"Debiutanci" po debiucie
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Eee. tam - 2 m-ce. Jak se dzień-dwa wolnego zrobisz to sportowo Ci nic nie ubędzie, a po takiej przerwie to może Ci się oddać to z nawiązką . No ale Ty znasz sięlepiej i wiesz co lepiej Ci się przysłuży.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 776
- Rejestracja: 20 paź 2007, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
To moje majowe bieganie ciężko mi nawet nazwać bieganiem na czuja... To była jedna wielka pomyłka, tak trochę po maratonie wpadłem w monotonię biegania, biegałem cały czas ten sam dystans, po tej samej trasie. Sam się dziwię jakim cudem w tym czasie udało mi się zrobić życiówkę na 10km Gdybym biegał na czuja to treningi w tygodniu różniłyby się od siebie, jeden byłby mocniejszy inny słabszy a tu wszystkie były identyczne... Nie były jakoś super mocne ale nie było też wolniejszych biegów, na jednym treningu biegałem różnym tempem, a jego przedział myślę że czasem mógł wynosić nawet minutę... Ogólnie to jest fajny trening, ale nie cały czas, jako urozmaicenie od czasu do czasu na pewno się przydaje. Ja w sumie nie wiem jak nazwać to bieganie w maju... Wiem że było błędem i mam nadzieję że już go nie popełnię A co do sensownego biegania na wyczucie to takie właśnie było przed półmaratonem, wtedy kierowałem się na treningach tym jak się w danym momencie czułem, dopiero po ok.1km decydowałem czy będzie mocniejsze bieganie czy wolniejsze. Wtedy wydawało mi się jednak, że tak naprawdę biegam bez sensu (zresztą pisałem o tym wielokrotnie w wątku o debiutantach w maratonie) bo nie mam określonego planu, ale w sumie biegało się fajnie Jak był mocniejszy trening to następny był spokojny i myślę że dzięki temu udało się fajnie pobiec w półmaratonie. Choć z tego biegania na początku roku jestem średnio zadowolony bo praktycznie od połowy stycznia gdzieś co chwilę wyskakiwały jakieś problemy, a to choroba, a to powracająca stara kontuzja kostki. Dlatego też zrezygnowałem wtedy z realizacji konkretnego planu, bo po prostu nie było sensu, miałem za dużo przerw.
Teraz tak jak piszę planuję sobie ułożenie planu, by mniej więcej wiedzieć co chcę biegać w dany dzień, by nie powtórzyła się sytuacja że nie będę biegał wolnych treningów, że będzie tylko mocno (a u mnie jest o to łatwo bo lubię biegać szybko:) ). Chodzi o to by mieć jakiś schemat tego co chciałbym pobiegać w danym tygodniu, ale podczas treningów będzie obowiązywała zasada: nic na siłę. Być może zdarzy się że zamiast mocnego treningu zrobię sobie spokojne rozbieganie, bo będę czuł że tak powinienem biegać w dany dzień a w inny zrobię mocny trening. Czy bieganie według konkretnego planu ułożonego np. przez JS jest bezpieczniejsze? Może tak, może nie. Według mnie dla niektórych plan jest świętością i będą go realizować za wszelką cenę, nawet gdy coś będzie nie tak z ich zdrowiem. Na ogół jest tak że gdy jest się już gdzieś w trakcie realizacji planu i nagle złapie się kontuzje przy której jednak można nadal biegać, bądź czuje się już zmęczenie realizacją planu to i tak będzie się go realizować dalej, bo przecież już tyle poświęciliśmy, więc nie można się teraz wycofać. Wtedy moim zdaniem to nie jest bezpieczne. Co innego realizowanie planu, ale jednocześnie słuchanie swojego organizmu. Wtedy rzeczywiście to ma sens i jest bezpieczne, dla mnie to jest wtedy powiązane z bieganiem na czuja właśnie I ja właśnie planuję teraz tak biegać. Według planu, ale jednocześnie na czuja
Znowu kolejny dłuuuugi post
