"Debiutanci" po debiucie
- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
A ja dziś przedostatnie bieganie przed maratonem - spokojne 8 km w tempie 5:14. Wczoraj było przetarcie szybkościowe i oprócz truchtu na początek i koniec, 8 km w tempie 4:31 (śr hr wyszło mi 158, więc jestem dobrej myśli na maraton).
Właśnie niedawno rozpocząłem węglowodanowe doładowanie - mam gar makaronu i dwie patelnie z sosami do wyboru i tak co kilka godzin będę korzystał to z jednej (z sosem bolognese) to z drugiej (tuńczyk i pomidory z czosnkiem) a wszystko obficie popijał wodą. Pochwalę się, że przygotowałem dania sam
Właśnie niedawno rozpocząłem węglowodanowe doładowanie - mam gar makaronu i dwie patelnie z sosami do wyboru i tak co kilka godzin będę korzystał to z jednej (z sosem bolognese) to z drugiej (tuńczyk i pomidory z czosnkiem) a wszystko obficie popijał wodą. Pochwalę się, że przygotowałem dania sam
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
no ja też już z mp3 nie biegam, jakiś taki byłem z nią "oderwany" od otoczenia... a System of a dawn i owszem, mam zgrane na mp3 i słucham sobie jak jeżdżę na rowerzeBartess pisze:JO, Jacuś widzę, że nie słuchamy byle czego . Gusta filmowe tez mamy podobne - no nie, Jacuś? Kiedyś na początku biegałem z muzyką, ale słuchawki mi się zepsuły i przestałem. Później jeszcze raz pobiegłem, po długiej przerwie od muzyki i mi to przeszkadzało - nie słyszałem własnych kroków, a zapodana muza „szarpała” mi tempo. No ale jak biegałem, to najlepiej na mnie działał System of a Dawn.
Jacuś widzę, że nieźle sobie popierdzielasz, i to w niezłym tempie! To chyba blisko Twojej życiówki na 15 km(???).
Josina - nie, żebym był złośliwy ale taki stary wyjadacz biegowy jak Ty to już obowiązkowo musi mieć obcykanych kilka wersji makaronu, więc nie ma się czym za bardzo chwalić
ja dzisiaj miałem biegać 15 km ale jednak sobie odpuszczę - już 4 dni biegania z rzędu mam zaliczone, dzisiaj wolne a potem, od jutra, kolejne 3 pod rząd.
Bartess - do rekordu na 15 km to jeszcze ponad 4 minuty mi zabrakły ale fakt faktem, biegło się nieźle.
Może na sobotę przygotujesz jakiś specjalny balon???
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle
Witam. JO biegniesz z jakimś pacemakerem,?nie wiem czy nawet taki jest przewidziany na taki czas)będziemy śledzić twój bieg,międzyczasy.
Wczoraj długo się zastanawiałem nad wpłaceniem opłaty startowej do supermaratonu kalisia,siedziałem przed kompem i nie wiedziałem czy wpłacać czy nie.Z jednej strony biegam tak długo i dużo że mogę spróbować podjąć się tego co nieosiągalne a z drugiej strony jestem pełen obaw.Termin biegu to prawie listopad,zimno i dystans prawie 2,5 maratonu czyste szaleństwo ale jest opcja wcześniejszego zakończenia biegu.Teraz się zastanawiam czy jestem jeszcze normalny .pozdrawiam.
Wczoraj długo się zastanawiałem nad wpłaceniem opłaty startowej do supermaratonu kalisia,siedziałem przed kompem i nie wiedziałem czy wpłacać czy nie.Z jednej strony biegam tak długo i dużo że mogę spróbować podjąć się tego co nieosiągalne a z drugiej strony jestem pełen obaw.Termin biegu to prawie listopad,zimno i dystans prawie 2,5 maratonu czyste szaleństwo ale jest opcja wcześniejszego zakończenia biegu.Teraz się zastanawiam czy jestem jeszcze normalny .pozdrawiam.
- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
No cóż. Trening zakończony - dziś ostatnie rozbieganie i teraz do niedzieli jak najwięcej odpoczynku. Szczerze mówiąc tego najbardziej się boję, że nie jestem wystarczająco wypoczęty, ale jak mawiał Tony Soprano "What can we do?".
Dziś na rozbieganiu, jak biegłem przez leśną alejkę i miałem już do przetruchtania jakieś 2,5 km tylko dopadło mnie uczucie wielkiego zadowolenia z tego, że dałem radę przetrwać ten BPS, trenować tak dużo (od początku sierpnia np. przebiegłem 700 km) i dobiec do tego miejsca, w którym znajdę się w niedzielę o 9 - czyli starty maratonu warszawskiego.
Uda się albo się nie uda - dziś chyba dosadnie dotarło do mnie, że najważniejszy nie jest cel, ale proces.
Dziś na rozbieganiu, jak biegłem przez leśną alejkę i miałem już do przetruchtania jakieś 2,5 km tylko dopadło mnie uczucie wielkiego zadowolenia z tego, że dałem radę przetrwać ten BPS, trenować tak dużo (od początku sierpnia np. przebiegłem 700 km) i dobiec do tego miejsca, w którym znajdę się w niedzielę o 9 - czyli starty maratonu warszawskiego.
Uda się albo się nie uda - dziś chyba dosadnie dotarło do mnie, że najważniejszy nie jest cel, ale proces.
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
JO kto jak kto ale ty to spokojnie 3 h złamiesz ja w dalekosiężych planach to planuje na przyszłą jesień dopiero 3h łamać jak się uda jest tyle czynników, że trudno powiedzieć że na pewno się uda ale cele mnie mocno mobilizują i bez nich pewnie nie miał bym takiej motywacji a im ambitniejsze, tym i motywacja większa Wyśpij się dobrze bo masz już nie wiele czasu na regenerację
Powodzenia
Powodzenia
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
- pikkot
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 06 mar 2009, 12:24
Piątek wieczór. Niektórzy jutro jadą zmierzyć się z dystansem, czasem, bólem, własnymi myślami. Będę trzymać kciuki. Ktoś oprócz JO biegnie w Wa-wie?
Pamiętajcie, żeby się skupić. Na pierwszych kilometrach łatwo o jakąś kraksę albo ściągnięcie buta.
Pamiętajcie, żeby się skupić. Na pierwszych kilometrach łatwo o jakąś kraksę albo ściągnięcie buta.
- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
Już od wczoraj w Warszawie. Dziś chwila na Expo maratońskim.Miałem okazję zeskanować sobie stopy - wszyło, że najlepiej jakbym wkładki do butów sobie dopasował (bo buty dla pronatorów nie do końca mi korygują poza tym piękna pogoda i wypoczynek od rana.
Pozdrowienia dla Wszystkich i dzięki za wszystkie dobre słowa !
Pozdrowienia dla Wszystkich i dzięki za wszystkie dobre słowa !
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Witam
Dziś Tomek87, Jacuś, przywieziony przez Niego nowy kolega Tadek no i ja biegaliśmy 10 km w Zabrzegu. Było bardzo fajnie. Po 2 tygodniach od poprawienia swojej życiówki dziś znów mi się to udało. Problem w tym, że nie wiadomo ile ta trasa miała. Orgi twierdziły, że ma 10,1km, ale 2 kolegom z ganiakami wyszło 9,93 i 9,96, a mnie na 2 portalach - mapmyrun i geoportal wyszło 9,95-6. Kolegom tez poszło dobrze - są zadowoleni .
Dobra. Ale bieganie bieganiem, ale to to był pikuś. Jak zwykle pan Karas musiał dać popis zdolności, zgrabności i ętelinecji. Zapomniałem zabrać z torby z bagażnika Jacusia swojego kuponu na jadło. Jacusiowi nie chciało się już wracać do auta i dał mi kluczyki żebym se zaszedł. No i se zaszedłem. Otworzyłem drzwi, pociągnąłem wihajster otwierający bagażnik, zamknąłem drzwi na klucz, wyciągnąłem torbę, wydobyłem kupon, schowałem torbę i trzasnąłem klapą bagażnika. Niby nic wielkiego... Ale nie miałem gdzie schować kluczyków, bo nie miałem kieszeni i położyłem je na podłodze bagażnika, który 2'' wcześniej zatrzasnąłem. Jak się wkurzyłem to... no wiecie. Jak już doszedłem do Jacusia i Mu o tym powiedziałem, to wybuchnął śmiechem i mało bigosem się nie udławił. Ale gdy wytłumaczyłem, że jaj se nie robię, to się zrobiło mniej wesoło. Próby włamania się przez pół godziny nie dały efektu. Skończyło się tym, że Tomek zawiózł nas do mnie i pojechałem z Jacusiem i Tadkiem po zapasowe kluczyki. „Już” po 2h byliśmy z powrotem. No cóż... Tych, co mnie znają to pewnie nie zdziwiło. Podziwiam Cię Jacuś za cierpliwość, jaką się wykazałeś i jeszcze raz bardzo Cię przepraszam za swoje rozstrzelanie.
Pozdrawiam.
Dziś Tomek87, Jacuś, przywieziony przez Niego nowy kolega Tadek no i ja biegaliśmy 10 km w Zabrzegu. Było bardzo fajnie. Po 2 tygodniach od poprawienia swojej życiówki dziś znów mi się to udało. Problem w tym, że nie wiadomo ile ta trasa miała. Orgi twierdziły, że ma 10,1km, ale 2 kolegom z ganiakami wyszło 9,93 i 9,96, a mnie na 2 portalach - mapmyrun i geoportal wyszło 9,95-6. Kolegom tez poszło dobrze - są zadowoleni .
Dobra. Ale bieganie bieganiem, ale to to był pikuś. Jak zwykle pan Karas musiał dać popis zdolności, zgrabności i ętelinecji. Zapomniałem zabrać z torby z bagażnika Jacusia swojego kuponu na jadło. Jacusiowi nie chciało się już wracać do auta i dał mi kluczyki żebym se zaszedł. No i se zaszedłem. Otworzyłem drzwi, pociągnąłem wihajster otwierający bagażnik, zamknąłem drzwi na klucz, wyciągnąłem torbę, wydobyłem kupon, schowałem torbę i trzasnąłem klapą bagażnika. Niby nic wielkiego... Ale nie miałem gdzie schować kluczyków, bo nie miałem kieszeni i położyłem je na podłodze bagażnika, który 2'' wcześniej zatrzasnąłem. Jak się wkurzyłem to... no wiecie. Jak już doszedłem do Jacusia i Mu o tym powiedziałem, to wybuchnął śmiechem i mało bigosem się nie udławił. Ale gdy wytłumaczyłem, że jaj se nie robię, to się zrobiło mniej wesoło. Próby włamania się przez pół godziny nie dały efektu. Skończyło się tym, że Tomek zawiózł nas do mnie i pojechałem z Jacusiem i Tadkiem po zapasowe kluczyki. „Już” po 2h byliśmy z powrotem. No cóż... Tych, co mnie znają to pewnie nie zdziwiło. Podziwiam Cię Jacuś za cierpliwość, jaką się wykazałeś i jeszcze raz bardzo Cię przepraszam za swoje rozstrzelanie.
Pozdrawiam.
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
bieg w Zabrzegu fajny - tylko jedno ale - do końca nie wiem czy przebignąłem 10,1 czy 10 czy 9,9 km ale to nic wielkiego - i tak życiówki nie zrobiłem - czas 44:13. Bieg fajny, uczestników trochę mało - coś na oko koło 100. Organizacja sprawna, generalnie nie ma się do czego przyczepić.
Specjalne podziękowania należą się Bartessowi - dzięki Niemu jestem spokojny o moje auto - wykorzystując różne sposoby i pomysły nie daliśmy rady w godzinę do niego się włamać (to a propos opisanej wyżej przez Niego historii).
Fajnie było jak Bartess zabierał się, już po zatrzasnięciu moich kluczyków, do otwierania bagażnika auta Tomka - oj, wrzasnęliśmy na Niego, zeby lepiej oddał kluczyki komu innemu
Specjalne podziękowania należą się Bartessowi - dzięki Niemu jestem spokojny o moje auto - wykorzystując różne sposoby i pomysły nie daliśmy rady w godzinę do niego się włamać (to a propos opisanej wyżej przez Niego historii).
Fajnie było jak Bartess zabierał się, już po zatrzasnięciu moich kluczyków, do otwierania bagażnika auta Tomka - oj, wrzasnęliśmy na Niego, zeby lepiej oddał kluczyki komu innemu
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
no i jeszcze - oczywiście jak zawsze było bardzo wesoło - dzięki chłopaki za kolejne spotkanie okazję do fajnej zabawy i pośmiania się! Do następnego razu!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Oj Bartess Bartess ja Cię do mojego auta też nie dopuszczę No ale gratulacje za zrobienie życiówki mu się należą. Przez moment też był cień sznsy, że się tam miałem pojawić, ale nie wyszło o szczegółach nie będę się rozpisywał....Fajnie, że spędziliście miło czas. specjalne pozdrowienia dla Was i do zobaczenia mam nadzieję, że niedługo.
JO trzymam kciuki za Ciebiue, jutro przy łamaniu 3h. Więrzę, że Ci się to uda.
JO trzymam kciuki za Ciebiue, jutro przy łamaniu 3h. Więrzę, że Ci się to uda.
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle
JO niech moc będzie z tobą ,może za rok wybiorę się w końcu do tej Warszawy,aż wstyd się przyznać ale jeszcze nie miałem okazji zwiedzić naszej stolicy.
Bartess nowa życiówka,super sprawa.
Dzisiaj zrobiłem sobie wycieczkę biegową z Kędzierzyna do Góry św.Anny.Wiele razy wjeżdzałem rowerem na tą górę aż w końcu postanowiłem to zmienić.Dzisiaj słoneczko tak pięknie świeciło że biegłem lasem ale że biegłem w tamtych okolicach po raz pierwszy więc w pewnym miejscu zamiast skręcić w prawo pobiegłem prosto i dostałem za to bonus w postaci dodatkowych kilometrów.Sam droga już bezpośrednio prowadząca do centrum miasteczka jest dość wymagająca żeby ją pokonać pieszo a mi się zachciało pokonać ją biegiem.Specjalnie pobiegłem w sobotę po południu bo liczyłem że nie natknę się na wycieczki a tu pełno autokarów i turystów,prawie jak na odpuście no i wiadomo te dziwne spojrzenia ale już jakoś się tym nie przejmuję.Wg garmina max nachylenie 33%,powrót do domu już zrobiłem sobie wzdłuż drogi po której zawsze jeździłem rowerem,wyszło tego 37.6 km chyba mi odbiło .
Bartess nowa życiówka,super sprawa.
Dzisiaj zrobiłem sobie wycieczkę biegową z Kędzierzyna do Góry św.Anny.Wiele razy wjeżdzałem rowerem na tą górę aż w końcu postanowiłem to zmienić.Dzisiaj słoneczko tak pięknie świeciło że biegłem lasem ale że biegłem w tamtych okolicach po raz pierwszy więc w pewnym miejscu zamiast skręcić w prawo pobiegłem prosto i dostałem za to bonus w postaci dodatkowych kilometrów.Sam droga już bezpośrednio prowadząca do centrum miasteczka jest dość wymagająca żeby ją pokonać pieszo a mi się zachciało pokonać ją biegiem.Specjalnie pobiegłem w sobotę po południu bo liczyłem że nie natknę się na wycieczki a tu pełno autokarów i turystów,prawie jak na odpuście no i wiadomo te dziwne spojrzenia ale już jakoś się tym nie przejmuję.Wg garmina max nachylenie 33%,powrót do domu już zrobiłem sobie wzdłuż drogi po której zawsze jeździłem rowerem,wyszło tego 37.6 km chyba mi odbiło .
- tomek87
- Wyga
- Posty: 122
- Rejestracja: 11 gru 2008, 21:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: BB/Wrocław
Bez wątpienia fajnie w Zabrzegu było. Zestawem imbusów, nożem i kawałkiem druta auta Jacusia nie otworzycie
A ja się nie odzywałem ostatnio bo dość dużo zajęć ostatnio miałem i ostatnie dwa tygodnie w ogóle nie biegałem, mało spałem, nieregularnie jadłem i skończyło się tak jak skończyło - czyli ledwo połamałem te 50min. Ale trasa biegu jest świetna i naprawdę warto było. Teraz mam nadzieję wrócę spokojnie do regularnych treningów. Fajnie było znów się spotkać i się pośmiać.
JO powodzenia jutro !
A ja się nie odzywałem ostatnio bo dość dużo zajęć ostatnio miałem i ostatnie dwa tygodnie w ogóle nie biegałem, mało spałem, nieregularnie jadłem i skończyło się tak jak skończyło - czyli ledwo połamałem te 50min. Ale trasa biegu jest świetna i naprawdę warto było. Teraz mam nadzieję wrócę spokojnie do regularnych treningów. Fajnie było znów się spotkać i się pośmiać.
JO powodzenia jutro !
- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
heja! Porażka netto wyszło 3:03:26. Wszystko rozegrało się na ostatnich 1,5 km - do 42go kilometra jakoś dawałem radę - biegłem na styk, z zamierzeniem, że przyspieszę na ostatniej prostej i zmieszczę się. Niestety podbieg i kilometr po nim zrobiły swoje. Podbieg zrobiłem w ok. 4:41 min/km (nie było tragedii), a po podbiegu przyspieszyłem - i to też mógł być błąd taktyczny. Ale założyłem, że łamie trójkę, a każdy inny wynik jest drugorzędny. I tak 41 kilometr w 4:24 min/km. Aż nadszedł kilometr 42gi.... ciemność przed oczami, nigdy czegoś takiego nie przeżyłem - przestraszyłem się i przeszedłem w kilusetmetrowy marsz. 42gi km w tempie 6:40, pod jego koniec zacząłem truchtać na ile mogłem, ponad 500 metrów 43iciego kilometra w tempie 6:10 min/km. Na mecie nigdy nie czułem się tak źle jak dzisiaj. Było blisko, ale coś nie zagrało. Żele wchodziły mi bardzo źle - zdecydowałem nie wziąć z punktu odżywek własnych na 33 km żelu - być może tu tkwił problem. Temperatura - pewnie wiecie, że bardzo dogrzało - to też jakoś mogło wpłynąć. A może po prostu jeszcze nie czas na złamanie trójki. W każdym razie mam cel na wiosnę albo przyszłą jesień