Bleez blog

Moderator: infernal

bleez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1398
Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
Życiówka na 10k: 39:38
Życiówka w maratonie: 3:25:27
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Nieprzeczytany post

14 listopada 2009 (sobota)

TRENING
Godz: 11:15
Słonecznie, ciepło i trochę wietrznie.

Obrazek

Zaplanowałem na dzisiaj taki trening - 4X5' z przerwą 1'. Realizacja pokazana w tabelce powyżej. Ogólnie mogę powiedzieć, że trening trochę spieprzyłem. Pierwszy odcinek pobiegłem za szybko i kolejne wychodziły już coraz wolniej. Na dodatek po drugim następne odcinki były już krótsze. Chciałem to przebiec w miarę równo, ale niestety byłem za bardzo napalony na te dzisiejsze bieganie i wyszło jak wyszło. Ogólnie po biegu byłem bardzo zmęczony, powrót do domu był dość ciężki i męczący.
Po powrocie do domu rozciąganie i kąpiel :)

Pozdro Bleez
New Balance but biegowy
bleez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1398
Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
Życiówka na 10k: 39:38
Życiówka w maratonie: 3:25:27
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Nieprzeczytany post

15 listopada 2009 (niedziela)

Po wczorajszej męczarni dziś jedna część treningu, coś w granicach Easy druga natomiast w zbliżonym tempie maratońskim. Nie było tego wiele, ale po wczorajszym treningu czułem lekko mięśnie nóg. Jutro odpoczywam.

5,52 km - 0:29:58 - 5:26/km
10' gimnastyka rozciągająca
5,52 km - 0:28:49 - 5:13/km
W domu rozciąganie oraz chłodzenie nóg zimną wodą, bo mnie troszkę Achilles rozbolał.


Pogoda w weekend była rewelacyjna do biegania. Ciepło, słonecznie, chociaż z lekkim wiatrem. Treningowo też nie mogę narzekać, bo udało mi się w te dwa dni zrealizować to, co zaplanowałem.

Pozdrawiam
bleez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1398
Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
Życiówka na 10k: 39:38
Życiówka w maratonie: 3:25:27
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Nieprzeczytany post

Chyba szykuje się mała przerwa w bieganiu. Podczas wnoszenia ciężarów do domu coś sobie naciągnąłem w plerach i łażę jak połamany...na szczęście nie jest to kręgosłup, tylko coś tam w środku nie wiem, co bo się nie znam….może lekka gimnastyka mi pomoże…
bleez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1398
Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
Życiówka na 10k: 39:38
Życiówka w maratonie: 3:25:27
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Nieprzeczytany post

18 listopada 2009 (środa)

Wczoraj pisałem, że szykuje się przerwa w bieganiu ze względu na jakieś tam naciągnięcie w plerach. Dziś rano się budzę i chyba przez noc nastąpiło cudowne uzdrowienie. Po bólu ani śladu...więc nie zastanawiając się długo wyszedłem dziś na trening.
Postanowiłem odwiedzić stadion w moim mieście, do którego mam ok 1,5 km. Podbiegłem, a tam cicho ciemno i nie widać żywej duszy. Przeskoczyłem przez płot i w tych egipskich ciemnościach zrobiłem sobie trening.

Godzina 17:45 - ciemno, ciepło i wietrznie.

Obrazek

Przerwy pomiędzy interwałami, były krótkie i nie do pełnego wypoczynku. Po powrocie do domu gimnastyka rozciągająca, schładzanie nóg zimną wodą i kąpiel. Samopoczucie po biegu bardzo dobre.