Teraz tak jak piszę planuję sobie ułożenie planu, by mniej więcej wiedzieć co chcę biegać w dany dzień, by nie powtórzyła się sytuacja że nie będę biegał wolnych treningów, że będzie tylko mocno (a u mnie jest o to łatwo bo lubię biegać szybko:) ). Chodzi o to by mieć jakiś schemat tego co chciałbym pobiegać w danym tygodniu, ale podczas treningów będzie obowiązywała zasada: nic na siłę. Być może zdarzy się że zamiast mocnego treningu zrobię sobie spokojne rozbieganie, bo będę czuł że tak powinienem biegać w dany dzień a w inny zrobię mocny trening. Czy bieganie według konkretnego planu ułożonego np. przez JS jest bezpieczniejsze? Może tak, może nie. Według mnie dla niektórych plan jest świętością i będą go realizować za wszelką cenę, nawet gdy coś będzie nie tak z ich zdrowiem. Na ogół jest tak że gdy jest się już gdzieś w trakcie realizacji planu i nagle złapie się kontuzje przy której jednak można nadal biegać, bądź czuje się już zmęczenie realizacją planu to i tak będzie się go realizować dalej, bo przecież już tyle poświęciliśmy, więc nie można się teraz wycofać. Wtedy moim zdaniem to nie jest bezpieczne. Co innego realizowanie planu, ale jednocześnie słuchanie swojego organizmu. Wtedy rzeczywiście to ma sens i jest bezpieczne, dla mnie to jest wtedy powiązane z bieganiem na czuja właśnie I ja właśnie planuję teraz tak biegać. Według planu, ale jednocześnie na czuja
Znowu kolejny dłuuuugi post
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
rzeczywiście jak widać po twoich wynikach daje takie rezultaty że hejBartess pisze:... bo mądry trening układany samopoczuciem i wiedzom może być ruwnie skuteczny i progresywny jak trening wg jakiegoś szablonowego planu „dla mas”
z resztą Rapacinho sam to powiedział (co cytuje ponizej) , że biegał jak miał ochotę i mogło przyczynić się to do kontuzji ja się tylko z tym zgodziłem i zwróciłem uwagę, że bieganie z planem minimalizuje takie bieganie, bo jak jest w planie np 30-60' easy a czuje się wyśmienicie to nie robię BPG 10x400m do tego interwały i tempem do domu tylko trzymam się planu, bo jak powiedział kiedyś chyba Nagor w którymś poście nie wszystko co cieszy w bieganiu jest rozwojowe
PozdrawiamRapacinho pisze:... Biegałem cztery razy w tygodniu to samo i tyle samo. A wyglądało to mniej więcej tak że gdy miałem ochotę to przyspieszałem, za chwilę zwalniałem, biegłem takim szarpanym tempem. Średnio wychodziło mi że biegałem po ok.5:15/km, ale tak naprawdę jedne odcinki były na pewno trochę poniżej 5:00/km a inne w okolicach 5:30/km. Może to było przyczyną tego że złapałem kontuzję.
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
popieramRapacinho pisze:To moje majowe bieganie ciężko mi nawet nazwać bieganiem na czuja... To była jedna wielka pomyłka, .. Wiem że było błędem i mam nadzieję że już go nie popełnię
no i w tym cała prawda, żeby mieć plan a jednocześnie słuchać siebie nikt nie twierdzi,że plan trzeba realizować od deski do deski kosztem zdrowia i z kontuzjami za wszelką cenę, powodzenie Rapacinho by kontuzje omijały cię szerokim łukiem :-)ja ide na 60' easyRapacinho pisze: ... Co innego realizowanie planu, ale jednocześnie słuchanie swojego organizmu. Wtedy rzeczywiście to ma sens i jest bezpieczne, dla mnie to jest wtedy powiązane z bieganiem na czuja właśnie I ja właśnie planuję teraz tak biegać. Według planu, ale jednocześnie na czuja
Pozdrawiam
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Gdybyś czytał uważnie co tutaj piszę, to wiedziałbyś, że w swoim czasie przyniosło mi to efekty i to zaskakująco dobre. No ale nie dziwi mnie to w przypadku takiego poziomu egocentryzmu. Poza tym wypominanie komuś jego sportowego poziomu świadczy o żałosnym poziomie kultury. Weź może jeszcze wyśmiej moje 53:08/10, 2:10/21 i 5:15 w maratonie i miej z tego satysfakcję.piter82 pisze:rzeczywiście jak widać po twoich wynikach daje takie rezultaty że hejBartess pisze:... bo mądry trening układany samopoczuciem i wiedzom może być ruwnie skuteczny i progresywny jak trening wg jakiegoś szablonowego planu „dla mas”
Pozdrawiam (prawie) wszystkich.
