Jak wybrać właściwe tempo?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 14
- Rejestracja: 30 cze 2010, 18:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 14 cze 2010, 21:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
@LuC (skywalker)
Odważnie z tym 12 tygodniem. Trzymam kciuki. Sam bym się z maratonem zmierzył ale jeszcze kolana trzeba wzmocnić. W ostatnią niedziele zrobiłem po raz pierwszy 17km. W najbliższą niedziele mam nadzieje na 2-3km więcej. Miło jak by się pojawiła "2" z przodu.
Powodzenia !
Ps: właśnie dzwonił kurier - przyjechał zamówiony pas z bidonem ( yeeee!) na niedziele będzie jak znalazł : )
Odważnie z tym 12 tygodniem. Trzymam kciuki. Sam bym się z maratonem zmierzył ale jeszcze kolana trzeba wzmocnić. W ostatnią niedziele zrobiłem po raz pierwszy 17km. W najbliższą niedziele mam nadzieje na 2-3km więcej. Miło jak by się pojawiła "2" z przodu.
Powodzenia !
Ps: właśnie dzwonił kurier - przyjechał zamówiony pas z bidonem ( yeeee!) na niedziele będzie jak znalazł : )
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 06 lip 2010, 20:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No to i ja
Będzie ciut przydługie, ale wiecie jak to jest - trzeba się z kimś podzielić euforią "pierwszego razu"
Witam wszystkich.
Najtrudniejszy (...) mam za sobą. W sumie to moje drugie podejście. Pierwsze było ciężkie bo oczywiście chciałem dać z siebie wszystko od razu i skończyło się tym, że padałem po minucie biegu - potem choróbsko i z biegania nici. To było dwa lata temu.
Teraz ósemka na wadze z przodu pchnęła mnie do podejścia nr dwa. Zacząłem kombinować z planami może 10tyg może 6tyg może plan na odchudzanie, aż trafiłem na "wirtualnego trenera" i pomyślałem - no jasne! Więc wczoraj poszurałem z nastawieniem - będę szurał tak długo jak będę mógł a potem pomaszeruję. I tak szurałem, minutę, drugą piątą, dwudziestą... i myślę sobie ki diabieł? Przecież od 15 lat jedyna forma aktywności fizycznej to trzaskanie drzwiami od samochodu, a tu dwadzieścia minut szurania- no to sobie przyspieszę. I tak sobie trochę przyspieszyłem z ładnym akcentem na "fazę lotu" a jak nie dawałem rady to wracałem do szurania. Wiadro potu z siebie wylałem.
Oczywiście potem szybko do domu i trochę matematyki.
Obliczyłem sobie długość pętli i ot co mi wyszło:
1,05 km
pętla 1 - 11:10; pętla 2- 13:03; pętla 3 - 08:24
średnio - 10:52 / km i ani razu nie musiałem maszerować.
Co więcej dzisiaj czuję tylko lekkie bóle mięśni a nie jakieś mega zakwasy. Nic mnie w płucach nie kłuło i nie paliło.
Więc jako "świerzak" poradzę innym "świerzakom" - WOLNIEJ.
Jutro znowu idę poszurać!!
Będzie ciut przydługie, ale wiecie jak to jest - trzeba się z kimś podzielić euforią "pierwszego razu"
Witam wszystkich.
Najtrudniejszy (...) mam za sobą. W sumie to moje drugie podejście. Pierwsze było ciężkie bo oczywiście chciałem dać z siebie wszystko od razu i skończyło się tym, że padałem po minucie biegu - potem choróbsko i z biegania nici. To było dwa lata temu.
Teraz ósemka na wadze z przodu pchnęła mnie do podejścia nr dwa. Zacząłem kombinować z planami może 10tyg może 6tyg może plan na odchudzanie, aż trafiłem na "wirtualnego trenera" i pomyślałem - no jasne! Więc wczoraj poszurałem z nastawieniem - będę szurał tak długo jak będę mógł a potem pomaszeruję. I tak szurałem, minutę, drugą piątą, dwudziestą... i myślę sobie ki diabieł? Przecież od 15 lat jedyna forma aktywności fizycznej to trzaskanie drzwiami od samochodu, a tu dwadzieścia minut szurania- no to sobie przyspieszę. I tak sobie trochę przyspieszyłem z ładnym akcentem na "fazę lotu" a jak nie dawałem rady to wracałem do szurania. Wiadro potu z siebie wylałem.
Oczywiście potem szybko do domu i trochę matematyki.
Obliczyłem sobie długość pętli i ot co mi wyszło:
1,05 km
pętla 1 - 11:10; pętla 2- 13:03; pętla 3 - 08:24
średnio - 10:52 / km i ani razu nie musiałem maszerować.
Co więcej dzisiaj czuję tylko lekkie bóle mięśni a nie jakieś mega zakwasy. Nic mnie w płucach nie kłuło i nie paliło.
Więc jako "świerzak" poradzę innym "świerzakom" - WOLNIEJ.
Jutro znowu idę poszurać!!
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Kurcze !!!! Naprawde jestem z was niezwykle dumny !!!
Z Fajtera, z Luca, z lubięszpilki.
Pokazujecie, że to działa i że można tak biegać.
Chyba wirtualny trener musi jakoś was na stronie głównej przedstawić - bo jesteście świetnymi przykładami.
Z Fajtera, z Luca, z lubięszpilki.
Pokazujecie, że to działa i że można tak biegać.
Chyba wirtualny trener musi jakoś was na stronie głównej przedstawić - bo jesteście świetnymi przykładami.
-
- Dyskutant
- Posty: 36
- Rejestracja: 16 gru 2009, 15:04
a ja się zgadzam z "ocobiegatu" żeby w wypadku początkujących nie cisnąć za bardzo na długość biegania. bieganie jest bardzo fajne ale sami wiecie ile jest kontuzji. a prawdopodobieństwo kontuzji jeszcze wzrasta gdy bierze się za bieganie nowicjusz który od lat odrywał się od kanapy tylko po to zeby iść do lodówki.
i takich "biegaczy" często się widzi w czasie ich treningów które odbywają się wprawdzie w wolnym tempie ale nie są "szuraniem" tylko raczej "człapaniem" które naprawdę obciąża stawy. dzieje się tak dlatego że "człapacz" nie ma dostatecznie wyćwiczonych mięśni żeby dobrze amortyzować krok i jest za ciężki do biegania.
sam zacząłem "biegać" od niedzieli, ważę 90 kg przy 172 cm wzrostu i mam kolano po rekonstrukcji więzadła. mam przy tym dużo czasu więc robie sobie 2 godzinne treningi. z tym że w 2 godzinach nie ma biegania (a raczej truchtania) więcej niż 30 min. reszta to marsz. i wydaje mi się że to jest dobry sposób aby doprowadzić się do takiej formy która pozwoli wreszcie porządnie poprzebierać odnóżami. ale do tego trzeba czasu.
bardzo ważne jest też to co gość mówił o osobach starszych, 50 i więcej lat. dla nich aktywność też jest bardzo wskazana ale na pewno nie jest wskazane forsowanie się od samego początku biegiem. nie ma się więc co oburzać i przeganiać gościa z forum biegowego. bądź co bądź chód i bieg stoją na tyle blisko siebie że na jednym forum mogą się pomieścić. szczególnie że jak ktoś zauważył - korzeniowski biega, nie ma co chłopu robić takiego afrontu :D
i takich "biegaczy" często się widzi w czasie ich treningów które odbywają się wprawdzie w wolnym tempie ale nie są "szuraniem" tylko raczej "człapaniem" które naprawdę obciąża stawy. dzieje się tak dlatego że "człapacz" nie ma dostatecznie wyćwiczonych mięśni żeby dobrze amortyzować krok i jest za ciężki do biegania.
sam zacząłem "biegać" od niedzieli, ważę 90 kg przy 172 cm wzrostu i mam kolano po rekonstrukcji więzadła. mam przy tym dużo czasu więc robie sobie 2 godzinne treningi. z tym że w 2 godzinach nie ma biegania (a raczej truchtania) więcej niż 30 min. reszta to marsz. i wydaje mi się że to jest dobry sposób aby doprowadzić się do takiej formy która pozwoli wreszcie porządnie poprzebierać odnóżami. ale do tego trzeba czasu.
