Zazdroszczę Ja na początku w ogóle nie przepadałam za samotnymi wypadami do lasu, teraz je bardzo lubię, ale dalej las po zmroku to dla mnie ziemia zakazana. Nawet w towarzystwie (chyba że jest więcej niż 2 osoby). Parę razy zdarzyło mi się wyjść popołudniu i załapać się na zmrok i mrok. Ostatnio tydzień temu w piątek Ostatnie dwa kilometry to był trzeci zakres jak złoto, byle do cywilizacji zanim się zrobi ciemno.beata pisze:Osobiście nie boję się, mogę biegać i po zmroku w lesie,
Ale właśnie samotne bieganie po lesie oduczyło mnie biegania ze sprzetem grającym na uszach. Wolę słyszeć, co się koło mnie dzieje, zarówno w lesie, jak i na ulicy (bo jak jest pusto, biegnę asfaltem zamiast kostką - jak słyszę jadący z tyłu samochód, wskakuję na chodnik).