Kasia - powrót do formy po ciąży / maraton 2:59
Moderator: infernal
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
Nadrabiamy zaległości w pisaniu, bo niedługo zapomnę, co biegałam, choć tego za dużo nie było:)
środa, 12 maja
niezbyt spokojne60 '
samopoczucie: bardzo dobre
czwartek, 13 maja
12x10''/50'' + 6x 3'/2' razem 65'
samopoczucie:na początku słabe, potem całkiem niezłe.
Kolejne odcinki coraz łatwiej i szybciej się biegało, ale wcześnie wyszłam i mój organizm potrzebował czasu, żeby się obudzić. Nawet fajnie wyszło.
waga: 48kg
Dzisiaj wolne, jutro zawody (Bieg szczęścia- 5km z 2 podbiegami na górkę Szczęśliwicką; już wyobrażam sobie tych szczęśliwych ludzi podbiegających koło wyciągu, 19:xx mnie chyba zadowoli).
Kurdupel z charakterem (69 cm człowieka wyprostowanego, 8,5 kg wagi i ok. 3t uporu z dążeniu do celu, który najczęściej nie jest zbieżny z moim) jest wszędzie, otwiera lodówkę, z szuflad robi schody, z szafek wywala ubrania lub garnki, uwielbia psie chrupki i wychlapywanie wody z misek, jego hobby to czytanie książek (trzeba przyznać, że chłopak ma gust, tylko książki raz przeczytane przez niego lub nawet pobieżnie przejrzane nie nadają się do użytku). Właśnie ściąga zabawki schowane przed nim na stole, więc jest chwila luzu (zabawki zostały schowane nie dlatego, że są niebezpieczne tylko i wyłącznie po to, aby stały się choć w połowie tak interesujące jak na przykład kubek).
KOMENTARZE
środa, 12 maja
niezbyt spokojne60 '
samopoczucie: bardzo dobre
czwartek, 13 maja
12x10''/50'' + 6x 3'/2' razem 65'
samopoczucie:na początku słabe, potem całkiem niezłe.
Kolejne odcinki coraz łatwiej i szybciej się biegało, ale wcześnie wyszłam i mój organizm potrzebował czasu, żeby się obudzić. Nawet fajnie wyszło.
waga: 48kg
Dzisiaj wolne, jutro zawody (Bieg szczęścia- 5km z 2 podbiegami na górkę Szczęśliwicką; już wyobrażam sobie tych szczęśliwych ludzi podbiegających koło wyciągu, 19:xx mnie chyba zadowoli).
Kurdupel z charakterem (69 cm człowieka wyprostowanego, 8,5 kg wagi i ok. 3t uporu z dążeniu do celu, który najczęściej nie jest zbieżny z moim) jest wszędzie, otwiera lodówkę, z szuflad robi schody, z szafek wywala ubrania lub garnki, uwielbia psie chrupki i wychlapywanie wody z misek, jego hobby to czytanie książek (trzeba przyznać, że chłopak ma gust, tylko książki raz przeczytane przez niego lub nawet pobieżnie przejrzane nie nadają się do użytku). Właśnie ściąga zabawki schowane przed nim na stole, więc jest chwila luzu (zabawki zostały schowane nie dlatego, że są niebezpieczne tylko i wyłącznie po to, aby stały się choć w połowie tak interesujące jak na przykład kubek).
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
sobota, 15 maja
(piatek był wolny)
BIEG SZCZĘŚCIA 5km 2X30m różnicy wzniesień 19:25
samopoczucie:to dziwne, rano kłopoty żołądkowe, potem nadal źle się czułam, a biegło się rewelacyjnie.
Pochwalę się wygrałam. Jak wychodziłam na prowadzenie pod koniec pierwszego kółka i urywałam się Kaśce Dziwosz i jeszcze jednej koleżance byłam przekonana, że robię głupotę. Cóż piątka rządzi się własnymi prawami, zupełnie innymi niż maraton. Przy wspólnym finiszu na pewno bym przegrała:) Dziewczyny cały czas były blisko, ale pomimo niewielkich różnic było bezpiecznie, na koniec nawet czułam maluteńką rezerwę.
KOMENTARZE
(piatek był wolny)
BIEG SZCZĘŚCIA 5km 2X30m różnicy wzniesień 19:25
samopoczucie:to dziwne, rano kłopoty żołądkowe, potem nadal źle się czułam, a biegło się rewelacyjnie.
Pochwalę się wygrałam. Jak wychodziłam na prowadzenie pod koniec pierwszego kółka i urywałam się Kaśce Dziwosz i jeszcze jednej koleżance byłam przekonana, że robię głupotę. Cóż piątka rządzi się własnymi prawami, zupełnie innymi niż maraton. Przy wspólnym finiszu na pewno bym przegrała:) Dziewczyny cały czas były blisko, ale pomimo niewielkich różnic było bezpiecznie, na koniec nawet czułam maluteńką rezerwę.
