bieganie a psy (tzw. burki wsiowe)
- Madzikowa
- Wyga
- Posty: 109
- Rejestracja: 27 lis 2003, 12:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Nie martw sie! Podobno jak się w takie coś wdepnie, to szczęście przynosi!:)
ale potem trzeba to czyścić!:(
ale potem trzeba to czyścić!:(
Magda[url]http://szymon.mucha.fm.interia.pl[/url]
[url]http://public.fotki.com/Kajetan2/kajetan2[/url]
[url]http://public.fotki.com/Kajetan/kajetan_mucha[/url]
[url]http://public.fotki.com/Kajetan2/kajetan2[/url]
[url]http://public.fotki.com/Kajetan/kajetan_mucha[/url]
- ewa m
- Rozgrzewający Się
- Posty: 11
- Rejestracja: 11 sty 2004, 15:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Szczecin
tzw "gówniane szczęście"Quote: from Madzikowa on 9:38 am on Jan. 14, 2004
Nie martw sie! Podobno jak się w takie coś wdepnie, to szczęście przynosi!:)
ale potem trzeba to czyścić!:(
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 06 sie 2010, 00:09
- Życiówka na 10k: 115
- Życiówka w maratonie: brak
Witam.
Przeglądam ten wątek, bo niestety mnie już piesek ugryzł ( taki co nie gryzie)
Biegam od kilku miesięcy ( mało regularnie) i było super, ale teraz mam już uraz psychiczny i normalnie boje się biegać przez ten atak.
Piesek był duży jak cholera, obok właściciel i żona, piesek na smyczy a właściciel mnie widział.
Biegłem wolno, bardzo wolno i byłem od pieska z 1,5 m obok żonki a on skoczył mi do ręki i ugryzł.( gość go nieutrzymał bo go miał w lewej ręce a w prawej piwko)
Humor mi sie zepsół w 1 sekundzie, ręka lekko rozcienta przez kły i słysze od żony gościa krzyk
" to pana wina nie biega się koło psa" - i wtedy mnie zamurowało. Potem było jeszcze cekawiej ale to długa opowieść, bo państwo byli piani i nie chcieli nawet podać swoich danych.
No i teraz jak widzę pieski to krzycze " proszę przytrzymać pieska i jeszcze chyba nikt tego nie zrobił.
A dziś dziadek ( około 65lat ) z dwoma dużymi psami na moją prozbę o przytrzymanie nawet rąk z kieszeni nie ruszył i odpowiedział z łaską " one nie gryzą, jak by gryzły to by tak nie latały"
Super ale jeden z tych piesków podleciał i mnie obwącha a ja stałem jak kołek.
Masakra nie ma gdzie biegać ( ja mam cykora)
Przeglądam ten wątek, bo niestety mnie już piesek ugryzł ( taki co nie gryzie)
Biegam od kilku miesięcy ( mało regularnie) i było super, ale teraz mam już uraz psychiczny i normalnie boje się biegać przez ten atak.
Piesek był duży jak cholera, obok właściciel i żona, piesek na smyczy a właściciel mnie widział.
Biegłem wolno, bardzo wolno i byłem od pieska z 1,5 m obok żonki a on skoczył mi do ręki i ugryzł.( gość go nieutrzymał bo go miał w lewej ręce a w prawej piwko)
Humor mi sie zepsół w 1 sekundzie, ręka lekko rozcienta przez kły i słysze od żony gościa krzyk
" to pana wina nie biega się koło psa" - i wtedy mnie zamurowało. Potem było jeszcze cekawiej ale to długa opowieść, bo państwo byli piani i nie chcieli nawet podać swoich danych.
No i teraz jak widzę pieski to krzycze " proszę przytrzymać pieska i jeszcze chyba nikt tego nie zrobił.
A dziś dziadek ( około 65lat ) z dwoma dużymi psami na moją prozbę o przytrzymanie nawet rąk z kieszeni nie ruszył i odpowiedział z łaską " one nie gryzą, jak by gryzły to by tak nie latały"
Super ale jeden z tych piesków podleciał i mnie obwącha a ja stałem jak kołek.
Masakra nie ma gdzie biegać ( ja mam cykora)
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Bardzo współczuję, naprawdę. Zwłaszcza, że mnie ten problem w ogóle nie dotyczy.
Nie wiem jak to się dzieje ale mam po prostu z psami dobre układy.
Nie wiem też jak to się dzieje ale kiedy byłem ostatnio w Anglii zauważyłem ku mojemu zaskoczeniu - że tam jest mnóstwo psów prowadzanych bez smyczy, bez kagańca. Myślałem, że tam będzie inaczej a jednak nie.
