"Debiutanci" po debiucie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 776
- Rejestracja: 20 paź 2007, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Gratuluję życiówek. Super wyniki
A co do naszych siatkarzy to nawet połamanie 3h w maratonie nie dałoby mi tyle radości co wczorajsze zwycięstwo:) Strasznie się cieszę
A co do naszych siatkarzy to nawet połamanie 3h w maratonie nie dałoby mi tyle radości co wczorajsze zwycięstwo:) Strasznie się cieszę
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
a myślisz, że ja się nie obawiałem??? bałem się jak nie wiem co! ale wygrało moje sknerstwo - nie straciłbym 80 zł. żartuję oczywiście, szkoda mi było straconych przygotowań, mimo, ze ostatnio raczej nie biegałem zbyt dużo, poza tym w tym roku już raczej nie miałem szans na inny maraton i to była ostatnia szansa... no i szczerze powiedziawszy, to chyba wypociłem całą chorobę - katar minął, kaszlę jakby mniej, czuję się lepiej.Jakub Osina pisze:Jacuśukłony specjalne dla Ciebie, ja bym się trochę obawiał biec bądź co bądź osłabiony chorobą.
Bleez - ja dałem się wymasować na trasie, gdzieś na 33 - 34 km, zajęło to dziewczynom może z 2 minuty, wielkiego skutku nie zauważyłem ale miło było
Dopiero dzisiaj właściwie dochodzę do siebie - wczoraj pobudka o 3:55, potem 220 km jazdy, 42 km biegu i znowu 220 km jazdy... na siatkówce już prawie zasypiałem, ale wiem, że wygrali 3:1, nawet jak było 2:0 to powiedziałem żonie, że teraz przegrają a następnego wygrają i sprawdziło się.
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Jacuś, Bleez tak już z malutkiej perspektywy - co jest dla Was cenniejsze - debiut czy wczorajszy wynik?
Jacuś widzę, że poskutkowało „leczenie przez zmęczenie”.
Na maratonie w tym roku mi nie zależy. Na razie mam inne plany do końca roku. Może nawet jestem fizycznie w lepszej formie niż przez Silesią, ale mi się nie chce z tym męczyć. Poza tym jak na razie to dla mnie za daleko do Poznania.
Tak sobie dziś wpisałem z puslometru parametry do dzienniczka i trochę się zdziwiłem. Zakładałem sobie tempo po 5'/km i na koniec urwać ile się da. A tu pierwsze 5 km zrobiłem <4:45 (prócz 4. km w tempie 5:12 - podbieg, na którym zwolniłem). 2. piątka była bardziej pod górkę niż z górki i na górkach się oszczędzałem, przez co 4 kolejne kilometry wyszły w tempie średnio po 5:04. Ostatni km był z górki przez 500metrów i tam już wiedziałem, że dam radę jeszcze „przygazować” (he he - o ile tempo tego ostatniego km po 4:24 można nazwać przygazowaniem ). Z tego, co widziałem miałem szansę już nie tylko na zejście <50', ale <49'. Nie wiedziałem ile mam zapasu dlatego gnałem i na ostatnich 300m dogoniłem troje ludzi, a potem jeszcze jednego faceta wyprzedziłem. Zegar zobaczyłem dopiero jakieś 20m przed metą i jak tam zobaczyłem 48:45 to już była pełnia szczęścia. To, co też mnie zdziwiło robiąc zapiski w dzienniczku, to to, że wcześniej z takich zawodów śrenie tętno było na poziomie 172/173 ud/min, a z wczorajszego biegu średnie tętno miałem aż 180. Prócz tego już 3. raz osiągnąłem tętno maksymalne - 196. No i pierwszy raz na zawodach NIC mnie nie bolało! A przeważnie albo łydki paliły, albo achillesy napierdzielały.
Tak się zastanawiam czy to wysokie tętno (w tym sensie wysokie, że przy nim po prostu nie zdechłem) i jak na mnie fajne tempo było wynikeim tego, że na treningach biegałem akcenty nie na tętno, a właśnie wg prędkości, jakie mi wyszły z tabeli Danielsa. Wcześnej takich prędkości na treningach nie stosowałem, bo po prostu zaraz wypadałem nad strefę. A może po prostu ta piątkowa wódka mi tak dobrze zrobiła .
