Maraton Warszawski

Informacje o nowych biegach, wrażenia, przemyślenia, poszukiwanie towarzystwa i inne startowe duperele.
piomis
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 197
Rejestracja: 07 wrz 2009, 21:38
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Stolyca

Nieprzeczytany post

kub44 pisze:
piomis pisze:Ogólnie atmosfera na trasie wspaniała, ludzie kibicujący czynią świetną robotę. I ci bębniarze. Po prostu niesie człowieka. Organizacja też perfekcyjna.
No bębniarze byli mistrzowscy a i chórek w tunelu był świetny :)

Kurcze spóźniłem się na chórek. Została tylko skrzypaczka, ale dawała z siebie wszystko
trudno pogodzić wszystko, ale warto się starać
PKO
piomis
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 197
Rejestracja: 07 wrz 2009, 21:38
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Stolyca

Nieprzeczytany post

jakub738 pisze:Wielkie gratulacje dla wszystkich debiutantów,ten pierwszy maraton pamięta się i wspomina do końca życia,nawet jak nie wszystko poszło tak jak trzeba. Jeszcze raz jesteście wielcy i witajcie w klubie MARATONCZYCY!!!!!

Dzięki! Za życzenia przed startem również.
trudno pogodzić wszystko, ale warto się starać
Awatar użytkownika
td0
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 610
Rejestracja: 15 wrz 2009, 20:15

Nieprzeczytany post

Ja słyszałem chórek wbiegając do tunelu. Ale gdy dobiegłem to już ich nie było. Akurat skrzypaczka zaczynała grać.

He, he. Biegacz przede mną zabrał jej skrzypce i zaczął grać "Skrzypka na dachu". Ale Ci maratończycy wszechstronni.

A bembniarze rewelacja!
Midi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 30 mar 2009, 21:44
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: zmienna
Kontakt:

Nieprzeczytany post

A ja dziękuję wszystkim klientom ogródków knajpianych na Freta, którzy dopingowali nas w kilku językach! Bardzo mi to podniosło morale na finiszu, naprawdę!
Awatar użytkownika
Rychu
Wyga
Wyga
Posty: 150
Rejestracja: 12 sie 2009, 16:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

No gratuluję ludziska
Ja swój pierwszy maraton ukończyłem w 4.06.32 brutto i 4.05.09 netto
Do 15km przegiąłem z tempem ale świetnie mi się biegło
Pod koniec człapałem ale jak wyciągnąłem nogi na finiszu to jeszcze pare osób przegoniłem
Teraz umieram, nie przespałem nocy przez bóle w stawach.
No ale to mnie nie zniechęci. Najwcześniej za miesiąc się porwę na jakiś bieg
Awatar użytkownika
asik_zoo
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 209
Rejestracja: 13 sie 2009, 23:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Dwór Mazowiecki

Nieprzeczytany post

Huuuraaa!!! Udało się. Jestem maratończykiem! Gratuluję wszystkim, którzy wzięli udział.
Miałam dwa kryzysy: na 26 km zaczęło mnie bolec, czasem musiałam maszerowac zamiast biec. Tak było do 34 km, tu już dopadła mnie ściana w postaci spadku cukru. Na początku nie wiedziałam, co się dzieje, zrobiło mi się słabo i kręciło się w głowie. Nie mogłam się skupic na tym, co mówili do mnie inni biegacze. Zaczęłam iśc. Pomogły mi banany i Powerade. Od 41 km reszte trasy pokonałam truchtem i jakieś 300 m przed metą przyspieszyłam (ktoś z kibiców krzyknął, że zostało 300 m). Ledwo zmieściłam się w 6 h, aleto nie ma dla mnie znaczenia.
Nie wiem, czy te osoby są na naszym forum, ale bardzo dziękuję Oldze "Kluseczce", Marcie i Monie, a także chłopakowi z Dusseldorfu. Bez Was byłoby bardzo bardzo ciężko. A tak było tylko ciężko.:-)
strpos
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 4
Rejestracja: 24 wrz 2009, 14:10
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Otwock

Nieprzeczytany post

Witam wszystkich i gratuluję biegu :)
"Ten pierwszy raz" w maratonie za mną. Liczyłem na znacznie lepszy czas, ale niestety: zatrzymał mnie, a raczej zmusił do przerw na marsz koszmarny ból żołądka po 30 km. :ojoj: Biegłem między grupami 4:15 a 4:00 i jeszcze miałem spory zapas siły do nieszczęsnego 30km. Poderwałem się jeszcze na 39km ale już niewiele mogłem poprawić... i dobiegłem w 04:22:06 netto i 04:25:22 brutto. Jestem jednak zadowolony, w końcu walka z kryzysami to sedno maratonu. Następnym razem będzie lepiej (?) a na pewno łatwo będzie o życiówkę :)

Moje wnioski, może komuś się przydadzą? Długie wybiegania są potrzebne, mnie ich zabrakło i może dlatego ten żołądek, organizm nieprzyzwyczajony do takiego wielogodzinnego trzęsienia. Jedzenie chyba lepiej brać własne i wypróbowane i nie za dużo popijania - to mógł być mój główny błąd! No i taktyka... ani za wolno, ani za szybko. Lepiej od razu ustawić się za zającem na upatrzony czas, niż wyprzedzać w tłumie na pierwszych 5 km. Ja dotarłem na Plac Zamkowy o 8.30 i miałem za mało czasu na rozgrzewkę i zajęcie dobrego miejsca...

