i wielkie święto biegania o którym trzeba pisać, zachęcać itd. te 5300 ludzi zapisanych na tą chwilę o czymś świadczy i to już jest wielkie historyczne wydarzenie - za rok jest szansa na 5000 na mecieWojtek W pisze:Bo tego rodzaju tematy generują emocje: jeśli kocha się coś, a dla wielu osób Maraton Poznański to wielka biegowa miłość,
Hyhy, brzmi jak ponury żart. W Berlinie odebrałam rzeczy z depozytu w 3 minuty. A potem wzięłam goracy prysznic. W Poznaniu - czekałam w kolejce do depozytu troszkę ponad 30 minut, a woda pod prysznicem była zimna (o czym się przekonałam juz pod tym prysznicem). O obsłudze punktów, która nalewała napoje dopiero jak zobaczyła nadbiegającą grupę biegaczy, chyba nie warto pisać. O pasta party też nie...russian, white russian pisze:drugi Berlin nam się robi przy zamku cesarskim.
I kapele na trasie 
a tak na serio to nie widzę miejsca lepszego od Malty na mete Trasa ok, bardzo dobrze zabezpieczonarussian, white russian pisze:a trasa? wynik? jesteś zadowolona?
Chociaż nie tak łatwa, kilka podbiegów jednak było. Dla mnie, jako osoby słabo znającej Poznań, szkoda, że jednak omijała bardziej urokliwe zakątki, a pokazywała blokowiska... Ale bez przesady, w Amsterdamie też trasa wychodziła w dzikie pola w sensie - do połowy biegło mi się rewelacyjnie, potem ciut zwolniłam, a na 28. km poczułam, że moja stopa odmawia współpracy. Po zwalczeniu pokusy zejścia ("Maratończyk się nie poddaje" ) dotarłam do mety marszem przerywanym truchckiem, wobec tego wynik poniżej 4 godzin jest absolutnie satysfakcjonujący... 