Jacuś widzę, że poskutkowało „leczenie przez zmęczenie”.
Na maratonie w tym roku mi nie zależy. Na razie mam inne plany do końca roku. Może nawet jestem fizycznie w lepszej formie niż przez Silesią, ale mi się nie chce z tym męczyć. Poza tym jak na razie to dla mnie za daleko do Poznania.
Tak sobie dziś wpisałem z puslometru parametry do dzienniczka i trochę się zdziwiłem. Zakładałem sobie tempo po 5'/km i na koniec urwać ile się da. A tu pierwsze 5 km zrobiłem <4:45 (prócz 4. km w tempie 5:12 - podbieg, na którym zwolniłem). 2. piątka była bardziej pod górkę niż z górki i na górkach się oszczędzałem, przez co 4 kolejne kilometry wyszły w tempie średnio po 5:04. Ostatni km był z górki przez 500metrów i tam już wiedziałem, że dam radę jeszcze „przygazować” (he he - o ile tempo tego ostatniego km po 4:24 można nazwać przygazowaniem ). Z tego, co widziałem miałem szansę już nie tylko na zejście <50', ale <49'. Nie wiedziałem ile mam zapasu dlatego gnałem i na ostatnich 300m dogoniłem troje ludzi, a potem jeszcze jednego faceta wyprzedziłem. Zegar zobaczyłem dopiero jakieś 20m przed metą i jak tam zobaczyłem 48:45 to już była pełnia szczęścia. To, co też mnie zdziwiło robiąc zapiski w dzienniczku, to to, że wcześniej z takich zawodów śrenie tętno było na poziomie 172/173 ud/min, a z wczorajszego biegu średnie tętno miałem aż 180. Prócz tego już 3. raz osiągnąłem tętno maksymalne - 196. No i pierwszy raz na zawodach NIC mnie nie bolało! A przeważnie albo łydki paliły, albo achillesy napierdzielały.
Tak się zastanawiam czy to wysokie tętno (w tym sensie wysokie, że przy nim po prostu nie zdechłem) i jak na mnie fajne tempo było wynikeim tego, że na treningach biegałem akcenty nie na tętno, a właśnie wg prędkości, jakie mi wyszły z tabeli Danielsa. Wcześnej takich prędkości na treningach nie stosowałem, bo po prostu zaraz wypadałem nad strefę. A może po prostu ta piątkowa wódka mi tak dobrze zrobiła .
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Każda nowa życiówka cieszy niesamowicie, ale "mój pierwszy raz" to jest to czego się nie zapominaBartess pisze:Jacuś, Bleez tak już z malutkiej perspektywy - co jest dla Was cenniejsze - debiut czy wczorajszy wynik?
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
Bartess - wiesz, debiut to było coś nowego, jedna wielka zagadka, przy drugim maratonie już mniej więcej wiadomo "z czym to się je" i, że da się radę. Trudno porównywać, jednak na pewno większe emocje były przy debiucie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 776
- Rejestracja: 20 paź 2007, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Hmmm będzie trzeba chyba wybiec trochę w przyszłość i sobie coś mniej więcej zaplanować jeśli chodzi o bieganie, bo ostatnio trochę mi się to moje bieganie rozłazi... W zeszłą sobotę miałem zamiar startować w Dolinie Będkowskiej, ale za bardzo nie chciało mi się wstawać z łóżka o godzinie 6:00 To jest kolejny argument by opłacać biegi wcześniej, bo wtedy nawet choćby bardzo mi się nie chciało to bym się z łóżka zebrał;) W niedziele lenistwa ciąg dalszy i też nie poszedłem biegać:) Tydzień skończyłem z tylko 3 treningami i w sumie wyszło zaledwie 24km... Wczoraj 9km:) Dziś myślałem żeby zrobić sobie wypad na stadion, ale znowu nie za bardzo mi się chciało, za oknem szaro i ponuro... Tak więc przełożyłem to na jutro:) Do tego spora mgła... Idzie jesień i trzeba się