycy trenują w najbardziej rabunkowy sposób jak to tylko możliwe - przeżywa co setny.
A co do zarzynania młodzieży przez trening - bardzo trudno jest trenować młodzież bo ona nie patrzy perspektywicznie ale chce być mistrzem już - teraz. I jeśli jakiś trener nie daje im mocnego treningu to sobie poszukają innego, "bo ich kolega lepiej biega 1000m". To jest reforma potrzebna, żeby nie było zawodów młodych zawodników innych niż przełaje, czyli, żeby dla młodziaka nie było łatwo zmierzyć czas na atestowanej trasie żeby nie było z czym tego porównać.

2. Nie boimy sie trenować jak Amerykanie - tylko nie bardzo mamy jak - tam jakiś czas temu w USA mieli podobny problem ale kilka instytucji się za to zabrało i stworzyli im warunki do biegania. Nie koniecznie finansowe na już - ale np chyba Galen Rupp ma gwarancję z Nike, że jak skończy trenować, bez względu na to czy przez wiek czy przez kontuzję - będzie miał zatrudnienie w Nike. Czyli może się treningowi poświęcić. Nie wiem z czego żyje Chris Thompson, nie startuje wiele na ulicy, ma stypendium? Co sprawia, że może się poświęcić treningowi bez reszty? Przeprowadzić się do Oregonu.
Jest wybór - albo całkowite poświęcenie - tak jak robił to Dave Bedford albo poświęcenie minimalizowane przy pomocy jakichś instytucji.
Jak się coś takiemu zawodnikowi jak Chris stanie to pewnie tam w Oregonie ma dobrą opiekę lekarską, fizjologiczną, może psychologiczną. Na to składa się wiele czynników. W Polsce też jest pewnie kilku zawodników którzy się całkowicie poświęcili - ale obawiam się, że żyją w pustce, sami muszą sobie ze wszystkim radzić.
Sikorrrr
Wyga
Wyga
Posty: 104
Rejestracja: 25 wrz 2010, 19:42
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

1. To nie wina trenerów, jestem pewien, że gdybyśmy mieli tyle "ludzkiego materiału" chętnego do biegania ile mają w Kenii ale i USA to poziom naszych biegów byłby znacznie wyższy, to naprawdę nie wina trenerów. Kenijczycy trenują w najbardziej rabunkowy sposób jak to tylko możliwe - przeżywa co setny.
A co do zarzynania młodzieży przez trening - bardzo trudno jest trenować młodzież bo ona nie patrzy perspektywicznie ale chce być mistrzem już - teraz. I jeśli jakiś trener nie daje im mocnego treningu to sobie poszukają innego, "bo ich kolega lepiej biega 1000m". To jest reforma potrzebna, żeby nie było zawodów młodych zawodników innych niż przełaje, czyli, żeby dla młodziaka nie było łatwo zmierzyć czas na atestowanej trasie żeby nie było z czym tego porównać.

2. Nie boimy sie trenować jak Amerykanie - tylko nie bardzo mamy jak - tam jakiś czas temu w USA mieli podobny problem ale kilka instytucji się za to zabrało i stworzyli im warunki do biegania. Nie koniecznie finansowe na już - ale np chyba Galen Rupp ma gwarancję z Nike, że jak skończy trenować, bez względu na to czy przez wiek czy przez kontuzję - będzie miał zatrudnienie w Nike. Czyli może się treningowi poświęcić. Nie wiem z czego żyje Chris Thompson, nie startuje wiele na ulicy, ma stypendium? Co sprawia, że może się poświęcić treningowi bez reszty? Przeprowadzić się do Oregonu.
Jest wybór - albo całkowite poświęcenie - tak jak robił to Dave Bedford albo poświęcenie minimalizowane przy pomocy jakichś instytucji.
Jak się coś takiemu zawodnikowi jak Chris stanie to pewnie tam w Oregonie ma dobrą opiekę lekarską, fizjologiczną, może psychologiczną. Na to składa się wiele czynników. W Polsce też jest pewnie kilku zawodników którzy się całkowicie poświęcili - ale obawiam się, że żyją w pustce, sami muszą sobie ze wszystkim radzić.

