ref - wrócić do biegania, cieszyć się życiem
Moderator: infernal
-
- Wyga
- Posty: 83
- Rejestracja: 06 maja 2006, 22:16
- Życiówka na 10k: 00:47:32
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski
Rafał Maciak
22 lata
182 cm / 70 kg
Krótka historia dotychczasowej przygody z bieganiem...
Moje zainteresowanie bieganiem zaczęło się dość przewrotnie, gdyż na początku pragnąłem uprawiać kolarstwo. Prozaiczna przyczyna (brak pieniędzy na kolarzówkę) "zmusiła" mnie do zmiany myślenia i postrzegania chęci sportowych. Od zawsze lubiłem sporty wytrzymałościowe, padło więc na bieganie. Z początku pełen sceptycyzmu, z czasem zakochałem się (wiek 19) i postanowiłem rozwijać się w tym kierunku (amatorsko, zupełnie dla siebie i udowodnienia sobie rzeczy pozornie niemożliwych). Niestety...
Po dwóch latach siłowania się ze słabościami, lenistwem, zrywami biegowymi, okazało się, że przyczyna niezależna ode mnie przypieczętowała definitywne zaprzestanie biegania. Coś, co sprawiało mi radość, musiało ustąpić wadzie wrodzonej kolana - przerostowi fałdu maziowego. Pod koniec ubiegłego roku przeszedłem artroskopię prawego kolana. Diagnoza, jaką postawił lekarz była druzgocąca - kolano do końca życia urazowe, lepiej nie biegać. Załamanie psychiczne. Niby zdrowy człowiek (22 lata), chodzi, ale nie robi tego, co kocha.
W międzyczasie nabawiłem się kontuzji drugiego kolana, przeciążenia stawów i bioder, co doprowadziło do problemów z torem ruchu rzepki i słabymi mięśniami nóg, strzelaniem kolan, bólem, załamywaniem się ścięgien. POSTANOWIŁEM POWIEDZIEĆ: DOŚĆ PODŁEGO SAMOPOCZUCIA!
Bijąc się ze sobą, postanawiam odwrócić złą passę i wrócić z powrotem na ścieżki (po trudnym okresie braku ruchu od września do kwietnia). Pomimo diagnozy, wiem, że z wyciętym fałdem ludzie radzą sobie bardzo dobrze (ścianka, amatorskie bieganie, rower etc.). Zamierzam uciąć mękę psychofizyczną, stagnację i wziąć się w garść, a przede wszystkim na wiosnę odbudować swój mały świat składający się z ruchu, do którego bardzo tęsknię. Przecież jestem zdrowy!
Przede wszystkim:
1. Odbudowuję mięśnie nóg (czworo-głowy, przywodziciele, odwodziciele, stabilizuję kolana), w tym celu wykonuję ćwiczenia zaczerpnięte z tego forum (Kledzikowe, Wojtka) + kuracja glukozaminowa + kontrola u specjalisty sportowego (USG etc.)
2. Codziennie seria ćwiczeń przez dwa tygodnie (rozciągające i stabilizujące). Kontrola u lekarza, być może fizjoterapia.
3. Za 4 dni krótkie rozbieganie po parku (po 100 metrów, po sto, po sto - jeśli poczuję ból lub zacinanie się stawów, rezygnuję).
4. Leczę się z fobii po kontuzji, lęk przed większym ruchem, schodzenie szybsze ze schodów etc.
5. Wierzę w siebie. Wciąż ćwiczę, zdaję relację tutaj. Potwierdzam, świadkuję mój upór i postęp w powrocie do zdrowia psycho-fizycznego.
6. Za miesiąc już większy truchcik.
Moim marzeniem jest właśnie prozaiczny powrót, chęci są ogromne. Motywacja, czytam fora, szukam rozwiązań. Po tym powrocie umiarkowany trening, a pod koniec lata może jakieś 10 km. Powoli, małymi kroczkami do sukcesu.
-----------------------------
23.03.2010
Ćwiczenia rozciągające, kledzikowe, przysiady, z taśmą rehabilitacyjną - zaliczone.
-----------------------------
Dzięki za miejsce do działania i motywację, którą nieświadomie daliście. Będę tu rozliczał się z postanowień. Powodzenia sobie i WAM.
22 lata
182 cm / 70 kg
Krótka historia dotychczasowej przygody z bieganiem...
