Pisz pisz, Beato. Monograficzne akcenty Twoich postów wprowadzają zdrowy balans w poruszanej tu na ogół tematyce. Działają przy tym niezwykle inspirująco.
darek284 pisze:Rany Julek, Yogi gdzie Ciebie wygnało
Do krainy reniferów, ale już jestem.
darek284 pisze:Przemek, fatalnie się składa z tym kolanem. Jak boli z przodu ta ja się nie przejmuję i latam
Mądrala, to se k... polatałem. Właśnie wczoraj, po tartanowej bieżni z wydmami, co to ją opisywałem. Po paru godzinach, pierwszy raz miałem problem z zejściem po schodach obunóż oraz nie szło wyprostować bez bólu nogi, siedząc na krześle.
Dla anatomicznie zainteresowanych i miłośników męskich kolanek, szczegóły przypadku klinicznego - tak z grubsza wygląda posiadana przeze mnie rzepka patrząc na moje lewe kolano od frontu:
Kiedyś (kilka tygodni temu) siadając poczułem potężny acz krótki ból o godzinie jedenastej. Ale przeszło i nic nigdy nie czułem podczas biegu. Od wczoraj mam dość intensywny ból od kwadrans po dziesiątej do wpół do drugiej, w sytuacji, gdy próbuje usiąść lub zejść po schodach.
Podejrzewam, że to przyczep czworogłowego do rzepki siada mi na starość, chyba że coś głębiej - pod tym, gdzie mięso łączy się z kością.
Dziwne tylko, że nie ujawnia się to nigdy w biegu a jedynie przy szczególnych sytuacjach pozabiegowych tj. kiedy na rzepkę działa izometrycznie (prawie) duża siła czworogłowego na sporej dźwigni - między udem a podudziem z kąta prostego zbliża się noga do wyprostu, a im bardziej rozwarty, czyli na rzepkę działa mniejsza siła, tym ból mniejszy.
Słabo to widzę. Czas wracać do szachów, masterminda i kibicowania na trasie następnego Maratonu Warszawskiego - ach, dawne to dzieje: