Biegnij Warszawo 3.10.2010 - 10 km
- Adam Ko.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 258
- Rejestracja: 21 lip 2010, 16:28
- Życiówka na 10k: 43:15
- Życiówka w maratonie: 3:58:51
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Widok dzieci (i nie tylko) wynoszących izotonik rzeczywiście bezcenny Swoją drogą co za kraj, żeby takie cyrki urządzać. Nie wiem jak szybko go zabrakło, ale w okolicach 13.10 jeszcze spokojnie był.
A bieg bardzo przyjemny, podbieg Belwederską świetny, jarmark na Nowym Świecie pachniał apetycznie, a zwężenie to mi bardziej przeszkadzało pod koniec, przed samą metą, dość gęsto tam było.
A bieg bardzo przyjemny, podbieg Belwederską świetny, jarmark na Nowym Świecie pachniał apetycznie, a zwężenie to mi bardziej przeszkadzało pod koniec, przed samą metą, dość gęsto tam było.
Gorąca prośba o pomoc w badaniu do pracy magisterskiej. Tematyka biegowa: viewtopic.php?f=1&t=37461
Blog treningowy
Blog treningowy
- JaToJa102
- Rozgrzewający Się
- Posty: 22
- Rejestracja: 17 wrz 2010, 22:52
- Życiówka na 10k: 52:01
- Życiówka w maratonie: brak
Były za metą, za stoiskiem z wodą. Prawie już na Czerniakowskiej.czarekb pisze:ciekawe ale nie widziałem nigdzie izotoników - ani w trakcie biegu (wg informatora miała byc tylko woda) ani na mecie
http://demotywatory.pl/2142129/BIEGNIJ- ... 0#comments
Ostatnio zmieniony 03 paź 2010, 19:18 przez JaToJa102, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 25 wrz 2010, 21:17
- Życiówka na 10k: 48:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Cz-Dz/Wa-wa
Izotoniki były przy mecie "Maszeruje kibicuje" blisko czerniakowskiej. Było ich naprawdę dużo. Za to wody było mało na trasie ... przynajmniej jak dla nowicjusza takiego jak ja.
-
- Wyga
- Posty: 70
- Rejestracja: 31 sie 2010, 17:28
- Życiówka na 10k: 41:37
- Życiówka w maratonie: 3:25
nie po izotoniki biegałem
to ze były blisko Czerniakowskiej - no cóz dalej nie chciało się już biec - dobrze iż nie ustawili stoiska na linii startu :uuusmiech:
jesli wynoszono zgrzewkami to żenada (dzieci ) i nauczka dla organizatora
to ze były blisko Czerniakowskiej - no cóz dalej nie chciało się już biec - dobrze iż nie ustawili stoiska na linii startu :uuusmiech:
jesli wynoszono zgrzewkami to żenada (dzieci ) i nauczka dla organizatora
- kub44
- Stary Wyga
- Posty: 161
- Rejestracja: 10 mar 2009, 16:43
- Życiówka na 10k: 39:46
- Życiówka w maratonie: 3:48:00
- Lokalizacja: Komorów
Organizatorzy sami strzelają sobie w kolano:
-jedna osoba rozdająca worki.... (i to jakieś dziecko)
-rozśmieszający wodopój (mnie rozśmieszył, innym spragnionym już tak śmieszno nie było)
-biedne dziewczyny co musiały same wodę odkręcać bo zbierały nakrętki na jakiś tam cel?
-jak na ilość ludzi to toitoiów praktycznie też śmieszna ilość (chyba że kibelki na Legii gdzieś jeszcze były)
-ludzie wynoszący zgrzewki napojów (pazerność ludzka nie zna granic)
-dojazd karetek to też jakieś nieporozumienie, przy tej ilości ludzi (i to nie zawsze ludzie będący w stanie przebiec 10km) to co kilometr powinni być sanitariusze a nie karetka wzywana po fakcie i jeszcze nie mogła dojechać, nie dziwie się sanitariuszowi co chciał już stół z medalami rozjechać, on jedzie ratować życie i gówno go obchodzą medale i zablokowany dojazd....
