
Grubasy - tylko dla Was
- Misiek109
- Wyga
- Posty: 86
- Rejestracja: 17 lis 2009, 11:14
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wa-wa
-
- Dyskutant
- Posty: 43
- Rejestracja: 02 gru 2009, 09:56
No to trzymam kciuki ! Mam nadzieję,że opiszesz wrażenia.
Pulpeciara -
zupełna świeżynka !!!
zupełna świeżynka !!!
- Misiek109
- Wyga
- Posty: 86
- Rejestracja: 17 lis 2009, 11:14
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wa-wa
- proximo
- Dyskutant
- Posty: 32
- Rejestracja: 01 cze 2009, 19:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Głogów, Londyn
No i co z tym sobotnim wazeniem, moze ja rozpoczne ku przypomnieniu innym - 116.1kg. Pozdrawiam, z nadzieja bycia lzejszym za tydzien 

Powyższy post wyraża opinię autora jedynie w dniu dzisiejszym. Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani w żadnym innym następującym po tym terminie. Ponadto autor zastrzega sobie prawo do zmiany poglądów bez podania przyczyny!
- Dzidka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 261
- Rejestracja: 30 lis 2008, 14:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gliwice
- Kontakt:
W grudniu nazbierało mi się +3 kg (imieniny Baś(Basiek?), wigilia w pracy, tydzień urlopu no i Święta). Przez miniony tydzień ubył mi 1 kg (powrót do pracy, po urlopie), tak więc dziś ważę 71 kg. 
Dziś (tydzień po skręconej kostce) chciałam wyjść na trening, ale za oknem wszystko płynie, bryja śniegowo-deszczowa do kostek no i ślisko. Wolę nie ryzykować, tymbardziej, że kostka trochę jeszcze pobolewa. Już wolałam te -10st.C.

Dziś (tydzień po skręconej kostce) chciałam wyjść na trening, ale za oknem wszystko płynie, bryja śniegowo-deszczowa do kostek no i ślisko. Wolę nie ryzykować, tymbardziej, że kostka trochę jeszcze pobolewa. Już wolałam te -10st.C.
Ptak lata, ryba pływa, człowiek... biega.
http://www.pedziwiatr.gliwice.pl
http://www.pedziwiatr.gliwice.pl
- Misiek109
- Wyga
- Posty: 86
- Rejestracja: 17 lis 2009, 11:14
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wa-wa
No i po debiucie, w niedzielę udało mi się ukończyć bieg "Policz się z cukrzycą" na dystansie 5 km (chociaż wydaje mi się że tyle nie było). Do końca nie wiedziałem czy uda się pobiec, bo w czwartek skręciłem kostkę, na szczęście udało się wykurować przez 3 dni smarowałem jakimiś maściami i miałem obandażowane, bo przecież nie mogłem nie pobiec!! Wszystkim w rodzinie i w pracy opowiedziałem, że biegnę i co teraz pomyślą że stchórzyłem, nie, tak łatwo się nie poddam - pomyślałem. No i udało się, stres przed startem był, nie powiem, chociaż to nie był taki "prawdziwy" bieg, ale już na linii startu odpuściło. Jak dla mnie to naprawdę super atmosfera, zupełnie inaczej się biegło w takim tłumie ludzi niż samemu, no i trasa przez centrum Warszawy niezapomniana! Czas to 32 minuty - jeśli było to 5 km to mój rekord życiowy
. Po biegu stwierdziłem że trzeba częściej uczestniczyć w takich imprezach biegowych, w tym roku na pewno będzie jeszcze kilka, na dłuższych dystansach też.

