Na konto zgub mogę zapisać niezliczone ilości paczek chusteczek higienicznych, które mają to do siebie, że są śliskie i lubią niepostrzeżenie wyślizgiwać się z kieszeni...
Prawie-zguba zdarzyła się niedawno i - gdyby była zgubą 100%-ową, skończyłaby się jakąś katastrofą. Mój małż udaje, że nie biega (chociaż stopniowo się wkręca) i nie daje sobie kupić ani pożyczyć żadnego normalnego ubrania. Biega więc w "kangurce", czyli luźnej bawełnianej bluzie z taką dwustronną (dwuręczną) kieszenią z przodu. No i niedawno się uparł, że weźmie klucze na poranną przebieżkę, żeby mi nie przeszkadzały. Oczywiście nie bierzemy na bieganie telefonów ani pieniędzy, ani dokumentów, ani kart kredytowych, ani w ogóle nic nie bierzemy, bo rano chodzimy biegać do parku 300 metrów od domu. Duplikat kluczy od naszego mieszkania ma jego właścicielka, ale nie znamy na pamięć jej telefonu ani tym bardziej adresu... Mieszkanie jest co prawda na niewysokim 2. piętrze, ale bez możliwości wspięcia się (brak linek, rynien, kabli i schodów p.poż.). No i małżowi udało się te klucze zgubić dość łatwo :uuusmiech: na szczęście mój małż ma małżonkę, która biega dużo wolniej, więc biegnąc za nim kilkaset metrów z tyłu i patrząc pod nogi, zauważyłam coś dziwnie znajomego...
Z rzeczy znalezionych mogłabym zebrać pokaźną kolekcję rękawiczek nie od pary i ... paczek chusteczek (ale to nie te moje

)
OFF TOP: Kapan, to Ty jesteś tą żoną od Wojtka, co znalazł brata?!!... Aaach... Jestem Waszą fanką! przepiękne są te historie!