A po za wyżej wymienionymi, to jak zawsze fajnie jak tyle ludzi przychodzi pobiegać. Człowiek utwierdza się że nie jest osamotniony w tym całym biegowym szaleństwie.
-jedna osoba rozdająca worki.... (i to jakieś dziecko)
-rozśmieszający wodopój (mnie rozśmieszył, innym spragnionym już tak śmieszno nie było)
-biedne dziewczyny co musiały same wodę odkręcać bo zbierały nakrętki na jakiś tam cel?
-jak na ilość ludzi to toitoiów praktycznie też śmieszna ilość (chyba że kibelki na Legii gdzieś jeszcze były)
-ludzie wynoszący zgrzewki napojów (pazerność ludzka nie zna granic)
-dojazd karetek to też jakieś nieporozumienie, przy tej ilości ludzi (i to nie zawsze ludzie będący w stanie przebiec 10km) to co kilometr powinni być sanitariusze a nie karetka wzywana po fakcie i jeszcze nie mogła dojechać, nie dziwie się sanitariuszowi co chciał już stół z medalami rozjechać, on jedzie ratować życie i gówno go obchodzą medale i zablokowany dojazd....
A po za wyżej wymienionymi, to jak zawsze fajnie jak tyle ludzi przychodzi pobiegać. Człowiek utwierdza się że nie jest osamotniony w tym całym biegowym szaleństwie.
5km-19:04 10km-39:46 maraton-3:48:21
-
- Wyga
- Posty: 96
- Rejestracja: 09 maja 2010, 07:24
- Życiówka na 10k: 46:19
- Życiówka w maratonie: 04:04:57
- Lokalizacja: Warszawa
Pomimo trudności i zmęczenia po maratonie jakimś cudem pobiłam życiówkę o 12 sekund!
Takiego chaosu organizacyjnego to jeszcze na żadnej imprezie nie widziałam!
Punkt z wodą - 30 sekund czekania na podanie wody. Na te 10 tysięcy ludzi ustawili tam chyba 3 czy 4 wolontariuszy - oni nie byli w stanie sobie z takim natłokiem ludzi poradzic. Wiele osób rezygnowało, bo nie chcieli tracic czasu.
Ponad 2 x więcej biegaczy niż na maratonie, za to 3x mniej toalet i koszmarne kolejki.
Depozyt: od nr 2000-3000 stał... jednen wolontariusz - więc czekało się całą wiecznośc w mokrej koszulce w niezłym przewiewie.
Wspomnianych wyżej izotoników na oczy nie widziałam ale to akurat małe piwo.
Uczestnicy też w sporej części nie grzeszyli inteligencją. Marszowicze ustawieni tuż za startem. I nie piszę o ludziach, którzy się trochę przeliczyli i po 5 km wymiękali - bywa, w końcu to dla niektórych pewnie pierwsza taka impreza. Byli tacy co marszowali po pierwszym kilometrze i weź ich wyprzedzaj. Dobili mnie jednak na mecie. Karetka na sygnale usiłuje przejechac. 3/4 ludzi zeszło na bok robiąc miejsce, a stado baranów środkiem zaiwania i ani myśli zejśc choc metr na bok. Głupota czasem jednak boli.
Takiego chaosu organizacyjnego to jeszcze na żadnej imprezie nie widziałam!
Punkt z wodą - 30 sekund czekania na podanie wody. Na te 10 tysięcy ludzi ustawili tam chyba 3 czy 4 wolontariuszy - oni nie byli w stanie sobie z takim natłokiem ludzi poradzic. Wiele osób rezygnowało, bo nie chcieli tracic czasu.
Ponad 2 x więcej biegaczy niż na maratonie, za to 3x mniej toalet i koszmarne kolejki.
