Troche sie czuje jak we mgle. Wyraznie moj organizm potrzebuje mocnych akcentow. Jak biegalem po 7-8km to nie czulem zmeczenia :/ Dzis ewidentnie odczowam wczorajsze bieganie i to mnie cieszy. Chce wprowadzic roznorodny trening - przebiezki, sila itp. - ale jak juz troche okrzepne z dystansem 10k.
Wiekszosc planow treningowych na 10k zaklada wybiegania ponad ten dystans. Moze 4x to faktycznie moze byc sporo, ale chce pojechac minimum co 2-gi dzien.
Potem myslalem o zrobieniu
10 km / 50 min / 3 x tydz / M. Bartoszak ale wolalbym cos co sie robi 4x w tygodniu. Zastanawiam sie czy nie pociagnac tego planu, ale dokladnie co drugi dzien (wtedy plan skroci sie do 6-ciu tygodni). Nie wiem tylko czy to ma sens ...
Dopisek z 10.04:
Dzis zrobilem 10,5km - tym razem miesnie mnie nie bolaly, a tempo mialem minimalnie szybsze. Sam nie wiem co juz o tym myslec... powinenem przebiec wiecej, czy moze zaczac juz Plan wraz ze zwiekszaniem tempa (zgodnie z planem ofkorz)? Co radzicie?