- kubako83
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 897
- Rejestracja: 08 wrz 2009, 08:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Gratuluje zaliczonego biegu tez chcialem wziac udzial ale w Ldzi niestety nie bylo 
Moje dzisiejsze poranne wazenie dalo wynik 87,7 kg czyli 1,3 kg mniej niz w ubiegly poniedzialek. Dobrym wyznacznikiem postepow sa jedne moje sztruksy, ktorych w pazdzierniku zalozyc nie moglem, w grudniu sie juz miescilem a wczoraj mi z tylka zjezdzaly
))

Moje dzisiejsze poranne wazenie dalo wynik 87,7 kg czyli 1,3 kg mniej niz w ubiegly poniedzialek. Dobrym wyznacznikiem postepow sa jedne moje sztruksy, ktorych w pazdzierniku zalozyc nie moglem, w grudniu sie juz miescilem a wczoraj mi z tylka zjezdzaly

Kuba -----> [url=http://www.kuba-pichci.pl]jesteś głodny? zjedz coś![/url] | [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=15372]mój blog[/url] | [url=http://bieganie.pl/forum/posting.php?mode=reply&f=28&t=15605]skomentuj[/url]
-
- Dyskutant
- Posty: 43
- Rejestracja: 02 gru 2009, 09:56
Misiek Gratuluję udanego debiutu!
32 minuty i 5 km , dla mnie to jak na razie nieosiągalne!
Podziwiam,że nie odpuściłeś sobie i to w taka pogodę! Jeszcze raz gratuluję.
32 minuty i 5 km , dla mnie to jak na razie nieosiągalne!
Podziwiam,że nie odpuściłeś sobie i to w taka pogodę! Jeszcze raz gratuluję.
Pulpeciara -
zupełna świeżynka !!!
zupełna świeżynka !!!
-
- Dyskutant
- Posty: 48
- Rejestracja: 08 lis 2009, 22:47
Witam wszystkich chcących trochę pozbyć się zbędnego ciała.
Warzę się regularnie, co tydzień od połowy listopada i muszę wam powiedzieć, że daje to ogromną satysfakcje, bo widzę bardzo konkretne efekty.
W wakacje warzyłem 80 kg w połowie listopada 76 kg a wczoraj 71,9. Połączenie biegania, A6W oraz odpowiedniego odżywiania ( nie jakieś specjalnej diety) daje niesamowite efekty. Najbardziej jestem zaskoczony tym że muszę teraz więcej jeść abym mógł dalej biegać.
Warzę się regularnie, co tydzień od połowy listopada i muszę wam powiedzieć, że daje to ogromną satysfakcje, bo widzę bardzo konkretne efekty.
W wakacje warzyłem 80 kg w połowie listopada 76 kg a wczoraj 71,9. Połączenie biegania, A6W oraz odpowiedniego odżywiania ( nie jakieś specjalnej diety) daje niesamowite efekty. Najbardziej jestem zaskoczony tym że muszę teraz więcej jeść abym mógł dalej biegać.
Pozdrawiam
Bombowiec
Bombowiec
-
- Dyskutant
- Posty: 37
- Rejestracja: 19 paź 2009, 18:30
Puma zaliczona :D :D :D!!!
6tydzień biegłem na luzie
30 minut biegło się(Szybciej Truchtało) bez problemów
Jedyny problem to śnieg ;/
Przed:
~Słaba wiara w siebie
~100m i sapanie
~Wysoka waga
~Zero kondycji
Teraz:
~Chęć do życia i biegania
~3kg mniej ( Strach pomyśleć co by było po świętach bez biegania :p)
~Kondycja skoczyła i to o wiele w górę
~Zacząłem chodzić na siłownie (Tzn. bardziej ćw ogólno-rozwojowe gdyż, nie mogę dźwigać ciężarów a chce jeszcze te 7cm podrosnąć do tych 190cm
.
Pozdrawiam i polecam zaczęcie biegania w zimę
. Jak śnieg stopnieje zobaczycie efekty :D.
Ps. Teraz zamierzam biegać co drugi dzień po 30 minut lekko zwiększając intensywność a potem plan 5albo10 km
.
6tydzień biegłem na luzie

30 minut biegło się(Szybciej Truchtało) bez problemów

Przed:
~Słaba wiara w siebie
~100m i sapanie
~Wysoka waga
~Zero kondycji
Teraz:
~Chęć do życia i biegania
~3kg mniej ( Strach pomyśleć co by było po świętach bez biegania :p)
~Kondycja skoczyła i to o wiele w górę
~Zacząłem chodzić na siłownie (Tzn. bardziej ćw ogólno-rozwojowe gdyż, nie mogę dźwigać ciężarów a chce jeszcze te 7cm podrosnąć do tych 190cm