Depozyt: od nr 2000-3000 stał... jednen wolontariusz - więc czekało się całą wiecznośc w mokrej koszulce w niezłym przewiewie.
Wspomnianych wyżej izotoników na oczy nie widziałam ale to akurat małe piwo.
Uczestnicy też w sporej części nie grzeszyli inteligencją. Marszowicze ustawieni tuż za startem. I nie piszę o ludziach, którzy się trochę przeliczyli i po 5 km wymiękali - bywa, w końcu to dla niektórych pewnie pierwsza taka impreza. Byli tacy co marszowali po pierwszym kilometrze i weź ich wyprzedzaj. Dobili mnie jednak na mecie. Karetka na sygnale usiłuje przejechac. 3/4 ludzi zeszło na bok robiąc miejsce, a stado baranów środkiem zaiwania i ani myśli zejśc choc metr na bok. Głupota czasem jednak boli.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3883
- Rejestracja: 28 lut 2010, 19:33
to moja pierwsza tego typu impreza nie mam wiec porownania, ale wydaje mi sie ze nie moge miec wiekszych zastrzezen
-lazienki na szczescie byly przy przebieralniach - oznaczenia przy tym takie ze dopiero po minucie stania w toalecie zorientowalam sie ze to miejsce przeznaczone jest raczej dla mezczyzn ... na szczescie nikt mnie nie wyrzucil na dole podobno byly kolejki
-troche zdziwilo mnie czemu po starcie minely jeszcze chyba dwie minuty zanim moglam ruszyc sie choc krok do przodu
-dopiero przy osmym km dostrzeglam oznaczenia km
-z wytesknieniem wygladalam stoiska z woda jakie bylo moje rozczarowanie gdy zajrzalam do zawartosci kubka ... nastepnym razem chwyce chyba ich cala garsc
-o izotonikach dowiedzialam sie z forum, nawet w broszurce byla mowa jedynie o wodzie i medalu czekajacym na nas za meta
ja mialam to szczescie ze wlasciwie nigdzie nie musialam stac w kolejce ale widzialam nieszczesliwcow ktorzy czekali na wydanie workow z szatni ... dlatego wolalam rzeczy zostawic u kibicujacych, w regulaminie byla mowa chyba o tym ze szatnia ruszy po zakonczonym biegu czyli chyba dopiero o 14
teraz juz wiem jak wyglada bieganie z tlumem ... jesli nie jestes z przodu jestes na straconej pozycji ...
ale wynik nie powiem mnie zadowala - zmiescilam sie w pierwszym 1000 i podobno jestem 47 wsrod kobiet
-lazienki na szczescie byly przy przebieralniach - oznaczenia przy tym takie ze dopiero po minucie stania w toalecie zorientowalam sie ze to miejsce przeznaczone jest raczej dla mezczyzn ... na szczescie nikt mnie nie wyrzucil na dole podobno byly kolejki
-troche zdziwilo mnie czemu po starcie minely jeszcze chyba dwie minuty zanim moglam ruszyc sie choc krok do przodu
-dopiero przy osmym km dostrzeglam oznaczenia km
-z wytesknieniem wygladalam stoiska z woda jakie bylo moje rozczarowanie gdy zajrzalam do zawartosci kubka ... nastepnym razem chwyce chyba ich cala garsc
-o izotonikach dowiedzialam sie z forum, nawet w broszurce byla mowa jedynie o wodzie i medalu czekajacym na nas za meta
ja mialam to szczescie ze wlasciwie nigdzie nie musialam stac w kolejce ale widzialam nieszczesliwcow ktorzy czekali na wydanie workow z szatni ... dlatego wolalam rzeczy zostawic u kibicujacych, w regulaminie byla mowa chyba o tym ze szatnia ruszy po zakonczonym biegu czyli chyba dopiero o 14
teraz juz wiem jak wyglada bieganie z tlumem ... jesli nie jestes z przodu jestes na straconej pozycji ...