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
niedziela, 16 maja
90'
samopoczucie:bardzo dobre
poniedziałek, 17 maja
35'
samopoczucie:bardzo dobre,za to pogoda nie za dobra
KOMENTARZE
90'
samopoczucie:bardzo dobre
poniedziałek, 17 maja
35'
samopoczucie:bardzo dobre,za to pogoda nie za dobra
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
wtorek, 18 maja
4x4'p1' razem55'
samopoczucie:przeziębienie (który to już raz w tym roku?!) i ogólne osłabienie
środa, czwartek 19-20 maja
wolne-przeziębienie
piątek, 21 maja
50'
samopoczucie:bardzo dobre
sobota, 22 maja
8x4' p 1'* razem 75'
*) tempo startu 10km, tradycyjnie "na czuja"
samopoczucie:bardzo dobre
Chociaż jeden porządny trening warto zrobić w tygodniu. Znowu odkryłam, że w jednym ciele może mieszkać leń i psychopata. Dzięki takiemu bieganiu uczę się koncentracji na tym co robię w danym momencie. Nie myślę, nie kalkuluje, jestem tylko ja i ten jeden kilometr, który aktualnie biegnę. Nie istnieje ani przeszłość ani przyszłość. Jestem tylko ja i dana chwila. Chwila prawdy. Biegając zawody często kalkuluje ścigam się z innymi, chociażby z panem w niebieskiej koszulce, który nigdy się o tym nie dowie. Starty są łatwiejsze, bo przygotowanie, bo adrenalina, bo ... Na treningu jestem sama i po prosu cisnę, nie zastanawiam się czy wytrzymam i co z tego wyniknie, nie ściemniam, bo robię to dla siebie i tylko dla siebie. Nikomu niczego nie muszę udowadniać , biegnę. Tylko biegnę i aż biegnę, bo biegnę naprawdę. Taki trening pozwala wyczyścić umysł i wrócić do rzeczywistości, ale z nowymi siłami, z nowym spojrzeniem i dystansem.
KOMENTARZE
4x4'p1' razem55'
samopoczucie:przeziębienie (który to już raz w tym roku?!) i ogólne osłabienie
środa, czwartek 19-20 maja
wolne-przeziębienie
piątek, 21 maja
50'
samopoczucie:bardzo dobre
sobota, 22 maja
8x4' p 1'* razem 75'
*) tempo startu 10km, tradycyjnie "na czuja"
samopoczucie:bardzo dobre
Chociaż jeden porządny trening warto zrobić w tygodniu. Znowu odkryłam, że w jednym ciele może mieszkać leń i psychopata. Dzięki takiemu bieganiu uczę się koncentracji na tym co robię w danym momencie. Nie myślę, nie kalkuluje, jestem tylko ja i ten jeden kilometr, który aktualnie biegnę. Nie istnieje ani przeszłość ani przyszłość. Jestem tylko ja i dana chwila. Chwila prawdy. Biegając zawody często kalkuluje ścigam się z innymi, chociażby z panem w niebieskiej koszulce, który nigdy się o tym nie dowie. Starty są łatwiejsze, bo przygotowanie, bo adrenalina, bo ... Na treningu jestem sama i po prosu cisnę, nie zastanawiam się czy wytrzymam i co z tego wyniknie, nie ściemniam, bo robię to dla siebie i tylko dla siebie. Nikomu niczego nie muszę udowadniać , biegnę. Tylko biegnę i aż biegnę, bo biegnę naprawdę. Taki trening pozwala wyczyścić umysł i wrócić do rzeczywistości, ale z nowymi siłami, z nowym spojrzeniem i dystansem.
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
niedziela, 23 maja
2:00 OWB1
Tupu tup o suchym pysku, co pod koniec w tą duchotę trochę przeszkadzało, ale w domu mąż czekał z pyszną herbatą (mój mąż parzy najlepszą herbatę na świecie) .
samopoczucie: dobre, czułam mięśnie brzucha(?!) po wczorajszym interwale.
Wisia dba o porządek w domu i próbuje mnie trochę wychowywać. Nie palę, nie piję, nie krzyczę i nie biję, ale czasem sobie przeklnę pod nosem. I co? nawet tego mi nie wolno!"Mamo, ale jak komputer nie będzie się Ciebie znowu słuchał, to powiedz np. O, nie!. Krótkie i ładne, prawda?. Bo to nie wypada młodej damie mówić brzydko, nawet jeśli nie jesteś baletnicą jak ja!" Słowo daję wychowałam potwora na własnej piersi. Zresztą długie karmienie przepłaciłam pogryzieniem. I co? Chowam teraz drugiego jeszcze bardziej przemądrzałego potwora, o ile to oczywiście mozliwe.
