Kasia - powrót do formy po ciąży / maraton 2:59
Moderator: infernal
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
poniedziałek, 7 grudnia
tradycyjnie WOLNE niestety tylko od biegania
wtorek, 8 grudnia
BC1 60 min- 12km
samopoczucie: Takie sobie- strasznie chce mi się spać... Już ani bieganie, ani kawa nie działa.
Ale biegało się fajnie. Zdziwiłam się, że było rano mroźno i uświadomiłam sobie, że to przecież grudzień i równie dobrze mógłby leżeć śnieg. Bardzo jesienny mamy grudzień w tym roku-nawet trochę liści zostało na drzewach.
przed treningiem: otręby z maślanką
śniadanie: 4 kromki ciemnego pieczywa z wędzonym kurczakiem, kapusta
parę kawałków ciasta drożdżowego
obiad: pyzy z mięsem
kolacja: podwójna kanapka z salami, bułka z kurczakiem, ogórek kiszony, jabłko
Wit właśnie wstał-słyszę jak się śmieje, ale zaraz dość stanowczo będzie domagał się jedzenia, więc czas kończyć.
KOMENTARZE
tradycyjnie WOLNE niestety tylko od biegania
wtorek, 8 grudnia
BC1 60 min- 12km
samopoczucie: Takie sobie- strasznie chce mi się spać... Już ani bieganie, ani kawa nie działa.
Ale biegało się fajnie. Zdziwiłam się, że było rano mroźno i uświadomiłam sobie, że to przecież grudzień i równie dobrze mógłby leżeć śnieg. Bardzo jesienny mamy grudzień w tym roku-nawet trochę liści zostało na drzewach.
przed treningiem: otręby z maślanką
śniadanie: 4 kromki ciemnego pieczywa z wędzonym kurczakiem, kapusta
parę kawałków ciasta drożdżowego
obiad: pyzy z mięsem
kolacja: podwójna kanapka z salami, bułka z kurczakiem, ogórek kiszony, jabłko
Wit właśnie wstał-słyszę jak się śmieje, ale zaraz dość stanowczo będzie domagał się jedzenia, więc czas kończyć.
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
środa, 9 grudnia
BC1 1:20 min- 14km
samopoczucie:Ok
Wyszłam jeszcze prawie śpiąc najpierw poczułam powiew zimnego powietrza, a za chwilę bliskie spotkanie z psem brutalnie i ostatecznie mnie dobudziło. Potem łąka chlupu chlup i już mam nie tylko mokre buty i skarpetki, ale również dół leginsów. Sama nie rozumiem dlaczego lubię biegać. Dalej mijałam moją ulubiona ekipę budowlana-moich wiernych kibiców. Jeden rezolutnie zauważył brak psa, który zaraz na początku zawinął się widząc groźnego i dużego psa, który wyleciał przez otwarta bramę-taki to pies obronny. Czasem nawet zaczepia i potem trzeba go bronić. Fakt czasem nawet do nich Iskra dobiegała .Drugi zapytał czy forma rośnie i kiedy będzie rekord świata, a trzeci zawodził: kilink mi softli wif diz sonk bezdusznie zaguszając małe, bezbronne radyjko. Skończyła się bita droga, pobiegłam przez przeorane pole i zakroty, dalej tory WKD-ka. Spojrzałam na miejsce gdzie się rozciagam, pokręciłam się trochę po lesie za każdym razem biegnąc trochę inną pętelkę i trzeba było wracać do domu.
przed treningiem: banan, pół litra...kompotu wiśniowego
śniadanie: 2 bułki z wędlina i żurawiną
pół omleta bananowego
obiad: zupa pomidorowa
KOMENTARZE
BC1 1:20 min- 14km
samopoczucie:Ok
Wyszłam jeszcze prawie śpiąc najpierw poczułam powiew zimnego powietrza, a za chwilę bliskie spotkanie z psem brutalnie i ostatecznie mnie dobudziło. Potem łąka chlupu chlup i już mam nie tylko mokre buty i skarpetki, ale również dół leginsów. Sama nie rozumiem dlaczego lubię biegać. Dalej mijałam moją ulubiona ekipę budowlana-moich wiernych kibiców. Jeden rezolutnie zauważył brak psa, który zaraz na początku zawinął się widząc groźnego i dużego psa, który wyleciał przez otwarta bramę-taki to pies obronny. Czasem nawet zaczepia i potem trzeba go bronić. Fakt czasem nawet do nich Iskra dobiegała .Drugi zapytał czy forma rośnie i kiedy będzie rekord świata, a trzeci zawodził: kilink mi softli wif diz sonk bezdusznie zaguszając małe, bezbronne radyjko. Skończyła się bita droga, pobiegłam przez przeorane pole i zakroty, dalej tory WKD-ka. Spojrzałam na miejsce gdzie się rozciagam, pokręciłam się trochę po lesie za każdym razem biegnąc trochę inną pętelkę i trzeba było wracać do domu.
