Jak zaczynaliście i jak biegacie dzisiaj?
- meryt
- Stary Wyga
- Posty: 228
- Rejestracja: 08 mar 2004, 22:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Olkusz
Nim przeczytałem temat byłem przekonany ,że początki przygody z treningiem siłowo-wytrzymałościowym nastąpiły dwa trzy lata temu teraz wiem,że było inaczej.
Przez 3o lat pracowałem na kopalni w dziale wentylacji
długość dróg wentylacyjnych to ok.210 kilometrów/dwieście dziesięć/ pasowało wszędzie być przynajmniej jeden raz w miesiącu w gumowych butach
istale przepoconym ubraniu.Właściwie to mam za sobą 30 lat przygotowania do biegania.Dzisiaj 4 godziny biegu na świerzym powietrzu nie jest dla mnie problemem,te treningi lubię najbardziej.Startując w zawodach znowu mam osiemnaście lat i to jest ten narkotyk .Nie robie świadomej rozgrzewki ledwie kilka ćwiczeń rozciągających i biegam po prostu biegam,wolniej szybciej to jest bez znaczenia.
Przez 3o lat pracowałem na kopalni w dziale wentylacji
długość dróg wentylacyjnych to ok.210 kilometrów/dwieście dziesięć/ pasowało wszędzie być przynajmniej jeden raz w miesiącu w gumowych butach
istale przepoconym ubraniu.Właściwie to mam za sobą 30 lat przygotowania do biegania.Dzisiaj 4 godziny biegu na świerzym powietrzu nie jest dla mnie problemem,te treningi lubię najbardziej.Startując w zawodach znowu mam osiemnaście lat i to jest ten narkotyk .Nie robie świadomej rozgrzewki ledwie kilka ćwiczeń rozciągających i biegam po prostu biegam,wolniej szybciej to jest bez znaczenia.
grupa biegowa www biegajznami.pl
- Mirkas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 251
- Rejestracja: 07 paź 2001, 20:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
U mnie wszystko zaczęło się od monstrualnej nadwagi-107 kg.Juz miałem dosyc i zacząłem się odchudzac(drugi raz,po pierwszym razie efekt jojo).Po miesiącu głodowania i zrzuceniu 8-10 kg pomyslałem ze moze pójde pobiegac. Bede chudł jeszcze lepiej.Poczatki wiadomo -jak kazdy.Potem odkryłem "bieganie .pl" i inne.Biegałem dalej.Po 3 m-cach doszedłem do godziny biegu.Ale tak nie byłem pewny czy to bieganie mi nie przejdzie,ze nawet nie zainwestowałem w dobre buty.Biegałem w starych 4-letnich za 50 zł,po asfalcie. I dziwiłem sie ze mnie krzyż boli.Kolana przyszły później .No a potem zaczałem marzyc.Moze wystartowac w "15" w moim miescie.Będę herosem!
Potem poznałem kolegów biegaczy w miescie.Co tygodniowe fajne biegi.No i wsiąkłem. Potem coraz więcej startów,kontuzje,zakupy książkowe,teoria. Kolejne marzenie- maraton -mam juz za sobą. To tylko 2,5 roku ,a czuje się jakbym zaczał nowe życie.Jedyne czego żałuję to to że nie zacząłem biegac 10-15 lat wczesniej.Tyle straconego czasu.A życie takie krótkie.
Potem poznałem kolegów biegaczy w miescie.Co tygodniowe fajne biegi.No i wsiąkłem. Potem coraz więcej startów,kontuzje,zakupy książkowe,teoria. Kolejne marzenie- maraton -mam juz za sobą. To tylko 2,5 roku ,a czuje się jakbym zaczał nowe życie.Jedyne czego żałuję to to że nie zacząłem biegac 10-15 lat wczesniej.Tyle straconego czasu.A życie takie krótkie.
Mirek K
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
A ja w podstawówce byłem średnim biegaczem - byli koledzy którzy w siódmej klasie biegali 1000 m chyba w około 3:10. Zawsze strasznie im tego zazdrościłem. Ja chyba ponizej 3:34 nigdy wtedy nie zszedłem.
Ale do startów się pewnie w tamtych czasach zniechęciłem i od tamtej pory nie startuję. Na starcie mojego pierwszego biegu - chyba w 5-tej klasie - przewrócił mnie tłum. Strasznie mnie to zniechęciło.
Inna sprawa - i tu się publicznie przyznam do takiego oszustwa - ukończyłem ten bieg na niezłym miejscu - bo podłaczyłem sie pod koniec ostatniej pętli wybiegając gdzies z krzaków - wybaczie mi koledzy z 5-tej klasy, do dzisiaj mi głupio.
Zula - a ty z jakiej części Warszawy jesteś?
Ale do startów się pewnie w tamtych czasach zniechęciłem i od tamtej pory nie startuję. Na starcie mojego pierwszego biegu - chyba w 5-tej klasie - przewrócił mnie tłum. Strasznie mnie to zniechęciło.
Inna sprawa - i tu się publicznie przyznam do takiego oszustwa - ukończyłem ten bieg na niezłym miejscu - bo podłaczyłem sie pod koniec ostatniej pętli wybiegając gdzies z krzaków - wybaczie mi koledzy z 5-tej klasy, do dzisiaj mi głupio.
Zula - a ty z jakiej części Warszawy jesteś?