bardzo ważne jest też to co gość mówił o osobach starszych, 50 i więcej lat. dla nich aktywność też jest bardzo wskazana ale na pewno nie jest wskazane forsowanie się od samego początku biegiem. nie ma się więc co oburzać i przeganiać gościa z forum biegowego. bądź co bądź chód i bieg stoją na tyle blisko siebie że na jednym forum mogą się pomieścić. szczególnie że jak ktoś zauważył - korzeniowski biega, nie ma co chłopu robić takiego afrontu :D
- ja_arek
- Wyga
- Posty: 121
- Rejestracja: 08 lip 2010, 00:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Pabianice
Ja mam pytanie co do "szurania" z pulsometrem.
Moje dane to 38l/182cm/87kg
Plan mam prosty najpierw zrzucić do 82kg a później popracować nad wytrzymałością/dystansem aby w odległej przyszłości... kto wie
Bystre urządzenie pulsometr twierdzi, że przejście między strefą najniższą a "fitnes" to 130, ale jeżeli mam tego nie przekraczać to właściwie muszę "szurać" cały czas. jaki sens mają zatem te różne plany, jeżeli tak szurać to ja mogę grubo ponad 30 min? Zresztą nawet si e nie pocę przy tym a dzisiaj to prawie zmarzłem. Genralnie to ja "strasznie szuram" a maszeruję po to żeby zejść poniżej 130?
Czy to ma sens naprawdę, to 130 dla spalania tłuszczu?
I jeszcze jedno. Próbowałem ustalić moje tętno max poprzez bardzo szybki bieg aż do "waty w nogach" i wyszło mi 176 zamiast 185 jak twierdzi to urządzenie.
Moje dane to 38l/182cm/87kg
Plan mam prosty najpierw zrzucić do 82kg a później popracować nad wytrzymałością/dystansem aby w odległej przyszłości... kto wie
Bystre urządzenie pulsometr twierdzi, że przejście między strefą najniższą a "fitnes" to 130, ale jeżeli mam tego nie przekraczać to właściwie muszę "szurać" cały czas. jaki sens mają zatem te różne plany, jeżeli tak szurać to ja mogę grubo ponad 30 min? Zresztą nawet si e nie pocę przy tym a dzisiaj to prawie zmarzłem. Genralnie to ja "strasznie szuram" a maszeruję po to żeby zejść poniżej 130?
Czy to ma sens naprawdę, to 130 dla spalania tłuszczu?
I jeszcze jedno. Próbowałem ustalić moje tętno max poprzez bardzo szybki bieg aż do "waty w nogach" i wyszło mi 176 zamiast 185 jak twierdzi to urządzenie.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 20 cze 2010, 13:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam jestem Mariusz, biegam już od 3 tygodni planem na bieganie.pl Odchudzanie. Jest to Według mnie bardzo fajny plan:) Ale jak w artykule przeczytałem, za szybko zaczynałem biec zamiast szurać i już miałem się zniechęcić, ale moja waga 84 kg przy wzroście 170 cm, przekonała mnie abym biegał dalej. I biegam twardo, aż moi bliscy się dziwią, co on biega?? Jednak mam cały czas problem z mięśniem piszczelowym:( Staram się nie forsować i biegać delikatnie choć ostatnio przyspieszam na 1 minutę, po czym biegnę przez 4-5 minut wolniej na 75% Rhmax. I jak pamiętam z moimi początkami, ledwo biegałem to teraz po każdym biegu mam ochotę na więcej i więcej:) Teraz jestem na 25 min ciągłego biegu i jest super:)
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 17
- Rejestracja: 21 mar 2010, 19:53