KOMENTARZE
2:00 OWB1
Tupu tup o suchym pysku, co pod koniec w tą duchotę trochę przeszkadzało, ale w domu mąż czekał z pyszną herbatą (mój mąż parzy najlepszą herbatę na świecie) .
samopoczucie: dobre, czułam mięśnie brzucha(?!) po wczorajszym interwale.
Wisia dba o porządek w domu i próbuje mnie trochę wychowywać. Nie palę, nie piję, nie krzyczę i nie biję, ale czasem sobie przeklnę pod nosem. I co? nawet tego mi nie wolno!"Mamo, ale jak komputer nie będzie się Ciebie znowu słuchał, to powiedz np. O, nie!. Krótkie i ładne, prawda?. Bo to nie wypada młodej damie mówić brzydko, nawet jeśli nie jesteś baletnicą jak ja!" Słowo daję wychowałam potwora na własnej piersi. Zresztą długie karmienie przepłaciłam pogryzieniem. I co? Chowam teraz drugiego jeszcze bardziej przemądrzałego potwora, o ile to oczywiście mozliwe.
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
wtorek, 25 maja
12x 10''p50'' + 3x 10' po 4:15* razem 80 min
* biegałam w terenie jak zwykle "na czuja", ale w domu sprawdziłam na ile czuję tempa według runningmap wyszło 4:17, czyli ok.
samopoczucie: bardzo dobre
Ostatnio razem z Wisieną odkrywamy piosenki z mojego dzieciństwa i łezka kręci mi się w oku...
http://www.youtube.com/watch?v=dQ0aE_Nwcvs
http://www.youtube.com/watch?v=amiajGRZ ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=KsX6Fyd9EwU
KOMENTARZE
12x 10''p50'' + 3x 10' po 4:15* razem 80 min
* biegałam w terenie jak zwykle "na czuja", ale w domu sprawdziłam na ile czuję tempa według runningmap wyszło 4:17, czyli ok.
samopoczucie: bardzo dobre
Ostatnio razem z Wisieną odkrywamy piosenki z mojego dzieciństwa i łezka kręci mi się w oku...
http://www.youtube.com/watch?v=dQ0aE_Nwcvs
http://www.youtube.com/watch?v=amiajGRZ ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=KsX6Fyd9EwU
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
piątek, 28 maja
spokojne 40'
samopoczucie: dobre
W środę wyszłam na trening i zawróciłam po ok. 200m ze względu na ból w dole kręgosłupa. Więcej się zbierałam niz biegałam, ale jest o.k.
sobota, 29 maja
start V Bieg Entre 39:59
Trasa z pewnością nie należała do najłatwiejszych, podbiegi, schody itd (choć oczywiście były i zbiegi, kiedy puszczałam swobodnie nóżki). Już w trakcie rozgrzewki zweryfikowałam swoje plany na początek nie szybciej niż 3:55 i chciałam złamać 40' tylko tyle ... i się udało Pogoda aż za dobra. Czeka mnie kilka startów na dychę, a dzisiejszy pozwala potrzeć na nie z optymizmem. Tym bardziej, że nie bolał mnie kręgosłup. Acha, udało się zająć 3 miejsce w klasyfikacji generalnej płci pięknej i mądrej, czyli tyle ile się dało. Wygrała Maria Cześnik, przed Renatą Kalińską (Antropik). Jestem pod ogromnym wrażeniem biegu Dominiki, która jest niekwestonowaną zwyciężczynią kategorii świeżo upieczonych mam!
samopoczucie: dobre
KOMENTARZE
spokojne 40'
samopoczucie: dobre
W środę wyszłam na trening i zawróciłam po ok. 200m ze względu na ból w dole kręgosłupa. Więcej się zbierałam niz biegałam, ale jest o.k.
sobota, 29 maja
start V Bieg Entre 39:59
Trasa z pewnością nie należała do najłatwiejszych, podbiegi, schody itd (choć oczywiście były i zbiegi, kiedy puszczałam swobodnie nóżki). Już w trakcie rozgrzewki zweryfikowałam swoje plany na początek nie szybciej niż 3:55 i chciałam złamać 40' tylko tyle ... i się udało Pogoda aż za dobra. Czeka mnie kilka startów na dychę, a dzisiejszy pozwala potrzeć na nie z optymizmem. Tym bardziej, że nie bolał mnie kręgosłup. Acha, udało się zająć 3 miejsce w klasyfikacji generalnej płci pięknej i mądrej, czyli tyle ile się dało. Wygrała Maria Cześnik, przed Renatą Kalińską (Antropik). Jestem pod ogromnym wrażeniem biegu Dominiki, która jest niekwestonowaną zwyciężczynią kategorii świeżo upieczonych mam!
