makar- bieganie jako sposób na życie :)

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

C.d. uzupełniania blogu :bum:

15.06.2010r.
Dystans - 6km OWB1 + 10p = 8km + GR + GS

16.06.2010r.
Dystans - 6km + SB ( 10p + 5 Skpi A + 5 Skip C ) + 1km truchtu = 11km

W lesie, pogoda przyjemna i tylko życie "umilały" chmary głodnych komarów i much - zaponiałam niestety o Off-ie :chlip:

18.06.2010r.
Dystans - 4kmOWB1 + 4km WB2 + 1km trucht

Trochę w pośpiechu, bo na głowie miałam sprzątanie, pranie, prasowanie i pakowanie walizek na urlop.

19.06.-28.06.2010r.

Nie biegałam. Wyjechaliśmy na tydzień urlopu na Krym. Nawet zabrałam buty do biegania, ale było tak potwornie gorąco, że skończyło się na bieganiu .... od baru do baru w poszukiwaniu zimnego piwa :hahaha:
Chyba dobrze , że dałam sobie na luz, bo miałam juz serdecznie dysyć ciągłego wyścigu z czasem i robienia trzych rzeczy na raz.
Kiprun
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

29.06.2010r.
Dystans- 10km OWB1

Myślałam, że po tygodniu obijania się nie dam rady, a tu miła niespodzianka. Biegło się lekko i dość szybko, jak na +26 stopni C. Przy okazji złapałam kilka kleszczy ( mimo Off-a), ale na szczęście nie zdąrzyły wkręcić się w moje umęczone ( i strasznie spocone)ciało.

30.06.2010r.
Dystans- 12 km

Z Jackiem naszą ulubioną trasą w lesie i trochę przez pola. Tym razem Jacek rozwiewał swoje wątpliwości co do zgubnego wpływu odpoczynku na bieganie. W rezultacie zasuwał szybciej niż zwykle, a potem chciał mi wmówić, że to ja narzuciłam tempo. Umęczyliśmy się zdrowo, więc po powrocie uzupełniliśmy płyny trochę nietypowo, bo przy pomocy schłodzonego białego wina ( mniam, mniam).
Dzisiaj odpoczynek od biegania, a jutro chyba wyjdę na trening o 5.00, bo juz mam dość czekania wieczorem, aż trochę się ochłodzi... No i te koszmarne owady....
Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

03.07.2010r.
Dystans - 10 km.

Niestety wczoraj nie biegałam. Za to urabiałam sobie ręce po łokcie usiłując doprowadzić do ładu nieco ostatnio zapuszczony ogród. Dałam radę tylko z przodu domu i pewnie dziasiaj, jak trochę się ochłodzi, czyli ok. 20.00 jeszcze coś tam zrobię bez zbytniego napinania się, w końcu ogród nie zając....
Miałam w planie wstać o 5.00 najpóźniej 6.00, ale zwyczajnie nie miałam siły. W końcu zwlokłam się o 6.50, parę łyków kawy, jakieś ciastko na rozruch i o 7.30 byłam już na treningu. W związku z tym, że znudziło mi się towarzystwo much i komarów, które za mną przepadają, postanowiłam pobiegać na stadionie. W sumie zrobiłam 25 kółek, czyli 10 km, trochę się porozciągałam. Byłoby przyjemniej, gdyby nie koszmarne słońce i temperatura + 28 stopni C, no i rozstrój żołądka ( nowy izotonik, który wypróbowywałam?), który zmusił mnie do korzystania z toy-toya - na szczęście był i to całkiem czysty.

Patrzę za okno i widzę, że zaczęły się wakacje.... Naród ciągnie nad morze. Korek, który rozpościera się za moim domem ma chyba z 10 km. Biedni ludzie w swoich warczących samochodach nie wiedzą jeszcze, że ciągnie się on przez całe miasto i łączy z podobnym od strony Szczecina. Ludzie! Apeluję, jeżeli jedziecie nad morze omijajcie Nowogard szerokim łukiem, bo inaczej stracicie tu przynajmiej godzinę w korku. Byle do jesieni. :hej:
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

04.07.2010r.
Dystans - 18 km.