- madach
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 331
- Rejestracja: 06 cze 2003, 12:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Zula jest z Ursynowa. Poznaliśmy ją z Nobbi, Ibexem i Piro. A prywatnie jest żoną Pedra
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/b][/url] - frakcja "UMoczonych Łosi"
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1296
- Rejestracja: 21 mar 2003, 16:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Każda kobieta jest nieodgadniona...... sądzę, że Pedro to dobrze wie w stosunku do Ciebie :) A Co do poczatków mojego biegania to.... odsyłam na stronę sbbp.pl w części sylwetki
Ibex
- Karola
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 883
- Rejestracja: 31 sie 2001, 09:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Szczecin
Dawno, dawno temu rano 3 razy w tygodniu wstawałam i ganiałam po mojej dzielnicy. Tak ok. 1/2 do godziny, potem prysznic, śniadanie i do szkoły. Przeszło mi w maturalnej klasie, bo za często zarywałam na naukę noce i już nie wstawałam tak chętnie. Po południu jesienią i zimą biegać się czasem nie dało, bo tak śmierdziało dymem (to od palenia węglem, koksem i czasem śmieciami).
Wróciłam do biegania wiosną 1999 roku, a bodźcem było kibicowanie jesienią w Berlinie. Skoro przeszłam pieszo tyle kilometrów (po zmierzeniu na planie wyszło mi ok. 20-22 km) to bieg na 10 km był w zasiegu moich możliwości po treningach.
Pięć razy wiosną zaczynałam intensywniej biegać, bo w maju startowałam. Teraz biegam kiedy mi się chce.
Wróciłam do biegania wiosną 1999 roku, a bodźcem było kibicowanie jesienią w Berlinie. Skoro przeszłam pieszo tyle kilometrów (po zmierzeniu na planie wyszło mi ok. 20-22 km) to bieg na 10 km był w zasiegu moich możliwości po treningach.
Pięć razy wiosną zaczynałam intensywniej biegać, bo w maju startowałam. Teraz biegam kiedy mi się chce.
- bartbartek
- Rozgrzewający Się
- Posty: 9
- Rejestracja: 01 kwie 2004, 23:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łomża
Wojtek
Twoja historia bardzo mi się podoba. Takie rzeczy naogół ludzie piszą w książkach, a tutaj realny przykład.
Gratuluję wytrwałości.
Twoja historia bardzo mi się podoba. Takie rzeczy naogół ludzie piszą w książkach, a tutaj realny przykład.
Gratuluję wytrwałości.
[b]Pozdrawiam[/b]
- jaq
- Wyga
- Posty: 127
- Rejestracja: 07 paź 2003, 11:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Czestochowa
Odkąd pamietam zawsze lubilem ruch. W piłkę nożną graliśmy po kilka godzin dziennie ! W szkole ( w podstawowce ) były jakies imprezy biegowe , byłem w czołówce najlepszych ! W koncu trafiłem do klubu w 8 klasie. Niestety z głupoty wieku młodzieńczego nie zabawiłem tam długo. Tęsknota za bieganiem odezwała się w wieku 18 lat. Koleżanka z podstawówki (która biegała już kilka lat w klubie) umówiła mnie z trenerem i tak sie zaczelo. Poszedlem na tescik - 1000 m 100m i jakies cwiczenia - wynik przyjety! Tak biegalem jakies 2 lata. Potem przerwa - kontuzja- zmienilem dyscypline ( zapisalem sie do chóru ! Potem ślub, dzieci itd. Kilka lat zamieszkiwania z tesciami w kamienicy. Zimna lazienka, nie ogrzewana brak cieplej wody itd. Kapiel w misce - szkoda gadac ! Studia zaoczne( weekendy zajete ) , przekichane kierownictwo w pracy , nocki , praca po godzinach - ogoilnie szkoda gadac. Kilka razy probowalem wracac do biegania, nieskutecznie ! Aktualnie jestem po kilku treningach, jest ekstra ! Ide okreslonym planem, chce biegac ! Jesli jest ktoś na forum z Czestochowy prosze o odzew !
Jaq
- Mati
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 07 kwie 2004, 13:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lublin
Biegam stosunkowo krotko - zaczalem we wrzesniu w ubieglym roku. Postepy poczynilem, bo obecnie nie wracam juz ledwo zywy po przebiegnieciu 10 min. ale udaje mi sie biec ok. 30 min.
A do biegania namowil mnie psycholog. Przez pewien czas mialem dosc kiepskie samopoczucie, na tyle kiepskie, ze znalazlem sie u psychologa, a on mnie naklonil do uprawiania jakiegos sportu. Wybralem bieganie, bo wystarczy wstac (biegam rano) i do biegu. A radosc z tej aktywnosci jest niesamowita, czego zapewne wszyscy na tym forum doswiadczaja.
A do biegania namowil mnie psycholog. Przez pewien czas mialem dosc kiepskie samopoczucie, na tyle kiepskie, ze znalazlem sie u psychologa, a on mnie naklonil do uprawiania jakiegos sportu. Wybralem bieganie, bo wystarczy wstac (biegam rano) i do biegu. A radosc z tej aktywnosci jest niesamowita, czego zapewne wszyscy na tym forum doswiadczaja.
- Friend
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1683
- Rejestracja: 22 mar 2002, 09:25
- Życiówka na 10k: 48
- Życiówka w maratonie: 4:04
- Lokalizacja: Gdańsk
Ubierając się w swój ulubiony dresik, wkładając ulubione buciki, wkraczam w zupełnie inny świat świat radosny, wesoły, fascynujący, zupełnie pozbiany szarej otaczającej nasz rzeczywistości.
Energia podąża za myślą, a myśl podąża za energią…