samopoczucie: dobre
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
niedziela, 30 maja
OWB1 1:45'
samopoczucie: dobre
dzisiaj - nie biegam, tylko męczę kręgosłup praca przed kompem
KOMENTARZE
OWB1 1:45'
samopoczucie: dobre
dzisiaj - nie biegam, tylko męczę kręgosłup praca przed kompem
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
(NIE) BIEGOWY WEEKEND, czyli o tym co biegałam, a czego nie biegałam i dlaczego w zeszłym tygodniu
poniedziałek, 31 maja
WOLNE
wtorek, 1 czerwca
OWB1 65'- miały być cztero-minutówki, ale nie szło, więc po prostu sobie pobiegałam
samopoczucie: takie sobie
środa, 2 czerwca
WOLNE- nie było kiedy biegać
czwartek, 3 czerwca
6x3' p 2' OWB1 55'
samopoczucie: bardzo dobre
piątek, 4 czerwca
WOLNE- podróż
O szóstej wyszliśmy z domu, szliśmy na stację PKP nastawialiśmy się na rodzinny czas połączony z intensywnym bieganiem. Idylliczny nastrój popsuła pani w kasie, która ze spokojem oznajmiła, że biletów nam nie sprzeda. Tabliczkę-identyfikator miała odwróconą w swoim kierunku. Dobrze może sobie utrwali jak się nazywa. Bilety na IR kupiliśmy w kasie IC, co będzie mieć znaczenie w dalszej części historii niestety nie zmyślonej. Pociąg do Krakowa miał awarię, która poskutkowała dłuższym postojem w szczerym polu i godzinnym opóźnieniem. Z Krakowa zdążył odjechać pociąg do Krynicy, który nota bene nie wiemy czy do niej dojechał. Do wieczora nie było żadnego bezpośredniego pociągu, dlatego postanowiliśmy oddać niewykorzystana część biletu i się rozdzielić. Ja z dziećmi miałam dotrzeć do Krynicy razem z moimi rodzicami, którzy dojeżdżali do Krakowa a Wrocławia, a Wojtek PKS-em. W kasie IC nie można było oddać biletów, bo połączenie było IR, a w kasie IR nie mozliwy był zwrot ze względu na to że bilet był wystawiony przez spółkę IC. Gdy odpowiednio się zdenerwowałam niemożliwe stało się możliwe, a nawet chyba po raz pierwszy ktoś pomylił się na swoją niekorzyść. Dalej wcale nie było łatwiej, gdy wreszcie się spotkaliśmy, co nie było łatwe ze względu na objazdy i korki w Krakowie (kolejne 2 godziny podczas których zjadłam z dzieciakami obiad). Dalej przejeżdżaliśmy drogą, którą płynęła woda i potem została zamknieta, Wojtek dotarł do Nowego Sącza i okazało się, że dalej sie nie da bo most w Muszynie został zarwany, gdy dostaliśmy SMS, że Festiwal odwołany. Okazało się, że w 5-osobowym samochodzie mieści się 6 osób, odebraliśmy Wojtka i postanowiliśmy jechać do Białego Dunajca, gdzie mieszkają znajomi rodziny. Czekaliśmy w gigantycznym korku- kolejce na przejazd przez most, który był to zamykany, to otwierany. Drogi powrotu też praktycznie nie było. Byliśmy w korku blisko mostu, a fala miała nadejść nie wiadomo kiedy, a i bez fali woda groźnie waliła w podpory mostu. Gdy przejechaliśmy odetchnęliśmy. W Białym Dunajcu zjedliśmy i poszliśmy spać.
sobota, 5 czerwca
Wbiegałam z tatą na Kasprowy zielonym szlakiem- od kolejki 65', i z powrotem 45' razem 1:50 biegania.
Nie rozumiem jak można stać w kolejce do kolejki na Kasprowy 5h, jak można w tą i z powrotem obrócić w dwie.
W tym czasie Wojtek cierpiał- w migrenie śnił o 100km, których nie pobiegł. Wieczorem poszłam z Wojtkiem i młodym w plecaku na spacer.
samopoczucie: wyśmienite
niedziela, 6 czerwca
Powrót. Wyjazd 7:20 PKS-em, potem w Krakowie trochę luzu- Wisia wysłała swoją pierwszą w życiu kartkę pocztową i dalej podróż IR do Warszawy Zachodniej, podczas której przekonałam się, jakie jest graniczne zagęszczenie ludności na m^2. Na zachodniej trafiliśmy na tą samą panią w kasie, która tym razem nie potrafiła wystawić odpowiednich biletów don Milanówka, tym razem nawet chciała, ale twierdziła, że się nie da. Kierownik pociągu dał jakoś radę, biorąc 2 zeta więcej za wystawienie biletu w pociągu.
Wieczorem 5x4'p1' razem 1:17 miało być 6x... i 60', ale się pogubiłam próbując uciekać przed błotem. Na szczęście skąpałam się raptem do połowu uda, a drogę do domu wskazała mi niezwykle religijna mieszkanka Owczarni, która nawet na czas rozmowy nie przerwała Koronki do Miłosierdzia Bożego. Dzięki miłosiernemu Bogu skończył się ten piekielny weekend i zmęczona jak nigdy mogę zabrać się z zapałem do pracy.
samopoczucie: bardzo dobre, lekka sztywność mięśni, nastrój nieprzysiadalny, szczególnie po treningu.