Pozdrawiam i polecam zaczęcie biegania w zimę

Ps. Teraz zamierzam biegać co drugi dzień po 30 minut lekko zwiększając intensywność a potem plan 5albo10 km

- Dzidka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 261
- Rejestracja: 30 lis 2008, 14:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gliwice
- Kontakt:
Misiek109 GRATULUJĘ debiutu, oby tak dalej, do przodu.
Stres zawsze jest, ale mija zaraz po strzale startera
Kubako83, z tymi spodniami to dobry pomysł. Często jest tak, że ubywa sadła, a rozrastają się (lub pojawiają
) mięśnie i waga jest bez zmian, a czujemy się jakby szczuplejsi (wiadomo, że mięśnie są cięższe od sadełka).
Ja też mam takie "dyżurne" spodnie, ale znów niestety są za ciasne
Stres zawsze jest, ale mija zaraz po strzale startera

Kubako83, z tymi spodniami to dobry pomysł. Często jest tak, że ubywa sadła, a rozrastają się (lub pojawiają

Ja też mam takie "dyżurne" spodnie, ale znów niestety są za ciasne

Ptak lata, ryba pływa, człowiek... biega.
http://www.pedziwiatr.gliwice.pl
http://www.pedziwiatr.gliwice.pl
- lorku
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 13 sty 2010, 18:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Cambridgeshire, UK
Witam Wszystkich!
Bedzie dlugie
Jestem grubasem i zaczalem biegac!
Mam 30lat, 180cm wzrostu i pewnie dobrze powyzej 100kg - od jakiegos czasu przestalem wchodzic na wage jakby zakladajac ze bez tego problem nie bedzie istnial. Coraz ciasniejsze spodnie i koszule zapalily jednak jakas lampke alarmowa w glowie.
Takie banalne, a takie dziwne i niespodziewane dla mnie samego. Jesli napisze ze nigdy nie przepadalem za bieganiem to sklamie, ja biegania nie znosilem, jednak codziennosc zweryfikowala moje podejscie do sprawy, albo raczej - weryfikuje:-)
Bieganie wyplynelo gdy po rekonwalescencji z dosc paskudnej rwy kulszowej ktora praktycznie uniemozliwila mi chodzenie, siedzenie i odbierala chec do zycia chcialem znow wsiasc na rower. Rok, dwa lata wczesniej jezdzilem 150-200km tygodniowo i uwielbialem to, jednak po wydobrzeniu moja waga podskoczyla w niebo, a i jazda stracila urok gdy wciaz plecy pobolewaly.
Pierwsze wyjscie by biec bylo mordega, ale Wam tego nie musze opowiadac, wiekszosc z Was zna dobrze to o czym pisze. Mialem tyle szczescia, ze wraz ze mna zaczal biegac kumpel wiec motywacja byla tez wieksza. Po pierwszym razie zakwasy i bol w kolanach przypominaly o sobie przez caly nastepny dzien. Gdzies przeczytalem, ze na zakawasy najlepszy jest jednak wysilek tego samego typu, lecz o nizszej intensywnosci. Pobieglem znow i po dniu przerwy po raz kolejny, choc biegiem to ciezko nazwac - marszo-truchtanie pelne posapywania i checi by gdzies sie zatrzymac i juz wiecje tego nie robic. Pewnie nie bylo tez specjalnie sprytnym wybranie na poczatek trasy nie nalezacej do najkrotszych - ktoregos dnia pozniej wrzucilem do kieszeni GPS logger i pokazal 6km...
Minelo kilka tygodni staram sie biegac 5-7razy w tygodniu - teraz jest juz lepiej truchtam bez zatrzymywania sie, choc proste to wciaz nie jest. Caly czas ta sama trasa, wolne tempo. O i kupilem buty - to pomoglo by wychodzic kolejny raz, wygoda biegu skoczyla w gore.
Mysle ze najtrudniejszy jest ten pierwszy raz, najtrudniej wyjsc na samym poczatku, przelamac sie. Pozniej juz idzie latwiej, biegne i moge posluchac w spokoju muzyki, porozmyslac o rzeczach na ktore zazwyczaj nie ma czasu czy po prostu wylaczyc sie calkowiscie i skoncentrowac na tym co moj organizm wyprawia
Zaczynam dopiero, sam jestem zdziwiony ze mi sie tak podoba, chce wrocic do wagi sprzed 10lat, do 80kg czas nie jest dla mnie zadnym kryterium. Nigdzie sie nie siesze, tak sobie biegne...
Pozdrawiam,
lorku
Bedzie dlugie

