26.08- byliśmy z Lusią na Wiktorówkach i na Rusinowej Polanie. Dzisiaj nosił młodą Andrzej. Bardzo była dzielna i cały czas się rozglądała. Chcieliśmy pójść na Gęsią Szyje, ale chmury nie zachęcały. W drodze powrotnej Lusia zasnęła snem kamiennym. Potem basen. Najbardziej młoda lubi rwącą rzekę, płynie w kółku z naszą asekuracja, macha nogami i kręci się. potem oczywiście jacuzzi. Tam zdobywa serca wszystkich- jeden uśmiech i każda pani chce brać ja na ręce. Ona wtedy jest przeszczęśliwa. Mi udało się zrobić 4 baseny.
Wieczorem wspólny trening z mężem i młodą w joggerze. Godzinne bieganie- około 9km- prawie cały czas pod górkę. Cięzki trening, do tego wózek

Nasze trudy zostały wynagrodzone pięknym widokiem- Giewont skąpany w czerwonym słońcu a potem tęcza.
Noc lepsza- mało płakała. Niestety młoda z nami w łóżku
27.08
Wolne. Pojechaliśmy do Niedzicy. Najpierw spacer. Musiałam odetchnąć świeżym powietrzem po serpentynach prowadzących do Zamku. Okazało się, ze jak to w Polsce- nie można płacić kartą za wejście do zamku. Musieliśmy więc 3 km w jedną stronę iść do bankomatu. Zamek fajny, młoda tez zainteresowana. Szkoda, ze zrobiło się późno i burzowo. Można było popłynąć statkiem do Zamku w Czorsztynie.
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do naszej ulubionej knajpy w Nowym Targu- Toscana. Tym razem nie udało się siedzieć w ogródku. Deszcz padał i zrobiło się zimno. Niestety też obsługa juz nie taka.... Czekaliśmy długo i średnio sympatycznie. Za to gnocchi z prawdziwkami i sałatka z marynowaną polędwiczka wspaniała. Nie udało nam się pójść na basen. Zrobiło się późno- 20, a młoda zasnęła w aucie.
W domu się przebudziła i rozbrykała
28.09- dziś zaplanowany była najważniejszy trening w tygodniu. Andrzej chciał jechać na Słowację, żeby tam pobiegac, ale widząc co dzieje się w Zakopcu zrezygnowaliśmy. Wszędzie tłumy, korki..... Dzień raczej pochmurny i lekko pada. Andrzej zabrał Lusię na spacer, ja zaczęłam robić trening w Azkopcu w COSie na stadionie. Udało mi sie zrobic 4.700. Od 3 km w deszczu, ale rozpadało się tak, ze nie było nawet widać gdzie się biegnie, do tego ochłodziło się do 10st. Poszliśmy więc na basen z nadzieją, ze potem zrobi sie lepiej. Lusi chciało sie spać i szybko znudziła się rwąca rzeka. Panie w jacuzzi tez były bez humoru. Zaczęła chlapać rączkami, co sprawiało jej wyraźną radość. Panie najpierw się odsunęły(mimo, ze bąbelki z dyszy i tak często chlapią) a potem wyszły. No cóż Lusia nie zdobyła ich serc. Panie widocznie przyszły na podryw , bo w kompletnym makijażu- trudno się dziwić, ze po takiej kąpieli wygląda się jak czarownica. Panie już przed naszym wejściem były całkowicie rozmazane. Inne osoby znowu były oczarowane Lusią- ona uwielbia być w centrum zainteresowania(jak to małe dzieci)
Trochę mnie dziwi organizacja na basenie- wjeżdża się do parkingu podziemnego, ale oświetlenia brak. Wszystko ok, jak się wjeżdża- światła są zapalone, ale potem nie wiadomo jak trafić do wyjścia albo do auta. Kolejki do kasy- gigantyczne. Właściwie kolejka , bo reszta kas nieczynna. Zepsute zamknięcia w szatniach, do tego duża liczba osób powoduje, ze jest kolejka do przebrania. no i ten smród grzyba w szatni. a szkoda.... Niestety nie ma gdzie iść, więc chcąc nie chcąc idzie się znowu do Aqua Parku
Pogoda nie zrobiła się lepsza... Wróciliśmy do domu. Dziś mąż robi obiad

, a my bawimy sie z Lusią.
Lutek bardzo rozwinął się przez ten tydzień- potrafi już szybko wstawać i zrobić kilka kroków przy meblach, wchodzi na kanapę, wspinając się najpierw na poduszkę a potem na łóżko, turla się, przechodzi przez przeszkody, w klęku wysokim lub stojąc z nisko podpartymi rączkami- tańczy biodrami, wygłupia sie chowając pod kołdrą i z niej wyskakując, mówi- Ewa, baba, Ada, nie. jest najcudowniejszą osóbką na świecie. Andrzej się śmieje, ze mogę cały czas ją filmować, robić zdjęcia albo całować....
pogoda minimalnie lepsza. Młoda po 2 godzinnych szaleństwach zaczęła pokładać się do spania. Postanowiłam więc, ze ja z nią zostaję, a Andrzej pojedzie zrobić trening. Ja zrobię go jutro. Nie walczę przecież

o mistrzostwo świata