KOMENTARZE
poniedziałek, 31 maja
WOLNE
wtorek, 1 czerwca
OWB1 65'- miały być cztero-minutówki, ale nie szło, więc po prostu sobie pobiegałam
samopoczucie: takie sobie
środa, 2 czerwca
WOLNE- nie było kiedy biegać
czwartek, 3 czerwca
6x3' p 2' OWB1 55'
samopoczucie: bardzo dobre
piątek, 4 czerwca
WOLNE- podróż
O szóstej wyszliśmy z domu, szliśmy na stację PKP nastawialiśmy się na rodzinny czas połączony z intensywnym bieganiem. Idylliczny nastrój popsuła pani w kasie, która ze spokojem oznajmiła, że biletów nam nie sprzeda. Tabliczkę-identyfikator miała odwróconą w swoim kierunku. Dobrze może sobie utrwali jak się nazywa. Bilety na IR kupiliśmy w kasie IC, co będzie mieć znaczenie w dalszej części historii niestety nie zmyślonej. Pociąg do Krakowa miał awarię, która poskutkowała dłuższym postojem w szczerym polu i godzinnym opóźnieniem. Z Krakowa zdążył odjechać pociąg do Krynicy, który nota bene nie wiemy czy do niej dojechał. Do wieczora nie było żadnego bezpośredniego pociągu, dlatego postanowiliśmy oddać niewykorzystana część biletu i się rozdzielić. Ja z dziećmi miałam dotrzeć do Krynicy razem z moimi rodzicami, którzy dojeżdżali do Krakowa a Wrocławia, a Wojtek PKS-em. W kasie IC nie można było oddać biletów, bo połączenie było IR, a w kasie IR nie mozliwy był zwrot ze względu na to że bilet był wystawiony przez spółkę IC. Gdy odpowiednio się zdenerwowałam niemożliwe stało się możliwe, a nawet chyba po raz pierwszy ktoś pomylił się na swoją niekorzyść. Dalej wcale nie było łatwiej, gdy wreszcie się spotkaliśmy, co nie było łatwe ze względu na objazdy i korki w Krakowie (kolejne 2 godziny podczas których zjadłam z dzieciakami obiad). Dalej przejeżdżaliśmy drogą, którą płynęła woda i potem została zamknieta, Wojtek dotarł do Nowego Sącza i okazało się, że dalej sie nie da bo most w Muszynie został zarwany, gdy dostaliśmy SMS, że Festiwal odwołany. Okazało się, że w 5-osobowym samochodzie mieści się 6 osób, odebraliśmy Wojtka i postanowiliśmy jechać do Białego Dunajca, gdzie mieszkają znajomi rodziny. Czekaliśmy w gigantycznym korku- kolejce na przejazd przez most, który był to zamykany, to otwierany. Drogi powrotu też praktycznie nie było. Byliśmy w korku blisko mostu, a fala miała nadejść nie wiadomo kiedy, a i bez fali woda groźnie waliła w podpory mostu. Gdy przejechaliśmy odetchnęliśmy. W Białym Dunajcu zjedliśmy i poszliśmy spać.
sobota, 5 czerwca
Wbiegałam z tatą na Kasprowy zielonym szlakiem- od kolejki 65', i z powrotem 45' razem 1:50 biegania.
Nie rozumiem jak można stać w kolejce do kolejki na Kasprowy 5h, jak można w tą i z powrotem obrócić w dwie.
W tym czasie Wojtek cierpiał- w migrenie śnił o 100km, których nie pobiegł. Wieczorem poszłam z Wojtkiem i młodym w plecaku na spacer.
samopoczucie: wyśmienite
niedziela, 6 czerwca
Powrót. Wyjazd 7:20 PKS-em, potem w Krakowie trochę luzu- Wisia wysłała swoją pierwszą w życiu kartkę pocztową i dalej podróż IR do Warszawy Zachodniej, podczas której przekonałam się, jakie jest graniczne zagęszczenie ludności na m^2. Na zachodniej trafiliśmy na tą samą panią w kasie, która tym razem nie potrafiła wystawić odpowiednich biletów don Milanówka, tym razem nawet chciała, ale twierdziła, że się nie da. Kierownik pociągu dał jakoś radę, biorąc 2 zeta więcej za wystawienie biletu w pociągu.
Wieczorem 5x4'p1' razem 1:17 miało być 6x... i 60', ale się pogubiłam próbując uciekać przed błotem. Na szczęście skąpałam się raptem do połowu uda, a drogę do domu wskazała mi niezwykle religijna mieszkanka Owczarni, która nawet na czas rozmowy nie przerwała Koronki do Miłosierdzia Bożego. Dzięki miłosiernemu Bogu skończył się ten piekielny weekend i zmęczona jak nigdy mogę zabrać się z zapałem do pracy.
samopoczucie: bardzo dobre, lekka sztywność mięśni, nastrój nieprzysiadalny, szczególnie po treningu.