Co do tego materiału to się zgodzę. Teraz młodzież gimnazjalna woli sobie pograć na komputerze i całymi dniami przesiedzieć przez ekranem. Nie ma takiego potencjału co był kiedyś. A dzieje się to właśnie z takiego powodu jak ty to napisałeś. Nie ma wsparcia ze strony państwa, instytucji sportowych, a przede wszystkim PZLA. Niestety, taka jest rzeczywistość. Puki są wyniki to wszystko pięknie, ładnie. Jakieś tam stypendium dostaniemy, jak mamy kontuzję to się wypną i odstawią z kwitkiem. Miałem okazję słuchać wypowiedzi Anny Rostkowskiej, która mówiła, że nie da się pogodzić studiów, treningów i pracy by się utrzymać. Trzeba z czegoś zrezygnować. W Stanach jest tak, że o sportowców się uczelnie biją, a w Polsce? Dowiedzą się, że jesteś np. lekkoatletą to będą na ciebie krzywo patrzeć bo będzie zajęcia opuszczał itp. Nie ma tego wsparcia. To samo mówił Marcin Chabowski, którego miałem okazję poznać w lipcu na obozie w Szklarskiej. Biega moim zdaniem wspaniale jak na Polskie warunki. Wielki talent- przecież o mało co nie pobił rekordu Europy na 3km przeszkody(3 wynik). I co? I zamiast pakować w niego kasę PZLA nie zrobiło nic. Sam on mówił mi, że mógłby biegać na tą dychę ok. 40 sek szybciej gdyby tylko miał obozy klimatyczne w wysokich górach, tyle, że na to potrzebne są pieniądze. Z PZLA podobno też dostaje jakieś grosze( nie wiem ile, nie mówił), ale jak szukał prywatnego sponsora to nie mógł znaleźć. Wielu jest takich zawodników w Polsce, chociażby w moim wieku, którzy chcą się oddać sportowi, ale z czego mają się utrzymać później? Bo do tego wieku juniora to jeszcze jest jako takie wsparcie. Ale potem to jest po prostu dno. Niestety- u nas trzeba rok w rok rypać na wynik bo inaczej nie dostaniesz kasy. Nie możesz się przygotować przez np. 2 lata do docelowej imprezy(wyjątek tutaj Lewandowski, ale on ma chyba olbrzymie wsparcie z Zawiszy). A kilku zawodników jest takich, z których wyniki mogą być, chociażby Smoleń, Dobek, Kulka. To są juniorzy młodsi biegający już na naprawdę wysokim poziomie(moim zdaniem)
Awatar użytkownika
Buniek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2655
Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
Życiówka na 10k: 35:35
Życiówka w maratonie: 2:57:09
Lokalizacja: Toruń

Nieprzeczytany post

Chris Thomson 1 maja pobiegł w Palo Alto, zajął czwarte miejsce i zrobił nową życiówkę na 10000 m:27:27.36
tu o tym: http://www.bieganie.pl/?show=1&cat=11&id=2736

Dziś (15.03) w biegu BUPA Great Manchester Run zajął drugie miejsce i poprawił rekord życiowy na ulicy o prawie trzy minuty 28:21 (stary 31:13). Do ósmego kilometra trzymał się z Haile ale ostatecznie nie dał rady utrzymać tempa i przybiegł 11 sekund za Etiopczykiem.

Gebrselassie, który ostatni raz przegrał z kimś w biegu ulicznym na 10 km w 1994r tak mówił o Thomsonie:

...Myślałem, że będzie jak inni europejscy biegacze, ale on nie jest taki,jest twardszy. Zdecydowanie warto go obserwować...
“I tested him. I listened to his breathing when he was behind me. I was surprised. If I brought him until the last kick, there would have been no chance for me. He’s a really ­wonderful athlete. I just thought he’d be like another European athlete, but he’s not like that, he’s tougher. This boy is the one to watch.”
wiadomo, że Haile trochę słodził przedstawicielowi gospodarzy ale zawsze coś.
Krzysiek
ODPOWIEDZ