przed treningiem: banan, pół litra...kompotu wiśniowego
śniadanie: 2 bułki z wędlina i żurawiną
pół omleta bananowego
obiad: zupa pomidorowa
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
czwartek, 10 grudnia
BC1 1:41 min- 16km HR AVG 132 (czyli jak na mnie mało)
Pobiegłam z pulsometrem, żeby zobaczyć czy nie biegam za szybko, okazało się, że nawet się lenię!
samopoczucie: Jeszcze lepsze niż wczoraj.
Byłoby fantastycznie, gdyby nie kontuzja nadgarstka, której nabawiłam się tydzień temu upychając kołdrę do szafy. Zamiast lepiej jest coraz gorzej. Moja córka, gdy zaliczyła konkretną glebę na świeżo-umytych kaflach (bo ona jeszcze nie nauczyła się chodzić, tylko cały czas biega) powiedziała: "Wszystko mnie boli" a po chwili:"Nie martw się mamusiu-jedna ręka mnie nie boli" A mnie boli tylko jedna ręka, więc nie będę więcej narzekać.
komentarz:
Dałam się poprowadzić ścieżkom, co może być niebezpieczne przy takiej orientacji w terenie jak moja. Jednak dróżki okazały się dla mnie łaskawe. Nie tylko się nie zgubiłam, ale nawet odkryłam interesujące miejsca blisko domu i nabiegałam tyle ile miałam w planie.
przed treningiem: omlet bananowy, sok z czarnej porzeczki
śniadanie: 1 kromka ciemnego pieczywa, sałatka jarzynowa, trochę makaronu i kawałek wędzonego kurczaka
obiad: zupa pomidorowa
KOMENTARZE
BC1 1:41 min- 16km HR AVG 132 (czyli jak na mnie mało)
Pobiegłam z pulsometrem, żeby zobaczyć czy nie biegam za szybko, okazało się, że nawet się lenię!
samopoczucie: Jeszcze lepsze niż wczoraj.
Byłoby fantastycznie, gdyby nie kontuzja nadgarstka, której nabawiłam się tydzień temu upychając kołdrę do szafy. Zamiast lepiej jest coraz gorzej. Moja córka, gdy zaliczyła konkretną glebę na świeżo-umytych kaflach (bo ona jeszcze nie nauczyła się chodzić, tylko cały czas biega) powiedziała: "Wszystko mnie boli" a po chwili:"Nie martw się mamusiu-jedna ręka mnie nie boli" A mnie boli tylko jedna ręka, więc nie będę więcej narzekać.
komentarz:
Dałam się poprowadzić ścieżkom, co może być niebezpieczne przy takiej orientacji w terenie jak moja. Jednak dróżki okazały się dla mnie łaskawe. Nie tylko się nie zgubiłam, ale nawet odkryłam interesujące miejsca blisko domu i nabiegałam tyle ile miałam w planie.
przed treningiem: omlet bananowy, sok z czarnej porzeczki
śniadanie: 1 kromka ciemnego pieczywa, sałatka jarzynowa, trochę makaronu i kawałek wędzonego kurczaka
obiad: zupa pomidorowa
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
Oj zaniedbałam wpisy, bo bieganie na szczęście nie-bardzo przepraszam wszystkich moich 3 czytelników/ czytelniczek.
piątek, 11 grudnia
WOLNE
sobota, 12 grudnia
57 min- 12km:
15 min BC1
p 5h
10 min BC1
20 min BC2
12 min BC1
Nie miałam jak wyjść, więc ubrałam dzieci na cebulkę i wyszłam przed blok. Biegałam 200m pętelki, ale ponieważ było mroźno bałam się o małego i chociaż słodziutko spał po 20 min (15 min mojego biegania) wróciliśmy do domu. Wieczorem dokończyłam trening ulicami Milanówka.
samopoczucie: wyśmienite
śniadanie: kanapki
obiad:rosół z lanym ciastem-2 porcje i gotowane warzywa
kolacja: Kanapki z kaczka faszerowana i żurawiną, jabłko
w międzyczasie-parę kostek czekolady miętowej, trochę makaronu i kurczaka
niedziela, 13 grudnia
długie wybieganie: 1:57 min- 23km:
samopoczucie: Dobre.
Czułam w nogach wieczorny II zakres, albo może nogi miałam sztywne przez mrozik. Jednak z drugiej strony nogi mnie nosiły i im dłużej tym lepiej mi się biegało.
komentarz: Biegało się fajnie, dopóki się nie zgubiłyśmy (podobnie jak w zeszłym tygodniu biegałam razem z Anią). Próbowałyśmy zachęcić dwóch panów do wspólnego biegania, jednak raczej nie byli tym zainteresowani. I to właśnie przez nich się zgubiłyśmy- jakiś winny musi być, a gdyby z nami pobiegli zamiast patrzeć z mieszaniną pogardy i lęku, raczej byśmy się nie zgubiły. Gdy już (wreszcie?) dotarłyśmy do domu Ani w Podkowie Leśnej- kochana Ania odwiozła mnie samochodem do Milanówka. Tak miałabym jeszcze z pół godziny biegania, a wychodziłam na 1:50, więc i tak wyszło za dużo. Nie wiem też jak zniósłby to mały (jest na piersi) i mój mąż (co prawda nie jest na piersi ale...) Piękny jest ten las, ale jeszcze go nie znam. Zerknęłam na mapę po powrocie. W przyszłym tygodniu będzie lepiej... zwłaszcza, że pobiegniemy razem z Wojtkiem
śniadanie: kanapki z ciemnego pieczywa z kaczką faszerowaną i żurawiną
II śniadanie:2 kromki chałki z czekoladą i miodem, carbo
po treningu: kanapki ze śledziem
KOMENTARZE
piątek, 11 grudnia
WOLNE
sobota, 12 grudnia
57 min- 12km:
15 min BC1
p 5h
10 min BC1
20 min BC2
12 min BC1
Nie miałam jak wyjść, więc ubrałam dzieci na cebulkę i wyszłam przed blok. Biegałam 200m pętelki, ale ponieważ było mroźno bałam się o małego i chociaż słodziutko spał po 20 min (15 min mojego biegania) wróciliśmy do domu. Wieczorem dokończyłam trening ulicami Milanówka.
samopoczucie: wyśmienite
śniadanie: kanapki
obiad:rosół z lanym ciastem-2 porcje i gotowane warzywa
kolacja: Kanapki z kaczka faszerowana i żurawiną, jabłko
w międzyczasie-parę kostek czekolady miętowej, trochę makaronu i kurczaka
niedziela, 13 grudnia
długie wybieganie: 1:57 min- 23km:
samopoczucie: Dobre.
Czułam w nogach wieczorny II zakres, albo może nogi miałam sztywne przez mrozik. Jednak z drugiej strony nogi mnie nosiły i im dłużej tym lepiej mi się biegało.
komentarz: Biegało się fajnie, dopóki się nie zgubiłyśmy (podobnie jak w zeszłym tygodniu biegałam razem z Anią). Próbowałyśmy zachęcić dwóch panów do wspólnego biegania, jednak raczej nie byli tym zainteresowani. I to właśnie przez nich się zgubiłyśmy- jakiś winny musi być, a gdyby z nami pobiegli zamiast patrzeć z mieszaniną pogardy i lęku, raczej byśmy się nie zgubiły. Gdy już (wreszcie?) dotarłyśmy do domu Ani w Podkowie Leśnej- kochana Ania odwiozła mnie samochodem do Milanówka. Tak miałabym jeszcze z pół godziny biegania, a wychodziłam na 1:50, więc i tak wyszło za dużo. Nie wiem też jak zniósłby to mały (jest na piersi) i mój mąż (co prawda nie jest na piersi ale...) Piękny jest ten las, ale jeszcze go nie znam. Zerknęłam na mapę po powrocie. W przyszłym tygodniu będzie lepiej... zwłaszcza, że pobiegniemy razem z Wojtkiem
śniadanie: kanapki z ciemnego pieczywa z kaczką faszerowaną i żurawiną
II śniadanie:2 kromki chałki z czekoladą i miodem, carbo
po treningu: kanapki ze śledziem
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
poniedziałek, 14 grudnia
WOLNE
wtorek, 15 grudnia
1:10 min- 14km w tym20 min BC I/II (taki delikatny drugi zakres,aby się gdzieś po drodze nie poślizgnąć, zresztą ponieważ jest ślisko omijałam wszystkie drogi)
samopoczucie: super
Naprawdę z tygodnia na tydzień biega mi się coraz lepiej. Jak na mnie już całkiem spory kilometraż, ale jakoś lekko to przychodzi i nie czuję się zmęczona. A tak w ogóle nie wiedziałam, że ptaki tak głośno śpiewają w zimie. Może dlatego, że jestem mieszczuchem, było to dla mnie niczym odkrycie Ameryki.
