trening a wzrost apetytu
Otoz problem jak w temacie - od kiedy zrobilo sie cieplej moj trening wyglada nieco inaczej. W zimie bowiem bylo to glownie spokojne bieganie, niewiele szybszych odcinkow i dluzsze wybiegania w niedziele (tak do nieco ponad 20 km). Teraz dominujacymi akcentami jest zabawa biegowa (w roznych wersjach) i troche sprintow pod gorke. Do tego oczywiscie bieganie w ogole, ale nie dluzsze niz godzine i sila. Nie prosze o komentarz do treningu tylko do tego co napisze teraz:
od miesiaca drastycznie wzrosl mi apetyt. Szczegolne upodobanie odnajduje w zgubnym nalogu smakowania slodyczy (nie jakichkolwiek rzecz jasna). Ta zmiana jest tak wyrazna, ze naszla mnie refleksja, czy tylko mi sie tak zdarzylo, czy komus jeszcze?
Aby uprzedzic pytania o suplementacje - nic sie nie zmienilo w tej kwestii. Lykam tylko magnez i nie mam zadnych objawow 'niedomineralizowania' - zadnych skurczow, ani tym podobnych.
Co o tym sadzicie?
od miesiaca drastycznie wzrosl mi apetyt. Szczegolne upodobanie odnajduje w zgubnym nalogu smakowania slodyczy (nie jakichkolwiek rzecz jasna). Ta zmiana jest tak wyrazna, ze naszla mnie refleksja, czy tylko mi sie tak zdarzylo, czy komus jeszcze?
Aby uprzedzic pytania o suplementacje - nic sie nie zmienilo w tej kwestii. Lykam tylko magnez i nie mam zadnych objawow 'niedomineralizowania' - zadnych skurczow, ani tym podobnych.
Co o tym sadzicie?
- Erelen
- Stary Wyga
- Posty: 158
- Rejestracja: 06 gru 2008, 22:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Ja miałem podobnie. U mnie lekiem na słodycze było jedzenie 5 posiłków dziennie. Tak najedzony nie mam ochoty na nic słodkiego. Choć raz w tygodniu pozwalam sobie na małą kulkę lodów czy kawałek czekolady (na sam koniec jako nagroda że jeszcze żyję).
[url=http://runmania.com/rlog/?u=Galakar][img]http://runmania.com/f/0bc2281cee6042c96b80b75dba0be126.gif[/img][/url]
http://erelen.blog.onet.pl/
http://erelen.blog.onet.pl/
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 862
- Rejestracja: 08 kwie 2009, 14:22
- Życiówka na 10k: 37:42
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
im więcej/intensywniej się ruszam tym więcej jem. jest to zupełnie normalne - tak działają prawa fizyki. problem jest w tym żeby nie zjeść ani za mało ani za dużo i żeby dostarczyć sobie wszystkich niezbędnych składników odżywczych.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 310
- Rejestracja: 10 paź 2008, 12:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Irlandia
najlepiej oblicz zapotrzebowanie na kcal. następnie dodaj tyle kcal ile teoretycznie spalasz podczas treningu i będzie git, a zwiększony apetyt to normalna sprawa przy uprawianiu jakichkolwiek sportów wysiłkowych.
RUN FOREST RUN!!!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1221
- Rejestracja: 13 paź 2008, 06:50
- Życiówka w maratonie: brak
Airda, mam to samo! Czasami wydaje mi się, że jestem jak rozpędzona ciężka lokomotywa, która jest w stanie staranować (czytaj zeżreć) wszystko w kuchni co stanie na mojej drodze! Z trudem się wtedy opanowuję i ratuję resztkami banana
A ostatnio to w ogóle! Nie wiem...może to wiosna?! Oj nie jest łatwo 


Pozdrawiam!
wykastrowany kot
wykastrowany kot
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 862
- Rejestracja: 08 kwie 2009, 14:22
- Życiówka na 10k: 37:42
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
zapotrzebowanie kaloryczne to nie wszystko. nie wystarczy uzupełnienie kalorii tak by bilans był na 0. ważne też jest to co jesz, np. kalorie z mielonego to co innego niż te z ryby.
ale generalnie jedz to na co masz ochotę, unikaj tylko tzw. śmieciowego żarcia, jedz porządne śniadanie, nie napychaj się na noc i wszystko będzie ok. chyba, że jesteś wyczynowcem - to już zupełnie inna bajka.
ale generalnie jedz to na co masz ochotę, unikaj tylko tzw. śmieciowego żarcia, jedz porządne śniadanie, nie napychaj się na noc i wszystko będzie ok. chyba, że jesteś wyczynowcem - to już zupełnie inna bajka.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 15 lut 2009, 13:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Ja również zauważyłem wzrost apetytu i to głównie na słodycze (upodobałem sobie najpyszniejsze czekoladki Michałki - 4 X w tygodniu po 35 dag) no i jakieś tam inne dodatki :-). Dla mnie jest to chyba normalny stan, ponieważ od kilku lat nie jem mięsa a wiosną organizm nabiera obrotów i tą energię musi znaleźć.