Balbazuar - Od zera do maratonu. Moja randka z triathlonem.

Moderator: infernal

Balbazuar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 273
Rejestracja: 14 sie 2009, 10:02
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Opolszczyzna

Nieprzeczytany post

Środa, 04.11.2009 r.

Trening:

15' truchtu - rozgrzewka
2 km żwawo - 4'45/km
A że zrobiło się ciemno to dalej:
5' truchtu
5' ćwiczenia siłowe - skipy, "dziewczynka na łące" i takie tam
10' WB1

Jak zwykle ciemności pokrzyżowały nieco plany treningowe. W obawy o kolana biegam głównie po lesie. Nim wrócę z pracy, wyjdę na szybki spacer z psem to robi się godzina 16. Szybka rozgrzewka w domu i do "biegowej" dyspozycji pozostaje nie więcej niż 30 min. Po tym czasie dalsze prowadzenie "szybszej" części treningu staje się po prostu niebezpieczne. A najgorsze w tym wszystkim że przez najbliższe 1,5 miesiąca z dnia na dzień będzie tylko gorzej.
New Balance but biegowy
Balbazuar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 273
Rejestracja: 14 sie 2009, 10:02
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Opolszczyzna

Nieprzeczytany post

Piątek, 06.11.2009

Trening
37' WB1+ (mniej więcej (bardziej mniej niż więcej) 7 km)

Odstawiłem samochód do mechanika i jakoś trzeba było wrócić do domu. Dziewiczy rejs (czytaj pierwsze "nocne" bieganie) mam więc za sobą. Rzeczywiście - z czołówką biega się całkiem przyjemnie - ale i tak biegając po odludziach odczuwam pewien dyskomfort. No i to podłoże - płyty chodnikowe.. brrrrrr... (
Balbazuar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 273
Rejestracja: 14 sie 2009, 10:02
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Opolszczyzna

Nieprzeczytany post

Niedziela, 8.11.2009 r.

Trening

5,5 km, ~7'/km

Hasanie po lesie z psiakiem. Jak ja w jedną to psiak w drugą.. jak ja w tą drugą to psiak w pierwszą.. i tak w kółko. Dopiero po pierwszych dwóch kilometrach psiak był już na tyle zmęczony, że można było skupić więcej uwagi na biegu niż na kontrolowaniu zwierzaka.

Mimo ambitnych planów ni cholery nie wychodzi mi trzymanie się planu treningowego. O ile trzy treningi w tygodniu (takie do 45') jak najbardziej, to już do bardziej wymyślnych form w taką pogodę przekonać się nie mogę. Raz za zimno, raz za ciepło... - jak nie urok to sraczka ;) Zdaje się, że jak tak dalej pójdzie to cały sezon zimowy po prostu "przetuptam".

EDIT:

Badminton - 1h

DIETA:

Żona zazdrosna o postępy w walce z oponką znowu zrobiła mi kolację o 22:30 :-/
Balbazuar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 273
Rejestracja: 14 sie 2009, 10:02
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Opolszczyzna

Nieprzeczytany post

Czwartek, 12.11.2009 r.

Trening

W końcu przestało padać...

60' w tempie mniej więcej startowym półmaratonu (środek dystansu szybciej, końcówka, po ćwiczeniach siłowych, wolniej)

Nawierzchnia głównie chodniki :-( Mniej więcej w 2/3 dystansu 10' poświęcone na ćwiczenia siłowe - górka w parku długości mniej więcej 40 metrów - skipy, "dziewczynka na łące" - po 5 powtórzeń każdego z tych ćwiczeń pod górkę.

A teraz najlepsze - jako, że start w jakimkolwiek biegu niepodległości nie doszedł do skutku to zapisałem się na połówkę w Wodzisławiu (nie pytajcie co mi odbiło... ;) Życiówki nie planuje a start zamierzam potraktować jako "dłuższe wybieganie" (chyba, że mnie trochę poniesie ;). Obawiam się tylko by bieg ten nie był zbyt kameralny - z doświadczenia (co prawda niewielkiego) wiem, że im mniejszy bieg tym mniej na nim procentowo "amatorów" na tak kiepskim poziomie jak ja - co niechybnie skutkuje miejscem w samym ogonie. No i mam nadzieję, że do niedzieli przejdą mi zakwasy których zapewne się dzisiaj nabawiłem.

EDIT: No to zaszalałem. Całą noc niepokojący ból w prawym kolanie + lewym śródstopiu.
Balbazuar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 273
Rejestracja: 14 sie 2009, 10:02
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Opolszczyzna

Nieprzeczytany post

Trening

No i zdaje się, że cały misternie uknuty plan diabli wzieli. Prawe kolano jak zaczęło dokuczać wczoraj wieczorem tak boli nadal. A wiedziałem żeby nie biegać niepotrzebnie po twardych nawierzchniach :-/

Do tego jakieś kłucie od spodu lewej stopy. Coś jakby zakwasy po wczorajszej "siłówce" bieganej na palcach... - ale tam są do cholery jakieś mięśnie?!
Balbazuar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 273
Rejestracja: 14 sie 2009, 10:02
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Opolszczyzna

Nieprzeczytany post

Niedziela, 15.11.2009 r.

ZAWODY: - no prawie...

Zgodnie z przewidywaniami start nie doszedł do skutku. Prawe kolano cały czas daje znać o sobie (na szczęście coraz mniej) systematycznie przypominając mi, że niepotrzebne bieganie po chodnikach to ZŁO.
A szkoda - sądząc po wynikach półmaratonu w Wodzisławiu trasa była źle wymierzona (zwycięzca spokojnie załapał by się na pudło w MP w Pile a zaledwie dziewięciu na około dwustu zawodników nie zmieściło się w dwóch godzinach) - co dawało dość sporą szansę na życiówkę ;)


TRENING:

Przymusowa przerwa w bieganiu siłą rzeczy trwa nadal a ja przerzuciłem się na basen:

Piątek: 45' radosnego pluskania
Niedziela: 45' - 1550 m - z tego 1000 m żabą, 200 m dowolnym i 350 m same nogi z deseczką ;)

Z kolankiem coraz lepiej i jak czas pozwoli to myślę, że już w okolicach wtorku-środy uda mi się wybrać na małe rozbieganie. Tylko tym razem spokojne a nie takie wariactwo jak w zeszły czwartek
Balbazuar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 273
Rejestracja: 14 sie 2009, 10:02
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Opolszczyzna

Nieprzeczytany post

Środa, 18.11.2009 r.

Trening

Pływanie: 45' - 1400 m (z tego 1000 m żabą, reszta jak popadnie... ;)

Ble, ble, ble.. miało być bieganie ale w ostatniej chwili postanowiłem dać sobie jeszcze na wstrzymanie. Właśnie mija tydzień od ostatniego bieganka - jeszcze nigdy nie zrobiłem sobie tak długiej (niestety przymusowej) przerwy.
A i taplanie się w basenie wyszło trochę gorzej niż w niedzielę - jakoś brakowało mi świeżości co zresztą specjalnie nie dziwi, biorąc pod uwagę, że kolejny dzień z rzędu kładę się spać po północy a wstaje o czwartej rano :( Kurcze, jak ja czasem zazdroszczę ludziom którzy o 14 odbijają kartę na zakładzie i mają pracę w dupie aż do następnego poranka..... :-/
Balbazuar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 273
Rejestracja: 14 sie 2009, 10:02
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Opolszczyzna

Nieprzeczytany post

Piątek, 20.11.2009 r.

Trening

35' żółwim tempem, ~5 km

Yeaahh.. w końcu bieganko, tego mi było trzeba... Było delikatnie, bez zbędnego forsowania. Przez te cholerne kolana jeszcze nauczę się biegać z paluchów ;P Zobaczymy co przyniesie noc ale czuje, że prawe kolanko tak jakby lekko "ćmi" :(
Balbazuar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 273
Rejestracja: 14 sie 2009, 10:02
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Opolszczyzna

Nieprzeczytany post

Sobota, 21.11.2009 r.

Dzień słodkiego nicnierobienia. Niestety, zgodnie z przewidywaniem kolano daje znać o sobie:( Ból pojawia się przy zgięciu obciążonej nogi w kolanie o mniej więcej 30 stopni - czyli na przykład podczas schodzenia po schodach. Przy wchodzeniu, spacerowaniu i większości czynności codziennych (żeby było śmieszniej także podczas biegania) - bólu nie odczuwam

edit:

TRENING:

Basen: 45' pluskania, 1500 m (z tego 1000 m żabą...)

Poranne ważenie kontrolne: 82,7 kg
Balbazuar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 273
Rejestracja: 14 sie 2009, 10:02
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Opolszczyzna

Nieprzeczytany post

Niedziela, 22.11.2009 r.

TRENING

Badminton, 1h30'


Poniedziałek, 23.11.2009 r.