ale wynik nie powiem mnie zadowala - zmiescilam sie w pierwszym 1000 i podobno jestem 47 wsrod kobiet
- Ernisimo
- Wyga
- Posty: 76
- Rejestracja: 23 mar 2010, 10:56
Witam,
Wydaje mi się , że nie dużo lepszej organizacji nie można się spodziewać.... przy takiej ilości osób - jak się domyślam w 50% debiutujących w tego typu imprezie nie można oczekiwać znajomości pewnych "zwyczajów" i zasad. Pewnie wiele z tym osób było tu pierwszy i ostatni raz, kolejna część biegaczy traktuje RW/BW jako jedyny start w roku stąd odczucia dla bardziej "doświadczonych uczestników" są takie jakie są. Nie o stałych biegaczy chodzi w tej imprezie a o właśnie tych debiutantów którzy mają się "zaszczepić".
Z własnego odczucia potwierdzę tylko, ze WC było zbyt mało... lub były zbyt rozproszone po całym terenie stąd kolejki większe tam gdzie stało ich kilka, a o wiele większy luz w tych pojedynczych.
Izotoniki były niewidoczne bo większość z nas pewnie nie dotarła do miejsca gdzie go wydawali . Ja nie widziałem, ale syn widział i stąd w ręce miał dwa (nie zgrzewkę) - jeden dla mnie.
Punkt z wodą na 5km - tak to była masakra -udało mi się wyrwać wodę z ręki wolontariusza ale 0,5l to za dużo- zostało na chodniku
Tłok za metą - niezbyt udane rozwiązanie - no i ta karetka bez możliwości dojazdu
Oznaczenie KM - były widoczne ale mam wrażenie, że zdecydowanie nie oznaczały pełnych KM - wg mnie do 9 kilometry były dłuższe - ostatni KM mimo, że z górki był dla mnie za szybki - stąd niespodziewanie życiówka pobita o 8sekund
(tez mieliście takie wrażenie?)
Szatnie - to coś z czego jeszcze nigdy nie korzystałem ale o ile pamiętam to z tym zawsze jest problem na każdej imprezie.
Podsumowując
świetna pogoda nadała niepowtarzalny urok i nie pozwoliła się zepsuć całości .... było super.
Wydaje mi się , że nie dużo lepszej organizacji nie można się spodziewać.... przy takiej ilości osób - jak się domyślam w 50% debiutujących w tego typu imprezie nie można oczekiwać znajomości pewnych "zwyczajów" i zasad. Pewnie wiele z tym osób było tu pierwszy i ostatni raz, kolejna część biegaczy traktuje RW/BW jako jedyny start w roku stąd odczucia dla bardziej "doświadczonych uczestników" są takie jakie są. Nie o stałych biegaczy chodzi w tej imprezie a o właśnie tych debiutantów którzy mają się "zaszczepić".
Z własnego odczucia potwierdzę tylko, ze WC było zbyt mało... lub były zbyt rozproszone po całym terenie stąd kolejki większe tam gdzie stało ich kilka, a o wiele większy luz w tych pojedynczych.
Izotoniki były niewidoczne bo większość z nas pewnie nie dotarła do miejsca gdzie go wydawali . Ja nie widziałem, ale syn widział i stąd w ręce miał dwa (nie zgrzewkę) - jeden dla mnie.
Punkt z wodą na 5km - tak to była masakra -udało mi się wyrwać wodę z ręki wolontariusza ale 0,5l to za dużo- zostało na chodniku
Tłok za metą - niezbyt udane rozwiązanie - no i ta karetka bez możliwości dojazdu
Oznaczenie KM - były widoczne ale mam wrażenie, że zdecydowanie nie oznaczały pełnych KM - wg mnie do 9 kilometry były dłuższe - ostatni KM mimo, że z górki był dla mnie za szybki - stąd niespodziewanie życiówka pobita o 8sekund
(tez mieliście takie wrażenie?)