Dla mnie to nie ma różnicy - bo ani w Polsce ani za granicą psy na luzie mi nie przeszkadzają - ale jak to się dzieje, że w takiej wyewoluowanej Anglii tak jest? Chyba po prostu ludzie wierzą tam w swoją odpowiedzialność, że skoro pies biega na luzie to się człowiekiem nie zainteresuje.
U nas jest chyba więcej agresywnych ras.
Trzymaj się, pomogło by Ci może gdybyś uzyskał któregoś razu nad obcym psem przewagę.
Nie wiem czy Cię to pocieszy - ale człowiek jest silniejszy od większości ras - trzeba to tylko umieć psu zakomunikować.
Jak będziesz kiedyś widział, że zbliżają się do Ciebie ludzie z psem na luzie i nie reagują na Twoje ostrzeżenia - zrób coś co ich przestraszy, że coś ich pupilowi zrobisz - na przykład, weź w dłoń piasek i kamień - niech widzą, że możesz zaatakować, wtedy jestem pewien że spękają. Pies się raczej przestraszy.
Jak kilka razu uzyskasz taką przewagę - będziesz mieć komfort na przyszłość.
Nie wiem jak to się dzieje ale mam po prostu z psami dobre układy.
Nie wiem też jak to się dzieje ale kiedy byłem ostatnio w Anglii zauważyłem ku mojemu zaskoczeniu - że tam jest mnóstwo psów prowadzanych bez smyczy, bez kagańca. Myślałem, że tam będzie inaczej a jednak nie.
Dla mnie to nie ma różnicy - bo ani w Polsce ani za granicą psy na luzie mi nie przeszkadzają - ale jak to się dzieje, że w takiej wyewoluowanej Anglii tak jest? Chyba po prostu ludzie wierzą tam w swoją odpowiedzialność, że skoro pies biega na luzie to się człowiekiem nie zainteresuje.
U nas jest chyba więcej agresywnych ras.
Trzymaj się, pomogło by Ci może gdybyś uzyskał któregoś razu nad obcym psem przewagę.
Nie wiem czy Cię to pocieszy - ale człowiek jest silniejszy od większości ras - trzeba to tylko umieć psu zakomunikować.
Jak będziesz kiedyś widział, że zbliżają się do Ciebie ludzie z psem na luzie i nie reagują na Twoje ostrzeżenia - zrób coś co ich przestraszy, że coś ich pupilowi zrobisz - na przykład, weź w dłoń piasek i kamień - niech widzą, że możesz zaatakować, wtedy jestem pewien że spękają. Pies się raczej przestraszy.
Jak kilka razu uzyskasz taką przewagę - będziesz mieć komfort na przyszłość.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2698
- Rejestracja: 14 sty 2003, 12:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
4 tygodnie temu podczas treningu kolarskiego kobitka wpakowała mi sie pod koła roweru z chodnika z kechałem z 33 km/h ledwo ja, ominołem. Gdy sie zatrzymalem i z stójki kolarskiej ja opitaalłem wyskoczył z zagrody jej pies i ugryzł mnie w łydke.............................. zrypalem babę od najgoraszych bo nie nawidze braku odpowiedzialności.
Tompoz
Tompoz
Tompoz
- constantius
- Stary Wyga
- Posty: 181
- Rejestracja: 14 sie 2009, 15:07
odnośnie spotkań z psami... Gdy idzie pies i właściciel a pies nie jest na smyczy nie należy przecinać drogi pomiędzy psem a właścicielem... tylko tak by mieć ich oboje z jednej strony.... Pies wtedy widzi ze omijamy jego stado a nie wbiegamy prosto w nie.... po drugie właściciel widzi nas i psa i może zareagować.... Należy trochę zwolnić jeśli pies jest agresywny ( w ekstremum przyjąć postawę w kucki ) ale nigdy nie uciekać bo pies pogoni za zdobyczą.... Piach i kamień czy nawet kij na mniejszego pierdolnika jest dobry....
Osobiście nigdy nie miałem problemów - raz tylko w środku dużego lasu spotkałem dziką sforę psów.. było ich z 6-7 różnej wielkości... zwolniłem delikatnie i zwiększyłem odległość a one tylko trochę poszczekały - były chyba zaskoczone tak jak ja.... udało się ominąć bez zaczepki z ich strony....
pozdr
Osobiście nigdy nie miałem problemów - raz tylko w środku dużego lasu spotkałem dziką sforę psów.. było ich z 6-7 różnej wielkości... zwolniłem delikatnie i zwiększyłem odległość a one tylko trochę poszczekały - były chyba zaskoczone tak jak ja.... udało się ominąć bez zaczepki z ich strony....
pozdr
1065 km w roku 2009 ( zresztą zawsze więcej niż 1000 od 2006 ) biega od 2003, 1/2 maratonu 1:49:30 ( Kross )
885 km w 2010
885 km w 2010
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3883
- Rejestracja: 28 lut 2010, 19:33
ja o tym jak pies mnie dziabnal pare lat temu pisalam juz nie raz. dzielilo mnie od niego ogrodzenie lecz przedostal sie przez szerokie prety w furtce i ugryzl w lydke. wlascicielka akurat podjezdzala pod dom, tak wiec dostalo mi sie i od niej bo "pies nie gryzie i to moja wina bo go sprowokowalam biegnac" od tamtej pory nie biegalam przez pare lat. do dzis boje sie malych psow. jestem przekonana ze one to wyczuwaja bo nawet kiedy nie biegam te male szczekaczki mnie atakuja - mina wlascicieli ktorzy jednoczesnie przekonuja mnie ze ich pupilek jest lagodny i nie gryzie - bezcenna - szczegolnie w momencie gdy stoje skulona z wysoko uniesionymi rekami bo pies skaczac probuje mnie dziabnac w dlon - nogi na szczescie nie raz uratowal mi gruby material jeansow
mnie rowniez denerwuje postawa prowadzacych psy bez smyczy. zawsze kiedy biegne musze zwalniac kiedy sie do nich zblizam i isc jeszcze dlugo po tym jak mnie mina bo skad mam pewnosc ze pies za mna nie poleci. raz w podobnej sytuacji mimo ze przeszlam do marszu pies sie na mnie rzucil, poczulam na sobie jego pysk - celowal w reke ale ta unioslam kto wie czy nie chcial mnie dziabnac. wlasciciele znow zaskoczeni - on nie gryzie i z trudem udalo im sie go ode mnie odciagnac
zupelnie inaczej wyglada sytuacja gdy zabieram ze soba moja suczke - olbrzymke, ktora nie raz juz uratowala mi skore dlatego towarzyszy mi na wieczornych treningach, no chyba ze wybiore sie na bieznie - tam na szczescie psow wprowadzac nie wolno, na razie ...
mnie rowniez denerwuje postawa prowadzacych psy bez smyczy. zawsze kiedy biegne musze zwalniac kiedy sie do nich zblizam i isc jeszcze dlugo po tym jak mnie mina bo skad mam pewnosc ze pies za mna nie poleci. raz w podobnej sytuacji mimo ze przeszlam do marszu pies sie na mnie rzucil, poczulam na sobie jego pysk - celowal w reke ale ta unioslam kto wie czy nie chcial mnie dziabnac. wlasciciele znow zaskoczeni - on nie gryzie i z trudem udalo im sie go ode mnie odciagnac
zupelnie inaczej wyglada sytuacja gdy zabieram ze soba moja suczke - olbrzymke, ktora nie raz juz uratowala mi skore dlatego towarzyszy mi na wieczornych treningach, no chyba ze wybiore sie na bieznie - tam na szczescie psow wprowadzac nie wolno, na razie ...
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 06 sie 2010, 00:09
- Życiówka na 10k: 115
- Życiówka w maratonie: brak
Witam wszystkich.
Czytam wasze posty i mam wrażenie że jestem cykorem.
Pieski nic mi nie przeszkadzają, bo je lubie ( mam nawet dwa pieski) Nigdy się nie bałem psów, i nawet jak biegałem to też z tym nie miałem żadnych problemów.
Dopiero teraz widze jak łatwo można być zaatakowanym i to nie z winy psa tylko człowieka który jest przekonany, że jego pies nie gryzie.
Tylko jak ugryzie to co wtedy???
Jak się pytam takiej pani, a co jak mnie ugryzie pierwszy raz, przecież ten pie waży z 40 kg i pani go nawet na smyczy podczas ataku nie utrzyma. To ludzie wpadają w szał i nie słuchają.
Przecież ja poprostu chce się czuć bezpiecznie podczas treniongu i nic nie mam do ich wielkiego psa ( tylko takich się boje, a mijam ich chyba z 10 co wieczór). A co z moim synkiem na rowerze - też ma schodzić z roweru na widok psów. Może przesadzam, ale ostatnio się strasznie rozglądam i znowy się przestraszyłem. Duży bokser opserwował mnie z odległości około 200 metrów ( był po drugiej stronie rzeki i ruszył , znikm mi za zaroślami) Może tam był też właściciel ale ja go niewidziałem wiec pobiegłem w jakąś uliczke tak na wszelki wypadek by może gdzieś wskoczyć czy o pomoc krzyczeć.
Oj Mam psyche zrysowaną. Szkoda bo to teraz mi przeszkadza w relaksie.
Nie wiem chyba zrobie akcje plakatową, Pies na smyczy i wkagancu - Polak mądry przed skodą.