Moje zainteresowanie bieganiem zaczęło się dość przewrotnie, gdyż na początku pragnąłem uprawiać kolarstwo. Prozaiczna przyczyna (brak pieniędzy na kolarzówkę) "zmusiła" mnie do zmiany myślenia i postrzegania chęci sportowych. Od zawsze lubiłem sporty wytrzymałościowe, padło więc na bieganie. Z początku pełen sceptycyzmu, z czasem zakochałem się (wiek 19) i postanowiłem rozwijać się w tym kierunku (amatorsko, zupełnie dla siebie i udowodnienia sobie rzeczy pozornie niemożliwych). Niestety...
Po dwóch latach siłowania się ze słabościami, lenistwem, zrywami biegowymi, okazało się, że przyczyna niezależna ode mnie przypieczętowała definitywne zaprzestanie biegania. Coś, co sprawiało mi radość, musiało ustąpić wadzie wrodzonej kolana - przerostowi fałdu maziowego. Pod koniec ubiegłego roku przeszedłem artroskopię prawego kolana. Diagnoza, jaką postawił lekarz była druzgocąca - kolano do końca życia urazowe, lepiej nie biegać. Załamanie psychiczne. Niby zdrowy człowiek (22 lata), chodzi, ale nie robi tego, co kocha.
W międzyczasie nabawiłem się kontuzji drugiego kolana, przeciążenia stawów i bioder, co doprowadziło do problemów z torem ruchu rzepki i słabymi mięśniami nóg, strzelaniem kolan, bólem, załamywaniem się ścięgien. POSTANOWIŁEM POWIEDZIEĆ: DOŚĆ PODŁEGO SAMOPOCZUCIA!
Bijąc się ze sobą, postanawiam odwrócić złą passę i wrócić z powrotem na ścieżki (po trudnym okresie braku ruchu od września do kwietnia). Pomimo diagnozy, wiem, że z wyciętym fałdem ludzie radzą sobie bardzo dobrze (ścianka, amatorskie bieganie, rower etc.). Zamierzam uciąć mękę psychofizyczną, stagnację i wziąć się w garść, a przede wszystkim na wiosnę odbudować swój mały świat składający się z ruchu, do którego bardzo tęsknię. Przecież jestem zdrowy!
Przede wszystkim:
1. Odbudowuję mięśnie nóg (czworo-głowy, przywodziciele, odwodziciele, stabilizuję kolana), w tym celu wykonuję ćwiczenia zaczerpnięte z tego forum (Kledzikowe, Wojtka) + kuracja glukozaminowa + kontrola u specjalisty sportowego (USG etc.)
2. Codziennie seria ćwiczeń przez dwa tygodnie (rozciągające i stabilizujące). Kontrola u lekarza, być może fizjoterapia.
3. Za 4 dni krótkie rozbieganie po parku (po 100 metrów, po sto, po sto - jeśli poczuję ból lub zacinanie się stawów, rezygnuję).
4. Leczę się z fobii po kontuzji, lęk przed większym ruchem, schodzenie szybsze ze schodów etc.
5. Wierzę w siebie. Wciąż ćwiczę, zdaję relację tutaj. Potwierdzam, świadkuję mój upór i postęp w powrocie do zdrowia psycho-fizycznego.
6. Za miesiąc już większy truchcik.
Moim marzeniem jest właśnie prozaiczny powrót, chęci są ogromne. Motywacja, czytam fora, szukam rozwiązań. Po tym powrocie umiarkowany trening, a pod koniec lata może jakieś 10 km. Powoli, małymi kroczkami do sukcesu.
-----------------------------
23.03.2010
Ćwiczenia rozciągające, kledzikowe, przysiady, z taśmą rehabilitacyjną - zaliczone.
-----------------------------
Dzięki za miejsce do działania i motywację, którą nieświadomie daliście. Będę tu rozliczał się z postanowień. Powodzenia sobie i WAM.
RM
-
- Wyga
- Posty: 83
- Rejestracja: 06 maja 2006, 22:16
- Życiówka na 10k: 00:47:32
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski
-----------------------------
25.03.2010
Rozciąganie - czworogłowy, ćwiczenia stabilizujące kolano. Półprzysiady na jednej nodze.
Odczuwam poprawę w zginaniu kolan, są coraz bliżej ud (tak jak przed artroskopią). Przeskoczyłem jedną małą fobię - robię siad po turecku
Po raz pierwszy od pół roku założyłem swoje NB - cholera, radość niesamowita. Poskakałem nawet w miejscu. Reakcje niczym u dziecka, któremu zabrali łopatkę, a ten znalazł drugą w piaskownicy
Wracam do półprzysiadów.
