Grubasy - tylko dla Was

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
Awatar użytkownika
Bagadyr
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 23
Rejestracja: 15 cze 2009, 23:10
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowogard

Nieprzeczytany post

Wieczorne bieganie = pierwszy oddech świeżości po całodziennym upale, niepowtarzalny aromat pól i lasu, sarenki wychodzą na żer (wczoraj jedna omal nie doprowadziła mnie do zawału wyskakując nagle z krzaków). Do tego lepiej po takim bieganiu się zasypia.
Jak dla mnie nie ma lepszej pory. Rano nie mam siły na nic innego niż śniadanie i potrzebuje sporo czasu zanim się rozruszam.
Pozdrawiam.
[url=http://bagadyr.mybrute.com]Fajny relaksator :)[/url]
Kiprun
King of Judah
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 11
Rejestracja: 05 maja 2009, 11:20

Nieprzeczytany post

ojcie_c pisze:King i Gram:
Jedynym sprawdzonym lekarstwem na duchoty w trakcie biegania w dość "ciężkim", upalnym powietrzu powietrzu jest bieganie wcześnie rano. Sam to na sobie sprawdziłem "empirycznie": dziś rozpocząłem trening około 05:30 i biegało się o wiele łatwiej niż w środę dwie godziny później.

Alternatywą wydaje się bieganie późnym wieczorem po 21:00 jak powietrze wystarczająco się schłodzi - nie wiem, nie próbowałem i raczej nie będę próbował bo jestem "rannym ptaszkiem". Może jacyś wieczorni biegacze się wypowiedzą...
Myślałem o tym, ale u mnie raczej nie wchodzi to w grę bo jestem śpiochem, no i rano trzeba szykować się do pracy a i mój synuś wymaga zainteresowania. Dzień jak co dzień...

Może za kilkanaście miesięcy jak podrośnie moja latorośl:)
Dla mnie bieganie rano jest "następnym etapem wtajemniczenia". Pozytywnie zazdroszczę i podziwiam wszystkich rannych biegaczy!
[url=http://runmania.com/rlog/?u=szczesiu81][img]http://runmania.com/f/20991d649eda123084ce19aa0766b6f8.gif[/img][/url]
Forest Gump
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 310
Rejestracja: 10 paź 2008, 12:08
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Irlandia

Nieprzeczytany post

king-gram macie rację, lepiej wyjść trochę wcześniej niż biegać w parówie, u mnie też tak około 9-10 masakra, parno, gorąco, pot leje się strumieniami, biegłem w tych godzinach to zafundowałem sobie hardcore :hejhej:



ide wyskoczyć jeszcze wieczorem na drugi trening ale jak już będzie milutko, chłodniutko,

pozdro
RUN FOREST RUN!!!
Awatar użytkownika
Dzidka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 261
Rejestracja: 30 lis 2008, 14:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gliwice
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Ja rano mam problemy, żeby wstać wcześniej i pobiegać. Wogóle ostatnio przez te anomalia pogodowe nic mi się nie chce. Do Silesiamarathon trenowałam regularnie i schudłam (również ze stresu przedstartowego) jakieś 2kg, a teraz (w czerwcu) przytyłam 3kg. Okropność! Przez tą duchotę chodzę po południu jak śnięta ryba, ciągle coś podjadam (szczególnie lody), a sama myśl o wyjściu na trening wprawia mnie w jeszcze większe "śnięcie". Ostatnio średnia biegowa wyszła mi :-( raz na tydzień. Jedyne co ćwiczę, to rano zestaw 5 ćwiczeń tybetańskich.
Ale, ale... stwierdziłam, że dalej tak być nie może i muszę sobie znaleźć jakiś "mus" (czyt.: odgórny przymus, cel lub itp.), więc w poniedziałek zaczynam dietę z pewną stroną www: .."talia" (zamiast kropek "vi"), więc będzie mobilizacja do odchudzania i do ruszenia się znów. Trzymajcie kciuki, wg planu ma być minus 0,7 kg tygodniowo.
Ptak lata, ryba pływa, człowiek... biega.
http://www.pedziwiatr.gliwice.pl
elizakop
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 193
Rejestracja: 06 kwie 2008, 17:53

Nieprzeczytany post

..
Ostatnio zmieniony 02 lis 2009, 11:10 przez elizakop, łącznie zmieniany 1 raz.
elizakop
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 193
Rejestracja: 06 kwie 2008, 17:53

Nieprzeczytany post

..
Ostatnio zmieniony 02 lis 2009, 11:11 przez elizakop, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
soprano99
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 277
Rejestracja: 01 kwie 2008, 13:23
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków/Słomniki

Nieprzeczytany post

Eliza, może to pomoże na piszczele http://bieganie.pl/?show=1&cat=25&id=939
GG 4428822

"Bo największym ryzykiem jest nie ryzykować"
gram
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 500
Rejestracja: 11 maja 2009, 10:05
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: katowice

Nieprzeczytany post

do ojca:Biegam od 6.10 rano wcześniej nie potrafię wstać.Jednak tam gdzie mieszkam trudno o rześkie powietrze.Park znajduje się pomiędzy dwoma bardzo ruchliwymi ulicami i mnóstwem zabudowań.W kwestii biegania póżnym wieczorem-nie odważyłabym się bez bodyguarda.A mój osobisty wraca do domu czasem o 19 i nie ma siły ,po prostu drzemie na kanapie.
Dzisiaj sobie odpuściłam,po południu pójdę na rowerek,zeby nie zardzewieć
Biegnę więc jestem lecz nie wiem kim
Biegnę, choć czasem brakuje mi sił ..
Awatar użytkownika
glodny1988
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 282
Rejestracja: 19 lip 2008, 22:04
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie

Nieprzeczytany post

gram pisze:do ojca:Biegam od 6.10 rano wcześniej nie potrafię wstać.Jednak tam gdzie mieszkam trudno o rześkie powietrze.Park znajduje się pomiędzy dwoma bardzo ruchliwymi ulicami i mnóstwem zabudowań.W kwestii biegania póżnym wieczorem-nie odważyłabym się bez bodyguarda.A mój osobisty wraca do domu czasem o 19 i nie ma siły ,po prostu drzemie na kanapie.
Dzisiaj sobie odpuściłam,po południu pójdę na rowerek,zeby nie zardzewieć
a co ty godosz u nos na slasku zwlaszcza z rana jest czym dychac :hahaha:
Awatar użytkownika
Dzidka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 261
Rejestracja: 30 lis 2008, 14:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gliwice
Kontakt:

Nieprzeczytany post

elizakop pisze:Hmmm dieta vitalii. Dziewczyny dużo marudzą, że coś nie działa ta dietka i tylko pieniążki w błotko wyrzuciły. Wzięłaś na miesiąc, czy na dłużej. Nigdy nie próbowałam. Ciekawe jak Ci pójdzie.
Wzięłam na miesiąc, bo przyznam się, samej mi się nie chce liczyć tych wszystkich kalorii, wymyślać potrawy itp., a tak będzie bacik nademną w postaci codziennych maili i zapłaconych pieniędzy. "Odżałowałam" 50zł, więc mnie to zmobilizyje, bo szkoda by było wyrzucić pieniądze w błoto.
Jakieś 11 lat temu, jak wróciliśmy z urlopu i nie zapięłam się w spodnie, w których chciałam iść do pracy (rano panika: co jest grane??, skurczyły się w szafie czy co??!!), to w tym szoku :lalala: zapisałam się do klubu kwadransowych grubasów. Jak teraz sobie pomyślę, że na śniadanie, zamiast chleba, jadłam jeden suchy wafelek wasy, obiaduś, kolacyjkę i jakąś miniprzegryzeczkę, to aż sama w to nie wierzę.
Dziś mamy grilowe spotkanie zaprzyjaźnionych biegaczy, więc znów coś konkretnego wrzucę na ząb, jutro przysyłają mi spis zakupów, a od poniedziałku...... lodówka na kłódkę. Rodzinie (mąż i córka) zapowiedziałam, że obiady będą jadać takie jak ugotuję (wg diety), albo niech gotują tylko dla siebie. Najgorsze jest to, że mąż lubi słodkie (też biegacz, więc on to wszystko wybiega), ale jak widzę jak się męczy z czekoladą lub ciastkami, to zawsze się ulituję i mu pomogę ;-). A teraz co?? sam się będzie musiał męczyć z tymi słodkościami, albo zjadać w ukryciu :hahaha: :ble:
Ptak lata, ryba pływa, człowiek... biega.
http://www.pedziwiatr.gliwice.pl
elektrod
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 504
Rejestracja: 14 kwie 2009, 11:47
Życiówka na 10k: 43:44
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

elizakop pisze:A ja się poskarżę tutaj, bo nie mam komu się poużalac. Moje piszczele mnie bolą i nie wiem czemu. Myslałam, że to zbiegane buty. Kupiłam nowe. Niestety nic to nie pomogło. Jutro nie biegam, bo naprawdę mnie boli. Może ktos coś poradzi. Co do biegania, to biegam rano. O 4.45 już jestem w parku. Dla mnie to jest najlepsza pora. Potem się robi za gorąco.
Też miałem taki problem z piszczelami. Pomogły ćwiczenia te co podał soprano99 i zimne okłady. Szczególnie te okłady mi pomogły bo te ćwiczenia stosowałem w kratkę :) Kupiłem sobie w aptece taki żelowy kompres (20x20) i co wieczór takim prosto z zamrażalnika okładam piszczele, łydki, achillesy i czasami kolana. Kilka minut, aż poczuje, że zimno przechodzi do kości i zmiana nogi.
mój blog - viewtopic.php?f=27&t=57879
komentarze - viewtopic.php?f=28&t=57878

PB
5k - 20:41 - 15.06.2024 (parkrun)
10k - 43:42 - 11.11.2023
półmaraton - 1:38:43 - 01.09.2024
illy
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 24 lip 2007, 20:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Ja nadal biegam. Miałam małą przerwę, ale biegam. Dziś właśnie wróciłam, bo wcześniej nie było czym oddychać.

I chyba muszę iść do lekarza... dam sobie jeszcze miesiąc... ale jak nic się nie zmieni z moją wagą - to trzeba będzie zrobić pełne badania...
Kiedy się obżeram - wtedy się obżeram i wiem, za co cierpię...
Ale teraz jestem "jedzeniowo grzeczna", truchtam od 3 m-cy... a waga... rośnie... i to nie o pół kilograma, czy kilo... ale już o 2-3 kilo... :(
Jestem chwilowo załamana - ale biegam nadal.
Bo biegać lubię. Nawet jeżeli tyję :P

No... wyżaliłam się :(
Jeszcze nie ma się czym chwalić.... JESZCZE!
elizakop
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 193
Rejestracja: 06 kwie 2008, 17:53

Nieprzeczytany post

..
Ostatnio zmieniony 02 lis 2009, 11:11 przez elizakop, łącznie zmieniany 1 raz.
iodine.agent
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 11
Rejestracja: 29 mar 2009, 19:33

Nieprzeczytany post

Jeszcze 4 miesiące temu w to nie wierzyłem.

płeć: Mężczyzna.
wiek: 26 lat
wzrost: 174 cm
waga (marzec 2009): 87 kg
BMI: lepiej nie mówić

Zacząłem biegać 14 marca 2009.
Pierwsze co zrobiłem (po drugim wieczornym wyjściu na bieganie), to... przeziębiłem się i miałem 5 dni przymusowej przerwy.
Pozbierałem się i wróciłem do dreptania.
Od razu przeszedłem też na dietę (amatorską, konstruowaną "po omacku"):
- zero alkoholu (a kiedyś tak lubiłem piwko strzelić, albo dwa...)
- zero białego pieczywa
- więcej posiłków, za to mniejszych
- koniec z wieczornym podjadaniem (chlip, a tak to lubiłem...)
- na lunch sałatka z waflem ryżowym (żadnych grzanek/zapiekanek/i tym podobnych)
-.... i tak dalej
Generalnie - drakońskie ograniczenie spożywanych kalorii.

Marzec i kwiecień minęły w bólach. Na początku ich źródłem były stopy: kiepskie buty + kiepskie skarpety = odciski. Po miesiącu uznałem że bieganie na tyle mi się podoba, że warto zainwestować w nowe buty do tego sportu (ważyłem już wtedy 82 kg - głównie efekt przysłowiowego "głodzenia się", teraz wiem że to był kiepski pomysł i jem badziej racjonalnie). Potem bóle mięśni...
Biegałem co drugi dzień. Z trudem pokonywałem kolejne dystanse na pojedynczych "bieganiach". 4 km... 5 km... 5,5 km... Do tego zestawy ćwiczeń (przed i po bieganiu).
Mój rekord jak na razie to 11 km, ale to było szaleństwo, przez następne dwie doby po tym wyskoku chodziłem jak żywy trup i spałem na stojąco (wycieńczony organizm).

Waga obecnie: 69,5 :-)
(spokojnie, to jeszcze nie koniec!)

A zatem - da się :-)
To nie znaczy że zachęcam do przysłowiowego "głodzenia się" - popełniłem sporo błędów w konstruowaniu diety, których skutkiem było kiepskie samopoczucie i kłopoty z koncentracją w czerwcu; teraz zbilansowałem i to.
Lekka "oponka" na brzuchu jeszcze jest, pracuję nad totalnym jej zbiciem.

I ogromna w tym zasługa moje brata (to on mnie "narkęcił" na bieganie) oraz tego Forum i wspaniałych ludzi którzy Tutaj piszą. Często czytam Wasze wpisy, przez ten czas wielokrotnie były dla mnie źródłem inspiracji.
Dziękuję!
I do zobaczenia na trasie :-)
Ostatnio zmieniony 05 lip 2009, 22:25 przez iodine.agent, łącznie zmieniany 4 razy.
iodine.agent
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 11
Rejestracja: 29 mar 2009, 19:33

Nieprzeczytany post

[do skasowania]
ODPOWIEDZ