śniadanie: 2 kromki ciemnego pieczywa z jajkiem (a dokładniej 2 jajkami na twardo) i pomidorem, kiwi, mandarynka
po treningu: banan, serek grani
obiad: rosół z makaronem i filet z mintaja z ziemniakami i kiszona kapustą
sałatka jarzynowa, śledź, ciemne pieczywo
Wczoraj trochę zaniedbałam jedzenie.
KOMENTARZE
WOLNE
wtorek, 15 grudnia
1:10 min- 14km w tym20 min BC I/II (taki delikatny drugi zakres,aby się gdzieś po drodze nie poślizgnąć, zresztą ponieważ jest ślisko omijałam wszystkie drogi)
samopoczucie: super
Naprawdę z tygodnia na tydzień biega mi się coraz lepiej. Jak na mnie już całkiem spory kilometraż, ale jakoś lekko to przychodzi i nie czuję się zmęczona. A tak w ogóle nie wiedziałam, że ptaki tak głośno śpiewają w zimie. Może dlatego, że jestem mieszczuchem, było to dla mnie niczym odkrycie Ameryki.
śniadanie: 2 kromki ciemnego pieczywa z jajkiem (a dokładniej 2 jajkami na twardo) i pomidorem, kiwi, mandarynka
po treningu: banan, serek grani
obiad: rosół z makaronem i filet z mintaja z ziemniakami i kiszona kapustą
sałatka jarzynowa, śledź, ciemne pieczywo
Wczoraj trochę zaniedbałam jedzenie.
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
środa, 16 grudnia
1:10 min- 14km
Miało być 1:30, ale chciałam wychodzić z domu na spokojnie, a nie wybiegać zapominając o czymś.(rano wyjeżdżałam do Warszawy) Poza tym jestem zmęczona. Od czego są plany, jeśli nie po to aby je zmieniać? Chyba nie po to aby je realizować?
Biegało się całkiem, całkiem
samopoczucie: Takie sobie, ale mogłabym czuć się gorzej. Spałam coś ok. 4h, z przerwą na karmienie, czyli jak na mnie bardzo mało.
przed treningiem: banan, carbo, trochę makaronu
śniadanie: 2 kromki ciemnego pieczywa, sałatka jarzynowa, śledź
obiad: zupa z pora (porcja spora), spagheti (jakkolwiek się to pisze)
za chwile będzie kolacja.
KOMENTARZE
1:10 min- 14km
Miało być 1:30, ale chciałam wychodzić z domu na spokojnie, a nie wybiegać zapominając o czymś.(rano wyjeżdżałam do Warszawy) Poza tym jestem zmęczona. Od czego są plany, jeśli nie po to aby je zmieniać? Chyba nie po to aby je realizować?
Biegało się całkiem, całkiem
samopoczucie: Takie sobie, ale mogłabym czuć się gorzej. Spałam coś ok. 4h, z przerwą na karmienie, czyli jak na mnie bardzo mało.
przed treningiem: banan, carbo, trochę makaronu
śniadanie: 2 kromki ciemnego pieczywa, sałatka jarzynowa, śledź
obiad: zupa z pora (porcja spora), spagheti (jakkolwiek się to pisze)
za chwile będzie kolacja.
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
czwartek, 17 grudnia
1:40 min- 18km
samopoczucie: Bardzo dobre
No i mamy zimę. Rano byłam z dziećmi na spacerze. Potem wyszłam pobiegać. Bardzo lubię bieganie po śniegu, ale jest ktoś, kto lubi je bardziej, ale o tym za chwilę. Zaraz na początku pojawiły się problemy, bo mój pies zaczął szaleć z jakimś biglem, właściciel próbował go złapać ja też. Strasznie się zdenerwowałam, teraz nie wiem dlaczego-właściwie w czym gorsze jest bieganie za biglem od biegania bez celu. W końcu pobiegłam z dwoma psami, które pierwsze pół godziny szalały-ewidentnie cieszyły się z pierwszego śniegu, a mi też było jakoś radośnie jak na nie patrzyłam.Potem nawet zaczęły się słuchać, a po godzinie biegły już nie przede mną zataczając kółka, ale za mną. Zaraz, zaraz gdzieś tu powinna być ścieżka -pomyślałam przebiegając przez łąkę-o chyba jest-niestety to był rów z wodą (mam nadzieję, że z wodą) Po drodze minęliśmy stado saren, a jak wiemy sarenka na mrozie nie może.
śniadanie: 2 kromki ciemnego pieczywa z serem i szynką
banan
obiad: pyzy z mięsem i cebulką, zupa pomidorowa z makaronem
KOMENTARZE
1:40 min- 18km
samopoczucie: Bardzo dobre
No i mamy zimę. Rano byłam z dziećmi na spacerze. Potem wyszłam pobiegać. Bardzo lubię bieganie po śniegu, ale jest ktoś, kto lubi je bardziej, ale o tym za chwilę. Zaraz na początku pojawiły się problemy, bo mój pies zaczął szaleć z jakimś biglem, właściciel próbował go złapać ja też. Strasznie się zdenerwowałam, teraz nie wiem dlaczego-właściwie w czym gorsze jest bieganie za biglem od biegania bez celu. W końcu pobiegłam z dwoma psami, które pierwsze pół godziny szalały-ewidentnie cieszyły się z pierwszego śniegu, a mi też było jakoś radośnie jak na nie patrzyłam.Potem nawet zaczęły się słuchać, a po godzinie biegły już nie przede mną zataczając kółka, ale za mną. Zaraz, zaraz gdzieś tu powinna być ścieżka -pomyślałam przebiegając przez łąkę-o chyba jest-niestety to był rów z wodą (mam nadzieję, że z wodą) Po drodze minęliśmy stado saren, a jak wiemy sarenka na mrozie nie może.
śniadanie: 2 kromki ciemnego pieczywa z serem i szynką
banan
obiad: pyzy z mięsem i cebulką, zupa pomidorowa z makaronem
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
piątek, 18 grudnia
WOLNE
sobota, 19 grudnia
1:10 min w tym 30 min BCII
samopoczucie: Bardzo dobre
Może nie osiągam jakiś zawrotnych prędkości (nawet jak na mnie), ale radość z biegania i poczucie lekkości-bezcenne.
przed treningiem: kanapka z szynką, carbo
śniadanie: 2 kromki ciemnego pieczywa, 2 jajka, sałatka śledziowa, pomidor
obiad: zupa grzybowa, pierogi z kapustą, kawałek ciasta marchewkowego
za chwilę kolacja-standart
KOMENTARZE
WOLNE
sobota, 19 grudnia
1:10 min w tym 30 min BCII
samopoczucie: Bardzo dobre
Może nie osiągam jakiś zawrotnych prędkości (nawet jak na mnie), ale radość z biegania i poczucie lekkości-bezcenne.
przed treningiem: kanapka z szynką, carbo
śniadanie: 2 kromki ciemnego pieczywa, 2 jajka, sałatka śledziowa, pomidor
obiad: zupa grzybowa, pierogi z kapustą, kawałek ciasta marchewkowego
za chwilę kolacja-standart
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
niedziela, 20 grudnia
2:10 min - 25 km
samopoczucie: Bardzo dobre, strasznie mnie nosiło.
ok 85 km-7:20- 5 treningów (w tym 50 min BC II)
waga:?
Uwagi: Jest dobrze. Z tygodnia na tydzień zamiast oczekiwanego zmęczenia czuję coraz więcej mocy i radości z biegania
Następne 2 tygodnie będę dużo biegać i mało pisać. Cały biegowy tydzień opiszę za tydzień. Dlatego wszystkim życzę już teraz rodzinnych,zdrowych, spokojnych , ale aktywnych Świat Bożego Narodzenia.
2:10 min - 25 km
samopoczucie: Bardzo dobre, strasznie mnie nosiło.
ok 85 km-7:20- 5 treningów (w tym 50 min BC II)
waga:?
Uwagi: Jest dobrze. Z tygodnia na tydzień zamiast oczekiwanego zmęczenia czuję coraz więcej mocy i radości z biegania
Następne 2 tygodnie będę dużo biegać i mało pisać. Cały biegowy tydzień opiszę za tydzień. Dlatego wszystkim życzę już teraz rodzinnych,zdrowych, spokojnych , ale aktywnych Świat Bożego Narodzenia.
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
Długo nie pisałam, ale byłam we Wrocławiu u rodziców-wróciłam 3 pralki temu, czyli wczoraj wieczorem. Sporo rodzinnego czasu kradłam na bieganie, więc już nie chciałam pisać o tym co biegam. Poza tym mam taką dziwną rodzinę, gdzie bieganie w czasie świąt jest mniejszym grzechem niż oglądanie telewizji czy siedzenie przed komputerem. Poza tym chciałam się na okres świąt odciąć od komputera, prasy i TV, aby wyczyścić umysł i mieć czas na myślenie np. podczas treningu. Jak powiedziała moja koleżanka która nie biega, ale lubi sobie po...przyć (bądź też posolić lub inaczej doprawić)- bieganie to najgłębszą i najintensywniejsza forma medytacji. Jednak nawet jak na moją rodzinę tej medytacji było przydużo. A tak w ogóle to w ciągu tego tygodnia ok. 80 km przebiegłam z moim tatą (mieliśmy wreszcie czas aby pogadać), trochę z mężem (wspólne bieganie jest dla nas zawsze rarytasem, dostępnym od wielkiego święta), więc w pewnym sensie było to rodzinne bieganie. Starałam się mamie jak najwięcej pomagać i liczyć z jej planami i to do nich próbować dostosowywać moje bieganie, nie wiem jak mi to wyszło.... Zaczęłam się zastanawiać czy jestem jeszcze normalna, gdy w czasie gdy panowie poszli na pasterkę, przymierzyłam strój do biegania, jaki dostałam od Mikołaja, (czy też Gwiazdora lub Aniołka- nie jest dla mnie jasne, kto te prezenty przynosi) i już, już chciałam wychodzić, kiedy mama przekonała mnie, że nie jest to do końca dobry pomysł. Tragedia-jeden dzień bez ani jednego wyjścia na bieganie. Chyba jednak mama ucieszyła się, że Mikołaj (jeśli oczywiście to był Mikołaj, a nie Gwiazdor lub Aniołek) dał mi prezent z którego tak bardzo się uciszyłam. W czasie Świąt prowadziliśmy bujne życie towarzyskie- do późna gra w brydża, piłkarzyki, wieczór kolęd, kolacja francuska itp. itd. Wróćmy jednak do bieganie, którego wplecienie w bogaty plan dnia okazało się niezłym zajęciem strategicznym (dziękuje moim rodzicom i Pawłowi za opiekę nad dzieciakami). Szybko okazało się, że przy wyjściach krótszych niż 30 min robocizna się nie zwraca. W ciągu tego tygodnia nie udało mi się zrealizować żadnego planu, ale przebiegłam ponad 120km, co okazało się fizycznie nie takie trudne, a jest zdecydowanie największym kilometrażem w całym moim życiu (do tej pory miałam 2 tyg. w okolicy 100km). Jednak na 2 wyjściach tak duży km biega się swobodnie.
21-27 grudnia:
Poniedziałek
54 minuty BC1-sztywność nóg po niedzielnym długim wybieganiu
Wtorek
Rano 62 minut w tym 20 minut BC2 w tym kilka stromych krótkich podbiegów-mocny trening, jednak biegało się bardzo dobrze
Wieczorem 46 minut BC1
Środa
Rano 75 minut BC1
Wieczorem 15 min b. wolno +45 minut BC1
Czwartek
WOLNE
Piątek
Rano 74 minuty w tym 10 razy 30 s p 60 s, wyszłam za późno żeby zrobić drugi trening
Sobota
Rano 75 minut BC1- biegało się b. dobrze
Wieczorem 46 minut BC1
Niedziela
Rano 90 minut BC 1
Wieczorem 72 minut BC1 na niepełnym wypoczynku- trudniej niż rano.
Wyszło 10:54- 128 km (w tym 25 min szybko)
Pomimo, ze wyszło inaczej niż w planach jestem bardzo zadowolona. Jeszcze jeden tydzień z dużym km, jeden tydzień na odpoczynek i zaczniemy biegać szybciej.
świąteczna-jeden posiłek dziennie trwający od rana do wieczora z krótkimi przerwami na bieganie i inne aktywności- przytyłam 1 kg.
KOMENTARZE
21-27 grudnia:
Poniedziałek
54 minuty BC1-sztywność nóg po niedzielnym długim wybieganiu
Wtorek
Rano 62 minut w tym 20 minut BC2 w tym kilka stromych krótkich podbiegów-mocny trening, jednak biegało się bardzo dobrze
Wieczorem 46 minut BC1
Środa
Rano 75 minut BC1
Wieczorem 15 min b. wolno +45 minut BC1
Czwartek
WOLNE
Piątek
Rano 74 minuty w tym 10 razy 30 s p 60 s, wyszłam za późno żeby zrobić drugi trening
Sobota
Rano 75 minut BC1- biegało się b. dobrze
Wieczorem 46 minut BC1
Niedziela
Rano 90 minut BC 1
Wieczorem 72 minut BC1 na niepełnym wypoczynku- trudniej niż rano.
Wyszło 10:54- 128 km (w tym 25 min szybko)
Pomimo, ze wyszło inaczej niż w planach jestem bardzo zadowolona. Jeszcze jeden tydzień z dużym km, jeden tydzień na odpoczynek i zaczniemy biegać szybciej.
świąteczna-jeden posiłek dziennie trwający od rana do wieczora z krótkimi przerwami na bieganie i inne aktywności- przytyłam 1 kg.
KOMENTARZE
Ostatnio zmieniony 30 gru 2009, 10:14 przez kapan, łącznie zmieniany 1 raz.
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
poniedziałek, 28 grudnia
60 min BC1- sztywność mięśni, pierwszy raz nie chciało mi się wychodzić na trening
wtorek, 29 grudnia
70 min w tym 25 min BC 2 z podbiegami na małe, ale strome górki, które są pozostałością po grodzie Złotniki i miejscem, gdzie jako dziecię biegałam przełaje. Biegało się nieźle.
Powrót pociągiem do domu zajął prawie cały dzień, ale był też czasem na lenistwo.
KOMENTARZE
60 min BC1- sztywność mięśni, pierwszy raz nie chciało mi się wychodzić na trening
wtorek, 29 grudnia
70 min w tym 25 min BC 2 z podbiegami na małe, ale strome górki, które są pozostałością po grodzie Złotniki i miejscem, gdzie jako dziecię biegałam przełaje. Biegało się nieźle.
Powrót pociągiem do domu zajął prawie cały dzień, ale był też czasem na lenistwo.
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
środa, 30 grudnia
rano: (jeśli 11. to jeszcze rano)80 min BC 1
samopoczucie: b. dobre
Ponieważ wróciłam do domu już po 20 minutach biegania udało mi się zgubić. Po 40 min błądzenia spotkałam ekipę budowlańców, którzy niestety nie bardzo wiedzieli gdzie budują (mam nadzieję, że wiedzieli co mają budować). Ponieważ wskazując kierunek byli tak samo niepewni jak ja, ale było ich dwóch, więc zaraz po tym jak podziękowałam przypisałam w myślach ich kierunkowi wektor dwa razy dłuższy niż mojemu. Po dodaniu tych wektorów otrzymałam wektor wskazujący kierunek w którym mam biec... i bardzo byłam zaskoczona kiedy po 3 minutach dotarłam do Brzózek. Musiałam jeszcze się trochę pokręcić nie gubiąc się przy tym.
wieczorem: spokojne 31 min
samopoczucie: takie sobie
Biegało się ciężko, było strasznie ślisko i miałam depresyjkę, na szczęście zupełnie malutką. Taką tyci tyciuteńką depresyjeczkę.
Spałam dobrze i długo. Zaraz wychodzę na trening. Ja nie tylko nigdy tyle nie biegałam, nawet nie myślałam, ze kiedyś będę tyle biegać!
KOMENTARZE
rano: (jeśli 11. to jeszcze rano)80 min BC 1
samopoczucie: b. dobre
Ponieważ wróciłam do domu już po 20 minutach biegania udało mi się zgubić. Po 40 min błądzenia spotkałam ekipę budowlańców, którzy niestety nie bardzo wiedzieli gdzie budują (mam nadzieję, że wiedzieli co mają budować). Ponieważ wskazując kierunek byli tak samo niepewni jak ja, ale było ich dwóch, więc zaraz po tym jak podziękowałam przypisałam w myślach ich kierunkowi wektor dwa razy dłuższy niż mojemu. Po dodaniu tych wektorów otrzymałam wektor wskazujący kierunek w którym mam biec... i bardzo byłam zaskoczona kiedy po 3 minutach dotarłam do Brzózek. Musiałam jeszcze się trochę pokręcić nie gubiąc się przy tym.
wieczorem: spokojne 31 min
samopoczucie: takie sobie
Biegało się ciężko, było strasznie ślisko i miałam depresyjkę, na szczęście zupełnie malutką. Taką tyci tyciuteńką depresyjeczkę.
