a są tu także początkujące biegaczki?
Moderator: beata
- makar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1050
- Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:38:26
Chyba rzeczywiście trochę za szybko chcesz biegać długie dystanse i przez to szybko się męczysz. Istnieje też niebezpieczeństwo, że w związku z tym zniechęcisz się do biegania. Proponuję zacząć od planu biegowego dla początkujących ( znajdziesz go na stronie bieganie.pl w zakładce "zacznij biegać"). Może wyda Ci się na początku śmiesznie łatwy, ale uwierz mi pozory mylą. Sama od tego zaczynałam ok. 2 lata temu, ale chyba tylko dzięki niemu nie przestałam biegać do tej pory. Oczywiście możesz go nieco zmodyfikować, albo zacząć np. od 3-4 tygodnia. Najważniejsze żeby trenować systematycznie i się nie zniechęcać. Każdy ma lepsze i gorsze dni.LadyE pisze:Witajcie!
Moja przygode z bieganiem rozpoczelam jakies 8 lat temu. Biegalam krotko bo przez okres 3 miesiecy i krotkie dystanse bo ok 3 km niemal codziennie. Niestety przygode zakonczylo pogryzienie przez malego pieska, co zreszta okazalo sie byc moja wina bo w mojej malej wiosce tylko idioci spedzaja czas biegajac - sami sie prosza o pogryzienie. Niby nic takiego a jednak od tamtej pory b boje sie malych psow. Pozniej okazalo sie ze tym bieganiem w niewlasciwym obuwiu zniszczylam sobie kolana. Latanie po lekarzach, rozne diagnozy, rehabilitacja, straszyli mnie operacja ale postanowilam dzielnie znosic bol i po prostu przejsc z tym do porzadku dziennego. Teraz koncze studia, mam troche wiecej czasu i w planach poprawienie swojej kondycji - przy okazji odchudzenie mojego spaslego psa
Mamy koniec lutego, a ja moge pochwalic sie jedynie dwoma biegami w styczniu, i dwoma w minionym tygodniu. Mam nadzieje ze bedzie lepiej.
Jak to gluptak od razu rzucam sie na glebsza wode, wiec w styczniu bez zadnego przygotowania postanowilam pobiec 3 km, potem 4, a ostatnio udalo mi sie dojsc do 5700 m i ... W srode bieglo mi sie super, wczoraj jednak po przebiegnieciu malo nie wysiadlam. Bylam oslabiona, mialam dreszcze ... pierwszy raz cos takiego mnie spotkalo. Dzis przezylam kryzys bo nawet marszobieg mnie ostro zmeczyl ... Wiem ze powinnam postepowac metoda malych kroczkow i powoli przygotowywac moj organizm do wysilku ale nie lubie sie cackac ... Lubie wyzwania i mam nadzieje ze pare dni pomoze i znow bede mogla cieszyc sie tym ze biegne
Mam do Was pytanie dziewczyny - jak sobie radzicie z pajacami zatrzymujacymi Was na trasie? Tak mnie to wkurza! Staram sie wychodzic o zmroku kiedy jest malo ludzi i samochodow, ale wowczas nie trudno o takich cwaniaczkow co to maja pstro w glowie ...
Co do zaczepek na treningach.... Mieszkam w małym mieście tuż obok internatu szkoły rolniczej, więc to co przerobiłam na początku swojej przygody z bieganiem..... bezcenne Odzywki typu " Dawaj matka!!!!" należały do tych z grupy _ kulturalne. Jedno jest pewne - wszystko kiedyś powszednieje i się nudzi. Ja staram sie po prostu nie reagować, bo to tylko woda na młyn. Radzę jednak nie biegać samej po zmroku, bo to prostu niebezpieczne.
Serdecznie pozdrawiam i życzę cierpliwego realizowania celów biegowych.