No i ja muszę się pochwalić. Zacznę od tego że mam 24 lata, przy wzroście ok 180 cm ważę ok 83kg z czego jest tam trochę niepotrzebnego tłuszczu na brzuchu Poza tym w dzieciństwie miałem silną alergię, byłem odczulany dość długo i badania spirometryczne przy okazji tego leczenia wykazywały że mam niestety dość słabą wydolność oddechową. A teraz do rzeczy. W sumie to jestem totalnym początkującym biegaczem. I tak czytając forum postanowiłem że na początek mojej przygody z bieganiem wezmę się za plan przygotowujący do 30 minut biegu tylko od jakiegoś późniejszego tygodnia a nie od początku. Ale jak się okazało na pierwszym treningu udało mi się przebiec te 30 minut bez żadnego przygotowania z czego jestem naprawdę dumny bo wiem że dla wielu to nie taka prosta sprawa. Dokładniej biegłem przez ok 31 minut i zrobiłem ok 5,1 km i przez prawie cały dystans mogłem rozmawiać, więc podejrzewam że biegłem w okolicach 75% może 80% Hrmax Także teraz chyba tak trochę pobiegam, a później zacznę przygotowania do dystansu 10km. Jejku nie spodziewałem się że tak łatwo pójdzie Powodzenia dla wszystkich początkujących
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Sorry, że odpowiadam dopiero teraz.ja_arek pisze:jaki sens mają zatem te różne plany, jeżeli tak szurać to ja mogę grubo ponad 30 min? Zresztą nawet si e nie pocę przy tym a dzisiaj to prawie zmarzłem. Genralnie to ja "strasznie szuram" a maszeruję po to żeby zejść poniżej 130?
Chodzi o to, żeby szurając jednak się męczyć.
Pulsometr we wczesnych stadiach biegania jest często mylący i nie sugerowałbym się jego wskazaniami.
Powinieneś się pocić i męczyć, jeśli tego nie robisz - przyspiesz.
Ale chodzi o to, żeby się stosunkowo równo męczyć przez dłuższy czas.
Gratuluję wszystkim początkującym.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
- marek81
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 398
- Rejestracja: 25 lis 2009, 10:17
- Życiówka na 10k: 00:44:32
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Ech.. Miło popatrzeć na ludzi robiących postępy
Osobiście walczę z 30-latkiem ważącym kolo 100kg któremu nadal się wydaje, że ma formę nastolatka. na pierwszy trening marszobiegiem, co by się nie spóźnić postanowił podbiec i na trening już nie miał siły Na drugim - etap truchtu to było kolo 5min/km! padł na parę dni
Na trzecim postanowił, że zrobi sobie krosa i na rwie kulszowej się to skończyło Świetnie pasuje do tekstu - zaczął od kupienia sobie butów za grubą kasę i nike+ ... zapomniałem o koszulce technicznej
oczywiście jak zaczęliśmy w marcu tak do dziś 4 raz na bieganie nie wyszedł
Ciekawe czego potrzeba by przekonać go do takiego "szurania"
Osobiście walczę z 30-latkiem ważącym kolo 100kg któremu nadal się wydaje, że ma formę nastolatka. na pierwszy trening marszobiegiem, co by się nie spóźnić postanowił podbiec i na trening już nie miał siły Na drugim - etap truchtu to było kolo 5min/km! padł na parę dni
Na trzecim postanowił, że zrobi sobie krosa i na rwie kulszowej się to skończyło Świetnie pasuje do tekstu - zaczął od kupienia sobie butów za grubą kasę i nike+ ... zapomniałem o koszulce technicznej
oczywiście jak zaczęliśmy w marcu tak do dziś 4 raz na bieganie nie wyszedł
Ciekawe czego potrzeba by przekonać go do takiego "szurania"
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 23 lip 2010, 01:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Górny Śląsk
A co mi tam, zarejestruję się