Bardzo chciałam wstać o 5.00, ale udało się dopiero godzinę później... W każdym razie wyszłam biegać o 6.30 i niemiłosiernie pociłam się mimo tempa baaardzo easy. Na szczęście trasa w lesie ma tę zaletę, że biegnie w cieniu, więc jakoś da się wytrzymać.
Pogoda mnie wykończy.... Nawet w domu, mimo, że ma bardzo dobrze izolowane ściany, jest + 28 stopni C. Sauna.
No i to całe paskdstwo latające. Czy nie macie wrażenia, że w tym roku jest znacznie więcej niż zwykle wszelkich much, muszek i muszeczek, nie mówiąc o komarach? Dzisiaj jedną taką połknęłam :wrr: Do tej pory mam wrażenie ,że czuję małe włochte nóżki w przełyku ( brrr).
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

06.07.2010r.
Dystans - 10 km OWB1

Wróciłam z pracy, patrzę, a tu mój osobisty mąż gotów do biegania... Chciał, paskuda jeden, pobiec beze mnie. Ledwie zdąrzyłam. Biegliśmy sobie lajtowo po lesie, a że nie zapomniałam o Off-ie obyło się bez połykania różnego rodzaju paskudstwa.

07.07.2010r.
Dystans - 1,5 km trucht + 5 km WB2 + GR + SB ( 5x przebieżki + 5x podbiegi) + 1,5 km trucht
W domu - 10 km rower stacjonarny + GS

Oj, gorąco było, ale chciałam zdążyć na mecz, więc wyszłam pobiegać wcześniej. Na rowerku pojeździłam, żeby nie gnuśnieć tępo przed telewizorem, ale więcej niż 10 km nie dałabym rady. Najgorsze, że wyłączyłam telewizor i udałam się pod prysznic właśnie w chwili, kiedy Hiszpania strzeliła gola. W każdym razie, cieszę się, że wynik był taki, jaki był, chociaż ten mecz wyjątkowo się ślimaczył i do tej pory nie rozumiem, dlaczego komentatorzy tak bardzo chwalil grę obu drużyn. No, ale ja na piłce się nie znam.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

09.07.2010r.
Dystans - 6 km + 4 przebieżki

Dzień pod znakiem pakowania na urlopowy wyjazd na Mazury. Celem podstawowym jest obejrzenie rekonstrukcji Bitwy po Grunwaldem.
W związku z tym wstałam o 5.30 i poszłam pobiegać. Mimo wczesnej pory i tak było już gorąco, a komary znowu nie dawały żyć. Jakoś niemrawo mi szło to bieganie, pewnie dlatego, że ciągle myślałam o tym, czego nie zapomnieć zabrać ze sobą na wyjazd. Nie jestem z siebie zadowolona :echech: Pociesza mnie tylko fakt, że na urlopie mam więcej czasu na bieganie i może uda mi się robić po dwa treningi dziennie. W ubiegłym roku tak właśnie trenowałam, gdy wyjechaliśmy nad jezioro i dało to całkiem niezłe rezultaty. Tylko prognoza pogody trochę przeraża...
W każdym razie, prawdopodobnie przez następny tydzień nie będę pisać. Nadrobię po powrocie.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

Jestem znowu...

Ostatni tydzień bardzo gorący i przez to męczący mimo urlopu.
Mieszkaliśmy w wioseczce Rybno, ok. 30 km od Grunwaldu, nad pięknym, chociaż płytkim jeziorem Zarybinek. W związku z upałem po pachy, żeby pobiegać wstawałam przed piątą rano i wyruszałam zwiedzać okolicę. O 6.00 byłam już kompletnie spocona i wykończona. Ilość frunących za mną końskich much przemilczę litościwie. Na te obrzydliwe owady nic nie działa.
Biegając po Rybnie i okolicy miałam wrażenie, że cofnęłam się w czasie. Wzbudzałam sensację chyba na miarę gwiazdy filmowej, zupełnie jak jakieś dwa lata temu w Nowogardzie, zanim jeszcze oglądanie biegnącej nie wiadomo po co kobiety nie znudziło się moim sąsiadom.
Niestety nie udało mi się biegać dwa razy dziennie właśnie z powodu upału, który po prostu wykańczał każdego.
Jeśli chodzi o obchody 600 rocznicy Bitwy pod Grunwaldem, to przedsięwzięcie przerosło organizatorów. Pomijam korki, w których należało odstać swoje, bo na to wpływu raczej nie mieli, to wszystko inne leżało. Za mało toy-toyów, jakichś parasoli, gdzie można by było schować się przed palącym słońcem, zwykłej wody do opłukania rąk, a dwie godziny po inscenizacji nie można było kupić niczego do picia. Samą bitwę obejrzeliśmy .... w telewizji, bo nie było szans dopchać się na miejsce inscenizacji. Chyba za rok nie będziemy tego powtarzać... chociaż atmosfera kilka dni przed samą imprezą, głównie panująca w miasteczku rycerskim, które wyrosło wokół miejsca bitwy, bardzo nam się podobała.
Od jutra zaczynam już biegać zgodnie z planem.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

19.07.2010r.
Dystans - 10 km OWB1/ WB2 w końcówce (ostatnie 3 km).