przyzwyczajać, rano już chłodno jest więc za bardzo się z łóżka nie chce wstawać:). Trzeba wyciągnąć z szafy jakieś cieplejsze rzeczy do biegania. Będzie trzeba się niedługo chyba brać za przygotowania pod nowy sezon, bo wtedy może nie będzie problemów z mobilizacją:) Teraz to w sumie jest bieganie na tym co się wypracowało podczas poprzednich miesięcy i ja mam wrażenie że nawet jak sobie odpuszczam trening to nic się nie dzieje:) Jeszcze parę miesięcy i spadnie śnieg i znowu męczarnie:) Ale trzeba będzie wytrzymać i na wiosnę znowu będzie można szaleć:) Chciałbym żeby forma przyszła pod koniec marca, a potem na biegach niech się dzieje co chce:)
A co do debiutów to debiut to jest zawsze coś innego, coś pamięta się na zawsze:) Co prawda nie mogę porównać tego w maratonie, ale ja mam takie odczucie jeśli chodzi o połówkę. 4energy to było coś, dużo fajniejsze wspomnienia mam z tym biegiem niż z późniejszym startem w półmaratonie gdzie pobiegłem 12 minut szybciej. To była "tylko" nowa życiówka, to był zwykły bieg, a pierwszy start w półmaratonie to była niesamowita sprawa:)
A co do debiutów to debiut to jest zawsze coś innego, coś pamięta się na zawsze:) Co prawda nie mogę porównać tego w maratonie, ale ja mam takie odczucie jeśli chodzi o połówkę. 4energy to było coś, dużo fajniejsze wspomnienia mam z tym biegiem niż z późniejszym startem w półmaratonie gdzie pobiegłem 12 minut szybciej. To była "tylko" nowa życiówka, to był zwykły bieg, a pierwszy start w półmaratonie to była niesamowita sprawa:)
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle
Witam,jak tam po biegach? Ja powoli dochodzę do siebie,jeszcze nogi trochę sztywne ale biegać się da.Wczoraj opłaciłem startowe na maraton Poznański,dostałem numer 1807 a z tego co pamiętam miały być imienne numery .Jakubie teraz twoja kolej na życiówkę,dobrze że wyniki będzie można śledzić na bieżąco.Pozdrawiam.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 776
- Rejestracja: 20 paź 2007, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Ale pogoda jest wkurzająca... Rano ostatnio było zimno, to przeniosłem się na trochę późniejsza godzinę, no i dziś pięknie grzeje... Lało się ze mnie dziś jakby był środek lata. Ale wybrałem się na stadion, fajne są takie treningi Pobiegałem sobie 5x400metrów (1:30, 1:30, 1:25, 1:28, 1:17) Szkoda tylko że na bieżnie muszę dobiec 3,5km, ewentualnie gdy wybiorę krótszą drogę to niecałe 3km. Dziś ledwo do domu się dotoczyłem:) Ostatnio powstaje bieżnia gdzie miałbym coś koło 1km, co prawda ona nie ma 400 metrów, ale zawsze coś. Tylko ciekawe czy wejście na nią nie okaże się płatne... Bo robią tam boisko ze sztuczną nawierzchnią, jakieś małe trybunki itd. Fajnie by było mieć coś bliżej, bo od przyszłego roku chciałbym częściej wplatać do swojego biegania treningi na bieżni:)
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
ja byłem u ortopedy, dostałem silne środki przeciwzapalne, mam to pić i smarować maścią przeciwzapalną i obkładać lodem
także roztrenowanie rozpoczęte, jakieś 3 tyg jak nie 4, w tym czasie basen-sauna 2-3 razy w tyg, rower, joga, masaże rehabilitacyjne, juz jestem umówiony na przyszły tydzień, do tego intensywnie drążek i ciężarki Jeszcze w ciągu tego okresu chce kupić jakieś porządne buty na zimę do biegania i od ok 5-12 października zaczne powoli truchtać i treningi już pod wiosenny maraton
jakubie738 znowu atakujesz życiówkę??
