Dla mnie większym problemem jest pogodzenie świąt z pracą
Od poniedziałku wychodzę o 19, mam nadzieję, że dziś chwilę wczesniej.
Co prawda akurat w Boże Narodzenie głowny ciężar mnie omija, bo ja mam tylko dojechac do rodziny na czas
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Za to bieganie jest obowiązkowe - w Wigilię o świcie (bo co w Wigilę to przez caly rok), w pierwszy dzień w tym roku zrobię sobie wolne (w zeszłym biegałam), w drugi normalnie idę biegać. Rano, przed poznym sniadaniem rodzinnym. Dwa lata temu było tak, że ja biegłam, a TZ ze szwagrem jechali za mna na rowerach, zeby mi smutno nie było...
Gorzej z Wielkanocą, bo wtedy cala rodzina zwala do nas (taka tradycja). Podzielilismy się z TZ-em, ja gotuję i sprzątam część kuchni + ew. łazienkę, on resztę plus szykuje stół. W tym roku w Wielki Piatek, który miałam wolny, od rana ganiałam między kuchnią a pralką w legginsach biegowych, ale w końcu wieczorem zrobiłam trening, w Wielką Niedzielę przed przyjazdem gości też się udało
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Tyle że musiałam wyjść jak na rezurekcję
Tak jak Beata - w święta mam więcej czasu dla siebie, a zatem i na pobieganie
![oczko ;-)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)