Ciężkie czasy nastały w mojej rodzinie za sprawą choroby mojego Taty , a właściwie kilku chorób, na które cierpi od wielu lat. Obecnie już nie ma bezpośredniego zagrożenia życia, ale grozi mu amputacja nogi, o którą walczymy wspólnie od 12 lat. Najgorsze jest to, że rodzice mieszkają 700 km ode mnie, a pojechać do nich mogę dopiero w piątek.
W związku z tym musiałam trochę zmodyfikować moje plany treningowe i zrobić trening w poniedziałek. Zresztą chyba i tak bym pobiegła, bo po porcji stresu, jaki mi ta sytuacja sprawiła, musiałam odreagować.
Czy znacie może jakiś sposób na muchy końskie, zwane również "w narodzie" bąkami? Nie mam już siły na walkę z nimi, a moje nogi wyglądają makabrycznie. Strach założyć spódnicę.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

21.07.2010r.
Dystans - 30 min podbiegów ( 14x150m) + 2x1,5 km truchtu na rozgrzewkę i schłodzenie.

Nadal bardzo ciepło, parno i duszno. Trudno trenować w tych warunkach, ale pewnie sami to wiecie. Niestety podbieg nadający się do trenowania mam w lesie, więc znowu stoczyłam nierówną walkę z miejscowymi owadami. Jak zwykle przegrałam i moje nogi ozdobiły kolejne czerwone bąble.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

27.07.2010r.
Dystans - 10 km + 5x100m p.

Przerwa w treningach spowodowana chorobą Taty i wyjazdem do Lublina. Na szczęście Tata jest już po operacji, psychicznie dobrze zniósł utratę nogi i teraz skupia się na rehabilitacji. To twardy facet i na pewno da radę. Nawet myśli o szybkim powrocie do pracy, bo " w końcu pracuję głową, a nie nogami" - powiedział. Mnie trochę gorzej idzie zaakceptowanie tej sytuacji, chociaż nikt nie był w stanie znaleźć innego rozwiązania i naprawdę zrobiliśmy wszystko, żeby nie doszło do amputacji. Nie dało się inaczej.
Dzisiaj pierwszy trening w tym tygodniu. Pogoda znakomita i jakby trochę mniej much. Biegało się fajnie i z przyjemnością. W sumie nic ciekawego. Kurczę, jakoś nastrój mam do bani.
Trzymajcie się wszyscy ciepło.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

28.07.2010r.
Dystans - 2km trucht + SB ( 15x150m podbiegi=30 min) + 2km trucht

Tradycyjnie w środy siła biegowa, za którą nie przepadam, ale robić powinnam, bo nogi to mam nie najmocniejsze :smutek:
Biegałam z psem. Jacek pracował do 22.00 i nie było sensu czekac aż wróci. Zawsze mam ubaw z mojego psa, kiedy tak biegam tam i z powrotem. Na początku próbuje biec obok mnie, ale szybko orientuje się o co chodzi i zaczyna oszukiwać. W rezultacie biega tylko w okolicy środka podbiegu bardzo z siebie zadowolona, że mnie nabrała. Chyba nie chciałabym wiedzieć, co sobie o mnie w tym czasie myśli.
Ranki i wieczory już bardziej rzeźkie i biegać się da. Oby tylko nie wróciły upały....
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

30.07.2010r.
Dystans - 2 km trucht + 6x5 min szybko/ 2 min wolno + GR +2 km trucht