-----------------------------
25.03.2010
Rozciąganie - czworogłowy, ćwiczenia stabilizujące kolano. Półprzysiady na jednej nodze.
Odczuwam poprawę w zginaniu kolan, są coraz bliżej ud (tak jak przed artroskopią). Przeskoczyłem jedną małą fobię - robię siad po turecku
Po raz pierwszy od pół roku założyłem swoje NB - cholera, radość niesamowita. Poskakałem nawet w miejscu. Reakcje niczym u dziecka, któremu zabrali łopatkę, a ten znalazł drugą w piaskownicy
Wracam do półprzysiadów.
-----------------------------
RM
-
- Wyga
- Posty: 83
- Rejestracja: 06 maja 2006, 22:16
- Życiówka na 10k: 00:47:32
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski
-----------------------------
26.03.2010
Wczorajszy dzień poświęcony ćwiczeniom rozciągającym i stabilizującym. Widzę lekką poprawę, m.in. w możliwości zginania kolana.
Czuję się dobrze, aczkolwiek wciąż jestem pełen obaw (nie mam pojęcia po ilu miesiącach takie ćwiczenia skutkują, tzn. kiedy odczuję, że rzepka idzie dobrym torem).
-----------------------------
27.03.2010
Dziś rezygnuję z biegania: pada, a poza tym zrobiłem eksperyment na moim nogach - pobiegałem "w miejscu" trochę minut. Czworogłowy wciąż za słaby. Teraz wiem, że od początku zbyt się z tym cackałem. Odczuwam większy komfort psychiczny w wykonywaniu bocznych skrętów etc.
Dopisek z godziny 21:
Czuję się bardzo dobrze. Schodząc ze schodów dopadają mnie (jeszcze) mniejsze przeskoki w prawym kolanie. Tak, jakby mięśnie ud zaczynały pracować. Poprawiam chód (wcześnie znosiło mnie na chorą nogę). Intensywne ćwiczenia z taśmą rehabilitacyjną na czwórkę. I małe rozbieganie po korytarzu akademickim. Jest lepiej.
-----------------------------
26.03.2010
Wczorajszy dzień poświęcony ćwiczeniom rozciągającym i stabilizującym. Widzę lekką poprawę, m.in. w możliwości zginania kolana.
Czuję się dobrze, aczkolwiek wciąż jestem pełen obaw (nie mam pojęcia po ilu miesiącach takie ćwiczenia skutkują, tzn. kiedy odczuję, że rzepka idzie dobrym torem).
-----------------------------
27.03.2010
Dziś rezygnuję z biegania: pada, a poza tym zrobiłem eksperyment na moim nogach - pobiegałem "w miejscu" trochę minut. Czworogłowy wciąż za słaby. Teraz wiem, że od początku zbyt się z tym cackałem. Odczuwam większy komfort psychiczny w wykonywaniu bocznych skrętów etc.
Dopisek z godziny 21:
Czuję się bardzo dobrze. Schodząc ze schodów dopadają mnie (jeszcze) mniejsze przeskoki w prawym kolanie. Tak, jakby mięśnie ud zaczynały pracować. Poprawiam chód (wcześnie znosiło mnie na chorą nogę). Intensywne ćwiczenia z taśmą rehabilitacyjną na czwórkę. I małe rozbieganie po korytarzu akademickim. Jest lepiej.
-----------------------------
RM
-
- Wyga
- Posty: 83
- Rejestracja: 06 maja 2006, 22:16
- Życiówka na 10k: 00:47:32
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski
Przykro mi to stwierdzić, ale zapuściłem się. Dwa dni nie ćwiczyłem i od razu odczułem negatywne skutki - skoki w kolanie i dysproporcję mięśniową (być może ćwiczenia rozciągające i siłowe "męczą" mięśnie i odczuwa się ich pracę).
-----------------------------
30.03.2010
Samopoczucie dobre. Ćwiczenia z taśmą. Rozciągające. Pięta już prawie przy pośladku
Jeszcze tydzień i biegam, wcześniej na ściankę.
Wieczorem seria gimnastyki.
-----------------------------
-----------------------------
30.03.2010
Samopoczucie dobre. Ćwiczenia z taśmą. Rozciągające. Pięta już prawie przy pośladku
Jeszcze tydzień i biegam, wcześniej na ściankę.
