No to po biegu. Wprawdzie zrobiłem życiówkę, ale spaprałem sprawę na całej linii. Na śniadanie nic nie zjadłem, bo miałem pilny wyjazd, później na 1,5h przed biegiem kupiłem jakieś batoniki energetyczne i zagryzłem bananami, w efekcie czego od drugiego kilometra miałem chęć zatrzymać się w krzakach i cheftnąć
Co do samej imprezy, to było mało ludu - chyba wystraszyli się pogody, ale źle nie było. Sama organizacja chyba ok, nie ma się czego przyczepić, choć moment startu był jakiś nieprzewidywalny i nie o odpowiedniej godzinie - przegapiłem go i ktoś dopiero krzyknął, że już biegną. Fajnie, że rozdanie nagród zrobili w hali i nikt nie marznął, ale po dźwiękowcu to powinni pojechać - zupełnie nic nie słyszałem co mówiono przez mikrofon, bo było tyle basu, że dudniało pod nogami, a kubatura hali jeszcze to wzmagała i tworzyło się nieprzyjemne echo
Na koniec - nic nie wygrałem