Mam 30lat, 180cm wzrostu i pewnie dobrze powyzej 100kg - od jakiegos czasu przestalem wchodzic na wage jakby zakladajac ze bez tego problem nie bedzie istnial. Coraz ciasniejsze spodnie i koszule zapalily jednak jakas lampke alarmowa w glowie.
Takie banalne, a takie dziwne i niespodziewane dla mnie samego. Jesli napisze ze nigdy nie przepadalem za bieganiem to sklamie, ja biegania nie znosilem, jednak codziennosc zweryfikowala moje podejscie do sprawy, albo raczej - weryfikuje:-)
Bieganie wyplynelo gdy po rekonwalescencji z dosc paskudnej rwy kulszowej ktora praktycznie uniemozliwila mi chodzenie, siedzenie i odbierala chec do zycia chcialem znow wsiasc na rower. Rok, dwa lata wczesniej jezdzilem 150-200km tygodniowo i uwielbialem to, jednak po wydobrzeniu moja waga podskoczyla w niebo, a i jazda stracila urok gdy wciaz plecy pobolewaly.
Pierwsze wyjscie by biec bylo mordega, ale Wam tego nie musze opowiadac, wiekszosc z Was zna dobrze to o czym pisze. Mialem tyle szczescia, ze wraz ze mna zaczal biegac kumpel wiec motywacja byla tez wieksza. Po pierwszym razie zakwasy i bol w kolanach przypominaly o sobie przez caly nastepny dzien. Gdzies przeczytalem, ze na zakawasy najlepszy jest jednak wysilek tego samego typu, lecz o nizszej intensywnosci. Pobieglem znow i po dniu przerwy po raz kolejny, choc biegiem to ciezko nazwac - marszo-truchtanie pelne posapywania i checi by gdzies sie zatrzymac i juz wiecje tego nie robic. Pewnie nie bylo tez specjalnie sprytnym wybranie na poczatek trasy nie nalezacej do najkrotszych - ktoregos dnia pozniej wrzucilem do kieszeni GPS logger i pokazal 6km...
Minelo kilka tygodni staram sie biegac 5-7razy w tygodniu - teraz jest juz lepiej truchtam bez zatrzymywania sie, choc proste to wciaz nie jest. Caly czas ta sama trasa, wolne tempo. O i kupilem buty - to pomoglo by wychodzic kolejny raz, wygoda biegu skoczyla w gore.
Mysle ze najtrudniejszy jest ten pierwszy raz, najtrudniej wyjsc na samym poczatku, przelamac sie. Pozniej juz idzie latwiej, biegne i moge posluchac w spokoju muzyki, porozmyslac o rzeczach na ktore zazwyczaj nie ma czasu czy po prostu wylaczyc sie calkowiscie i skoncentrowac na tym co moj organizm wyprawia

Zaczynam dopiero, sam jestem zdziwiony ze mi sie tak podoba, chce wrocic do wagi sprzed 10lat, do 80kg czas nie jest dla mnie zadnym kryterium. Nigdzie sie nie siesze, tak sobie biegne...
Pozdrawiam,
lorku
-
- Dyskutant
- Posty: 37
- Rejestracja: 19 paź 2009, 18:30
Proponuje wybrać sobie jakiś plan np pumy albo 10tygodniowy :D ?
Ja biegałem Pumą i polecam
.
Ja biegałem Pumą i polecam