Ps.: Osiąganie dobrych wyników (zwłaszcza tylko we własnym mniemaniu) nie oznacza, że nie można być palantem.
Ostatnio zmieniony 08 lip 2009, 19:12 przez Bartess, łącznie zmieniany 1 raz.
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
no i zaś zaczyna się...
proponuję założenie wątku "Bartess vs. Piter82", na pewno będzie miał powodzenie!
proponuję założenie wątku "Bartess vs. Piter82", na pewno będzie miał powodzenie!
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
tak, i przyjmował zakłady!Bartess pisze:Będziesz kibicował?
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
co do planowania wyników na zawodach to nigdy nie nastawiam się na konkretny wynik. Czasami oczywiście czuję, że może być nieźle ale i tak o wszystkim decyduje forma dnia. Ciesżę się z każdej życiówki, choćby była lepsza od poprzedniej o 1 sekundę.
Niezależnie od tego za 1,5 tygodnia chcaiłbym zejść poniżej 42 minut na 10 km, jak się nie uda to rozpaczał ani zmieniał treningu nie będę.
Niezależnie od tego za 1,5 tygodnia chcaiłbym zejść poniżej 42 minut na 10 km, jak się nie uda to rozpaczał ani zmieniał treningu nie będę.
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
[quote="jakub738"]Na MTV kiedyś była taka "bajka" dla dorosłych "Celebrity death match game" oglądaliście? Na ringu spotykali się znani ludzie ze świata sportu,muzyki,polityki i toczyli ze sobą walki oj chłopaki .
[quote]
tak, było, taki plastelinowe chopki się naparzały!
Można zrobić plastelinowe fugurki Bartessa i Pitera82
bez urazy chłopaki!
[quote]
tak, było, taki plastelinowe chopki się naparzały!
Można zrobić plastelinowe fugurki Bartessa i Pitera82
bez urazy chłopaki!
Ostatnio zmieniony 08 lip 2009, 20:44 przez Kapitan Bomba!, łącznie zmieniany 1 raz.
- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
Najgorsze co możecie robić to wypominać sobie (1) słabe wyniki; (2) błędy ortograficzne tudzież luki w wiedzy. Nie przystoi Panowie, zawsze znajdzie się ktoś lepszy albo w 1 albo w 2.
A żeby nie było całkiem beztreściowo to zdecydowanie odradzam kupno koszulki do biegania z najnowszej oferty Lidla - straszna szmata, która po jednym treningu wygląda jak po roku użytkowania.
A żeby nie było całkiem beztreściowo to zdecydowanie odradzam kupno koszulki do biegania z najnowszej oferty Lidla - straszna szmata, która po jednym treningu wygląda jak po roku użytkowania.
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
ot, i wszystko w temacie! popieram w całej rozciągłości!Jakub Osina pisze:Najgorsze co możecie robić to wypominać sobie (1) słabe wyniki; (2) błędy ortograficzne tudzież luki w wiedzy. Nie przystoi Panowie, zawsze znajdzie się ktoś lepszy albo w 1 albo w 2.
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Właśnie wróciłem z treningu. Jutro mam dużo roboty i wiem, że nie będę miał czasu na bieganie dlatego postanowiłem zrobić sobie dziś szybszy, ale krótszy trening - na trasce 8,4km. Ruszyłem jakoś tak bardzo żwawo. Aż za bardzo. Po 2' stwierdziłem „a co mi tam - dziś palimy zelówy”. po 5' już wiedziałem, że to sprawdzian 10 km. Szło mi, że hej! Stwierdziłem, że bę popierdzielał ile dam rady a najwyżej końcówkę doczłapię. Ale gdzie tam - szło i szło. Nawet półkilometrowy podbieg (+13m) na 9. kilometrze łyknąłem bez chrząknięcia . No i co? A no To!!! Nowa życiówka i to z czwórką z przodu :hej::hej:. Czas 49:24 na trasie dość dokładnie zmierzonej na 3 sposoby, a spore odcinki nawet na 5 sposobów.