Pozdro Bleez :)
bleez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1398
Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
Życiówka na 10k: 39:38
Życiówka w maratonie: 3:25:27
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Nieprzeczytany post

19 listopada 2009 (czwartek)

TRENING

Godzina 18:30
Ciemno, ciepło i wietrznie.
Easy run - 5,1km - czas 29:26 - tempo - 5:46/km

Po wczorajszym akcencie dziś spokojne bieganie oraz trochę ćwiczeń i rozciąganie w domu. Samopoczucie po biegu dobre. Nawierzchnia - wyłącznie asfalt. Biegałem uliczkami w miejscu zamieszkania, czego strasznie nie lubię. To są jedyne miejsca gdzie trasa jest przynajmniej w minimalnym stopniu oświetlona przez uliczne latarnie. To wszystko. Dziękuję. Pozdro Bleez :)
bleez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1398
Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
Życiówka na 10k: 39:38
Życiówka w maratonie: 3:25:27
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Nieprzeczytany post

21 listopada 2009 (sobota)

Dzisiejszy dzień rozpoczął się dla mnie niezbyt udanie. Obudziłem się z potężną migreną…. a tam gupoty opowiadam, migreny mają księżniczki, mi po prostu łeb napier….Wziąłem sobie jedną tabletkę i rozpocząłem cotygodniowe porządki w domu. Niestety po kilku godzinach ból zamiast ustępować to wzmagał się coraz bardziej. Przed obiadem wziąłem drugą tabletkę i dopiero wtedy można było powiedzieć, że nastąpiła znacząca poprawa. Chwilę po obiedzie zdecydowałem, że pójdę przynajmniej trochę potruchtać. Po pierwszych krokach, miałem wrażenie, że dzisiaj te nogi nie uciągną tego cielska, pomimo wolnego tempa pociłem się i sapałem, byłem pewny, że będzie to szybki powrót do domu. Po kilku kilometrach oddech zaczął się stabilizować, samopoczucie w trakcie biegu znacząco zaczęło się poprawiać, więc co rusz dokładałem sobie dystansu. Nabiegałem dzisiaj ponad 15 km i jestem z siebie zadowolony, że przy tak niesprzyjającym samopoczuciu udało mi się wykonać trening.

TRENING
Godzina 14:15
Ciepło ok. 16 st C, słońce lekko się przedzierało przez chmury.
Biegałem nad zalewem Nakło – Chechło, nawierzchnia częściowo asfaltowa a częściowo ścieżki leśne.
Zacząłem bardzo powoli i z każdym kilometrem tempo wzrastała.
Long run - 15,8 km – czas 1:24:40 – śr tempo 5:20/km
Po biegu lekkie rozciąganie.

Wspomagacze dnia dzisiejszego (po biegu) to woda z cytryną i miodem oraz dodatkiem soku z wiśni, oraz potężna szklanka soku z marchwi własnej roboty.
bleez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1398
Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
Życiówka na 10k: 39:38
Życiówka w maratonie: 3:25:27
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Nieprzeczytany post

22 listopada 2009 (niedziela)

TRENING
Godzina - 11:15
Słonecznie, ciepło ok 16 st C, lekki wietrzyk - bardzo przyjemnie.
Wybrałęm się biegać w długich spodniach, ale uważam, że dzisiaj spokojnie można było wskoczyć w któtkie.

- 5,52 km - czas 0:29:03 - tempo 5:16/km
- 5' przerwy na rozciąganie
- Przebieżki 6X180m (tak na oko Google Earth) w czasie: 28", 30", 29", 30", 26", 29" - po każdej odpoczynek śr ok 1', był to w miarę pełny odpoczynek.
- 5,52 km - czas 0:28:12 - tempo 5:07/km - powrót do domu, trochę przygrzałem, ale dzisiaj czułem siłę w nogach
- Po powrocie do domu rozciąganie, chłodzenie nóg zimną wodą i kąpiel.

Chyba z powodu tak fajnistej pogody, zauważyłem dzisiaj wysyp biegaczy nad Zalewem Nakło - Chechło. Naliczyłem ich coś ok 6, co się bardzo rzadko zdarza, choć osobiście uważam, że warunki tam do biegania są rewelacyjne.

Gdybym miał dzisiaj pisać o diecie to by mogło braknąć miejsca na blogu, bo tyle tego było. Cały dzień siedziałem z rodzinką u teściowej, a teściowa...oj ona to potrafi nagotować....