Miałam wstać rano, ok. 6.00, ale nie chciało mi się, zwłaszcza, że Jacek smacznie drzemał sobie obok, bo miał pierwsze spotkanie dzisiaj dopiero o 10.00. Ja tradycyjnie wyrobiłam swoją "normę" tygodniową już wczoraj, więc mam wolny piątek. Wolny, to może za dużo powiedziane, bo zostaje rola kury domowej, na którą mam mało czasu w ciągu tygodnia, więc sprzątanie, pranie, prasowanie itp. W rezultacie poszłam na trening o 8.00. Było gorąco, ale na szczęście trochę wiało, więc jakoś dałam radę. Teraz właśnie skończyłam swoją poranną kawę i .... pora zająć się domem. W sumie nawet lubię sprzątać, bo mogę w tym czasie trochę pomyśleć i posłuchać muzyki. Najbardziej znienawidzonym przeze mnie zajęciem jest prasowanie męskich koszul. Niestety z reguły w tygodniu mam ich do wyprasowania ok. 12 :smutek: Reszta to pikuś.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

01.08.2010r.
Dystans - ok. 20 km.

Biegałam z psem po lesie i trochę zabłądziłyśmy :hahaha: Było koszmarnie gorąco, bo znowu lenistwo wzięło górę nad rozsądkiem, pospałam dłużej i wyszłam na trening dopiero o 8.30. Nigdy więcej.
Po powrocie obejrzałam sobie Mistrzostwa Europy w maratonie w Barcelonie i byłam pełna uznania dla biegaczy, którzy męczyli się w tym upale. Pies ma mnie chyba dosyć, nawet otwieranie lodówki go nie porusza, chociaż z reguły na ten dźwięk zrywa sie na równe nogi.
Prognoza pogody zapowiada ochłodzenie i mam nadzieję, że się sprawdzi. Chyba najbardziej lubię biegać jesienią. Przypomnijcie mi o tym, jak będę narzekać na deszcze w październiku albo listopadzie :hejhej:
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

03.08.2010r.
Dystans - 12 km OWB1

Nie miałam ochoty na dzisiejsze bieganie, ale jak wróciłam z pracy okazało się, że Jacek już na mnie czekał gotowy do treningu, w pełnym rynsztunku. Nie było wyjścia....
Po deszczu, który padał dzisiaj od rana jakby na moje zamówienie, trochę się ochłodziło, ale za to cały las parował. Biegliśmy sobie wolniutko, więc mogliśmy obgadać wszystkie bieżące sprawy i ... nie udało nam się pokłócić :hahaha:
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

04.08.2010r.
Dystans - 2km trucht + 30 min SB + 2km trucht

To, co tygrysy lubią najbardziej, czyli siła biegowa. Miało być 15 podbiegów, ale samopoczucie kiepskie z powodu bólu zęba pokrzyżowało mi plany. W sumie zrobiłam 10 podbiegów i dwa interwały 5 min/ 2 min uciekając przed facetem z psem, który akurat w tym samym czasie musiał łazić po lesie, budząc ogromne zainteresowanie mojej Saby ( moje zdecydowanie mniej). Nie lubię takich sytuacji, bo moja suczka dostaje małpiego rozumu na widok każdego psa, a ludzie reagują różnie, najczęściej się jej boją. Cóż, wygląda dość groźnie i dlatego na wszelki wypadek nie wychodzi z domu bez kagańca. W każdym razie, trening przebiegł nieco inaczej niż zaplanowałam, ale nie było źle.

06.08.2010r.
Dystans - 2 km trucht + 6 x interwały 5'/2' + 2 km trucht.

C.d. bólu zęba. Na szczęście w perspektywie wizyta u stomatologa godzinę po treningu pozwoliła mi jakoś go przetrwać. Niestety, przez ostatni tydzień w związku z kłopotami zębowymi byłam skazana na dietę płynną, czyli głownie jogurty i niska zawartość węglowodanów w diecie dała o sobie znać. Było ciężko, gorąco ( znowu nie chciało mi się rano wstać) i parno. Much trochę mniej, ale te co są to prawdziwe bestie.

Stomatolog załatwiony, ząb jak nowy, nie będzie mi wreszcie bruździł na treningach. Za to pogoda bardzo sie popsuła. Pada i pada. A jutro dwugodzinne niedzielne wybieganie. Nikt nie obiecywał, że będzie lekko....

Namówiłam Jacka na start w Półmaratonie Gryfa ( 29.08) i Maratonie Poznańskim ( 10.10). Teraz trochę marudzi, że może się pospieszył z deklaracjami, ale już za późno, wszystko opłaciłam. W dodatku biegniemy jeszcze w zaległym Biegu Sokoła w Bukówcu tydzień przed maratonem. Zapowiada się bardzo sportowy koniec lata i początek jesieni.
ODPOWIEDZ