Wieczorem seria gimnastyki.
-----------------------------
RM
-
- Wyga
- Posty: 83
- Rejestracja: 06 maja 2006, 22:16
- Życiówka na 10k: 00:47:32
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski
-----------------------------
31.03.2010
Tego dnia prawie wogóle nie ćwiczyłem. Raptem dwie serie przysiadów. Niezmiernie demotywujące są przeskoki w torze rzepki przy schodzeniu ze schodów. Deklaracja wobec Was jest tutaj kluczowa, by wciąż ćwiczyć.
-----------------------------
01.04.2010
Ćwiczenia stabilizujące kolano. Wciąż to samo. Czy macie doświadczenie z odbudowywaniem mięśni? Ile to trwa z reguły?
-----------------------------
02.04.2010
Badania RTG stawów biodrowych w celu sprawdzenia, czym jest to dziwne uczucie braku równowagi w chodzie. Dodatkowo zdjęcie śródstopia prawej nogi - przeskoki i tymczasowe uczucie bólu przy zginaniu palucha. Wyniki po świętach. W sumie samopoczucie dobre, bo nie siedzę na tyłku, ale działam.
Wieczorkiem ćwiczenia. Tęsknie, by się rozbiegać.
Nie wytrzymałem i niecierpliwie zabrałem się za serię rozciągających. Nosi człowieka z kąta w kąt. Tym bardziej, że ma spore nadzieje. Dla relaksu włączyłem sobie Pink Floyd, którzy motywują stokrotnie bardziej niż cisza; kawałek pt. "Time".
31.03.2010
Tego dnia prawie wogóle nie ćwiczyłem. Raptem dwie serie przysiadów. Niezmiernie demotywujące są przeskoki w torze rzepki przy schodzeniu ze schodów. Deklaracja wobec Was jest tutaj kluczowa, by wciąż ćwiczyć.
-----------------------------
01.04.2010
Ćwiczenia stabilizujące kolano. Wciąż to samo. Czy macie doświadczenie z odbudowywaniem mięśni? Ile to trwa z reguły?
-----------------------------
02.04.2010
Badania RTG stawów biodrowych w celu sprawdzenia, czym jest to dziwne uczucie braku równowagi w chodzie. Dodatkowo zdjęcie śródstopia prawej nogi - przeskoki i tymczasowe uczucie bólu przy zginaniu palucha. Wyniki po świętach. W sumie samopoczucie dobre, bo nie siedzę na tyłku, ale działam.
Wieczorkiem ćwiczenia. Tęsknie, by się rozbiegać.
Nie wytrzymałem i niecierpliwie zabrałem się za serię rozciągających. Nosi człowieka z kąta w kąt. Tym bardziej, że ma spore nadzieje. Dla relaksu włączyłem sobie Pink Floyd, którzy motywują stokrotnie bardziej niż cisza; kawałek pt. "Time".
RM
-
- Wyga
- Posty: 83
- Rejestracja: 06 maja 2006, 22:16
- Życiówka na 10k: 00:47:32
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski
-----------------------------
03.04.2010
To samo - ćwiczenia. Nie mam pojęcia, czy nie za mało? A z drugiej strony po dwugodzinnym siedzeniu znów przeskok. Nie mam pojęcia, czy to już fobia czy normalne zachowanie stawów, które dostają glukozaminę?
-----------------------------
03.04.2010
To samo - ćwiczenia. Nie mam pojęcia, czy nie za mało? A z drugiej strony po dwugodzinnym siedzeniu znów przeskok. Nie mam pojęcia, czy to już fobia czy normalne zachowanie stawów, które dostają glukozaminę?
-----------------------------
RM
-
- Wyga
- Posty: 83
- Rejestracja: 06 maja 2006, 22:16
- Życiówka na 10k: 00:47:32
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski
-----------------------------
04.04.2010
Ćwiczenia stabilizujące, półprzysiady na jednej nodze, rozciągające, kledzikowe. Wszystko po trochu, żeby nie zamęczyć nóg. Wszak codziennie ćwiczę. Mam problem z określeniem intensywności.
Czuję poprawę. Po schodach schodzę już bez przeskoków, czuję, że mięśnie pracują i wywierają nacisk na kolano. Powoli zarysowuje się kształt mięśni, które z mojej winy utraciłem.
-----------------------------
05.04.2010
--[--]--
-----------------------------
06.04.2010
Najważniejsze jest to, że mam ogromną motywację.
Dziś po odbiór zdjęć RTG na biodra. Ciekawe co tam opisali?
04.04.2010
Ćwiczenia stabilizujące, półprzysiady na jednej nodze, rozciągające, kledzikowe. Wszystko po trochu, żeby nie zamęczyć nóg. Wszak codziennie ćwiczę. Mam problem z określeniem intensywności.
Czuję poprawę. Po schodach schodzę już bez przeskoków, czuję, że mięśnie pracują i wywierają nacisk na kolano. Powoli zarysowuje się kształt mięśni, które z mojej winy utraciłem.
-----------------------------
05.04.2010
--[--]--
-----------------------------
06.04.2010
Najważniejsze jest to, że mam ogromną motywację.
Dziś po odbiór zdjęć RTG na biodra. Ciekawe co tam opisali?
RM
-
- Wyga
- Posty: 83
- Rejestracja: 06 maja 2006, 22:16
- Życiówka na 10k: 00:47:32
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski
-----------------------------
07.04.2010 - 20.04.2010
Bardzo długa przerwa w pisaniu bloga, ale nie w ćwiczeniach stawów kolanowych. Przyczyna nie pisania - brak internetu.
Odebrałem RTG - nie jest źle, żadnych zmian w stawie biodrowym nie mam, tym bardziej w prawej stopie, o którą również się obawiałem.
Przez te dwa tygodnie ćwiczyłem co drugi dzień, zwolniłem trochę, ponieważ odczułem jakieś przeciążenie w kolanach. Wykonywałem:
- półprzysiady na jednej nodze;
- dociąganie nóg do ud - jak najmniejszy kąt rozwarcia (z każdym dniem jest bliżej - teraz dopiero widzę, jak bardzo zaniedbałem ćwiczenia rehabilitacyjne);
- ćwiczenia na dwójkę i czwórkę przy pomocy taśmy rehabilitacyjnej;
- bieg w miejscu + uderzenia nogami w pośladki;
- rozciąganie mięśni poprzez siadanie po turecku i w rozkroku;
- ćwiczenia Kledzika;
- wzmocnienie mięśni bioder, ćwiczenia na wzmocnienie z portalu;
- byłem na ściance, ale jeszcze sporo czasu minie, gdy będę czuł się pewnie na wysokościach;
Strzykania w kolanach powoli ustępują, skończyłem także kurację glukozaminową i wspomagam się w tej chwili tigerami
Nie odczuwam asymetrii przy chodzeniu, czasami tylko przy schodzeniu ze schodów czuję, że rzepka jeszcze pragnie zejść na bok, ale mniej więcej jest już ustabilizowana. Czasami odczuwam ciężkość i brak rozluźnienia w mięśniach prawej - kontuzjowanej nogi. Ogólnie jest progres.
Dziś godzinka rozciągania, i bieganie w miejscu. Pozdrawiam wiosennie.
07.04.2010 - 20.04.2010
Bardzo długa przerwa w pisaniu bloga, ale nie w ćwiczeniach stawów kolanowych. Przyczyna nie pisania - brak internetu.
Odebrałem RTG - nie jest źle, żadnych zmian w stawie biodrowym nie mam, tym bardziej w prawej stopie, o którą również się obawiałem.
Przez te dwa tygodnie ćwiczyłem co drugi dzień, zwolniłem trochę, ponieważ odczułem jakieś przeciążenie w kolanach. Wykonywałem:
- półprzysiady na jednej nodze;
- dociąganie nóg do ud - jak najmniejszy kąt rozwarcia (z każdym dniem jest bliżej - teraz dopiero widzę, jak bardzo zaniedbałem ćwiczenia rehabilitacyjne);
- ćwiczenia na dwójkę i czwórkę przy pomocy taśmy rehabilitacyjnej;
- bieg w miejscu + uderzenia nogami w pośladki;
- rozciąganie mięśni poprzez siadanie po turecku i w rozkroku;
- ćwiczenia Kledzika;
- wzmocnienie mięśni bioder, ćwiczenia na wzmocnienie z portalu;
- byłem na ściance, ale jeszcze sporo czasu minie, gdy będę czuł się pewnie na wysokościach;
Strzykania w kolanach powoli ustępują, skończyłem także kurację glukozaminową i wspomagam się w tej chwili tigerami
Nie odczuwam asymetrii przy chodzeniu, czasami tylko przy schodzeniu ze schodów czuję, że rzepka jeszcze pragnie zejść na bok, ale mniej więcej jest już ustabilizowana. Czasami odczuwam ciężkość i brak rozluźnienia w mięśniach prawej - kontuzjowanej nogi. Ogólnie jest progres.