Pozdro Bleez
bleez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1398
Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
Życiówka na 10k: 39:38
Życiówka w maratonie: 3:25:27
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Nieprzeczytany post

25 listopada 2009 (środa)

Trening godzina 17:00 - ciemno, ciepło i wietrznie

Moim celem dzisiejszym było sprawdzenie się w biegu na 1000m na bieżni. Po biegach wstępnych, rozgrzewce, rozciąganiu i odpoczynku wystartowałem na bieżni dwa i pół kółka. Wynik 3:42 – zupełnie nie wiem czy to dobry wynik czy słaby. Po raz pierwszy zrobiłem taki test i wynik przynajmniej posłuży mi przy porównaniach w innych testach.
Kilka rzeczy, które zauważyłem i na pewno miały wpływ na wynik:
- byłem zmęczony po pracy,
- byłem tylko godzinkę z hakiem po obiedzie; w weekendy przed południem biega mi się zupełnie inaczej,
- było ciemno, jak nie napiszę gdzie….bieżnia nieoświetlona, wystające kamienie powodowały, że na jednym odcinku mój krok był niepewny i ostrożny,
- myślę, że przed następnym testem powinienem się bardziej rozbiegać, zrobić trochę więcej krótkich przebieżek, potem odpoczynek i start,
- początek uważam, że był za ostrożny, na pewno wraz z doświadczeniem będę się uczył czuć i właściwie dobierać tempo,
- ostatnie 100m pobiegłem dużo szybciej i czułem jeszcze pewien zapas sił,
- fajnie by było mieś zając, który znaczyłby tempo i którego mógłbym gonić.
To chyba tyle a poniżej tabelka

Obrazek

Pozdro Bleez
bleez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1398
Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
Życiówka na 10k: 39:38
Życiówka w maratonie: 3:25:27
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Nieprzeczytany post

26 listopada 2009 (czwartek)

Trening godzina 18:15 - ciemno, ciepło i przyjemnie. Samopoczucie przed i po biegu dobre.

6,65 km Easy w tempie 5:34/km

Po biegu ćwiczenia i rozciąganie ok 15 min
Nawierzchnia asfalt i trochę kostki brukowej. Biegałem dzisiaj w moich starych butach trialowych bez amortyzacji i po biegu lekko czuję moje kolana....
bleez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1398
Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
Życiówka na 10k: 39:38
Życiówka w maratonie: 3:25:27
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Nieprzeczytany post

30 listopada 2009 (poniedziałek)

Trening zaraz po pracy, godz. 15:45. Ciepło i bardzo wietrznie.

Zaplanowany był interwał 6X800m biegany na bieżni. Realizacja zapisana w Tabelce. Po pierwszych 800m trochę długa przerwa, bo na bieżnie przybiegł jakiś biegacz, więc wypadało się przynajmniej przywitać i chwilkę porozmawiać. Gość okazał się bardzo sympatycznym 70 latkiem, aktywnym sportowo całe życie, początkowo, jako piłkarz a teraz, jako biegacz. Jak na te swoją siedemdziesiątkę na karku to trzymał się bardzo dobrze i kondychę też miał niemałą. Dowiedziałem się, że jest stałym bywalcem tej bieżni i ku mojej radości gospodarze mają zamiar przeprowadzić jakiś remont stadionu wraz z bieżnią. Obecny stan jest opłakany, więc miejmy nadzieję, że plan zostanie zrealizowany.

A wracając do treningu to ostatnią 800-kę starałem się pobiec dość szybko – 3’2” – jednak wspomniane wcześniej wiatrzycho uniemożliwiło mi rozwinięcie prędkości. Po interwałach spokojne truchtanie – luzowanie i powrót do domu.

Trening ten specjalnie jakoś mnie nie zmęczył. Myślę, że biegałem te interwały wolniej niż rzeczywiście byłbym w stanie. Ostatnio trochę mniej biegam „Easy”, ale wynika to głównie z ilości treningów i czasu spędzanego na nich. Dla mnie bieżnia nie jest przeznaczona na taki trening, wole ją wykorzystywać w inny sposób. Pewno za niedługo przyjdzie zima, śniegu nawali, więc siłą rzeczy będzie to czas człapania. To tyle o poniedziałkowym bieganiu.

