Wychodząc od lekarza postanowiłem dokonać jeszcze zabiegu u rehabilitantów mającego na celu zmierzenie, czy moje obie nogi są jednakowej długości (ponoć może to być niekiedy przyczyna problemów z bieganiem).
W tym celu udałem się do recepcji i mówię:
- chciałbym dokonać pomiary długości nóg
- ?????
- chciałbym dokonać pomiary długości kończyn (pomyślałem, że jak tak powiem, zabrzmi to bardziej fachowo)
- OK, to idziemy ...
Pani zaprowadziła mnie do jakiegoś pokoju i opisała sprawę innym, że "przyszedł pan na pomiar długości kończyn".
Zaczęli się więc wołać jeden po drugim
- Eeej, przyszedł pan na pomiar długości kończyn!!!
Po chwili stało już z ośmiu chłopa w białych fartuchach pod ścianą.
Wtedy zacząłem sie bać na poważnie. Przez myśl przeszła scenka, że może kilku z nich będzie mnie trzymać, a inni będą mnie mierzyć? W takim razie nie może to być bezbolesne...
Wtedy pan (również deko przestraszony)zapytał:
- No dobra jak będzie nas pan mierzył?
- ???????????????????????? Teraz to ja nie rozumiałem.
- A to pan nie od spodni?
- Nie
- A bo my myśleliśmy, że przyszedł pan krawiec u którego zamówiliśmy spodnie do fartuchów