ZDROWIE

W końcu przemogłem się i wylądowałem u lekarza. Diagnoza zabrzmiała jak wyrok - zapalenie oskrzeli - na co najmniej tydzień (a nawet na dłużej) mogę zapomnieć o bieganiu, pływaniu i w ogóle wszlkiej aktywności ruchowej :(

No i oczywiście jak to w polskiej służbie zdrowia - wszyscy porejstrowania niby to na konkretne godzinny a i tak baby porejestrowane na 14:00 przychodzą z samego rana i próbują przekabacić całą kolejkę na system "kto pierwszy ten lepszy" . Człowiek więcej zdrowia straci w tej kolejce niż całe to leczenie warte ;)


EDIT:

Relewelka. Do łykania dostałem jakieś prochy (antybiotyki) w tabletkach po 1 g. Na rozpisce którą dostałem od lekarza stoi jak wół: "1 i 1/2 tabletki 2 razy dziennie". A w ulotce dla odmiany: zwykle stosuje się dawkę 250 - 500 mg co 8 godzin. W zakażeniach lekkich i umiarkowanych 250 mg co 8 godzin, w ciężkich 500 mg co 8 godzin lub 750 co 12 godzin. To co ja kurna mam rzeżączkę że baba kazała mi łykać po 3 gramy tego świństwa dziennie???!!! Ja rozumiem zobowiązania wobec przedstawicieli farmaceutycznych, wycieczki, promocje, konferencje... tylko dlaczego do cholery kosztem mojego zdrowia ???? grrrrrrrrrr..... #$&@&#&&^ !!!!!
Balbazuar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 273
Rejestracja: 14 sie 2009, 10:02
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Opolszczyzna

Nieprzeczytany post

Sobota, 28 listopada 2009 r.

Skończyła się sześciodniowa przerwa w ruchowo-treningowym życiorysie. Co prawda powinienem jeszcze w najlepsze wysiadywać w domu ale te sześć dni ruchowej abstynencji tak dało mi w kość, że dzisiaj się złamałem i wylądowałem na basenie


TRENING
Basen 40', 1000 m (3x150 m dowolnym, reszta żabą)

Te kilka dni w domu sprawiło, iż miałem dużo czasu na czytanie m.in. konkurencyjnego forum. I chyba już wiem, że drugą rzeczą (oprócz majowego maratonu) której chciałbym "dokonać" w przyszłym roku będzie start na dystansie olimpijskim w triatlonie w okolicach sierpnia przyszłego roku. Oby zdrowie pozwolilo ;)
Balbazuar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 273
Rejestracja: 14 sie 2009, 10:02
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Opolszczyzna

Nieprzeczytany post

Niedziela, 29 listopada 2009 r.

Ważenie testowe: 82,5 kg
Do końca roku pozostał miesiąc. Przy tym tempie spadku wagi raczej (a nawet na pewno) nie uda się zejść do upragnionych 80. Ale co nagle to po diable... ;) Ważne, że przez tą chorobę i wysiadywanie w domu waga nie skoczyła ostro w górę.

EDIT:

TRENING:
Badminton, 60'
Balbazuar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 273
Rejestracja: 14 sie 2009, 10:02
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Opolszczyzna

Nieprzeczytany post

Poniedziałek, 30.11.2009 r.

TRENING

35' WB1, 6'20/km

Tyle, na ile pozwoliło słoneczko. Po przykrych doświadczeniach postanowiłem nawet nie zbliżać się do chodników. Cały dystans przebiegłem "z palców" ale zdaje się, że w tej kwestii moja technika pozstawia bardzo wiele do życzenia.

EDIT:

1,5 godziny wymachiwania gąbką po suficie też zalicza się do treningu?:P
Balbazuar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 273
Rejestracja: 14 sie 2009, 10:02
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Opolszczyzna

Nieprzeczytany post

Czwartek, 03.12.2009 r.

TRENING

35' WB1, 6'20/km

Plan solidnego przepracowania tego tygodnia zakończył się totalną klapą. Przedwczoraj cały wieczór spędziłem u mechanika. Wczoraj wylądowałem dla odmiany na jakiś targach i w domu pojawiłem się dopiero około godziny 20 (notabene cały dzień przesiedziałem jedynie na dwóch słodki bułeczkach spożytych z samego rana). Dopiero dzisiaj udał się wyrwać. Z kolankiem dalej nie jest za dobrze - tragedii nie ma ale trwa to już na tyle długo, iż na pewno skończy się wizytą u ortopedy. Po drodze, o ile noga pozwoli chciałbym zaliczyć tylko rekreacyjnie barbórkowe 10 km - i wszystko wskazuje na to, iż może to być ostatnie moje biegane w tym roku.
Balbazuar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 273
Rejestracja: 14 sie 2009, 10:02
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Opolszczyzna

Nieprzeczytany post

Piątek, 4.12.2009 r.

TRENING

Basen, 45'

Jak przystało na "biegacza" znowu trening na basenie ;) 45 minut chlapania upłynęło w większości na wzmacnianiu rąk do kraula. O ile żabką mogę pływać do "usranej" to kraulem nie jestem póki co przepłynąć więcej niż 200-300 metrów - po tym dystansie najzwyczajniej w świecie ręce odmawiają mi posłuszeństwa. Jednym słowem droga do lużnego a zarazem szybkiego 1,5 km bardzo daleka...
ODPOWIEDZ