Obrazek

Pozdro Bleez.
bleez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1398
Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
Życiówka na 10k: 39:38
Życiówka w maratonie: 3:25:27
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Nieprzeczytany post

2 grudnia 2009 (środa)

Trening godz. 18:00. Temp ok. 3st C
Trochę ostatnio mało tego Easy, więc ten oraz następne treningi będą raczej spokojne.

Dystans 8,6 km – czas 48:10 – tempo 5:36/km

Po biegu 30’ ćwiczeń oraz solidne rozciąganie. Samopoczucie po biegu bardzo dobre.
W tym tygodniu w sobotę chciałbym pobiec ok. 20km. Nie wiem oczywiście jak się wszystko poukłada, ale takie są plany.

Dieta

Jako, że sezon przeziębień i grypy rozszalał się na dobre włączyłem do swojej diety korzeń imbiru. Wieczorem przygotowuję sobie taką miksturkę. Do szklanki wody daję łyżkę miodu - spadziowy lub rzepakowy, bo akurat takie posiadam w swojej spiżarce – następnie solidny plaster cytryny oraz kawałeczek startego korzenia. Całość zostawiam na noc, po to, aby miód się w miarę dobrze rozpuścił no i żeby mikstura się przegryzła, a rano wypijam. Imbir to roślina lecznicza działająca przeciwzapalnie oraz lecząca przeziębienie. Zawiera także magnez, potas, wapń i fosfor, czyli wiele z tego, co biegacze powinni uzupełniać. Przeczytałem także, że poprawia krążenie, działa rozgrzewającą i jest uznawana, jako afrodyzjak, więc tu trzeba uważać, żeby się za bardzo nie zagalopować....:hahaha:

I jeszcze jedno z cyklu - Kulturka przede wszystkim.....

Od kilku ładnych tygodni jesteśmy z żoną na etapie odzwyczajania naszej dwuletniej córy załatwiania potrzeb fizjologicznych w pieluchę. No a że zadanie bardzo ambitne i wymagające wiele uwagi ze strony rodzica i konieczności przypilnowania malucha, pytam:
- Martusiu, chcesz kupkę?
- Nie, dziękuję! – Odpowiedziała stanowczo i z powagą :oczko:

Pozdro Bleez
bleez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1398
Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
Życiówka na 10k: 39:38
Życiówka w maratonie: 3:25:27
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Nieprzeczytany post

4 grudnia 2009 (piątek)

Oj jak ten tydzień szybko leci…
Wczorajszy trening bardzo podobny do tego ze środy. Spokojne bieganie, czyli te tak zwane amerykańskie Easy. Dystans troszkę krótszy, ale tempo ciut większe. Biegałem uliczkami miasta, ciemno, za ciepło też nie było, bo temperatura ok. 3 st C. Nawierzchnia - tylko asfalt. Takie bieganie po zmroku nigdy jakoś specjalnie do mnie nie przemawiało. Na dodatek, w co drugim domu masowo prowadzona jest w domowych kotłowniach utylizacja odpadów komunalnych….miejscami nie można wziąć głębokiego oddechu, normalnie porażka….Zastanawiałem sie nawet ostatnio, co w takiej sytuacji robić. W sąsiedztwie mam gości, który bezczelnie spala butelki, worki i inne śmieci. Smród jest czasami tak okropny, że wdziera się do mieszkania przez zamknięte okna…

No, ale o treningu miało być.
Dystans ok. 7,7 mierzone okiem Google Earth – czas 41:50 – tempo 5:25/km

Po biegu 20 minut ćwiczeń oraz rozciąganie.
Jutro sobota, jak już wcześniej pisałem chciałbym przebiec ok. 20km – oczywiście wszystko zależne jest od czasu.