Marzena
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3883
- Rejestracja: 28 lut 2010, 19:33
dzieki za rade jak tylko bedziemy miec ten silny wiatr za soba rusze z tym treningiem na 10 km pech chcial ze akurat wiac musialo zaczac dzisiaj ...
w sumie odzywek to za bardzo nie slysze bo biegam ze sluchawkami, ale wkurza mnie jak goscie rozposcieraja ramiona i probuja mnie zlapac, niby nie widac w tym przejawow agresji, ale skad mozna wiedziec czego sie po takich spodziewac ... ostatnio odruchowo by uniknac lapsk wbieglam na jezdnie ... dobrze ze nic nie jechalo!!!
w sumie odzywek to za bardzo nie slysze bo biegam ze sluchawkami, ale wkurza mnie jak goscie rozposcieraja ramiona i probuja mnie zlapac, niby nie widac w tym przejawow agresji, ale skad mozna wiedziec czego sie po takich spodziewac ... ostatnio odruchowo by uniknac lapsk wbieglam na jezdnie ... dobrze ze nic nie jechalo!!!
- tabuba
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 05 mar 2010, 20:07
jeśli biegnę sama to zwykle rezygnuję ze słuchawekLadyE pisze:dzieki za rade jak tylko bedziemy miec ten silny wiatr za soba rusze z tym treningiem na 10 km pech chcial ze akurat wiac musialo zaczac dzisiaj ...
w sumie odzywek to za bardzo nie slysze bo biegam ze sluchawkami, ale wkurza mnie jak goscie rozposcieraja ramiona i probuja mnie zlapac, niby nie widac w tym przejawow agresji, ale skad mozna wiedziec czego sie po takich spodziewac ... ostatnio odruchowo by uniknac lapsk wbieglam na jezdnie ... dobrze ze nic nie jechalo!!!
takie odzywki z stylu "hej mała! zwolnij trochę, to się zabawimy" zdarzają się non stop i o ile zwykle są niegroźne, to czasami robi się nieprzyjemnie i zwykle wtedy dostaję kopa, żeby pobiec trochę szybciej
ogólnie to podziwiam dziewczyny z mojego osiedla, że nie boją się same po 22 biegać po parku
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
LadyE pisze:Witajcie!
Moja przygode z bieganiem rozpoczelam jakies 8 lat temu. Biegalam krotko bo przez okres 3 miesiecy i krotkie dystanse bo ok 3 km niemal codziennie. Niestety przygode zakonczylo pogryzienie przez malego pieska, co zreszta okazalo sie byc moja wina bo w mojej malej wiosce tylko idioci spedzaja czas biegajac - sami sie prosza o pogryzienie. Niby nic takiego a jednak od tamtej pory b boje sie malych psow. Pozniej okazalo sie ze tym bieganiem w niewlasciwym obuwiu zniszczylam sobie kolana. Latanie po lekarzach, rozne diagnozy, rehabilitacja, straszyli mnie operacja ale postanowilam dzielnie znosic bol i po prostu przejsc z tym do porzadku dziennego. Teraz koncze studia, mam troche wiecej czasu i w planach poprawienie swojej kondycji - przy okazji odchudzenie mojego spaslego psa
Mamy koniec lutego, a ja moge pochwalic sie jedynie dwoma biegami w styczniu, i dwoma w minionym tygodniu. Mam nadzieje ze bedzie lepiej.
Jak to gluptak od razu rzucam sie na glebsza wode, wiec w styczniu bez zadnego przygotowania postanowilam pobiec 3 km, potem 4, a ostatnio udalo mi sie dojsc do 5700 m i ... W srode bieglo mi sie super, wczoraj jednak po przebiegnieciu malo nie wysiadlam. Bylam oslabiona, mialam dreszcze ... pierwszy raz cos takiego mnie spotkalo. Dzis przezylam kryzys bo nawet marszobieg mnie ostro zmeczyl ... Wiem ze powinnam postepowac metoda malych kroczkow i powoli przygotowywac moj organizm do wysilku ale nie lubie sie cackac ... Lubie wyzwania i mam nadzieje ze pare dni pomoze i znow bede mogla cieszyc sie tym ze biegne
Mam do Was pytanie dziewczyny - jak sobie radzicie z pajacami zatrzymujacymi Was na trasie? Tak mnie to wkurza! Staram sie wychodzic o zmroku kiedy jest malo ludzi i samochodow, ale wowczas nie trudno o takich cwaniaczkow co to maja pstro w glowie ...
co do cwaniaczkow wieczorową porą, moja rada podstawowa. biegaj rano. wtedy ryzyko minimalizujesz. cwaniaczki odsypiaja wypity w nadmiarze browar
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
- Fatty
- Dyskutant
- Posty: 32
- Rejestracja: 25 maja 2009, 20:29
Zawsze będę początkująca: szybko tracę formę jeżeli sobie odpuszczę, a często mam przerwy.
Co do zaczepek na trasie- też mnie to spotyka. Włosy na plecach dęba mi stają, gdy słyszę, że jakiś samochód obok zwalnia, bo przewiduję już iż wychyli się z niego jakaś łepetyna i wypowie do mnie jakiś tekst przy akompaniamencie rechotu kolegów. Tarasowanie mi drogi tez się zdarzyło.
Nie mam z kim biegać, a i bieganie rano przez 6 dni w tygodniu nie wchodzi w grę: po treningu zawsze jestem "wypluta", dlatego na poranną przebieżkę pozwalam sobie tylko jeśli danego dnia nie idę do pracy.
Chyba jednak trzeba będzie zmagać się ze cwaniaczkami, których będzie przybywać wraz ze wzrostem temperatury.
Co do zaczepek na trasie- też mnie to spotyka. Włosy na plecach dęba mi stają, gdy słyszę, że jakiś samochód obok zwalnia, bo przewiduję już iż wychyli się z niego jakaś łepetyna i wypowie do mnie jakiś tekst przy akompaniamencie rechotu kolegów. Tarasowanie mi drogi tez się zdarzyło.
Nie mam z kim biegać, a i bieganie rano przez 6 dni w tygodniu nie wchodzi w grę: po treningu zawsze jestem "wypluta", dlatego na poranną przebieżkę pozwalam sobie tylko jeśli danego dnia nie idę do pracy.
Chyba jednak trzeba będzie zmagać się ze cwaniaczkami, których będzie przybywać wraz ze wzrostem temperatury.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3883
- Rejestracja: 28 lut 2010, 19:33
ja niestety rano nie nadaje sie do niczego. wieczorem dopiero zaczynam wykazywac jakakolwiek aktywnosc :D raz jednak z ciekawosci i mimo iz moj organizm podniosl krzyk NIE na dzwiek budzika wybralam sie na ranne biegi. ludzi bylo sporo ale wiekszosc to emeryci, rencisci i wszyscy bardzo milo nastawieni, Panowie wrecz schodzili z chodnika zeby mnie przepuscic choc nie bylo to konieczne niestety moj pusty zoladek szybko dal o sobie znac i gdybym miala co pewnie bym to zwrocila, w dodatku mega oslabienie z powodu braku posilku ... ostatecznie bieg ten moge zaliczyc do jednych z gorszych ...
teraz wieczorem po przestawieniu czasu jest jeszcze gorzej ... mam ogromne opory przed zalozeniem opinodupkow a w zwyklych spodniach zaczyna byc juz troche za goraco ... by sie z nimi oswoic zakladalam je na aerobik. sa b wygodne ale wciaz nie moge sie przemoc. tam cwicze w towarzystwie dziewczyn a tu zawsze musze liczyc sie z tym ze trafie na jakas grupke "rechotek"
teraz wieczorem po przestawieniu czasu jest jeszcze gorzej ... mam ogromne opory przed zalozeniem opinodupkow a w zwyklych spodniach zaczyna byc juz troche za goraco ... by sie z nimi oswoic zakladalam je na aerobik. sa b wygodne ale wciaz nie moge sie przemoc. tam cwicze w towarzystwie dziewczyn a tu zawsze musze liczyc sie z tym ze trafie na jakas grupke "rechotek"
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 16
- Rejestracja: 21 mar 2010, 15:15
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
W dzień zatrzymujące się samochody, głupie komentarze mnie zupełnie nie ruszają, natomiast po zmroku już bardziej. Całe szczęście, dzień jest coraz dłuższy i zaraz po powrocie ze szkoły zakładam buty i lecę biegać W wolne dni ćwiczę jak najraniej, bo kocham poranki, ale w dni robocze byłoby to trudne. Bieg o 5 rano? Dziękuję, pas.