Szatnie - to coś z czego jeszcze nigdy nie korzystałem ale o ile pamiętam to z tym zawsze jest problem na każdej imprezie.
Podsumowując
świetna pogoda nadała niepowtarzalny urok i nie pozwoliła się zepsuć całości .... było super.
Ostatnio zmieniony 03 paź 2010, 21:29 przez Ernisimo, łącznie zmieniany 1 raz.
- CryHavoC
- Dyskutant
- Posty: 37
- Rejestracja: 25 maja 2010, 08:51
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Hmm... Może to tylko mój punkt widzenia, ale: "przebieralnię" zaimprowizowałem sobie w samochodzie, o izotonikach dowiedziałem się od was, a woda na 6km smakowała mi jak rzadko kiedy... Może i były jakieś niedociągnięcia, ale mimo wszystko fajnie było pobiec w tak dużej grupie biegaczy tak sympatyczną trasą... Ja mimo wszystko daje BW 2010 spory plus
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 27 wrz 2010, 17:28
W Chickago maraton biegnie 40.000+ ludzi i da się to zorganizować
Dzień pozytywny, pomysł na imprezę super... trasa fajna nie przeczę... Nasi organizatorzy muszą jednak odrobić lekcję i okazać trochę pokory, bo niedociągnięć jest sporo, a aspiracji jeszcze więcej...
Dzień pozytywny, pomysł na imprezę super... trasa fajna nie przeczę... Nasi organizatorzy muszą jednak odrobić lekcję i okazać trochę pokory, bo niedociągnięć jest sporo, a aspiracji jeszcze więcej...
- Svolken
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2276
- Rejestracja: 29 sie 2009, 15:48
- Życiówka na 10k: 46:08
- Życiówka w maratonie: 3:51:50
- Lokalizacja: Warszawa
Nie tylko zgrzewki były w cenie, bo medale również. Sam widziałem jak gruby ochrobniarz brał ich kilka, a właściwie dostawał od chłopaka z obsługi...na pamiątkę? Ot, pazerność i głupota.
- bartorz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 25 lip 2010, 09:57
- Życiówka na 10k: kiepska
ja pi..rdole!!! organizacyjna tragedia, nie będę wymieniał tego, co mi przeszkadzało, bo już wszystko zostało chyba powiedziane. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że tydzień temu ulicami Warszawy przetoczył się maraton, który pomimo mniejszej ilości biegaczy (nie tylko ogólnej, ale także procentowego udziału tych 'niedzielnych' był 10x większym wyzwaniem organizacyjnym, któremu fundacja MW mimo wszystko sprostała... heh. Jeśli chodzi o mnie, to był mój pierwszy i ostatni bieg w tej reklamie nike'a, a znajomym i rodzinie chcącym zadebiutować w biegu ulicznym będę polecał kabaty albo puchar MW pozdrawiam
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 03 kwie 2008, 11:09
Jeśli chodzi o mnie to biegłem w tej imprezie drugi raz i ostatni.
Jeżeli organizatorom chodzi tylko o to aby zorganizować jak największą masówę (w przyszłym roku penie będzie 100.000 osób) to bardzo proszę ale beze mnie. Nie jestem w stanie pojąć jak można nie zapewnić tak prostej rzeczy jak wydawania rzeczy z szatni, po które trzeba było stać ze 40 minut na wietrze w mokrej koszulce.
Wiem, wiem czepiam się ale jakoś na świecie sobie radzą i nie trwa to dłużej jak 1 min.
Jeżeli organizatorom chodzi tylko o to aby zorganizować jak największą masówę (w przyszłym roku penie będzie 100.000 osób) to bardzo proszę ale beze mnie. Nie jestem w stanie pojąć jak można nie zapewnić tak prostej rzeczy jak wydawania rzeczy z szatni, po które trzeba było stać ze 40 minut na wietrze w mokrej koszulce.
Wiem, wiem czepiam się ale jakoś na świecie sobie radzą i nie trwa to dłużej jak 1 min.