Spałam dobrze i długo. Zaraz wychodzę na trening. Ja nie tylko nigdy tyle nie biegałam, nawet nie myślałam, ze kiedyś będę tyle biegać!
KOMENTARZE
Ostatnio zmieniony 31 gru 2009, 19:19 przez kapan, łącznie zmieniany 1 raz.
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
czwartek, 31 grudnia
rano: 100 min BC 1
samopoczucie: dobre
Strasznie szybko zleciał mi ten rok. Biegając myślałam o tym co się wydarzyło i planowałam kolejny. Nienawidzę postanowień noworocznych. Po prostu stawiam sobie realne cele i działam. Bez żadnego napinania się czy wewnętrznej walki. W końcu cieszę się, że mogę się realizować na różnych płaszczyznach, że mogę robić coś dla siebie. Zdrowa samodyscyplina zapewnia mi wewnętrzny porządek, a przynajmniej niewielki rozgardiasz zamiast totalnego chaosu i sprawia, że czas nie przecieka między palcami. A czas to życie, to rodzina, spełnione marzenia...
wieczorem: 61 min w tym 5x100m p 100m
(Tak około 100m-dokładniej 3 latarnio-długości)
samopoczucie: bardzo dobre
Biegałam po ulicach Milanówka było pusto, ciemno i wszystko pięknie oświetlone. czasem nawet po mieście może się przyjemnie biegać.
przed treningiem: 1,5 banana, serek grani z miodem
po: resztki śniadania Wisi
paczka ryżu, miska gulaszu, surówka z marchwi i jabłka z dodatkiem pomarańczy
mały batonik
kanapka z pasztetową i ćwikłą
A zaraz będzie noworoczne obżarstwo- dziś nie będę się ograniczać
KOMENTARZE
rano: 100 min BC 1
samopoczucie: dobre
Strasznie szybko zleciał mi ten rok. Biegając myślałam o tym co się wydarzyło i planowałam kolejny. Nienawidzę postanowień noworocznych. Po prostu stawiam sobie realne cele i działam. Bez żadnego napinania się czy wewnętrznej walki. W końcu cieszę się, że mogę się realizować na różnych płaszczyznach, że mogę robić coś dla siebie. Zdrowa samodyscyplina zapewnia mi wewnętrzny porządek, a przynajmniej niewielki rozgardiasz zamiast totalnego chaosu i sprawia, że czas nie przecieka między palcami. A czas to życie, to rodzina, spełnione marzenia...
wieczorem: 61 min w tym 5x100m p 100m
(Tak około 100m-dokładniej 3 latarnio-długości)
samopoczucie: bardzo dobre
Biegałam po ulicach Milanówka było pusto, ciemno i wszystko pięknie oświetlone. czasem nawet po mieście może się przyjemnie biegać.
przed treningiem: 1,5 banana, serek grani z miodem
po: resztki śniadania Wisi
paczka ryżu, miska gulaszu, surówka z marchwi i jabłka z dodatkiem pomarańczy
mały batonik
kanapka z pasztetową i ćwikłą
A zaraz będzie noworoczne obżarstwo- dziś nie będę się ograniczać
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
piątek, 1 stycznia
Spokojne 50 min -kiedyś trzeba wypocząć
Jak ja lubię nieprzetarte szlaki, łąki pokryte śniegiem, spotkania ze zwierzętami- tym razem było to stado saren, ale i tak nie miałam energii na nic mocniejszego (oczywiście mam na myśli trening) ani dłuższego
samopoczucie: nawet dobre i nawet sobie pospałam-wstałam po 10
Jeszcze pocisnę trochę w sobotę i niedzielę. I koniec wakacji powrót do rzeczywistości, w której nie ma miejsca na tyle biegania
KOMENTARZE
Spokojne 50 min -kiedyś trzeba wypocząć
Jak ja lubię nieprzetarte szlaki, łąki pokryte śniegiem, spotkania ze zwierzętami- tym razem było to stado saren, ale i tak nie miałam energii na nic mocniejszego (oczywiście mam na myśli trening) ani dłuższego
samopoczucie: nawet dobre i nawet sobie pospałam-wstałam po 10
Jeszcze pocisnę trochę w sobotę i niedzielę. I koniec wakacji powrót do rzeczywistości, w której nie ma miejsca na tyle biegania
KOMENTARZE