Dzisiaj miłe zmęczenie, właściwie tylko jedna kostka czuje obciążenie i drobne zakwasy w udach. A żołądek ciągle nie doszedł do siebie :echech:
ddd
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 1
Rejestracja: 21 wrz 2009, 12:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

.... udało się! plan przekroczony o 23minuty bo miało być 3:59 a było 4:23 ale co tam. od 38km przyświecała mi jedna myśl ... PO CO MI TO BYŁO. a po przekroczeniu mety .... NIGDY WIĘCEJ hehehe ale już mi lepiej i zaczynam przeglądać kalendarz imprez. Do zobaczenia.
Awatar użytkownika
run
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 479
Rejestracja: 07 maja 2009, 14:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa / Dąbrowa Leśna
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Dałem radę! :) Nie chce mi się pisać na nowo opisu dlatego odsyłam na blo ;)(w stopce).

Gratuluję wszystkim Maratończykom!
Awatar użytkownika
smoq
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 3
Rejestracja: 28 wrz 2009, 13:06
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Pruszków
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Witam serdecznie!

Po przebiegnięciu pierwszego w moim życiu maratonu, jestem pełen głębokiego szacunku dla każdego, kto w dowolnym czasie doczłapał się do mety... Niskie ukłony panie i panowie, i szczere gratulacje!

Dla mnie była to walka na noże z własnym ciałem :) wielkie, mistyczne przeżycie.

przeSzczęśliwy (:
Przeczytaj artykuł: [url=http://www.smokowisko.pl/2009/09/maratonczyk.html]Mój pierwszy maraton![/url]
AgnieszkaZ
Wyga
Wyga
Posty: 126
Rejestracja: 08 sty 2009, 12:21

Nieprzeczytany post

Pierwszy maraton przebiegnięty. Pół roku przygotowań, a tu nagle po wszystkim. Netto 3:59:37. Miało być 3:45, ale grupy biegnącej na ten czas nigdy nie dogoniłam :lalala: Psychika lepiej radziła sobie niż nogi, bo żadnych dołków i spadku morale, za to skurcze w łydkach. Ale impreza świetna i doping fantastyczny. Dzięki za atmosferę i wszystko inne!
Candlestick
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 5
Rejestracja: 22 wrz 2009, 21:55
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Pierwszy maraton ukończyłem. Jestem niesamowicie szczęśliwy. Warto było.

Biegłem przede wszystkim, aby dobiec, a taki mój pierwszy dodatkowy target to był bieg poniżej 5h30min, a ogromy sukces to poniżej 5 h.

Początek miałem dobry, biegłem swoim tempem. Pierwsze 10 km pokonałem w 1h3min. Kolejne 10 km z idealną precyzją, również 1h3min. Zero zmęczenia, zero jakiegokolwiek bólu i poczucie ogromnej siły. Dopiero po minięciu 21.1km poczułem, że lekko siada mi tempo. Do 25 jeszcze wymęczyłem nieco słabszym tempie i na 25km pojawił się bardzo silny ból w obu kolanach. Podejrzewam, że przyczyną może być moja waga, 89kg przy 182cm wzrostu, aczkolwie te 89kg to przede wszystkim mięśnie. Tłuszczu nie wiele (jestem raczej normalnej budowy, albo nawet można powiedzieć szczupły). Na treningach biegałem max 20km i chyba kolana nie wytrzymały. I do 35 km biegłem przez 2 minuty a potem szedłem przez 2 minuty. Na punktach z wodą równiez maszerowałem minutę lub dwie. Psycha siadła, cały czas organizm chciał, aby się poddał. Te 10km od 25 do 35 były straszne. Po 35 psycha odpuściła, już nie myslałem o tym, aby przerwać, wiedziałem, że dobiegnę, nawet nieco odpuściły kolana. Od 35 biegłem już bez przerwy do 40km i to tempem prawie równym jak na pierwszych 20 km. Na 40 km zrobiłem 3 minutowy spacer, aby zregenerować siły na ostatnie 2 km. Ostatnie 2 km również szybkim tempem, no a ostatnie 300-400 metrów to niemalże sprint.

5 godzin 8 minut 25 sekund.

Ogólnie po biegu nie odczuwałem jakiegoś wielkiego zmęczenia poza przeraźliwym bólem kolan. Nie bolały mnie żadne mięśnie, nie łapały mnie żadne skurcze i gdyby nie te kolana to czułbym się dobrze.

Do dziś mnie bolą kolana. Brałem już dziś tabletki przeciwbólowe, bo ból niechce odpuścić, ale mam nadzieję, że 1-2 dni i będzie lepiej.

