Sobota 27 lutego 29
Rozbieganie 50 minut. Spokojnie bez żadnych rytmów czy czegoś takiego.Teoretycznie miałem coś takiego w planie, ale czułem się tak że więcej by było z tego szkody niż pożytku.
Niedziela 28 lutego 28
Start Półmaraton Wiązowski
Lekka rozgrzewka (z 10 minut spokojnego biegu plus rozciąganie)
później już gnanie. Miałem spokojnie zacząć i podkręcić tempo pod koniec, ale zacząłem na tyle szybko że starałem się jedynie nie zwalniać. Wyszło 1.27. Jestem zadowolony, bo z tego co biegam powinno być z 3 -5 minut więcej.
Wojtek W
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 516
- Rejestracja: 24 lis 2007, 19:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Poniedziałek 1 marca 27
Wolne.
Wtorek 2 marca 26
Rozgrzewka BC1
25 minut BC3
Wytruchtanie
W sumie 65 minut
Wróciłem na swoją starą pętelkę na łące. Zeszły z niej śniegi (no może prawie zeszły) i mogłem sobie poganiać. W zasadzie miało być coś innego, ale mały pies mnie zmusił do zmiany planów. Oduczamy gadzinę sikania w domu i trzeba częściej wyłazić. A z psem interwałów w lesie biegać się nie da. I wyszedł ciągły trzeci zakres na wygwizdowie. Ale się cieszę.
W niedzielę dotarło do mnie że ważniejsze od końcowego efektu treningu, jest to co dzieje się na samym treningu. "Cel jest niczym, ruch jest wszystkim". Trenując poznaję siebie, przeżywam coraz to nowe rzeczy. Jest fantastycznie. A jeśli poprawię wynik z zeszłego roku o pięć sekund a nie pięć minut? To nieważne. Ważne to co przeżywam.
Wolne.
Wtorek 2 marca 26
Rozgrzewka BC1
25 minut BC3
Wytruchtanie
W sumie 65 minut
Wróciłem na swoją starą pętelkę na łące. Zeszły z niej śniegi (no może prawie zeszły) i mogłem sobie poganiać. W zasadzie miało być coś innego, ale mały pies mnie zmusił do zmiany planów. Oduczamy gadzinę sikania w domu i trzeba częściej wyłazić. A z psem interwałów w lesie biegać się nie da. I wyszedł ciągły trzeci zakres na wygwizdowie. Ale się cieszę.
W niedzielę dotarło do mnie że ważniejsze od końcowego efektu treningu, jest to co dzieje się na samym treningu. "Cel jest niczym, ruch jest wszystkim". Trenując poznaję siebie, przeżywam coraz to nowe rzeczy. Jest fantastycznie. A jeśli poprawię wynik z zeszłego roku o pięć sekund a nie pięć minut? To nieważne. Ważne to co przeżywam.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 516
- Rejestracja: 24 lis 2007, 19:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Środa 3 marca 25
74 minut w tym 40 minut BC2. Nie były to jakieś specjalnie odmierzane odcinki. Tak po około 15 minut. Całe to bieganie w lesie i na łąkach. czuć było wiosnę. No i przegoniłem stado dzików.
Czwartek 4 marca 24
Spokojne 70 minut. W planie było 1.50 - 2.00. Ale nie czułem mocy i zamiast się męczyć spokojnie dotoczyłem się gdzie trzeba. A głupie dziki znowu siedziały w tym samym miejscu. W zasadzie mogłem do nich krzyknąć - do zobaczenia jutro!
74 minut w tym 40 minut BC2. Nie były to jakieś specjalnie odmierzane odcinki. Tak po około 15 minut. Całe to bieganie w lesie i na łąkach. czuć było wiosnę. No i przegoniłem stado dzików.
Czwartek 4 marca 24
Spokojne 70 minut. W planie było 1.50 - 2.00. Ale nie czułem mocy i zamiast się męczyć spokojnie dotoczyłem się gdzie trzeba. A głupie dziki znowu siedziały w tym samym miejscu. W zasadzie mogłem do nich krzyknąć - do zobaczenia jutro!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 516
- Rejestracja: 24 lis 2007, 19:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Piątek 5 marca 23
Rozgrzewka
25 minut BC3, biegane intensywnie.
W sumie 46 minut
Kolejne dni (sobota, niedziela, poniedziałek i wtorek) toczyłem ostrą i bezpardonową walkę ze złośliwym wirusem. Jak sądzę to że zapadłem na zdrowiu jest skutkiem biegu w Wiązownie. powiedzmy sobie szczerze - chciałem spokojnie przelecieć się i zobaczyć na ile mnie stać na końcówce. Założenie było zacząć po 4.25, i powoli przyspieszać. może nawet do 4.05. Stoper nie chciał się włączyć, biegłem patrząc na zegarek, kolejne piątki po około 20.30 - 20.40. Wracając zmieniałem kolory pomiędzy różnymi odcieniami białości, siności i zieleni. Z uroczym akcentem fioletowych ust. Taka jest cena. Głupoty.
Rozgrzewka
25 minut BC3, biegane intensywnie.
W sumie 46 minut
Kolejne dni (sobota, niedziela, poniedziałek i wtorek) toczyłem ostrą i bezpardonową walkę ze złośliwym wirusem. Jak sądzę to że zapadłem na zdrowiu jest skutkiem biegu w Wiązownie. powiedzmy sobie szczerze - chciałem spokojnie przelecieć się i zobaczyć na ile mnie stać na końcówce. Założenie było zacząć po 4.25, i powoli przyspieszać. może nawet do 4.05. Stoper nie chciał się włączyć, biegłem patrząc na zegarek, kolejne piątki po około 20.30 - 20.40. Wracając zmieniałem kolory pomiędzy różnymi odcieniami białości, siności i zieleni. Z uroczym akcentem fioletowych ust. Taka jest cena. Głupoty.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 516
- Rejestracja: 24 lis 2007, 19:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Środa 10 marca 18
Spokojne 42 minuty tuptania, tak żeby pobudzić się po chorobie i troszeczkę wybiegać psy.
Czwartek 11 marca (dzień nerki) 17
Rozgrzewka
około 40 minut BC2
w sumie 61 minut.
Słyszeliście o butach firmy Columbia?
Ja też nie. Pierwszy raz założyłem buty Columbia Ravenous. To był miłość od pierwszego depnięcia. Zawsze mówiłem że terenówki to czysto komercyjny wymysł, bo w terenie można latać w terenówkach i w asfalciakach, a na asfalcie terenówki słabo pracują. I terenówki są jak traktory - zniechęcają do szybkiego biegania no i najlepsza terenówka nie da rady w rzeczywiście ciężkim terenie a w nawet średnio ciężkim asfalciak daje radę (biegałem zawody w lesie w szosówkach i nie było z tym problemu. A te są pod tym względem inne - ten drugi zakres wyszedł jakoś tak sam z siebie, w pewnym momencie poczułem że biegnę szybciej.
Konsekwencje mogą być poważne.
Spokojne 42 minuty tuptania, tak żeby pobudzić się po chorobie i troszeczkę wybiegać psy.
Czwartek 11 marca (dzień nerki) 17
Rozgrzewka
około 40 minut BC2
w sumie 61 minut.
Słyszeliście o butach firmy Columbia?
Ja też nie. Pierwszy raz założyłem buty Columbia Ravenous. To był miłość od pierwszego depnięcia. Zawsze mówiłem że terenówki to czysto komercyjny wymysł, bo w terenie można latać w terenówkach i w asfalciakach, a na asfalcie terenówki słabo pracują. I terenówki są jak traktory - zniechęcają do szybkiego biegania no i najlepsza terenówka nie da rady w rzeczywiście ciężkim terenie a w nawet średnio ciężkim asfalciak daje radę (biegałem zawody w lesie w szosówkach i nie było z tym problemu. A te są pod tym względem inne - ten drugi zakres wyszedł jakoś tak sam z siebie, w pewnym momencie poczułem że biegnę szybciej.
Konsekwencje mogą być poważne.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 516
- Rejestracja: 24 lis 2007, 19:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Piątek 12 marca 16
45 minut w tym 5,5 minuty tak do spodu. Miałem biegać więcej i więcej szybkiego. Ale jak już wydreptałem z domu moje nogi, głowa, bebechy, całe moje ciało powiedziało - litości.
Sobota 13 marca 15
75 minut w tym 45 BC2.
To BC2 wyszło jakoś tak samo z siebie. Buty same niosły.
Niedziela 14 marca (dzień liczby PI) 14
Spokojne 95 minut. Miało być 2 godziny, ale Młody ciut zachorzał i wyszło jak wyszło m(trza było szybciej wracać)
Zastanawiam się jak pobiec Warszawę. czy spróbować pocisnąć do spodu jak za młodzieńczych lat czy spokojnie z uśmiechem cieszyć się biegiem. Mam dwa tygodnie. Zobaczymy.
45 minut w tym 5,5 minuty tak do spodu. Miałem biegać więcej i więcej szybkiego. Ale jak już wydreptałem z domu moje nogi, głowa, bebechy, całe moje ciało powiedziało - litości.
Sobota 13 marca 15
75 minut w tym 45 BC2.
To BC2 wyszło jakoś tak samo z siebie. Buty same niosły.
Niedziela 14 marca (dzień liczby PI) 14
Spokojne 95 minut. Miało być 2 godziny, ale Młody ciut zachorzał i wyszło jak wyszło m(trza było szybciej wracać)
Zastanawiam się jak pobiec Warszawę. czy spróbować pocisnąć do spodu jak za młodzieńczych lat czy spokojnie z uśmiechem cieszyć się biegiem. Mam dwa tygodnie. Zobaczymy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 516
- Rejestracja: 24 lis 2007, 19:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Poniedziałek 15 marca 13
W zasadzie wolne
Wtorek 16 marca 12
3 serie 70 s przerwa 20 s, przerwa między seriami 3 minuty w sumie 65 minut
Środa 17 marca 11
Wolne. Plany były zupełnie inne, ale życie pokazało swoje. Mam zasadę że jeśli czuję straszna awersję, odpuszczam.
Czwartek 18 marca 10
Taka zabawia biegowa dla ubogich
rozgrzewka
12 razy 10 s przerwa 50 s. Odcinki biegane tak do spodu
kilka minut przerwy w spoookojnym biegu
6 razy 4 minuty przerwa 1 minuta odcinki po około 3.50 (tak by było na asfalcie)
Wytruchtanie
W sumie 74 minuty
Super. I błoto na łące
Piątek 19 marca 9
generalnie spokojnie, ale 20 minut BC3 (po około 4)
Sobota 20 marca 8
Spokojne 71 minut. Co można biegać z dwoma burkami, jak wstaje się 4:30?
Niedziela 21 marca 7
90 minut, pierwsze 85 w tempie maratonu (po około 4:15). Plany były inne, ale jak poczułem słońce to mnie poniosło i zamiast spokojnego 2 godzinnego człapania było frunięcie nad (błotnistymi) łąkami.
Dawno na tydzień przed jakąś imprezą nie czułem takiego ciśnienia na bieg.
I jakkolwiek terenówki uważam nadal za aberrację ( na asfalcie terenówki nie sprawdzają się, a w terenie asfalciaki tak) to lubię te moje Columbie. Zaraz lecę je wycałować. Później jak dzieciaki posną, przyjdzie czas na żonę....
W zasadzie wolne
Wtorek 16 marca 12
3 serie 70 s przerwa 20 s, przerwa między seriami 3 minuty w sumie 65 minut
Środa 17 marca 11
Wolne. Plany były zupełnie inne, ale życie pokazało swoje. Mam zasadę że jeśli czuję straszna awersję, odpuszczam.
Czwartek 18 marca 10
Taka zabawia biegowa dla ubogich
rozgrzewka
12 razy 10 s przerwa 50 s. Odcinki biegane tak do spodu
kilka minut przerwy w spoookojnym biegu
6 razy 4 minuty przerwa 1 minuta odcinki po około 3.50 (tak by było na asfalcie)
Wytruchtanie
W sumie 74 minuty
Super. I błoto na łące
Piątek 19 marca 9
generalnie spokojnie, ale 20 minut BC3 (po około 4)
Sobota 20 marca 8
Spokojne 71 minut. Co można biegać z dwoma burkami, jak wstaje się 4:30?
Niedziela 21 marca 7
90 minut, pierwsze 85 w tempie maratonu (po około 4:15). Plany były inne, ale jak poczułem słońce to mnie poniosło i zamiast spokojnego 2 godzinnego człapania było frunięcie nad (błotnistymi) łąkami.
Dawno na tydzień przed jakąś imprezą nie czułem takiego ciśnienia na bieg.
I jakkolwiek terenówki uważam nadal za aberrację ( na asfalcie terenówki nie sprawdzają się, a w terenie asfalciaki tak) to lubię te moje Columbie. Zaraz lecę je wycałować. Później jak dzieciaki posną, przyjdzie czas na żonę....