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
W pon. tradycyjnie wolne, aby dobrze zacząć tydzień, interwał też zawsze zaczynam od przerwy, a co!
wtorek, 8 czerwca
20' BCII ile razem nie pamiętam coś ok.65'-70', na początku rytmóweczki , albo coś co miało je przypominać. Niby w miarę porządny trening, ale właśnie "niby". Ten drugi zakres tak chyba z pogranicza I/II. Leniłam się ile wlezie.
samopoczucie:dobre, ból brzucha, lekka sztywność mięśni (trudny okres pod wieloma względami)
środa- niestety znowu wolne
czwartek, 10 czerwca
3x(10x30''/30'') p 6' razem 65'
samopoczucie:dobre
Widziałam dzika, na szczęście on mnie chyba nie widział.
Było naprawdę gorąco, wróciłam mokra, ale pomimo, że niewiele biegam chyba jest dobrze. W niedzielę startuję w Legionowie. Jak będzie tak jak dzisiaj to o życiówce mogę najwyżej pomarzyć, ale ma być chłodniej! Zobaczymy.
KOMENTARZE
wtorek, 8 czerwca
20' BCII ile razem nie pamiętam coś ok.65'-70', na początku rytmóweczki , albo coś co miało je przypominać. Niby w miarę porządny trening, ale właśnie "niby". Ten drugi zakres tak chyba z pogranicza I/II. Leniłam się ile wlezie.
samopoczucie:dobre, ból brzucha, lekka sztywność mięśni (trudny okres pod wieloma względami)
środa- niestety znowu wolne
czwartek, 10 czerwca
3x(10x30''/30'') p 6' razem 65'
samopoczucie:dobre
Widziałam dzika, na szczęście on mnie chyba nie widział.
Było naprawdę gorąco, wróciłam mokra, ale pomimo, że niewiele biegam chyba jest dobrze. W niedzielę startuję w Legionowie. Jak będzie tak jak dzisiaj to o życiówce mogę najwyżej pomarzyć, ale ma być chłodniej! Zobaczymy.
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
piątek, 11 czerwca
12x 10''/50'' + 6x3'/2' razem 1:20
samopoczucie:samopoczucie bardzo dobre, gorąco!!!
Spotkałam jakiegoś biegacza przy Brzózkach, z którym nie bardzo miałam jak zagadać, bo właśnie zaczynałam 10-sekundówki (przepraszam), ale pozdrawiam serdecznie ta drogą. W naszych stronach biegacz stanowi nie mniejsza atrakcję niż dzik, którego spotkałam w czwartek, a na pewno większą niż sarny i zające.
sobota, 12 czerwca
Zaraz wychodzę na:
6x 30''/1' + 2' (tempo 10km) razem: 36'
samopoczucie: dobre, lekka sztywność mięśni
Jutro Legionowska Dycha. Mam już przedstartowego cykora. Jak ja to lubię!
KOMENTARZE
12x 10''/50'' + 6x3'/2' razem 1:20
samopoczucie:samopoczucie bardzo dobre, gorąco!!!
Spotkałam jakiegoś biegacza przy Brzózkach, z którym nie bardzo miałam jak zagadać, bo właśnie zaczynałam 10-sekundówki (przepraszam), ale pozdrawiam serdecznie ta drogą. W naszych stronach biegacz stanowi nie mniejsza atrakcję niż dzik, którego spotkałam w czwartek, a na pewno większą niż sarny i zające.
sobota, 12 czerwca
Zaraz wychodzę na:
6x 30''/1' + 2' (tempo 10km) razem: 36'
samopoczucie: dobre, lekka sztywność mięśni
Jutro Legionowska Dycha. Mam już przedstartowego cykora. Jak ja to lubię!
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
niedziela, 13 czerwca
LEGIONOWSKA DYCHA: 39:02 (netto 39:00)
samopoczucie: bardzo dobre
Oczywiście szkoda, że nie połamałam 39, nawet netto, do życiówki zabrakło 10 sek, no i byłam 4 kobietą. Muszę jednak powiedzieć, że to był fajny bieg. Bardzo lubię biegać w małych miasteczkach, gdzie zawody są dużym wydarzeniem dla mieszkańców. Temperatura idealna. Bieg bardzo dobrze zoorganizowany. Tylko nie podobało mi się, że w kategorii wiekowej dostałam męskie spodnie do koszykówki w rozmiarze XXL, które po zawodach udało mi się wymienić na najmniejszą koszulkę... XL, oczywiście również męską. Ok. ważna była generalka, gdzie były prześliczne puchary i jakieś pieniążki, ale osobiście wolę dostać czekoladę, czy jedną różyczkę niż ... A życiówka no cóż może za tydzień?