Czytam wasze posty i mam wrażenie że jestem cykorem.
Pieski nic mi nie przeszkadzają, bo je lubie ( mam nawet dwa pieski) Nigdy się nie bałem psów, i nawet jak biegałem to też z tym nie miałem żadnych problemów.
Dopiero teraz widze jak łatwo można być zaatakowanym i to nie z winy psa tylko człowieka który jest przekonany, że jego pies nie gryzie.
Tylko jak ugryzie to co wtedy???
Jak się pytam takiej pani, a co jak mnie ugryzie pierwszy raz, przecież ten pie waży z 40 kg i pani go nawet na smyczy podczas ataku nie utrzyma. To ludzie wpadają w szał i nie słuchają.
Przecież ja poprostu chce się czuć bezpiecznie podczas treniongu i nic nie mam do ich wielkiego psa ( tylko takich się boje, a mijam ich chyba z 10 co wieczór). A co z moim synkiem na rowerze - też ma schodzić z roweru na widok psów. Może przesadzam, ale ostatnio się strasznie rozglądam i znowy się przestraszyłem. Duży bokser opserwował mnie z odległości około 200 metrów ( był po drugiej stronie rzeki i ruszył , znikm mi za zaroślami) Może tam był też właściciel ale ja go niewidziałem wiec pobiegłem w jakąś uliczke tak na wszelki wypadek by może gdzieś wskoczyć czy o pomoc krzyczeć.
Oj Mam psyche zrysowaną. Szkoda bo to teraz mi przeszkadza w relaksie.
Nie wiem chyba zrobie akcje plakatową, Pies na smyczy i wkagancu - Polak mądry przed skodą.
-
- Wyga
- Posty: 70
- Rejestracja: 29 lip 2010, 23:15
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Polecam bidon z wodą - otwieramy i lejemy po ryju psu. Przestrasza większość psów niezależnie od rozmiaru.
Jeżeli pies ugryzie - dzwonić na Policje. Jest właściciel - jest winny. Pies ma byc na smyczy i w kagańcu - jeżeli nie - właściciel winny. W razie jakby co można tez gaz nosić - i nie bać sie go użyć. prawo jest po naszej stronie.
Co do dzieci. Jak mój syn zacznie chodzić do szkoły sam - to "oczyszcze" jego drogę ze szwendających się psów - permanentnie.
Ostatnio biegałem sobie - osiedle domków jednorodzinnych - i wyskakuje z posesji bokser i szczeka na mnie z odległości 20-30 m. Biegne dalej. Pies szczeka i podbiega w moją stronę. przyśpieszam w jego kierunku i krzyczę "ty sku...synu" a pies dyla w bok. Potem nawet nie szczeknął już. "Sk....sunu" nie jest przypadkowe - tak większość właścicieli krzyczy na psa jak ich zdenerwuje.
Jeżeli pies ugryzie - dzwonić na Policje. Jest właściciel - jest winny. Pies ma byc na smyczy i w kagańcu - jeżeli nie - właściciel winny. W razie jakby co można tez gaz nosić - i nie bać sie go użyć. prawo jest po naszej stronie.
Co do dzieci. Jak mój syn zacznie chodzić do szkoły sam - to "oczyszcze" jego drogę ze szwendających się psów - permanentnie.
Ostatnio biegałem sobie - osiedle domków jednorodzinnych - i wyskakuje z posesji bokser i szczeka na mnie z odległości 20-30 m. Biegne dalej. Pies szczeka i podbiega w moją stronę. przyśpieszam w jego kierunku i krzyczę "ty sku...synu" a pies dyla w bok. Potem nawet nie szczeknął już. "Sk....sunu" nie jest przypadkowe - tak większość właścicieli krzyczy na psa jak ich zdenerwuje.
-
- Stary Wyga
- Posty: 235
- Rejestracja: 07 wrz 2008, 01:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Koszalin
He, całkiem możliwe że tak krzyczą.d16a6 pisze: "Sk....sunu" nie jest przypadkowe - tak większość właścicieli krzyczy na psa jak ich zdenerwuje.
Wydaje mi się jednak, że skutkuje tu bardziej ton głosu, w dodatku z dźwięcznym "r" plus atakujaca pozycja.
- Arasso
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 570
- Rejestracja: 22 maja 2014, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
"Life can pull you down but running will always lift you up."
- keiw
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9050
- Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
- Lokalizacja: Szczecin
Oglądałem na Polsacie. Strasznie to wyglądało.
Wysłane z mojego SM-G950F .
Wysłane z mojego SM-G950F .
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Poważna sprawa. Mi sie zawsze wydaje, że poradzę sobie z kazdym psem ale w tej sytuacji nie wiem co bym zrobił.