- Magaa
- Wyga
- Posty: 64
- Rejestracja: 05 sty 2010, 22:18
- Lokalizacja: Poznań/Swarzędz/Warszawa
Hehe o 5 rano, to biegają tylko tajtwardsi Ja mam to szczęście, że jeszcze studiuję i rano udaje się w tygodniu wygospdarować czas, choć niedługo to się już skończy
Taki juz los płci pięknej, że musi uważać na zaczepki złotego środka nie ma...
A na kłopoty żołądkowe polecam zjedzenie przed bieganiem czegoś lekkiego - jogurt, płatki...
Taki juz los płci pięknej, że musi uważać na zaczepki złotego środka nie ma...
A na kłopoty żołądkowe polecam zjedzenie przed bieganiem czegoś lekkiego - jogurt, płatki...
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 25
- Rejestracja: 08 kwie 2010, 21:43
Hej
Też zaliczam się do początkujących.
Co do zaczepek, jak narazie mnie to niedotyczy, bo biegam po jakiś polach itp., także czasem ktoś z psem, czy jakiś dziadek wypoczywający na podwórku krzyknie "szybciej, szybciej, co tak wolno!", ale jakiś takich nieprzyjemnych sytuacji jeszcze nie miałam. Ale wczoraj biegnę, stoi na polu przy drodze ciagnik, jakieś 20m przede mną wjechał na drogę i jechał tak 10km/h, mimo iż droga pozwalała na spokojne jechanie no przynajmniej 30/h. Pewnie niezły miał ubaw, jak przez jakieś 2km biegłam kilkanaście m za ciągnikiem
Pozdrawiam i życzę wytrwałości
Też zaliczam się do początkujących.
Co do zaczepek, jak narazie mnie to niedotyczy, bo biegam po jakiś polach itp., także czasem ktoś z psem, czy jakiś dziadek wypoczywający na podwórku krzyknie "szybciej, szybciej, co tak wolno!", ale jakiś takich nieprzyjemnych sytuacji jeszcze nie miałam. Ale wczoraj biegnę, stoi na polu przy drodze ciagnik, jakieś 20m przede mną wjechał na drogę i jechał tak 10km/h, mimo iż droga pozwalała na spokojne jechanie no przynajmniej 30/h. Pewnie niezły miał ubaw, jak przez jakieś 2km biegłam kilkanaście m za ciągnikiem
Pozdrawiam i życzę wytrwałości
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 19
- Rejestracja: 10 kwie 2010, 19:19
- Życiówka na 10k: brak
Hej Od dłuższego czasu czytam posty na tym forum i zauważyłam, że jestem najmłodsza :D
Mam raptem 17 lat, zaczęłam biegać od jakiś 3, 4 tygodni. Chcę w przyszłości trenować z psem bikejoring czy chociażby canicross a do tego jest niezbędna moja jak i psa forma Poczekałam więc aż skończy 8 miesięcy i wybraliśmy się po raz pierwszy na ścieżkę. Warunki mam baardzo dogodne, bowiem mieszkam w bloku, ale gdy wyjdę od razu mam pole i wielki las. Mieszkam w górach więc zróżnicowanie terenu też jest duże. Biega tam masa osób, najczęściej na takiej pętli, która ma 2,5 km, prowadzi połowę przez las a drugą przez pole. Próbowałam na początku ten program 10 dniowy, nie pasował mi, potem pumę 6 tygodni aż w końcu zaczęłam biegać po swojemu. Maszerowałam gdy mój organizm tego potrzebował a gdy było okej biegłam. Zazwyczaj robiłam 3min biegu 2 min marszu i stopniowo zwiększałam. Wyszło mi chyba na dobre bo dzisiaj przebiegłam 17 min pod lekkie wzniesienie i ani ja ani pies nie zatrzymaliśmy się w połowie :D