KOMENTARZE
LEGIONOWSKA DYCHA: 39:02 (netto 39:00)
samopoczucie: bardzo dobre
Oczywiście szkoda, że nie połamałam 39, nawet netto, do życiówki zabrakło 10 sek, no i byłam 4 kobietą. Muszę jednak powiedzieć, że to był fajny bieg. Bardzo lubię biegać w małych miasteczkach, gdzie zawody są dużym wydarzeniem dla mieszkańców. Temperatura idealna. Bieg bardzo dobrze zoorganizowany. Tylko nie podobało mi się, że w kategorii wiekowej dostałam męskie spodnie do koszykówki w rozmiarze XXL, które po zawodach udało mi się wymienić na najmniejszą koszulkę... XL, oczywiście również męską. Ok. ważna była generalka, gdzie były prześliczne puchary i jakieś pieniążki, ale osobiście wolę dostać czekoladę, czy jedną różyczkę niż ... A życiówka no cóż może za tydzień?
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
wtorek, 15 czerwca
6x4' p2' w tempie 10km razem 70'
samopoczucie: bardzo dobre
"CZUCIE I WIARA SILNIEJ MÓWIĄ DO MNIE NIŻ MĘDRCA SZKIEŁKO I OKO"
Czytam to forum i nie mogę się nadziwić ilu tu znawców biegania. Ilu specjalistów od diety i suplementacji. Wielu wie dokładnie ile potrzeba gram białka, a ile węgli, jakie suplementy są niezbędne do rozwoju biegowego. Od doboru obuwia, albo wręcz przeciwnie takich którzy się kategorycznie wypowiadają, że to but jest źródłem kontuzji. Słuchałam wczoraj w trójce dyskusji jakiegoś Pana doktora i Wojtka Staszewskiego, którego darzę ogromną sympatia, ale również szacunkiem . Tak słuchałam, słuchałam jak się powinno biegać i że bieganie wcale nie jest takie naturalne i intuicyjne jakby się mogło wydawać i zgodzić się z tym nie mogę. Potem zadzwonił Adam Klein, który się nie mógł zgodzić, ze bieganie na boso lub jak boso jest dla każdego, ale nie potrafił obronić swoich racji napadnięty ze trzech stron zabrnął w ślepą uliczkę. Audycja się skończyła. A ja Wam powiem mniej gadajmy, więcej biegajmy. Ja jestem głupia i nie wiem czy mam biegać 3:55, czy 4:00, biegnę jak czuję. Nie mam pojecia, co powinnam jeść staram się słuchać siebie na co mam ochotę, nie zapominać o jedzeniu i unikać śmieci. W czym biegać? Raczej w butach, ale czy to ważne w jakich?. Po maratonie lub jak się wózka nadźwigam i kręgosłup nieco skatuję intuicyjnie wybieram te lepiej amortyzowane, czasem mam ochotę polatać w półstartówkach, a w lecie zdarza mi się ściągnąć buty i pomknąć boso po dywanie z mchu. Nie chcę przynależeć do żadnej grupy zwolenników, przeciwników CHCĘ BIEGAĆ. Jak ktoś zaczyna przygodę z bieganiem i jego układ ruchu nie jest do tego przygotowany niech będą to dobrze amortyzowane buty. Nie wierzę w to że jesteśmy mądrzejsi od naszych organizmów. Próbowałam poprawiać technikę, myśleć o tym jak biegam i biegać z palców i nie pochylać się do przodu nabawiłam się kontuzji- przewlekły ból pleców w odcinku lędźwiowym i rozcięgło podeszwowe- są to jedyne kontuzje jakie miałam. Gdy wzmocniłam mięśnie brzucha- przestałam pochylać się do przodu, a ostatnio nawet okazało się, że biegam ze śródstopia. Organizm sam wybierze technikę optymalna dla siebie tylko mu w tym nie przeszkadzajmy. Jednak to trwa latami...