Powiem szczerze, że po latach "młodości" gdzie piłka i biegi były na porządku dziennym, przyszedł jakże uroczy i pożyteczny czas studiowania. No i zaczęło się Poza intensywną nauką przybyło też wizyt w knajpach, imprez no i siłą rzeczy kilogramów. Kiedy dwa tygodnie temu stanąłem na wadze i zobaczyłem 85 kg (przy 179 cm) postanowiłem coś ze sobą zrobić. Zacząłem - choć to chyba za duże słowo? - w minioną niedzielę. Po przebiegnięciu - jeszcze większe słowo :D - 2 kilometrów (bieżnia ma 250 metrów - więc 4 x bieżnia, odpoczynek i jeszcze raz) wyglądałem jakby mnie z wody wyciągnęli. Aby udowodnić mojej drugiej połowie i rodzicielce, że słomiany zapał w tym wypadku nie będzie miał miejsca, poszedłem również w poniedziałek - później dwa dni przerwy - i w czwartek. I... o dziwo z każdym dniem jest coraz lepiej! Nie dość, że zwiększa się ilość czasu, po której nie muszę "szukać oddechu i serca", to jeszcze świetnie się czuję psychicznie. Mam cel do końca, no powiedzmy września, ważyć 80 kg. Zwolennikiem diety nigdy nie byłem, więc postanowiłem na początek odstawić cole i nocne zaglądanie do lodówki. No i codzienne piwko również. Wg mnie wszystkie efekty biorą się nie tylko z pracy i siódmych potów na treningu, ale przede wszystkim z nastawienia i tego co w głowie Wytrwałości - sobie i Wam życzę. No i biegajmy z głową. Bynajmniej nie w chmurach
P.S. czy trzy razy w tygodniu bieganie średnio (nie na bieżni) 5-6 km wystarczy? Czy zwiększyć "dawkę" do 4 x?
Pozdrawiam.
Powiem szczerze, że po latach "młodości" gdzie piłka i biegi były na porządku dziennym, przyszedł jakże uroczy i pożyteczny czas studiowania. No i zaczęło się Poza intensywną nauką przybyło też wizyt w knajpach, imprez no i siłą rzeczy kilogramów. Kiedy dwa tygodnie temu stanąłem na wadze i zobaczyłem 85 kg (przy 179 cm) postanowiłem coś ze sobą zrobić. Zacząłem - choć to chyba za duże słowo? - w minioną niedzielę. Po przebiegnięciu - jeszcze większe słowo :D - 2 kilometrów (bieżnia ma 250 metrów - więc 4 x bieżnia, odpoczynek i jeszcze raz) wyglądałem jakby mnie z wody wyciągnęli. Aby udowodnić mojej drugiej połowie i rodzicielce, że słomiany zapał w tym wypadku nie będzie miał miejsca, poszedłem również w poniedziałek - później dwa dni przerwy - i w czwartek. I... o dziwo z każdym dniem jest coraz lepiej! Nie dość, że zwiększa się ilość czasu, po której nie muszę "szukać oddechu i serca", to jeszcze świetnie się czuję psychicznie. Mam cel do końca, no powiedzmy września, ważyć 80 kg. Zwolennikiem diety nigdy nie byłem, więc postanowiłem na początek odstawić cole i nocne zaglądanie do lodówki. No i codzienne piwko również. Wg mnie wszystkie efekty biorą się nie tylko z pracy i siódmych potów na treningu, ale przede wszystkim z nastawienia i tego co w głowie Wytrwałości - sobie i Wam życzę. No i biegajmy z głową. Bynajmniej nie w chmurach
P.S. czy trzy razy w tygodniu bieganie średnio (nie na bieżni) 5-6 km wystarczy? Czy zwiększyć "dawkę" do 4 x?
Pozdrawiam.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 24 lip 2010, 20:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Ruda Śląska
Jak dla mnie rewelacyjny, motywujący do podjęcia wysiłku tekst. Wiele razy zaczynałam "regularne" bieganie. Niestety zawsze po pierwszym biegu się kończyło ponieważ chciałam od razu biec szybko i długo, a to nie wychodziło i mocno się zniechęcałam. Na myśl o kolejnym treningu znajdowałam milion wymówek, aby tego nie robić.
Teraz już dwa razy pobiegłam (poszurałam) zgodnie ze wskazówkami Trenera. I nie mogę się doczekać kiedy zrobię to ponownie... Po takim biegu jestem zmęczona, a nie wykończona...
Chciałam zastosować plan 6 tygodniowy, ale trafiłam na ten tekst i czuję, że to mi bardziej pasuje.