Tak naprawdę to sport mam we krwi, bo mój tatuś zawsze chciał mieć córeczkę kolarkę, która razem z nim będzie jeździła wyścigi. Teraz ma 50 lat, formę świetną, biega, pływa, jeździ na rowerze, chodzi z kijkami (ten nordic walking chyba ;p), w zimie na biegówkach, wszystko ! No więc gdy córeczka tylko powiedziała 'zacznę biegać' to tatuś płomyki w oczach i ciągnie mnie do sklepu po buty, setki tysięcy podręczników do czytania o bieganiu na biurko, żebym sobie krzywdy nie zrobiła, a jeśli na początku lipca podbiegnę pod taką stromą górę która ma ok. 561m to kupi mi w końcu porządny rower, dokładnie gianta ;p
Oprócz tego mam konia, więc trenuję jeździectwo sportowe, a dokładniej ujeżdżenie choć za pewne mało osób z tąd wie co to jest
Mam raptem 17 lat, zaczęłam biegać od jakiś 3, 4 tygodni. Chcę w przyszłości trenować z psem bikejoring czy chociażby canicross a do tego jest niezbędna moja jak i psa forma Poczekałam więc aż skończy 8 miesięcy i wybraliśmy się po raz pierwszy na ścieżkę. Warunki mam baardzo dogodne, bowiem mieszkam w bloku, ale gdy wyjdę od razu mam pole i wielki las. Mieszkam w górach więc zróżnicowanie terenu też jest duże. Biega tam masa osób, najczęściej na takiej pętli, która ma 2,5 km, prowadzi połowę przez las a drugą przez pole. Próbowałam na początku ten program 10 dniowy, nie pasował mi, potem pumę 6 tygodni aż w końcu zaczęłam biegać po swojemu. Maszerowałam gdy mój organizm tego potrzebował a gdy było okej biegłam. Zazwyczaj robiłam 3min biegu 2 min marszu i stopniowo zwiększałam. Wyszło mi chyba na dobre bo dzisiaj przebiegłam 17 min pod lekkie wzniesienie i ani ja ani pies nie zatrzymaliśmy się w połowie :D
Tak naprawdę to sport mam we krwi, bo mój tatuś zawsze chciał mieć córeczkę kolarkę, która razem z nim będzie jeździła wyścigi. Teraz ma 50 lat, formę świetną, biega, pływa, jeździ na rowerze, chodzi z kijkami (ten nordic walking chyba ;p), w zimie na biegówkach, wszystko ! No więc gdy córeczka tylko powiedziała 'zacznę biegać' to tatuś płomyki w oczach i ciągnie mnie do sklepu po buty, setki tysięcy podręczników do czytania o bieganiu na biurko, żebym sobie krzywdy nie zrobiła, a jeśli na początku lipca podbiegnę pod taką stromą górę która ma ok. 561m to kupi mi w końcu porządny rower, dokładnie gianta ;p
Oprócz tego mam konia, więc trenuję jeździectwo sportowe, a dokładniej ujeżdżenie choć za pewne mało osób z tąd wie co to jest
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 25
- Rejestracja: 08 kwie 2010, 21:43
E, to jesteś młodsza ode mnie tylko o rok Chciałabym miec takich rodziców, którzy zachęcali by mnie do aktywności fizycznej.
Tak z ciekawości, jaka rasa psa i konia? Osobiście uważam, że dresaż najbardziej stylową dyscypliną jeździecką
Tak z ciekawości, jaka rasa psa i konia? Osobiście uważam, że dresaż najbardziej stylową dyscypliną jeździecką
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 19
- Rejestracja: 10 kwie 2010, 19:19
- Życiówka na 10k: brak
koń sp, mamuśka czeska gorącokrwista tatuś oldenburg Pies taka mieszanka wybuchowa bo husky z bokserem chcieliśmy na początku samego huskiego ale zakochaliśmy się w małych rudych maluszkach A co do tatusia to zachęca, zachęca xd Tylko jego marzeniem było, żebym wybrała sobie jakikolwiek sport tylko nie konie, bo one śmierdzą, szczerzą zęby, kopią i w ogóle zjadają ;p No ale przykro mi