KOMENTARZE
6x4' p2' w tempie 10km razem 70'
samopoczucie: bardzo dobre
"CZUCIE I WIARA SILNIEJ MÓWIĄ DO MNIE NIŻ MĘDRCA SZKIEŁKO I OKO"
Czytam to forum i nie mogę się nadziwić ilu tu znawców biegania. Ilu specjalistów od diety i suplementacji. Wielu wie dokładnie ile potrzeba gram białka, a ile węgli, jakie suplementy są niezbędne do rozwoju biegowego. Od doboru obuwia, albo wręcz przeciwnie takich którzy się kategorycznie wypowiadają, że to but jest źródłem kontuzji. Słuchałam wczoraj w trójce dyskusji jakiegoś Pana doktora i Wojtka Staszewskiego, którego darzę ogromną sympatia, ale również szacunkiem . Tak słuchałam, słuchałam jak się powinno biegać i że bieganie wcale nie jest takie naturalne i intuicyjne jakby się mogło wydawać i zgodzić się z tym nie mogę. Potem zadzwonił Adam Klein, który się nie mógł zgodzić, ze bieganie na boso lub jak boso jest dla każdego, ale nie potrafił obronić swoich racji napadnięty ze trzech stron zabrnął w ślepą uliczkę. Audycja się skończyła. A ja Wam powiem mniej gadajmy, więcej biegajmy. Ja jestem głupia i nie wiem czy mam biegać 3:55, czy 4:00, biegnę jak czuję. Nie mam pojecia, co powinnam jeść staram się słuchać siebie na co mam ochotę, nie zapominać o jedzeniu i unikać śmieci. W czym biegać? Raczej w butach, ale czy to ważne w jakich?. Po maratonie lub jak się wózka nadźwigam i kręgosłup nieco skatuję intuicyjnie wybieram te lepiej amortyzowane, czasem mam ochotę polatać w półstartówkach, a w lecie zdarza mi się ściągnąć buty i pomknąć boso po dywanie z mchu. Nie chcę przynależeć do żadnej grupy zwolenników, przeciwników CHCĘ BIEGAĆ. Jak ktoś zaczyna przygodę z bieganiem i jego układ ruchu nie jest do tego przygotowany niech będą to dobrze amortyzowane buty. Nie wierzę w to że jesteśmy mądrzejsi od naszych organizmów. Próbowałam poprawiać technikę, myśleć o tym jak biegam i biegać z palców i nie pochylać się do przodu nabawiłam się kontuzji- przewlekły ból pleców w odcinku lędźwiowym i rozcięgło podeszwowe- są to jedyne kontuzje jakie miałam. Gdy wzmocniłam mięśnie brzucha- przestałam pochylać się do przodu, a ostatnio nawet okazało się, że biegam ze śródstopia. Organizm sam wybierze technikę optymalna dla siebie tylko mu w tym nie przeszkadzajmy. Jednak to trwa latami...
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
środa, 16 czerwca
BCI 1:30
Strasznie się leniłam i powłóczyłam nogami, chyba trochę czułam wtorkowy interwał, albo nawet niedzielną dychę, a może trochę mi się nie chciało? Miała być 1:40, ale nie będę się przecież gwałcić. Organizm mówi nie, to nie.
samopoczucie: raczej dobre
czwartek, 17 czerwca
BCI 3x6x70''/20'' razem: 1:01
Dzisiaj za to było super. Nieźle grzałam te 70-sekundówki. Już się ich nie boję, a przynajmniej nie tak bardzo. Nie mogę się doczekać niedzieli, bo biegam wtedy 10km w Garwolinie. Ciekawa jestem czy tym razem uda się poprawić życiówkę, ale przede wszystkim ciesze się na sam bieg. Trochę moje zapędy studzi profil trasy, ale w Garwolinie będę mieć przewagę emocjonalną. No i już dawno nie byłam w Głoskowie-miejscu bardzo bliskim memu sercu, które przy okazji odwiedzę.
samopoczucie: dobre
KOMENTARZE
BCI 1:30
Strasznie się leniłam i powłóczyłam nogami, chyba trochę czułam wtorkowy interwał, albo nawet niedzielną dychę, a może trochę mi się nie chciało? Miała być 1:40, ale nie będę się przecież gwałcić. Organizm mówi nie, to nie.
samopoczucie: raczej dobre
czwartek, 17 czerwca
BCI 3x6x70''/20'' razem: 1:01
Dzisiaj za to było super. Nieźle grzałam te 70-sekundówki. Już się ich nie boję, a przynajmniej nie tak bardzo. Nie mogę się doczekać niedzieli, bo biegam wtedy 10km w Garwolinie. Ciekawa jestem czy tym razem uda się poprawić życiówkę, ale przede wszystkim ciesze się na sam bieg. Trochę moje zapędy studzi profil trasy, ale w Garwolinie będę mieć przewagę emocjonalną. No i już dawno nie byłam w Głoskowie-miejscu bardzo bliskim memu sercu, które przy okazji odwiedzę.
samopoczucie: dobre
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
sobota, 18 czerwca
6x30''/30'' razem 30'
samopoczucie: dobre
niedziela, 19 czerwca
10km Garwolin 38:51 (PB)
Było super, poza tym, że za szybko zaczęłam i 6 m straciłam ok 9 km
samopoczucie: bardzo dobre
Zobaczcie na wyniki:
http://www.online.datasport.pl/results191/
Taka obsada na Biegu w Garwolinie!
KOMENTARZE
6x30''/30'' razem 30'
samopoczucie: dobre
niedziela, 19 czerwca
10km Garwolin 38:51 (PB)
Było super, poza tym, że za szybko zaczęłam i 6 m straciłam ok 9 km
samopoczucie: bardzo dobre
Zobaczcie na wyniki:
http://www.online.datasport.pl/results191/
Taka obsada na Biegu w Garwolinie!
KOMENTARZE