Dziś godzinka rozciągania, i bieganie w miejscu. Pozdrawiam wiosennie.
RM
-
- Wyga
- Posty: 83
- Rejestracja: 06 maja 2006, 22:16
- Życiówka na 10k: 00:47:32
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski
-----------------------------
7.05.2010
Ostatnio miałem problemy z koncentracją i regularnymi ćwiczeniami, z racji wyjazdu na festiwal. Natomiast ćwiczę podobne zestawy, już bez opaski, gdyż wydaje mi się, że mięśnie w obu nogach wyrównały się. Informacja najlepsza - schodzenie ze schodów nie przysparza dyskomfortu, jakby rzepka idzie dobrym torem. Czasami jeszcze czuję ocieranie i "ciążenie" kolana, ale jest znaczna poprawa.
Biodra przestały strzelać, unoszenie ich na wysokość nie sprawia problemów, czuję się zdecydowanie lepiej porozciągany i lęki psychiczne przed kontuzją mam mniejsze.
Jest lepiej.
7.05.2010
Ostatnio miałem problemy z koncentracją i regularnymi ćwiczeniami, z racji wyjazdu na festiwal. Natomiast ćwiczę podobne zestawy, już bez opaski, gdyż wydaje mi się, że mięśnie w obu nogach wyrównały się. Informacja najlepsza - schodzenie ze schodów nie przysparza dyskomfortu, jakby rzepka idzie dobrym torem. Czasami jeszcze czuję ocieranie i "ciążenie" kolana, ale jest znaczna poprawa.
Biodra przestały strzelać, unoszenie ich na wysokość nie sprawia problemów, czuję się zdecydowanie lepiej porozciągany i lęki psychiczne przed kontuzją mam mniejsze.
Jest lepiej.
RM
-
- Wyga
- Posty: 83
- Rejestracja: 06 maja 2006, 22:16
- Życiówka na 10k: 00:47:32
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski
Zaniedbanie bloga przez m.in. sesję, obronę pracy lic. i utratę wiary w siebie. Ta ostatnia raz się pojawia, później znika i znów się pojawia - najgorsza sinusoida, z jaką przychodzi mi się mierzyć.
Po większej przerwie z ćwiczeniami znów problemy z kolanem (głównie prawym), gdyż uczucie ociężałego, napiętego stawu nie odpuszcza. Być może to przykurcze, być może spięte mięśnie, próbuję nogę rozluźnić poprzez ćwiczenia Marszałka. Za tydzień udaję się do kontroli: przedstawię USG, zapytam o korektę poprzez wkładki ortopedyczne (być może to jest przyczyna ciągłej niedyspozycji). Odczuwam także mały lęk przed bieganiem (pewnie jakaś nerwica homeopatyczna czy coś w ten deseń). Także nie jest ciekawie.
Od dzisiaj próbuję preparatu Biszolin - może rozluźni staw..?
Noga i mięśnie wyglądają OK.
Prócz tego w prawym bucie poszła jedna dziurka i sznuruję podwójnie, a gorączka nie sprzyja wysiłkowi. Może wieczorem trucht.
Po większej przerwie z ćwiczeniami znów problemy z kolanem (głównie prawym), gdyż uczucie ociężałego, napiętego stawu nie odpuszcza. Być może to przykurcze, być może spięte mięśnie, próbuję nogę rozluźnić poprzez ćwiczenia Marszałka. Za tydzień udaję się do kontroli: przedstawię USG, zapytam o korektę poprzez wkładki ortopedyczne (być może to jest przyczyna ciągłej niedyspozycji). Odczuwam także mały lęk przed bieganiem (pewnie jakaś nerwica homeopatyczna czy coś w ten deseń). Także nie jest ciekawie.
Od dzisiaj próbuję preparatu Biszolin - może rozluźni staw..?
Noga i mięśnie wyglądają OK.
Prócz tego w prawym bucie poszła jedna dziurka i sznuruję podwójnie, a gorączka nie sprzyja wysiłkowi. Może wieczorem trucht.
RM