A teraz kilka faktów na poparcie mojej wyśmiewanej tezy: po maratonie zaczął mi się remont ibiegałem bardzo nieregularnie. Biegałem tylko 4 razy przed Biegiem Fiata 30. czerwca i niemal wyrównałem życiówkę czasem 52:13. Później dalej biegałem bardzo nieregularnie, a na dodatek bez kontroli pulsu bo nie maiłem nadajnika i co? Po 3 tygodniach wystartowałem w 12,5 kilometrowym crossie i ze średniego tempa tego biegu wyszedł mi czas 10 km 52:44. Mija kolejne 2,5 tygodnia nieregularnego biegania - nadal na czuja, pomimo „odzyskania” pulsometru. W te trochę ponad 2 miesiące nabiegałem tylko 213 km w 20 biegach (w tym 4 starty), biegałem bardzo nieregularnie, a to co biegałem było biegane „na czuja”. Efekt jest taki, że w 5 tygodni od prawie wyrównania życiówki poprawiłem ją i to 3'44''. Myślę, że dostarczyłem wystarczająco mocnych argumentów za własnym treningiem popierając go własnym doświadczeniem „nietreningowym”.
Ciekawe co na to powie forumowy przemądrzalski.
Pozdrawiam.
A teraz kilka faktów na poparcie mojej wyśmiewanej tezy: po maratonie zaczął mi się remont ibiegałem bardzo nieregularnie. Biegałem tylko 4 razy przed Biegiem Fiata 30. czerwca i niemal wyrównałem życiówkę czasem 52:13. Później dalej biegałem bardzo nieregularnie, a na dodatek bez kontroli pulsu bo nie maiłem nadajnika i co? Po 3 tygodniach wystartowałem w 12,5 kilometrowym crossie i ze średniego tempa tego biegu wyszedł mi czas 10 km 52:44. Mija kolejne 2,5 tygodnia nieregularnego biegania - nadal na czuja, pomimo „odzyskania” pulsometru. W te trochę ponad 2 miesiące nabiegałem tylko 213 km w 20 biegach (w tym 4 starty), biegałem bardzo nieregularnie, a to co biegałem było biegane „na czuja”. Efekt jest taki, że w 5 tygodni od prawie wyrównania życiówki poprawiłem ją i to 3'44''. Myślę, że dostarczyłem wystarczająco mocnych argumentów za własnym treningiem popierając go własnym doświadczeniem „nietreningowym”.
Ciekawe co na to powie forumowy przemądrzalski.
Pozdrawiam.
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Wykazałem tylko słuszność planowego, dobrze ułożonego biegania od biegania na czuja i widzimisie zależnego od aktualnego samopoczucia, nie wypominałem wyników i nie wyśmiewałem nikogo za jego wyniki, jedynym celem było wykazanie jakości filozofii Bartessa która ma swoje odzwierciedlenie w wynikach mimo ponad 2 letniego stażu biegowego, a postępy w bieganiu ma praktycznie każdy biegacz ale rozchodzi się o bezpieczne bieganie i skuteczne, jak powiedział Nagor na początku do poprawy wyników wystarczy zwiększać kilometraż i żadnej filozofii w tym nie ma, później już nie jest to takie proste, i to nie ja wyzywam kogoś od "orłów z zawodówki" czy choćby z przed chwili od palantów (cytat poniżej) jak ma w zwyczaju "kulturalny" Bartess i nigdy tu na forum mi się to nie zdarzyłoJakub Osina pisze:Najgorsze co możecie robić to wypominać sobie (1) słabe wyniki; (2) błędy ortograficzne tudzież luki w wiedzy. Nie przystoi Panowie, zawsze znajdzie się ktoś lepszy albo w 1 albo w 2.
Pozdrawiam kulturalnie wszystkich nie wyłączając BartessaBartess pisze:Ps.: Osiąganie dobrych wyników (zwłaszcza tylko we własnym mniemaniu) nie oznacza, że nie można być palantem.
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243