Napiszę ponownie kiedy uda mi się przebiec bez przerwy 30 minut (na razie 11).
Teraz już dwa razy pobiegłam (poszurałam) zgodnie ze wskazówkami Trenera. I nie mogę się doczekać kiedy zrobię to ponownie... Po takim biegu jestem zmęczona, a nie wykończona...
Chciałam zastosować plan 6 tygodniowy, ale trafiłam na ten tekst i czuję, że to mi bardziej pasuje.
Napiszę ponownie kiedy uda mi się przebiec bez przerwy 30 minut (na razie 11).
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 24 lip 2010, 22:15
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zaczelam biegac dokladnie tydzien temu. Pierwszy trening wygladal tragicznie, za szybki bieg i po 5 min zadyszka, powrot do domu. No, ale pomyslalam sobie, ze tak latwo sie nie poddam. Na drugi dzien trucht naprzemian z marszem i tak 10 min. Na trzeci dzien 15 min z czego juz wiecej bylo w tym biegu niz marszu. Czwarty dzien wyczulam juz swoje tempo i unormowalam oddech i przebieglam 20 min ciagiem bez przerwy. Do domu wrocilam dumna jak paw :D. Piatego dnia 25 min ciaglego biegu. Wczoraj zrobilam dzien przerwy. Disiaj przebieglam 30 min ciagiem i czulam, ze moglabym wiecej. Poczatkowo mialam biegac wedlug planu odchudzanie z bieganie.pl. Moj wzrost to 168 cm, waga 60 kg. Chce schudnac jakies 6-7 kg. No, ale teraz to juz nie wiem za bardzo ile biegac, skoro w siedem dni doszlam do 30 min. .Nie mam zadnych zakwasow, wrocilam do domu zrobilam jeszcze zestaw cwiczen z planu odchudzanie z bieganie.pl i nie moge doczekac sie jutrzejszego treningu Mam zamiar przebiec znowu 30 min a do konca tygonia zwiekszyc czas do 45 min. Zastanawiam sie tylko czy nie za szybko to bedzie? Moze ktos mi doradzi?
-
- Wyga
- Posty: 57
- Rejestracja: 09 cze 2010, 23:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Trójmiasto
Miałem podobnie na początku, aż po jakimś czasie zaczęło mi się sypać. A to ból ścięgien przy kostce, a to problemy z mięśniami goleni. Kontuzje wymusiły przerwy, a jak wiadomo przerwy są nudne i bezowocne. Przeciążanie nieprzystosowanego organizmu prawie zawsze przynosi negatywne skutki. Jeśli nie zwolnisz, to sie doigrasz ;>milka25 pisze:Zaczelam biegac dokladnie tydzien temu. Pierwszy trening wygladal tragicznie, za szybki bieg i po 5 min zadyszka, powrot do domu. No, ale pomyslalam sobie, ze tak latwo sie nie poddam. Na drugi dzien trucht naprzemian z marszem i tak 10 min. Na trzeci dzien 15 min z czego juz wiecej bylo w tym biegu niz marszu. Czwarty dzien wyczulam juz swoje tempo i unormowalam oddech i przebieglam 20 min ciagiem bez przerwy. Do domu wrocilam dumna jak paw :D. Piatego dnia 25 min ciaglego biegu. Wczoraj zrobilam dzien przerwy. Disiaj przebieglam 30 min ciagiem i czulam, ze moglabym wiecej. Poczatkowo mialam biegac wedlug planu odchudzanie z bieganie.pl. Moj wzrost to 168 cm, waga 60 kg. Chce schudnac jakies 6-7 kg. No, ale teraz to juz nie wiem za bardzo ile biegac, skoro w siedem dni doszlam do 30 min. .Nie mam zadnych zakwasow, wrocilam do domu zrobilam jeszcze zestaw cwiczen z planu odchudzanie z bieganie.pl i nie moge doczekac sie jutrzejszego treningu Mam zamiar przebiec znowu 30 min a do konca tygonia zwiekszyc czas do 45 min. Zastanawiam sie tylko czy nie za szybko to bedzie? Moze ktos mi doradzi?