Inne spostrzeżenia:
- warto chyba jednak zacząć wolnej. Pewnie gdybym wolniej zaczął, to zszedłbym spokojnie poniżej 5 h,
- doping jest niesamowicie pomocny. Na starym mieście ostatnie 1,5km to aż chce się biegnąć, bo doping był naprawdę miły,
- na następny maraton wagę muszę zbić do co najmniej 80kg.

Gratuluje wszystkim niesamowitej walki.
Nie pozwól, aby opinie innych, wpływały na to kim sam jesteś.
strpos
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 4
Rejestracja: 24 wrz 2009, 14:10
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Otwock

Nieprzeczytany post

I chyba rozwiązałem zagadkę mojego koszmarnego bólu trzewi :trup:
http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... 10fabc28ff

Wojtek W pisze:
generalnie warto uważać na takie środki jak stoperan. U niektórych osób przy bardzo wielkim wysiłku dają silne skurcze.
No i właśnie ja zażyłem i cierpiałem :) głupek ze mnie. Lepiej łyknąć węgiel.
Może dzięki mojej przygodzie ktoś uniknie tego błędu.
piomis
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 197
Rejestracja: 07 wrz 2009, 21:38
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Stolyca

Nieprzeczytany post

Candlestick pisze:Pierwszy maraton ukończyłem. Jestem niesamowicie szczęśliwy. Warto było.

Biegłem przede wszystkim, aby dobiec, a taki mój pierwszy dodatkowy target to był bieg poniżej 5h30min, a ogromy sukces to poniżej 5 h.

Początek miałem dobry, biegłem swoim tempem. Pierwsze 10 km pokonałem w 1h3min. Kolejne 10 km z idealną precyzją, również 1h3min. Zero zmęczenia, zero jakiegokolwiek bólu i poczucie ogromnej siły. Dopiero po minięciu 21.1km poczułem, że lekko siada mi tempo. Do 25 jeszcze wymęczyłem nieco słabszym tempie i na 25km pojawił się bardzo silny ból w obu kolanach. Podejrzewam, że przyczyną może być moja waga, 89kg przy 182cm wzrostu, aczkolwie te 89kg to przede wszystkim mięśnie. Tłuszczu nie wiele (jestem raczej normalnej budowy, albo nawet można powiedzieć szczupły). Na treningach biegałem max 20km i chyba kolana nie wytrzymały. I do 35 km biegłem przez 2 minuty a potem szedłem przez 2 minuty. Na punktach z wodą równiez maszerowałem minutę lub dwie. Psycha siadła, cały czas organizm chciał, aby się poddał. Te 10km od 25 do 35 były straszne. Po 35 psycha odpuściła, już nie myslałem o tym, aby przerwać, wiedziałem, że dobiegnę, nawet nieco odpuściły kolana. Od 35 biegłem już bez przerwy do 40km i to tempem prawie równym jak na pierwszych 20 km. Na 40 km zrobiłem 3 minutowy spacer, aby zregenerować siły na ostatnie 2 km. Ostatnie 2 km również szybkim tempem, no a ostatnie 300-400 metrów to niemalże sprint.

5 godzin 8 minut 25 sekund.

Ogólnie po biegu nie odczuwałem jakiegoś wielkiego zmęczenia poza przeraźliwym bólem kolan. Nie bolały mnie żadne mięśnie, nie łapały mnie żadne skurcze i gdyby nie te kolana to czułbym się dobrze.

Do dziś mnie bolą kolana. Brałem już dziś tabletki przeciwbólowe, bo ból niechce odpuścić, ale mam nadzieję, że 1-2 dni i będzie lepiej.

Inne spostrzeżenia:
- warto chyba jednak zacząć wolnej. Pewnie gdybym wolniej zaczął, to zszedłbym spokojnie poniżej 5 h,
- doping jest niesamowicie pomocny. Na starym mieście ostatnie 1,5km to aż chce się biegnąć, bo doping był naprawdę miły,
- na następny maraton wagę muszę zbić do co najmniej 80kg.

Gratuluje wszystkim niesamowitej walki.


Miałem ten sam problem z kolanami na tegorocznym półmaratonie. Stanąłem na 15 km. Teraz biegłem w ochraniaczach na kolana i było OK. Chyba jest tak, że duży wysiłek przeniesiony na stawy kolanowe plus trochę wiatru i większa masa ciała daje takie dolegliwości. Maść przeciwzapalna na kolana plus ochraniacze. A i jeszcze coś, patent z forum MW: pytałem się przed maratonem na forum co jeszcze można poradzić i ktoś mi zalecił wcinanie nóżek w galarecie. Tak więc od prawie miesiąca wrzucam po 2 meduzy na śniadanie.
trudno pogodzić wszystko, ale warto się starać
mirek1960
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 4
Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:53

Nieprzeczytany post

Jestem już po pierwszym razie. Poszło w miarę dobrze.
Ale ciekawi mnie jedna sprawa: dlaczego u niektórych zawodników brak jest międzyczasów?
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