Pozdro Bleez
bleez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1398
Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
Życiówka na 10k: 39:38
Życiówka w maratonie: 3:25:27
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Nieprzeczytany post

6 grudnia 2009 (niedziela)

No i jak zwykle z planowania nie wyszło nic…..No może prawie nic, bo jednak w ten weekend udało mi się, co nieco pobiegać. Ale od początku. Piątek był dniem z złożenia wolnym od biegania, bo w ten dzień wieczorem sprzątam chałupę, żeby mieć weekend wolny. Wieczorem jednak poczułem się nienajlepiej. Ogólnie zaczęło mnie w gardle drapać, pocenie i lekkie osłabienie organizmu. Już wtedy właściwie wiedziałem, że z bieganiem nie będzie zbyt dobrze. Wieczorem przystąpiłem do etapu leczenia moimi własnymi metodami. Zwiększona dawka miodu, imbiru i czosnku na noc oraz duża ilość owoców a przede wszystkim jabłek. Poszedłem spać. W sobotę rano czułem się dalej nienajlepiej i kuracja została powtórzona. Po południu było juz zdecydowanie lepiej i miałem ochotę ciut pobiegać, ale w myśl zasady, że lepiej odpuścić jeden dwa dni niż potem żałować postanowiłem pozostać w domu. Nie był to czas zmarnowany. W piwnicy stał balon wypełniony winkiem wiśniowym, który tego roku nastawiłem. Pooglądałem go zewsząd i doszedłem do wniosku, że najwyższy czas zakorkować ten procentowy produkt. Kto robi wina ten wie, że jest trochę przy tym roboty. Mycie odkażanie butelek, korkowanie, sprzątanie i….. wielokrotne degustowanie trunku – no, ale ostatecznie zapasa na zimę jest! Zadowolony z siebie postanowiłem zrobić jeszcze pasztet. Zrobiłem przegląd lodówki, powyciągałem różne kawałki mięsa, warzywa i inne dodatki i do dzieła…. Zapiekłem go w piekarniku no i kolacyjka z młodym winkiem była jak ta lala. To tak pisze w ramach mojej diety…Po wszystkim uwaliłem się przed TV i nawet nie pamiętam, kiedy zasnąłem.

Wracając do biegania. Niedziela już nie mogła być takim dnie niespędzonym na treningu. Dylemat był tylko taki ile dzisiaj pobiegać. Zaplanowałem sobie ok. 20km. Dzień wcześniej nie czułem się zbyt dobrze, więc logika nakazywała lekko sobie odpuścić. No tak, logika nakazywała, ale nogi chciały zupełnie inaczej. Pogoda w tym dniu była kiepska. Na dworze ok. 5 st C, pochmurna, od czasu do czasu lekko pokrapywało. Nie było zbyt przyjemnie wychodzić, ale samo już bieganie było zaje fajne. Cisza spokój, na trasie spotkałem dwóch biegaczy i jednego nordika, kilka uśmiechów rozweseliło trochę ten pochmurny dzień. Było to takie klasyczne Long run z odcinkami typowo krosowymi:

Dystans 21,96km – czas 1:58:06 – tempo 5:23

Samopoczucie po biegu bardzo dobre. Dawno nie biegałem tak długich odcinków, ale generalnie biegło się bardzo dobrze. Długie wybiegania mam dość obcykane i na tym poziomie na takich dystansach nie są dla mnie specjalnie jakimś koszmarem. Dzień po nie odczuwam żadnych zakwasów, żadnych bólów mięśni. Po przeziębieniu też już ani śladu, więc kuracja imbirowo – miodowo – czosnkowa przyniosła oczekiwany rezultat. Jedyne, co mi dolega, ale to nie po tym biegu, to to, że mam jakiś przykurcz w prawym biodrze. Zdarza mi się to od czasu do czasu. Musze zintensyfikować ćwiczenia i ostre rozciąganie po biegu. Wydaje mi się, że przyczyną jest lekkie skrzywienie miednicy, przez co nacisk każdej z nóg jest inny. Tak sobie to sam wydedukowałem, przekonany w stu procentach do tego nie jestem. Musze się kogoś poradzić, odnośnie specjalistycznych ćwiczeń na tego typu dolegliwości. Podobno bez problemu można takie rzeczy korygować. U mnie nie jest ona jakoś specjalnie skrzywiona, więc nie powinno być problemów.

To tyle na dziś. Pozdro Bleez
bleez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1398
Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
Życiówka na 10k: 39:38
Życiówka w maratonie: 3:25:27
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Nieprzeczytany post

9 grudnia 2009 (środa)

Trening na bieżni godz. 17:00. Temp ok. 3 stC, wietrznie i ciemno...