Jakubie Osina chyba tylko ty zostałeś ze startujących w tym roku na życiówkę w maratonie, mam nadzieje ze połamiesz te 3 h
także roztrenowanie rozpoczęte, jakieś 3 tyg jak nie 4, w tym czasie basen-sauna 2-3 razy w tyg, rower, joga, masaże rehabilitacyjne, juz jestem umówiony na przyszły tydzień, do tego intensywnie drążek i ciężarki Jeszcze w ciągu tego okresu chce kupić jakieś porządne buty na zimę do biegania i od ok 5-12 października zaczne powoli truchtać i treningi już pod wiosenny maraton
jakubie738 znowu atakujesz życiówkę??
Jakubie Osina chyba tylko ty zostałeś ze startujących w tym roku na życiówkę w maratonie, mam nadzieje ze połamiesz te 3 h
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
A ja sobie biegałem i wczoraj i przedwczoraj i było spoko. No ale ja w niedzielę biegałem 4x mniej niż Wy. Poza tym byłem w poniedziałek u pulmonologa, bo miałem skierowanie od doktorki, bo nie wie skąd ten mój kaszel. Babka pooglądała rentgena płuc, posłuchała i tyle. Stwierdziła, że skoro moja krzywa przegroda nosowa mi nie przeszkadza w oddychaniu i nie miewam zgagi to przepisze mi lek na astmę oskrzelową i za miesiąc sprawdzi czy mi pomogło. No sorki - jeżeli tak wygląda polskie leczenie, to Boże daj zdrowie, a jak przyjdzie pora to od razu uśmierć. W taki sposób (metodą prób i błędów) to ja komputery naprawiam wymieniając poszczególne części, aż trafię na tą wadliwą. Jedyne pocieszające to to, że jak zapytałem o to moje bieganie to mi powiedziała „biegać”.
Pozdro.
Ps.: Wiem, że jestem upierdliwy, ale wybiera się ktoś z Was do tego Zabrzegu? (Sam niestety nie mam pewności czy pobiegnę, bo jeszcze w robocie mam nie wyjaśnioną sprawę jeśli chodzi o plan inwentaryzacji, a dzieją się one w soboty).
Pozdro.
Ps.: Wiem, że jestem upierdliwy, ale wybiera się ktoś z Was do tego Zabrzegu? (Sam niestety nie mam pewności czy pobiegnę, bo jeszcze w robocie mam nie wyjaśnioną sprawę jeśli chodzi o plan inwentaryzacji, a dzieją się one w soboty).
- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
piter82 dzięki, ale będzie to piekielnie trudne. Boję się, że lekko przesadziłem z treningiem i nie dam rady odpowiednio się zregenerować. Niby biegam wszystko zgodnie z planem, ale na 10 dni przed maratonem nie czuję mocy. Wczoraj np. miałem coś takiego 2km truchtu + 15 km w tempie 4:20 + 2km truchtu. Przebiegłem, wszystko ok, ale jakoś tak nie czuję, że rozpiera mnie moc. Mam nadzieję, że tak ma być właśnie w tej chwili. Dziś biegam sobie spokojne 10 km w pierwszym zakresie czyli w tempie 5:10.
- pikkot
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 06 mar 2009, 12:24
JO, pozwolę sobie zabrać głos, bo ostatnio biegłem po dość intensywnym treningu. Mocy nie czułem jeszcze we wtorek jak robiłem 4x1200 po 3:53/km, choć na treningach wcześniej robiłem np. 6x1200 po 3:37/km. We czwartek na pumie agnieszka_ kazała robić skip A. Wtedy już czułem, że nogi mam mocne, bo nigdy w życiu tak łatwo mi skip A nie wchodził. Także spokojna głowa. Trzymam kciuki. Rozumiem, że celujesz w 2:55 albo lepiej.
- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
pikkot dzięki. Dziś rzeczywiście czułem się już lepiej. Bieganie w pierwszym zakresie super. A celuję w 2:59:xx
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
dzisiaj pierwsze bieganie po maratonie - 7 km, spokojnie, 38 minut. Wczoraj trochę jeździłem na rowerze, potem trochę gimnastyki siłowej, rozciągania. Praktycznie nic mnie nie boli, jest ok. W sobotę pobiegnę sobie w Tychach na 10 km.
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle