Generalnie zacząłem biegać w marcu. W międzyczasie przeszedłem bóle kolan, które minęły po 2 tygodniach i jest z nimi dobrze. Problem leży gdzie indziej. W momencie, gdy wyleczyłem kolana, z automatu pojawiły się piszczele. Biegałem z nimi jakiś czas do momentu, aż z bólu musiałem "czołgać" się do domu. Było to jakiś miesiąc temu. Bóle odczuwałem początkowo w obu nogach. Po przerwie tygodniowej na wyleczenie, lewa noga przestała boleć, lecz bóle były cały czas w prawej - niezależnie, czy chodziłem, czy nie. 2 tygodnie temu wznowiłem treningi po przerwie na piszczele - ból jednak w prawej nodze nie ustąpił. Przerwa tak naprawdę nic nie dała. Na chwilę obecną bóle podczas normalnego chodu nie występują, lecz po rozgrzewce katorgą jest bieganie. Dziś nastąpił punkt kulminacyjny. W trakcie biegu powrotnego z treningu w pewnym momencie stwierdziłem, że z powodu bólu nie przebiegnę ani metra dalej. Podczas biegu jakoś sobie radzę, ale od razu po zakończeniu treningu lub w marszach między odcinkami, gdy idę lub stanę - ból jest nie do zniesienia - wręcz "zwijam się z bólu". Dodatkowo bolą mnie w lewej i prawej nodze (na wysokości bolącego miejsca) mięśnie po wewnętrznej stronie nóg (podczas biegu). Co mogę zrobić, by wreszcie się tego pozbyć