Zaplanowane i zrealizowane Tempo runs. Patrząc na jeden z planów treningowych i myśląc realnie o pobiegnięciu w przyszłym roku maratonu na poziomie 3:30 musze powoli przyzwyczajać się do biegania 14 - 16 kilometrów w tempie 4:45 - 4:50. Na tym treningu było to małym zapoczątkowaniem tego. Nie nastawiam się na żadne planowanie, bo z doświadczenia wiem, że nie najlepiej mi to wychodzi. Grudzień na pewno będzie jeszcze miesiącem bardzo poszarpanym, szczególnie okres przedświąteczny i świąteczny. Od stycznia będę się starał przynajmniej trochę bardziej się zdyscyplinować.

Sam bieg, czyli te 10 km w tempie 4:40 biegło mi się w miarę dobrze. Złapałem tez międzyczas po 5 km i obie połówki wyszły w miarę równo. Pomijając fakt, że byłem tylko jedną godzinkę po obiedzie i chwilami łapała mnie kolka to było nawet bardzo dobrze. Po tych 10 km jedno kółko na bieżni dla lepszej regeneracji i powrót do domu. Dzisiaj nie odczuwam, żadnych bólów mięśni, żadnych zakwasów, ogólnie jestem w takiej dyspozycji, że mógłbym spokojnie wykonać dziś taki sam trening - przynajmniej tak mi się wydaje na podstawie samopoczucia. Wieczorem jak dobrze pójdzie będzie dzisiaj ok. 30 - 40 min spokojnego biegu.


Obrazek

DIETA

Odkrywania "supli" w Bleezowej kuchni ciąg dalszy. Dziś na tapetę daje zwykłego buraka. Pisałem już o nim wcześniej, a konkretnie przy okazji moich problemów z ciśnieniem. Burak jak to burak idzie z niego zrobić wiele a na dodatek jest tani jak barszcz. Właśnie, kilka dni temu zakwasiłem buraki i od wielu lat miałem okazję zjeść prawdziwy naturalny barszczyk własnej roboty, już nie taki instant z tytki lub jakaś inna podróbka marketowa.
Kilka ciekawostek o buraku (soku) zaczytane z netu:
- Zawiera witaminy C, B1, karotenu i witaminy P, zawiera wiele makro- i mikroelementów; jest w nim dużo wapnia, magnezu, sodu, potasu oraz dwa rzadkie metale: rubid i cez.
- Działa leczniczo na nowotwory,
- Wspomaga leczenie anginy, grypy oraz przeziębienia,
- Prowadzi do równowagi kwasowo - zasadowej w żołądku,
- Działa krwiotwórczo, bakteriobójczo i oczyszcza krew,
- Działa wykrztuśnie przy kaszlu
- Sok może być stosowany, jako napój energetyzujący lub orzeźwiający,
- Zwiększa wytrzymałość, pozwala zwiększyć aktywność fizyczną oraz Wytrzymywać większe obciążenia,
- Może być z powodzeniem stosowany, jako dozwolony doping!!!!
:hej:

To tylko niektóre informacje wyciągnięte z netu, polecam poszperać, co nie, co o tym.
A jeśli to wszystko nieprawda??? To niezły ze mnie burak… :ojoj:

Pozdro Bleez
bleez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1398
Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
Życiówka na 10k: 39:38
Życiówka w maratonie: 3:25:27
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Nieprzeczytany post

10 grudnia 2009 (czwartek)

Trening: godz 18:00, chłodno ok 2 st C

Dziasaj bieganie wyłącznie po asfalcie uliczkami w miejscu zamieszkania. Tak jak zaplanowałem, dziś było spokojne Easy.

Dystans:7,4 km w czasie 40:50, tempo 5:31/km

Po biegu trochę gimnastyki ogólnej oraz rozciąganie - razem ok 20'.

Nastpne bieganie zaplanowane dopiero na sobotę i niedzielę.

Pozdro Bleez
ODPOWIEDZ